ASUS ROG Flow Z13-ACRNM jest wyjątkowy pod każdym względem: designu, ceny i wydajności. Sprawdzam, czy warto kupić tę nietypową hybrydę tabletu i gamingowego laptopa.
Jeśli szukasz sprzętu innego niż wszystkie, nowy ASUS ROG Flow Z13-ACRNM RMT02 zapewne szybko trafi na Twój celownik. Nie ma bowiem drugiego takiego urządzenia, jak ta odjechana hybryda tabletu i gamingowego laptopa, zaprojektowana przez ekipę związaną z niemiecką, odzieżową marką ACRONYM.
Nie będzie niczym odkrywczym jeśli napiszę, że ASUS ROG Flow Z13 w edycji ACRNM budzi głównie skrajne uczucia – wyjątkowy design, kontrowersyjne decyzje projektowe i wysoka cena tworzą wybuchową kombinację, którą albo docenisz, albo znielubisz. I dobrze, bo obok takiego produktu z założenia nie powinno się przechodzić obojętnie.
Wspominałem o niemałej cenie, i od tego tradycyjnie zacznijmy maniaKalną recenzję ASUS ROG Flow Z13-ACRNM RMT02.
Spis treści
ASUS ROG Flow Z13-ACRNM – cena i specyfikacja
ASUS ROG Flow Z13 w edycji ACRNM to produkt o stosunkowo niskiej dostępności (jak każda nietypowa czy limitowana edycja), ale bez większego trudu znajdziesz go w polskich sklepach.
Ceneo co prawda czasami łączy ten wariant z klasycznym Z13, niemniej na liście ofert szybko wyłapiesz sklepy, które prowadzą sprzedaż edycji ACRNM i gdzie produkt jest dostępny od ręki (to m.in. techlord). Warto też sprawdzić stronę producenta, która wyświetla sklepy prowadzące oficjalną dystrybucję.
Regularna cena laptopa to 15 999 zł, choć bywają promocje, w których można urwać z tej kwoty około tysiąca złotych. Dużo? Dużo. Trzeba jednak pamiętać, że to nie jest podstawowa wersja tego urządzenia. To edycja specjalna, z logo marki ACRONYM, i jako taka z założenia będzie droższa względem regularnej wersji Z13.
Trzeba też podkreślić, że w tej cenie dostajemy bardzo fajną specyfikację. Tak ona wygląda w wariancie, który testowaliśmy:
- Ekran: IPS 13,4” ROG Nebula Display, błyszcząca powłoka, rozdzielczość 2560 × 1600, 165 Hz, obsługa dotyku;
- Procesor: Intel Core i9-13900H (14 rdzeni, TDP 45W);
- Grafika: NVIDIA GeForce RTX 4070 Laptop (8GB GDDR6 VRAM, TGP 65W);
- Pamięć: 32 GB LPDDR5;
- Dysk: SSD NVMe WD 1 TB;
- Bateria: 56 Wh
- Porty: 1 x USB 3.2 (Gen 1), 1 x Thunderbolt 4 (z funkcją przesyłania obrazu i Power Delivery), 1 x ROG XG Mobile Interface, 1 x audio (combo mikrofon / słuchawki), 1 x czytnik kart microSD;
- Bezprzewodowa łączność: 802.11ax Intel AX211 (Wi-Fi 6E) + Bluetooth 5.2;
- Klawiatura: podświetlana (podświetlenie białe), typu chiclet, odpinana, bez bloku numerycznego;
- Kamerka: 13 Mpix + 5 Mpix, Windows Hello;
- Wymiary: 318 x 222 x 20 mm;
- Waga: 1,3 kg (bez klawiatury).
Style over substance pełną gębą
ASUS ROG Flow Z13-ACRNM wygląda jak sprzęt wyrwany żywcem z kart podręcznika do starego, dobrego „Cyberpunka 2020” Mike’a Pondsmitha – trudno będzie znaleźć lepszy przykład na ilustrację sztandarowego hasła Style over substance niż ten komputer.
Z jednej strony to tylko klasyczna maszyna 2w1, a więc tablet z doczepianą klawiaturą. Z drugiej, każdy centymetr obudowy tego urządzenia jest tak wysoce nietypowy, że trudno porównywać sprzęt ASUSa z innymi komputerami na polskim rynku.
Pierwsza rzecz, którą wyjątkowo trudno przegapić, to wielkie, masywne naroża, stojące w absolutnej kontrze do idei smukłości i lekkości towarzyszącej zazwyczaj mobilnym produktom Tajwańczyków. Wyglądają abstrakcyjnie? Zdecydowanie. Szpecą? Niekoniecznie, bo to nie jedyny taki „odjechany” element w tym urządzeniu.
Naroża pełnią przy tym praktyczną rolę. Są mocowaniem do dołączonej uprzęży, z pomocą której możesz tablet wygodnie zawiesić na szyi (co może ułatwić robienie notatek dołączonym rysikiem), albo przewiesić przez pierś, co w zasadzie eliminuje konieczność kupowania torby do transportu urządzenia.
Oczywiście musisz się przygotować na to, że noszenie Z13-ACRNM na pasku rodem z demobilu zdecydowanie wyróżni Cię z tłumu, ale to chyba żadna niespodzianka – kupując ten sprzęt zapewne w taki właśnie efekt mierzysz. Zresztą, skoro nawet Jasona Stathama ubiera ACRONYM to nie ma się chyba czego wstydzić, czyż nie? 😉
Można by też pokusić się o stwierdzenie, że potężne naroża to również dobry element zabezpieczający przed ewentualnymi uszkodzeniami w czasie upadku. Być może. Warto jednak pamiętać, że w odróżnieniu od typowych, profesjonalnych tabletów typu rugged, same podzespoły Z13-ACRNM nie są w żaden dodatkowy sposób zabezpieczone – warto o tym pamiętać.
Tył tabletu został wykonany z aluminium. Nie jest to jednak cieniutka blaszka, jaką zazwyczaj spotyka się w tabletach 2w1. To potężny kawał metalu obrabianego CNC i zdobionego logosami, symbolami i hasłami, a całość dodatkowo wykończono paskami gumy, które z jednej strony tworzą dodatkową warstwę wizualną, z drugiej ułatwiają utrzymanie tego dzieła sztuki w dłoni.
Jest też wbudowana podstawka, aby tablet wygodnie oprzeć np. na stole. Jest stabilna, łatwo się rozkłada i jest ogumowana, więc nie porysuje stołu czy biurka w czasie użytkowania urządzenia. Za to projektanci mają u mnie spory plus.
Minus za to należy się za podejście do serwisowania. Pod tym względem ASUS ROG Flow Z13-ACRNM to typowy tablet – producent zakłada, że samodzielne rozkręcenie komputera to błąd, więc albo pogodzisz się z tym, że dostęp masz tylko do gniazda dysku SSD przez klapkę konserwacyjną z tyłu (ładnie wkomponowaną w rzeźbienia na płycie i ukrytą pod podstawką), albo czeka Cię zabawa w rozklejanie obudowy, czego nie polecam robić bez odpowiednich narzędzi i umiejętności.
Podkreślając masywność niektórych elementów obudowy nie miałem na myśli wyłącznie kwestii wizualnej. ASUS ROG Flow Z13-ACRNM jest bowiem stosunkowo ciężkim tabletem, bo waży (bez klawiatury) aż 1,3 kg, a więc więcej, niż niejeden laptop z naszej listy najlepszych ultrabooków. Dodaj do tego klawiaturę, zasilacz i zrobią się niemal 2 kilogramy.
Skoro przy zasilaczu jesteśmy to warto dodać, że w zestawie znajdziesz również dołączony pokrowiec / saszetkę / torbę (niepotrzebne skreślić), który również możesz doczepić sobie do paska czy uprzęży, aby jeszcze lepiej podkreślić wyjątkowość ASUS-owej stylóweczki.
Ramki okalające ekran są wąskie, dzięki czemu błyszcząca tafla wyświetlacza zajmuje niemal cały front urządzenia. Na górnej listwie zamontowano kamerkę 5 Mpix, która wspiera Windows Hello, co pozwala zalogować się bez potrzeby wpisywania PINu czy hasła.
Warto odnotować, że przy rozdzielczości nagrań na poziomie 1944p w 30 kl./s i nieźle zbierającym mikrofonie (wzmocnionym kilkoma fajnymi, przydatnymi dodatkami programowymi w aplikacji ROG Armoury Crate), ROG Flow Z13-ACRNM to całkiem sensowne narzędzie także do wideorozmów – pod tym względem zdecydowanie bije na głowę najczęściej spotykane w laptopach 720p czy 1080p.
Druga kamerka, tym razem 13 Mpix trafiła na tył urządzenia. Pozwala na nagrywanie filmów w formacie 2160p / 30 kl./s i rejestrowanie zdjęć w maksymalnie 4096×3072 pikseli. Nie są to może parametry imponujące w porównaniu do najlepszych fotograficznych smartfonów, niemniej warto docenić obecność tego rozwiązania – do okazjonalnego nagrania będzie w sam raz.
Jak na prawdziwy tablet przystało, ASUS ROG Flow Z13-ACRNM oferuje bardzo skromny zakres dostępnych portów. Na prawym boku umieszczono pełnowymiarowe złącze USB 3.2 (Gen 1), obok którego wylądował jack audio (combo mikrofon/słuchawki) oraz zestaw przycisków: belka głośności i włącznik.
Na lewym boku dla odmiany znajdziesz port Thunderbolt 4 (a więc z funkcją przesyłania obrazu i Power Delivery – pełni również rolę złącza ładowarki), któremu towarzyszy autorski interfejs ROG XG Mobile Interface, który umożliwia podpięcie zewnętrznej stacji graficznej tego producenta (pro-tip: jeśli ze stacji nie korzystasz, do części tego gniazda można podpiąć zwykły kabel USB-C, uzyskując w ten sposób dodatkowy port).
Co ciekawe, wbrew obecnym trendom ASUS zdecydował się także na instalację czytnika kart microSD – jest on zgrabnie ukryty pod podstawką, na tylnej płycie obudowy.
Mało? Być może, jeśli szukasz narzędzia przede wszystkim do pracy lub komputera gamingowego. Tyle że ASUS ROG Flow Z13-ACRNM nie jest, ani nie stara się być, ani jednym, ani drugim. To sprzęt, z którego ma się wygodnie korzystać tak w trasie, jak i na domowej kanapie – a do tego te kilka dostępnych portów w zupełności wystarczy. Chcesz więcej? Zawsze możesz dokupić stację dokującą.
Troszkę rozczarowuje natomiast zestaw stereofonicznych głośników. Producent deklaruje, że zostały programowo podrasowane rzucając takimi pojęciami, jak Smart Amplifier Technology czy Dolby Atmos, ale w rzeczywistości jakość dźwięku jest tylko przeciętna. Wysokie tony są poprawne, ale brakuje mocy w średnim paśmie, o niskim już nawet nic nie mówiąc, bo braku subwoofera żaden programowy ficzer nie zrekompensuje.
To wszystko sprawia, że słuchanie muzyki czy oglądanie filmów na tablecie nie jest szczególnie przyjemnym doświadczeniem, co dziwi o tyle, że Z13-ACRNM wydaje się przede wszystkim sprzętem do konsumpcji multimediów, a ASUS zazwyczaj dowozi przynajmniej dobre rozwiązania audio. Coś więc tym razem ewidentnie nie zagrało…
Klawiatura, którą pokochasz, albo znienawidzisz
Trzeba przyznać, że ASUS i ACRONYM nie biorą jeńców – dedykowana klawiatura do ROG Flow Z13-ACRNM jest równie odjechana, co sam tablet.
To lekkie akcesorium na pozór nie odbiega dalece od tego, co w tabletach 2w1 już nieraz widzieliśmy. Mamy więc smukły profil i miłe w dotyku, skóropodobne wykończenie, które w spodniej części dodatkowo wytłoczono w stylu nawiązującym do designu obudowy samego tabletu. Ma to oczywiście sens, gdyż klawiatura w stanie spoczynku pełni również rolę etui chroniącego ekran w czasie transportu, a co za tym idzie, spójność wzornicza jest tu zdecydowanie mile widziana.
W szczytowej części pulpitu roboczego umieszczono magnetyczne złącze, z pomocą którego klawiatura fizycznie łączy się z tabletem. I jest to jedyna dostępna opcja spięcia akcesorium z komputerem – łączności BT tutaj nie uświadczysz.
Magnetyczne złącze jest bardzo stabilne – nie ma szans, aby klawiatura przypadkiem się wypięła czy rozłączyła. Jest natomiast możliwość ustawienia jej w dwóch położeniach – albo na płasko, albo pod lekkim kątem, zależnie od tego, jaki styl pracy preferujesz.
Klawiatura jest typu wyspowego, a same klawisze mają bardzo przyjemny skok i stawiają zauważalny opór. To sprawia, że pisanie na ROG Flow Z13-ACRNM to zaskakująco pozytywne doświadczenie, co jest dla mnie nie lada niespodzianką – zwykle nie jestem w stanie sprawnie korzystać z rozwiązań tego typu.
Same płytki klawiszy to już jednak inna bajka. Czego tu nie ma… Różne kolory, różne oznaczenia i nadruki, oraz różne efekty (m.in. symulujące odrapane czy uszkodzone klawisze) tworzą prawdziwą symfonię chaosu. To jazda bez trzymanki.
Jeśli umiesz pisać bez patrzenia na klawiaturę, prawdopodobnie błyskawicznie przestawisz się na ROG Flow Z13-ACRNM, bo jak wspominałem wcześniej, sama mechanika pisania jest tutaj bardzo dobrze zrobiona. W innym wypadku pozostaje mi tylko życzyć powodzenia – odnalezienie się w świecie nadruków ACRONYM do prostych rzeczy nie należy.
Warto przy tym dodać, że klawiatura ma 3-stopniowe podświetlenie klawiszy w bieli i – co ważne w kontekście powyższego akapitu – świecą tylko standardowe ikony, co sprawia, że na ROG Flow Z13-ACRNM paradoksalnie pisać może się lepiej w nocy, niż w dzień. Miał być style over substance i jest.
Wypada jeszcze wspomnieć o gładziku, ale ten jest zdecydowanie najsłabszą częścią zestawu. Jest nieduży i to jego największa wada. Mimo niezłych parametrów i dobrego ślizgu, korzystanie z płytki nie jest niestety specjalnie wygodne, więc prawdopodobnie szybko przestawisz się w całości na obsługę dotykiem.
Alternatywnie możesz skorzystać z dedykowanego rysika będącego wariacją modelu ASUS Pen 2.0. Co istotne, nie musisz go kupować – jest już dołączony do zestawu, i został wykończony w takim samym stylu, jak sam tablet.
Pod względem specyfikacji nie odbiega od standardowego Pen 2.0, co oznacza 4 096 poziomów nacisku i do 140 godzin pracy na 30-minutowym ładowaniu. Szkoda tylko, że nie ma żadnej możliwości zadokowania czy podczepienia rysika do obudowy, więc pozostaje go tylko nosić w kieszeni.
13,4″ dla wymagających użytkowników
ASUS ROG Flow Z13-ACRNM wyposażono w 13,4-calowy wyświetlacz ROG Nebula Display, który pracuje w natywnej rozdzielczości 2560 × 1600 pikseli. To identyczna matryca do modelu wykorzystanego w standardowej wersji Z13.
Mamy więc do czynienia z panelem produkcji Tianma Micro Electronics, który wyróżnia się znakomitymi parametrami technicznymi. Poziom czerni i kontrastu jest zdecydowanie ponadprzeciętny, podobnie jak odwzorowanie kolorów – współczynnik gamut coverage wynosi 96,7 % dla palety DCI-P3 i 82,2% w wypadku Adobe RGB.
Nie jest to może poziom, jaki widzieliśmy w laptopie Razer Blade 15 OLED (2022), ale pod tym względem OLEDy trudno jest przebić. Propozycja ASUSa lepiej za to wypada w kontekście jasności, bo siła podświetlenia przekracza 470 cd/m2, przy nierównomierności pozostającej poniżej 10%, co trudno nazwać inaczej, niż dobrym wynikiem.
Trzeba natomiast pamiętać, że ekran ASUS ROG Flow Z13-ACRNM jest dotykowy i pokryty został błyszczącą powłoką. To oznacza, że w niektórych wypadkach – pomimo wysokiej jasności samego podświetlenia – czytelność obrazu może być problematyczna. Ja sam żadnych trudności na tym polu jednak nie odnotowałem.
Warto natomiast podkreślić, że mamy tu do czynienia z panelem odświeżanym na poziomie 165 Hz, co dodatkowo podbija walory użytkowe tej maszyny. Nie tylko w oczach gracza, bo parametry techniczne wyświetlacza zdecydowanie spodobają się również twórcom szukającym sensownego i ultramobilnego sprzętu do obróbki multimediów.
3 godziny pracy na pełnych obrotach
Wewnątrz obudowy ASUS ROG Flow Z13-ACRNM znajdziesz akumulator 56 Wh, a więc typowy dla maszyn tego formatu. Nietypowe jest natomiast zapotrzebowanie na energię – w końcu mamy tutaj do czynienia z super wydajnym procesorem Intel Core i9-13900H (TDP 45W), któremu towarzyszy duet układów graficznych: energooszczędny Iris Xe Intela, oraz energożerny GeForce RTX 4070 Laptop od NVIDII.
Między GPU możesz się przełączać ręcznie, albo zostawić ten proces pod opieką automatu. Osobiście preferowałem pierwszą opcję, dzięki czemu łatwiej było mi przewidzieć to, jak tablet zachowa się w konkretnych scenariuszach.
Wybór GPU i to, w jak dużym stopniu wykorzystamy moc CPU w oczywisty sposób wpływa na czasy pracy na jednym ładowaniu, a co za tym idzie, rozpiętość potencjalnych wyników będzie bardzo szeroka.
Skrajne wartości, które ja zarejestrowałem w czasie testowania i użytkowania Z13-ACRNM to niemal 8 godzin w wypadku integry Intela, aktywnego trybu energooszczędnego i niedużego obciążenia procesora, oraz zaledwie 49 minut intensywnej zabawy z włączonym GPU GeForce i CPU hulającym na wysokich obrotach.
W większości wypadków jednak realny czas pracy plasował się na pułapie około 3 godzin bez specjalnego oszczędzania energii, co potwierdzają też wyniki syntetycznych benchmarków. Nie jest to może wynik, który nazwałbym imponującym, ale biorąc poprawkę na to, jak mocny jest to sprzęt, i jak niewiele jest do zagospodarowania miejsca wewnątrz obudowy, finalny rezultat uznać można za akceptowalny.
Dołączony zasilacz 130W jest nieduży i nie zajmie dużo miejsca w bagażu. Z jego pomocą uzupełnisz energię stosunkowo szybko, bo barierę 50% przebijesz w niespełna 30 minuty. Warto też odnotować, że jeśli marzy Ci się granie przy maksymalnej dostępnej wydajności, lepiej tabletu od gniazdka nie odpinać.
Myślisz, że tablet = niska wydajność? Nie w tym wypadku…
Choć ASUS ROG Flow Z13-ACRNM to „tylko” tablet 2w1, jego specyfikacji pozazdrościć może nie jedna gamingowa maszyna. Wewnątrz obudowy znalazł się bowiem ciekawy zestaw, na który składa się procesor Intel Core i9-13900H i grafika GeForce RTX 4070 Laptop (8GB GDDR6 VRAM, TGP 65W) – ta ostatnia może być też nieaktywna, wtedy pałeczkę przejmuje zintegrowany GPU Iris Xe od Intela.
Taki zestaw dostarcza spory zapas mocy, choć oczywiście w pewnym stopniu okrojony z uwagi na dostępne chłodzenie i zasilanie, w porównaniu do większych urządzeń korzystających z tych samych podzespołów.
Procesor Intel Core i9-13900H to nowy układ generacji Raptor Lake, przy czym nie jest to kompletnie premierowy układ, a raczej lekko zmodyfikowany wariant dobrze nam znanego modelu Intel Core i9-12900H, który miałem okazję komplementować choćby przy okazji recenzji laptopa Razer Blade 15 OLED czy gamingowego Razer Blade 17.
Nadal więc mamy 14 rdzeni – 6 z nich to rdzenie wysokowydajne (linia P), pozostałe należą do linii E, która cechuje się obniżonym zużyciem energii. Podwyższyło się za to taktowanie w trybie Turbo, przy czym realnie odczujesz to wyłącznie w wybranych scenariuszach – przy krótkotrwałym obciążeniu i przy aktywnym zasilaniu sieciowym.
Na baterii pobór prądu jest automatycznie redukowany do 40W, więc procesor nigdy nie osiągnie swojej pełnej wydajności, szczególnie w sytuacjach, kiedy istotna jest wielordzeniowość. Przy zasilaniu sieciowym z kolei system stosunkowo szybko wchodzi w throttling, redukując wydajność CPU i chroniąc maszynę przed przegrzaniem.
Trudno się temu dziwić – podobne problemy miały i większe laptopy, wyposażone w potężniejsze systemy chłodzenia, stąd nie jest niespodzianką, że na podobną przypadłość cierpi także Z13-ACRNM. Trzeba przy tym podkreślić, że mówimy tutaj o długotrwałym obciążeniu podzespołów, a więc np. renderowaniu. W scenariuszach zakładających krótkie skoki zapotrzebowania na moc obliczeniową sprzęt pracuje bez zastrzeżeń.
Nie jest również najgorzej w kontekście kultury pracy. Obudowa nie ma tendencji do przegrzewania się, trzymając stabilne 39-43 stopnie C w najcieplejszych miejscach. Aktywny system chłodzenia jest dobrze słyszalny, jeśli pracuje na wysokich obrotach (49 dB), natomiast w większości wypadków trzyma się niskich obrotów i jego szum jest praktycznie niezauważalny.
Poza szybkim procesorem, na wyposażeniu znalazła się również wydajna pamięć RAM na niskoprofilowych kościach najnowszej generacji DDR5 (aż 32 GB – wystarczy do każdego zadania) oraz dysk SSD z interfejsem NVMe (1 TB). To sensowny zestaw, co widać choćby po wynikach benchmarków.
Powyższe wyniki dość czytelnie sugerują, że ASUS ROG Flow Z13-ACRNM ma sporo do zaoferowania i że nie jest to w żadnym razie zabawka. To pełnowartościowy komputer mobilny, który dobrze sprawdzi się nie tylko w zadaniach biurowych, ale także w scenariuszach zakładających zapotrzebowanie na większą ilość mocy obliczeniowej, jak praca z plikami 3D czy programami do edycji multimediów.
Nieco gorzej jest z mobilnym graniem. Mamy tu co prawda fajny GPU, bo GeForce RTX 4070 Laptop wyposażony w 8 GB pamięci GDDR6 VRAM. Niestety, z uwagi na ograniczenia konstrukcyjne jest on bardzo mocno skręcony – limit TGP ustawiono na zaledwie 65W, co ma wyraźne przełożenie na wydajność – tak syntetyczną, jak i realną.
Grając w natywnej rozdzielczości (czyli 2560 × 1600 pikseli) w najbardziej zaawansowanych tytułach trzeba będzie zaakceptować fakt, że 60 kl./s. będzie osiągalne dopiero po pewnej optymalizacji ustawień – zwłaszcza jeśli chcesz włączyć śledzenie promieni.
Z drugiej strony sam fakt, że możesz zyskać ponad 50 kl./s w grze pokroju Cyberpunk 2077 przy aktywnym śledzeniu promieni, na urządzeniu tego formatu co Z13-ACRNM, jest rewelacyjną wiadomością. Z góry jednak muszę uprzedzić, że granie bez kabla nie będzie przyjemnością – wydajność mocno spada, a energia błyskawicznie ucieka.
ROG Armoury Crate to fajny dodatek
ASUS konsekwentnie rozwija oprogramowanie ROG Armoury Crate. To pakiet typu all-in-one, z którego poziomu szybko aktywujesz (lub zmienisz) najważniejsze ustawienia systemu – od trybu pracy i wyboru aktywnego GPU, na pobraniu nowych sterowników kończąc. Krótko rzecz ujmując – zmienisz wszystko, co warto w tym urządzeniu ustawić.
Wszystkie ustawienia są czytelnie przedstawione, choć na początku możesz mieć problem z nadmiarem dobra – oprogramowanie ma sporo zakładek skrywających przeróżne skróty, a do tego od początku „atakuje” powiadomieniami o benefitach płynących z wyboru tej konkretnej maszyny (jak. np. gratisowych miesiącach korzystania z usługi Game Pass), stąd pierwszy kontakt z ROG Armoury Crate może być nieco przytłaczający.
To jednak tylko kwestia przyzwyczajenia do tego, co gdzie schowano – po kilku minutach zabawy, korzystanie z ROG Armoury Crate będzie już bezproblemowe.
Czy warto kupić ASUS ROG Flow Z13-ACRNM RMT02?
Wybierając ROG Flow Z13-ACRNM nie kupujesz tylko dobrze wyposażonego laptopa, bo za podobny zestaw zapłacisz mniej tak u tego producenta, jak i u konkurencji. Kupujesz przede wszystkim nietuzinkowy styl i design, obok którego trudno przejść obojętnie.
ASUS ROG Flow Z13-ACRNM budzi u Ciebie pozytywne skojarzenia i cenisz sobie ten unikatowy, cyberpunkowy szlif, a do tego sprzęt mieści się w Twoim budżecie? Nie ma się co zastanawiać – to świetna maszyna, więc na jej techniczne aspekty raczej narzekać nie będziesz.
Jeżeli natomiast stylistyka marki ACRONYM kompletnie do Ciebie nie przemawia, to żaden techniczny argument nie będzie miał znaczenia – w takim wypadku zdecydowanie lepiej będzie postawić na coś podobnie wyposażonego, ale o mniej kontrowersyjnym designie – jak choćby klasyczny Z13.
Jedno jest pewne – nie ma drugiego takiego urządzenia, jak ta odjechana hybryda tabletu i gamingowego laptopa. I za to ASUS ROG Flow Z13-ACRNM zgarnia nasze maniaKalne wyróżnienie „wybór redakcji”.
- Dla gracza8
- Do pracy9
- Do podróży7
- Dla grafika9
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.