Od pewnego czasu w branży IT trwa zmiana trendów polegająca na dynamicznie rosnącej popularności sprzętu mobilnego i spadku sprzedaży komputerów osobistych. Zjawisko doczekało się już różnych określeń: jedni mówią o erze post-PC, drudzy o PC-plus, jeszcze inni do charakterystyki używają słowa „mobile” w różnych kombinacjach. Nie brakuje oczywiście głosów, które przekonują, że takie podziały i twory są sztuczne. Przy tym wytykają ich bezwartościowość. Czy można/należy opowiedzieć się po którejś ze stron?
Przywoływana dyskusja nie trwa od wczoraj, nie zaczęła się także rok temu – jej korzeni należy się doszukiwać znacznie wcześniej (sporą rolę odegrały tu premiery iPhone’a oraz iPada). Swoje racje przedstawiają analitycy, producenci, znani komentatorzy i CEO (wystarczy wspomnieć Steve’a Jobsa i Billa Gatesa). Choć mądrych głów w dyspucie nie brakuje, to można odnieść wrażenie, że nadal stoimy w niej w miejscu. Pojawia się jednak pytanie: faktycznie powinniśmy udzielać jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy to jeszcze era PC czy może już post-PC? Może warto przedstawić fakty i pozwolić każdemu wyrobić sobie własne zdanie na ten temat? Jak przedstawiają się owe fakty?
Spis treści
Kiepskie wyniki na rynku pecetów
Z pewnością „serwowanie” informacji w tej kwestii należy rozpocząć od doniesień, które zelektryzowały branżę IT w ubiegłym miesiącu. Firmy analityczne poinformowały wówczas, że sprzedaż komputerów nadal spada (już od dobrych kilku kwartałów). Zdaniem analityków IDC, w okresie od początku stycznia do końca marca 2013 roku sprzedano 76,3 mln pecetów. Można oczywiście stwierdzić, że to bardzo dobry wynik, ale wystarczy spojrzeć na wyniki z analogicznego okresu roku poprzedniego i okaże się, że zanotowano blisko 14-procentowy spadek sprzedaży.
Takiego obrotu spraw rynek po prostu się nie spodziewał. Firma IDC analizuje branżę od blisko dwóch dekad i na przestrzeni tego czasu nie zanotowano jeszcze takiego spadku. Choć analitycy Gartnera wskazują na trochę lepsze wyniki (spadek sprzedaży miał ich zdaniem wynieść 11,2%), to nadal mamy do czynienia z poważnym tąpnięciem. Nie jest ono charakterystyczne dla jednego regionu – objęło swym zasięgiem globalny rynek. Sytuacja niepokoi oczywiście producentów (jednych bardziej, drugich mniej) oraz firmy związane z tym sektorem – np. korporację Intel.
W połowie kwietnia Intel opublikował swój raport kwartalny. Przychody firmy wyniosły 12,6 mld dolarów, zysk 2 mld dolarów. W obu przypadkach oznacza to spadki. I to dość poważne (dla przykładu: zysk Intela w IV kwartale 2012 roku wyniósł 2,5 mld dolarów). Choć nadal można mówić o świetnych wynikach (jest mnóstwo korporacji, które chciałyby zanotować takie przychody i zyski jak Intel), to staje się jasne, że dalsze wzrosty w „klasycznym” biznesie Intela są mało prawdopodobne. Spada sprzedaż pecetów, spadają wyniki amerykańskiego producenta procesorów. Czym właściwie spowodowane są spadki?
Klienci nie potrzebują nowych pecetów
Nie ulega wątpliwości, iż nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przyczyny spadków. Producenci postanowili przerzucić winę na Microsoft i platformę Windows 8. Ich zdaniem, korporacja z Redmond nie popisała się nowym OS i zamiast zachęcić klientów do zmiany sprzętu, odwiodła ich od tego ruchu. Mimo że sytuacja wokół nowej platformy jest dość zawiła (to temat na osobny wpis), to trudno obarczać całą winą jedynie największego na świecie producenta oprogramowania. Część producentów postanowiła po prostu wylać swoje żale i znaleźć kozła ofiarnego – Microsoft dobrze się nadawał do tej roli (zwłaszcza, że część firm nie wybaczyła jeszcze MS eksperymentu z tabletem Surface i mieszania się do ich biznesu).
Spadek sprzedaży można tłumaczyć przede wszystkim nasyceniem rynku. Klienci w państwach rozwiniętych nie kupują nowych komputerów, ponieważ swoją rolę nadal spełniają użytkowane przez nich urządzenia. Wiele osób decyduje się na zakup nowego Windowsa, ale nie wiąże się to ze zmianą sprzętu. Część klientów oszczędza z powodu kryzysu, inni wybierają urządzenia mobilne, ponieważ doskonale nadają się one do konsumpcji treści. Pisząc krótko: trudno nakłonić ludzi do kupna nowego PC.
Ratunkiem dla producentów mogłyby się okazać rynki wschodzące, które nie są jeszcze nasycone produktami tego typu. W tym przypadku następuje jednak przeskok nad segmentem komputerowym do segmentu mobilnego. Wielu klientom zależy przede wszystkim na tanim sprzęcie z dostępem do Internetu i szeroko pojętej rozrywki, a tablety i smartfony świetnie wpisują się w ich wymagania. Część użytkowników w krajach rozwijających się nie kupiła do tej pory komputera i jest już mało prawdopodobne, że to się zmieni. Po prostu nie potrzebują tego urządzenia.
Należy mieć na uwadze, że segment komputerów osobistych dzieli się na dwie grupy. Pierwszą stanowią komputery profesjonalne – to produkty dla klienta biznesowego. Druga grupa to urządzenia dla odbiorców indywidualnych. Spadki sprzedaży są (i nadal będą) domeną tej drugiej grupy. Segment biznesowy będzie kupował profesjonalne produkty, ponieważ trudno je dzisiaj zastąpić sprzętem mobilnym. Co więcej, sprzedaż w tym konkretnym sektorze może rosnąć, ponieważ globalna gospodarka ulega nieustannym przeobrażeniom i będzie rósł popyt na produkty i usługi wytwarzane z pomocą komputerów.
Rynek mobilny dochodzi do głosu
Rynek mobilny to stosunkowo młody organizm. Jeżeli przyjmiemy, że składają się na niego głównie tablety i smartfony (ewentualnie ultrabooki), to trzeba będzie uznać, iż dynamiczny rozwój branży rozpoczął się dopiero w drugiej połowie poprzedniej dekady, a może nawet na początku obecnego dziesięciolecia. Sektor jest nie tylko młody, ale też bardzo perspektywiczny. Wystarczy spojrzeć na obecne wyniki sprzedaży oraz prognozy na lata kolejne, by dojść do wniosku, że to właśnie mobile wytyczy kierunki w IT.
Przywoływani już analitycy IDC poinformowali niedawno, że w I kwartale 2013 roku na świecie sprzedano ponad 418 mln telefonów, a blisko 52% z tej liczby stanowiły smartfony. Po raz pierwszy w historii smartfony sprzedawały się lepiej niż „zwykłe” telefony. To właśnie inteligentne modele napędzają teraz ten rynek i zapewniają mu dynamiczny wzrost. Nie zmieni się to na przestrzeni przynajmniej kilku najbliższych lat. O ile w roku 2012 sprzedano ponad 720 mln smartfonów, o tyle w roku 2017 do klientów może trafić nawet ponad 1,5 mld inteligentnych telefonów. W ciągu zaledwie pięciu lat odnotowany zostanie ponad 100-procentowy wzrost sprzedaży. Wynik imponujący, ale jeszcze lepiej wygląda to w przypadku tabletów.
W roku ubiegłym sprzedano blisko 130 mln tabletów. Rok 2013 powinien przynieść wynik na poziomie 150 mln. Wartość tego rynku wzrośnie do 64 mld dolarów. Jeszcze kilka lat temu taki scenariusz wydawał się praktycznie niemożliwy w realizacji, teraz staje się faktem. Przyszłość wygląda jeszcze ciekawiej – w roku 2017 na świecie powinno się sprzedać ponad 350 mln tabletów. W ogólnej liczbie sprzedanych urządzeń z dostępem do Internetu (mowa tylko o komputerach i telefonach) będą one wówczas stanowiły 16% całości. Gdy policzymy je wraz ze smartfonami, to otrzymamy wynik 83%. Przewaga (procentowa oraz ilościowa) nad komputerami wydaje się miażdżąca.
Aby zobrazować, jakiego skoku na przestrzeni ostatnich lat dokonał rynek mobilny, można się odnieść do wyników jednego z największych „gwiazdorów” tego segmentu – Androida. Stosunkowo niedawno Eric Schmidt, czyli jedna z najważniejszych osób w Google, poinformował, że każdego dnia na świecie aktywowanych jest 1,5 mln urządzeń z zielonym robotem na pokładzie. Dla porównania: w grudniu 2011 roku wskaźnik ten wynosił 700 tys. Do końca roku licznik wszystkich aktywacji urządzeń z Androidem powinien przebić barierę 1 mld. Nie ulega wątpliwości, iż tak szybkiego rozwoju całego sektora nie spodziewali się nie tylko top menedżerowie giganta z Mountain View, ale też większość ich konkurentów, analityków oraz dziennikarzy.
Osiągniecie pułapu 1 mld aktywacji Androida będzie kolejnym wielkim wyczynem tej platformy, ale z pewnością nie ostatnim. Na następny miliard nie będziemy musieli czekać 4-5 lat. Przyczyni się do tego m.in. podaż tanich modeli smartfonów oraz tabletów, a także wprowadzanie na rynek nowych produktów. W gronie tym wystarczy wymienić „inteligentne” aparaty i kamery (co ciekawe, Android miał początkowo współpracować jedynie z urządzeniami tego typu – jego potencjał odkryto dopiero po jakimś czasie), inteligentne zegarki czy gadżety typu Google Glass. Choć w części przypadków możemy mówić raczej o pieśni przyszłości, to widać, iż zielony robot gwarantuje spore możliwości rozwoju. Czy to oznacza, że rynek mobilny jest nie do załamania?
Dzisiaj wydaje się mało prawdopodobne, by popularne urządzenia mobilne miały niebawem zostać zastąpione przez inne produkty. Nie można tego jednak wykluczać. Warto wspomnieć, że Thorsten Heins (CEO BlackBerry) stwierdził jakiś czas temu, że tablety nie mają przed sobą przyszłości i za jakiś czas znikną z rynku. Choć wiele osób krzywi się na takie prognozy i je dyskredytuje, to warto pamiętać, że jeszcze kilka lat temu część specjalistów prognozowała wspaniałą przyszłość netbooków. Obecnie wiadomo, iż ten kierunek rozwoju jest praktycznie martwy. Być może podobny los czeka tablety.
Nie ulega wątpliwości, że rynek mobilny dopiero się krystalizuje i poznajemy możliwości produktów oraz ich zastosowania. Jednocześnie należy mieć na uwadze, że jest to branża, w której do zagospodarowania jest wielki potencjał. Pojawiły się phablety i dzisiaj wróży się im wielki sukces. Ten sam scenariusz można odnieść do mniejszych tabletów. W obu przypadkach niektórzy przekonywali, że te kierunki rozwoju nie są perspektywiczne. Dzisiaj firmy prześcigają się w dostarczaniu na rynek kolejnych urządzeń z tych segmentów. Na tym zapewne nie kończą się niespodzianki (m.in. dlatego przyszłość tabletów nie jest taka klarowna).
Warto mieć na uwadze, że producenci coraz mocniej eksperymentują z hybrydami inteligentnych urządzeń. Być może za kilka lat trudno będzie mówić o podziale na poszczególne produkty (oczywiście dotyczy to sprzętu dla klientów indywidualnych) – w jednej maszynie zawarte zostaną i smartfon i laptop. Takie rozwiązanie jest sensowne z przynajmniej kilku powodów i z pewnością zainteresuje użytkowników nastawionych głównie na konsumpcję treści oraz możliwość korzystania z zasobów Sieci.
Zmieniają się reguły gry, zmieniają się gracze
Pisząc o branży nie można się nie odnieść do graczy, którzy ją tworzą. To ich decyzje i działania ukształtują rynek. Dlatego warto przyjrzeć się poczynaniom liderów rynku. Z obserwacji wynika jednoznacznie, że np. Apple coraz bardziej nastawia się na rynek mobilny. To sprzedaż produktów i usług w tym segmencie zapewnia im największe zyski. Komputery, choć nadal dochodowe, nie stanowią już od pewnego czasu fundamentu giganta z Cupertino. Należy poczekać na poczynania tego producenta w kolejnych kwartałach i ewentualną dywersyfikację biznesu, ale trudno się spodziewać, by był to odwrót od mobile.
Podobnie sprawa wygląda w przypadku przywoływanego już Google. Internetowy potentat opiera dzisiaj swój biznes o wyszukiwarkę, ale coraz większy nacisk kładzie na segment mobilny. Korporacja z Mountain View rozwija Androida i stara się go rozprzestrzenić w sposób szybki i totalny. Firma rozwija też projekt Chrome OS, zainwestowała kilkanaście miliardów dolarów w Motorolę i zapewne zrobi użytek z tego legendarnego producenta. Google rośnie w siłę i ewidentnie stawia na poszukiwanie nowych podstaw swojego biznesu.
Microsoft to jeden z ciekawszych przypadków zachodzących zmian. Korporacja robi bardzo wiele, by zaistnieć na rynku mobilnym i inwestuje w ten projekt miliardy dolarów. Korporacja chce rozpowszechnić platformę Windows Phone i nawiązać walkę z Apple i Google. Windows 8 to doskonały przykład nowej strategii – system stworzono nie tylko z myślą o desktopach, ale też,a może przede wszystkim o komputerach mobilnych (w tym tabletach). Liczba urządzeń tego typu z nowym OS Microsoftu w najbliższym czasie powinna rosnąć i kusić klientów. Niewykluczone, że ważną rolę w tym procesie odegrają kolejne produkty z linii Surface oraz szeroko już omawiana odświeżona wersja Windowsa (8.1 Blue).
Gigantowi z Redmond ewidentnie zależy na zakorzenieniu się na rynku mobilnym i zdaniem niektórych (wystarczy wymienić analityków Gartnera), klęska tych starań będzie jednoznaczna z klęską całego MS. Wspomniani specjaliści wskazują na spadki sprzedaży komputerów osobistych i wieszczą mroczną przyszłość firmy. Warto jednak pamiętać, że system operacyjny nie jest jedynym źródłem zysków Microsoftu. Amerykanie zarabiają na szeroko pojętej rozrywce, sektorze biznesowym, a nawet na Androidzie (i to całkiem spore pieniądze). Jeżeli firmie nie uda się podbić branży mobilnej, to sporo straci, ale nie zniknie z rynku.
Podobne wnioski można odnieść do innych korporacji, które mają problemy z wejściem do szeroko pojętej sfery mobilnej. Wystarczy tu wspomnieć o HP oraz Dell. Obaj giganci nie mogą mieć powodów do zadowolenia, jeżeli weźmiemy pod uwagę sprzedaż komputerów. W przeciwieństwie do Samsunga czy Lenovo nie odrobią też strat za sprawą rynku mobilnego. Jednak biznes obu graczy zapewne ulegnie przeobrażeniom i skupią się oni na innych sektorach. Dell wycofał się z giełdy m.in. po to, by dokonać głębokiej restrukturyzacji. Być może będzie ona tak skuteczna, jak w przypadku IBM.
Intrygujące wydają się również dalsze losy przywoływanego już Intela. Producent procesorów zdaje sobie sprawę z tego, że w branży nadchodzą nowe czasy i potrzebne są odpowiednie zmiany. Ich symbolem w przypadku tej firmy może być nowy CEO – na emeryturę odchodzi Paul Otellini, a jego miejsce zajmuje Brian Krzanich. Jednym z jego najważniejszych zadań będzie zapewne wprowadzenie Intela do sektora mobilnego. Czy to się uda? Trudno stwierdzić – dopiero za kilka kwartałów przekonamy się, jakie są plany nowego szefa Intela i jak zamierza je realizować. Niewykluczone, że korporacja nie powiedziała jeszcze wszystkiego w segmencie pecetów…
Jak widać, zmiany w branży IT są zakrojone na szeroką skalę. Rynek podlega poważnym przeobrażeniom i nie ominie to żadnego z graczy. Firmy szukają dla siebie nowych dróg rozwoju, chcą przyciągnąć lub zatrzymać klientów oferując kolejne produkty oraz usługi. Choć wiele osób mówi o zakrojonej na szeroką skalę rewolucji i skoku technologicznym, to wydaje się, że zmiany zachodzą w sposób płynny i nie można postawić szlabanu, który podzieli branżę i jej historię na PC i post-PC.
W tekście wykorzystano dane publikowane przez IDC, Gartner, ABI Research, Strategy Analytics, Bloomberg, Electronista, Engadget, Intel i Astera
Zainteresował Cię artykuł? Zobacz też inne maniaKalne felietony.
Dzieci nie ma, w kosmosie nie był, nie uprawia alpinistyki ani innych sportów ekstremalnych, za to od lat dzieli się z maniaKalnymi CzytelniKami swoimi przemyśleniami na temat biznesowej strony sektora IT. Teksty Maćka znajdziecie również na łamach bloga Antyweb.
Chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Pisz na redakcja@techmaniak.pl. Być może i Twój wpis znajdzie się wśród maniaKalnych felietonów.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Zapomniales jeszcze o AiO, ktore maja szanse na zajecie miejsc PC-tow w wielu typowo konsumenckich domach. Choc nie wiadomo tak naprawde jak bardzo sa popularne, mysle ze i tak mniej niz te tablety chociazby. Ale generalnie masz racje, jest taki podzial i mysle ze bedzie stawal sie bardziej wyrazny.
Moim zdaniem świat IT podzieli się na dwie części:
– do zastosowań profesjonalnych będą używane PC-ty oraz laptopy. Mam na myśli wszelkie biura, itp. Powód jest prosty – tworzenie treści jakkoliek rozumianej.
– w domach będą królować laptopy i tablety, ewentualnie hybrydy jednego i drugiego.
Ciekawe jeszcze jak daleko świat pójdzie z hybrydmi …
Ja czekam na system mobilny, który będzie czymś w rodzaju Windowsa dla PC-tów, a który pozwoli się uniezależnić od dostawców sprzętu i instalować aktualizacje samemu. To będzie wtedy prawdziwa rewolucja…
Era post PC to będzie jak ludzie zaczną wyrzucać PCty do śmieci i kupować tylko tablety i smartphony i nie sądzę, żeby to nastąpiło w obecnej dekadzie.
Rynek PCtów jest nasycony i dlatego sprzedaż się ustabilizowała zaś obecny spadek sprzedaży wywołany jest kryzysem.
W przypadku smartphonów i tabletów mamy do czynienia z boomem sprzedaży ponieważ wiele osób kupuje swoje pierwsze urządzenie. Za kilka lat rynek się nasyci i ludzie będą wymieniać sprzęt raz na kilka lat.
W przypadku PCtów najtańsze modele spełniają wymagania większości klientów a najdroższe nowe modele nie wnoszą znaczących nowości. W przypadku tablertów też powoli osiągamy ten stan i zarówno iPhone 5 jak Galaxy 4 nie wniosły wiele nowego. Za 2 lata taką funkcjonalność osiągną najtańsze modele i później będzie ciężko namówić klienta, żeby kupił nowy model, który od poprzedniego będzie różniłsię raptem kilkoma drobiazgami. Ciekawe co wówczas powiedzą analitycy, że to era postmobilna?
hola hola, są plusy, są też minusy mobilnego grania, tutaj szerzej opisałem moje spostrzeżenia: http://graj…nusy-top5/. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem „moda na tablety szybko przeminie, rozwój technologiczny “ramki z ekranem” osiągnie kres, już się do tego zbliżamy” – wprost przeciwnie, ten rynek tak naprawdę się dopiero rozkręca podobnie jak i płatności mobilne. Przez ostatnie lata zmienił się dosyć znacznie profil przeciętnego gracza (w dużej mierze dzięki urządzeniom mobilnym). To już nie jest pryszczaty nastolatek zarywający nockę w WoW 🙂 Żyjemy naprawdę w ciekawych czasach, właśnie na naszych oczach odbywa się przesiadka z pc na mobile bo tak jest po prostu ludziom wygodniej i nie z pewnością nie jest to jakaś „moda”.
rynek netbooków nie jest martwy tylko jest mało dochodowy, zarabia się na nim kilka -kilkanaście $ na jednym urządzeniu – wielu producentów po prostu uznało, że lepiej się wycofać lub głośno nie przypominać, że wciąż produkują i sprzedają takie urządzenia coś tam na nich zarabiając. Jednak moda na małe i tanie laptopy ( broń Boże nie nazywajmy ich już netbookami 😉 ) powróci wraz z Bail Trail i Kabani AMD
i zgadzam się, że moda na tablety szybko przeminie, rozwój technologiczny „ramki z ekranem” osiągnie kres, już się do tego zbliżamy- rynek bardzo szybko się nasyci tanimi urządzeniami za 200$-300$ (producentów z Dalekiego Wschodu – głównie Chin) i klienci nie bardzo będą mieli chęć by ciągle je wymieniać na nowsze – rynek tabletowy (tych tanich urządzeń czyli 70% rynku) stanie się już za kilka lat taki jak dzisiaj rynek netbooków.
A czołowi najwięksi producenci świata chcąc zarobić troche więcej niż te 200-300 $ na urządzeniu zapoczatkują rewolucje mobilnych urządzeń ze zginanymi ekranami łączącymi smartfony i tablety, na początku na rynku biznesowych gdzie dobrze na takich urządzeniach będzie można zarobić a następnie na rynku konsumenckim.
Początek ery urządzeń zginanych zacznie się gdy rynek najbardziej highendowych smartfonów się nasyci i gdy ich rozwój technologiczny się zatrzyma/ zakończy – czyli można powiedzieć już można rozpoczynać, jednak jeszcze z 2-3 lata będzie trwał okres odświeżania klasycznych smartfonów.
Co kto lubi. Kupilem ostatnio laptopa do szkoly, Niby maly, lekki ultrabook samsunga. Ale siedzac teraz wieczorkiem z kubkiem goracej herbaty, piszac kamentarze na forach, sluchajac muzyki i robiac inne luzne pierdoly uzywam starego doprego PC-ta. Z nogami wywalonymi na biorko jakos mi wygodniej niz lezac na kanapie i martwiac sie o temperature procka. Z reszta komp podlaczony do telewizora tez jakos sprawniej przedstawia tresci ktore chce obejzec. Ale najwieksza wade zauwazylem podczas rzeczywistego praktycznego uzytkowania. Laptopa kupilem po to zeby sie uczyc, a jako ze jestem niedoszlym programista to wlasnie do programowania. I pisac, oczywiscie, da sie bardzo dobrze. Ale kiedy doszlo do projektowania GUI prostej aplikacji samsung dostal niestety zadyszki. Wiec dochodze do wniosku – era PC nie umrze jeszcze bardzo dlugo. Nawet kiedy wiekszosc ludzi bedzie uzywalo takich urzadzen do przegladania neta czy grania w Angry Birds, to PC-ty zostana jeszcze dlugo u tych, ktorzy tworza to co potem inni moga obejzec na tablecie.
Broń mnie panie Boże przed takim programistów (całe szczęście, że niedoszłym),
który z wywalonymi nogami na biurko, pisać poprawnie w języku ojczystym nie potrafi.
Bo co by to było, gdyby został tym programistą? Jak wyglądały by programy napisane przez takiego
nieuka?
Zresztą, widać często wpisy takich na różnych portalach, jak na przykład na spidersweb,
co to wypisują różni „uczeni” po anglistyce, jak:
Apple’a, Apple’owi, apple’u, czy też iPhone’owi, iPhone’ów.
Niektórzy piszą też, Samsung nawiązał walkę z Apple’em.
Czemu jeden z drugim nie napisze na przykład:
– byłem na pokazie sprzętu Apple w siedzibie firmy w Cupertino’u?
– albo, byłem na prezentacji nowych iPhone’ów w San Francisco’u?
– a może tak, byłem też w Chicago’u?
Gdzie te pismaki kończyły anglistykę? Chyba zaliczali kursy internetowe.
Jeśli tak, niech zaczną najpierw pisać poprawnie po polsku i wezmą się za naukę języków obcych,
jeśli chcą pisać w obcym języku…
Dla programisty ważniejsza jest znajomość języka C# niż jakiegoś języka popularnego wśród humanistów z kraju mało znaczącego dla światowej gospodarki.
Widzisz kolego, wiekszosc programow z ktorych kozystasz jest napisanych przez cale sztaby i zespoly programistow nie znajacych ani slowa po polsku, co w zadnym stopniu nie pogarsza jakosci ich produktow. Po drugie takie zwroty jak wymieniles (np Apple’a) sa nalecialoscia wlasnie z jezyka angielskiego i spodziewalbym sie ich predzej wlasnie w wypowiedziach „uczonych” po anglistyce niz po jakimkolwiek innym czlowieku nie majacym pojecia o angielskim. Co prawda uplyca to jezyk polski, niestety jest to efekt uboczny nieustannego kontaktu z jezykiem obcym. W swiecie IT uzywany jest praktycznie wylacznie angielski, stad wlasnie to sie bierze. Po trzecie skad pewnosc ze polski to moj jezyk ojczysty? Moj nick wskazywalby predzej na to, iz mam na imie Aaron, ktore wcale nie jest polskim imieniem (nie mam jak by co, ale tego wczesniej wiedziec nie mogles). Twoja postawa wskazuje wiec albo na ograniczona tolerancje wobec innych (np sprzedawca z zagranicy ktory sprzedawalby Ci bulki w sklepie w polsce i nie mowilby perfekcyjnie po polsku bylby dla Ciebie gorszym sprzedawca?) albo na zbyt wielka pewnosc siebie, na co wskazywaloby takze to, ze zapewne nie czytasz swoich wlasnych komentarzy przed publikacja (pierwsze zdanie).
15″ ultrabooki nadają się doskonale do programowania a do tego są lekkie co się przydaje jak pracuje się u klienta.
Natomiast wszelkie tablety czy smartphony do poważnej pracy się nie nadają.
Do programowania tak, pewnie ze sie nadaja. Nie nadaja sie tylko do grafiki, i projektowania GUI (z tego co narazie zaobserwowalem) ktore tez jest pewnym etapem tworzenia aplikacji. Mozna to oczywiscie rozdzielic i kozystac z roznych urzadzen w roznym celu co jest bardzo wskazane. Moim komentarzem chcialem tylko przedstawic moj punkt widzenia na temat ery post PC i wymarcia PC. Nie wszystko po prostu da sie zrobic za pomoca urzadzen mobilnych, co nie oznacza ze nie da sie zrobic nic 😉
Do grafiki 3D się nie nadają, ale GIU nie projektuje się w 3D.
Jeśli zaś chodzi o Photoshopa to jak ultrabook ma wymienną pamięć to można jej wsadzić i 16GB. Duży monitor też można do ultrabooka podłączyć a generalnie to na Mackach i tak działa szybciej.
Tak, grafika sama w sobie moze i bedzie dzialac w pozadku (2D). Ale moge Ci nagrac filmik jak dziala nowy Blend for Visual Studio (taki wlasnie blender do GUI) na samsungu NP530U3C-A05PL. Uwierz mi lub nie, naprawde irytuje 😉
– wszystko ma plusy i minusy – wiadomo w domu wygoda na kolankach siedzi sobie i mruczy laptopek – to najlepsze na warunki domowe wygoda do pisania itp
– w trase jako gps lub poczytac wiadomosci w necie itp – tablet ok jest
– i nie wolno sie klocic kazdy woli to co lubi
– a inny tylko duzy skrzynkowy pc i monitor i zadnego laptopa ani tabletu 🙂
– pora na spacer deszcz przestaje padac – milego dnia
Coś w tym jest. Sam używam dalej swojego p2 955 – w zupełności ze wszystkim sobie radzi. Może nie obrabiam grafiki produkcyjnie, ale do kilku modyfikacji przed oddaniem do druku w zupełności daje radę. Nic nie muli, systemy przeszedł od xpeka do 8, kolejne wersje ubuntu też trawi. Jak coś działa to po co zmieniać?
Grafę wymienię, jak jakiś lowend osiągnie wydajność radka 7850 🙂 hd4850 w większości gier jeszcze daje radę.
Boli brak postępów w wydajności hdd, cieszą topniejące ceny ssd;)
Uważam, że rynek powoli się nasyca szeroko pojętym sprzętem komputerowym. Zadowalającą wydajność można spokojnie osiągnąć na sprzęcie 2-3 i więcej letnim i tu pojawia się „problem” pc i wszystkiego co stacjonarne – jest to stacjonarne. Nie musi być ani lekkie ani jakieś super piękne. Moc urządzeń typu pc od dłuższego czasu raczej stoi w miejscu. Też to co stacjonarne wolniej się zużywa – bo stoi w suchym domu na biurku albo pod nim, ze stałym dostępem do prądu.”Komórki” wymienia się znacznie częściej z ww powodu. Rynek tak jest skonstruowany, żeby nam te telefony w jakiś sposób „opchąć” przy zmianie abonamentu itp itd i stąd te rosnące wyniki sprzedaży cwanofonów.
Generalnie uważam, że przyszłość należy do setek superkomputerów połączonych w jedną stację obliczeniową i przesyłającą wyniki owych obliczeń do różnych sprzętów, do których należeć będzie tylko zadanie odebrania i wyświetlenia obrazu. Już teraz mamy taką technologię, ale niestety ma ona jeszcze kilka poważnych problemów, które najpewniej zostaną niedługo rozwiązane.
Marketingowcy są za głupi, aby pojąć, że czasy, gdy co roku pojawiały się jednostki 2x mocniejsze od poprzednich dawno minęły. Obecnie najsilniejszym mobilnym procesorem jest konstrukcja na poziomie i7-3630qm bądź zbliżonych. A procek ten jest porównywalny z wcześniejszym i7-2760qm, który to wyszedł w 2011 roku. Podobnie sprawa wygląda z mobilnymi i5. Jeśli Haswell nie przyłoży konkretnego wzrostu wydajności, to znów nie będzie żadnego sensu zmiany sprzętu. W stacjonarnych AMD zatrzymało się w 2009 roku z ich Phenomem X4 955, zaś i5-2500k, który diabelsko się kręci, nadal jest jednym z najbardziej opłacalnych jednostek. Zresztą – dla gier liczy się karta graficzna, a nie różnice rzędu 20% wydajności CPU. Wśród aplikacji z kolei prawie nie ma takich, które udławią wspomnianego Phenoma.
Spójrzmy teraz na sprzęt mobilny – rok temu kupno 4 rdzeniowego tabletu 10″ w cenie do 1000 zł było niemożliwe. Dzisiaj nie jest to większy problem. Ekrany IPS ? Każdy tablet to posiada. Grafika 4rdzeniowa ? Norma. Jeśli ktoś rok temu kupił budżetową konstrukcję typu 1ghz, 512mb ramu, android 2.3, to dzisiaj naprawdę czuje sens wymiany sprzętu. W pewnym momencie rynek mobilny również się zatrzyma, chociażby z powodu ograniczonej pojemności baterii. Zaczną się oczywiście bajery typu śledzenie ruchy poprzez kamerkę frontową (sterowanie bezdotykowe), połączenia kilku głośników, pulpity 3D (swoją drogą w tabletach byłoby to kosmicznie wygodne…) itp. Nastanie jednak moment, gdy kupiona rok wcześniej maszynka będzie niemal tak samo wydajna, jak nowe konstrukcje. Jeśli dodatkowo ma ona zapas mocy obliczeniowej, to sprzęt wymieniać będzie tylko bezmózga gimbusiarnia goniąca za numerkami.
tak długo, jak długo mogę grać w Fifę 13 na klawiaturze, tak długo nie będie ery post-PC. A póki co gram całkiem nieźle 😛