Gdy w moje ręce trafił 14-calowy Lenovo ThinkPad T400 poczułem się jak za starych dobrych lat. Dosłownie. Właśnie tak wyglądały laptopy pod koniec ubiegłego wieku, z tą różnicą, że były bardziej masywne. Niemniej, T400 jest wydajny, funkcjonalny i ergonomiczny. Jeśli więc poszukujesz komputera do pracy, a wygląd nie jest dla ciebie najważniejszy lub jesteś właścicielem dużej firmy i szukasz solidnych komputerów dla swoich pracowników, które będą na tyle nieatrakcyjne, by statystyczny złodziej omijał je szerokim łukiem, niniejsza recenzja powstała z myślą o tobie.
Seria ThinkPad Lenovo, choć niewiele ma wspólnego z estetyką, cieszy się dużą popularnością, wśród ludzi, którzy na co dzień pracują z komputerem. Nic w tym dziwnego, konstrukcja, która pamięta jeszcze czasy IBM-a, zdobyła sobie zupełnie zasłużoną reputację. Dziś, trudno już dawać T400 za wzór innym producentom, jednak jestem pewny, że znajdą się ludzie, którym czternastocalowy ThinkPad przypadnie do gustu.
Specyfikacja
- Procesor: Intel Core 2 Duo P8600 2.4 GHz
- Pamięć RAM: 2048 MB
- Matryca: 14.1″ 1440 x 900 WXGA+ (matowa)
- Karta graficzna: ATI Mobility Radeon 3470 256MB
- Dysk twardy: 250 GG 5400 RPM
- Napęd: DVD±RW DL
- Komunikacja: Wi-Fi, Bluetooth, modem, 3 porty USB, wyjście słuchawkowe, wejście na mikrofon, Firewire, wyjście WGA, PCMCIA + Express card, HDMI, czytnik kart pamięci,
- Sterowanie: TouchPad + TrackPoint
- Bateria: 6-komorowa
- Wymiary: 238 mm x 31.9 mm x 335 mm
- Waga: 2.13 kg
Obudowa
ThinPad T400 w żaden sposób nie powinien być oceniany w kategoriach estetycznych. Zarzucić mu, że jest brzydki, to jak powiedzieć o wojskowym aucie terenowym, że kiepsko wygląda bez skórzanych wykończeń. Wszystko zostało tu podporządkowane ergonomii i, trzeba przyznać, jest to jakaś strategia.
Jakość wykonania budzi mieszane uczucia. Z jednej strony, ma się wrażenie, że netbookowi nie będzie straszne nawet spotkanie z betonowym podłożem, z drugiej niskiej jakości plastiki (zwłaszcza przy matrycy) i przeciętne spasowanie elementów, kojarzą mi się raczej z laptopami firmowanymi logiem Compala, niż firmą, na której komputerach widniał kiedyś znaczek IBM-a. W testowanym przeze mnie egzemplarzu, obudowa przy napędzie, czytniku kart pamięci i nad klawiaturą dość znacząco uginała się pod naciskiem. Trzeba zaznaczyć, że T400 nie zalicza się także do najlżejszych. W szkolnej skali, obudowa T400 dostałaby ode mnie 4.
Niewątpliwą zaletą konstrukcji T400 jest możliwość łatwej i bezbolesnej wymiany podzespołów. Odkręcając kilka śrubek dostaniemy się do pamięci RAM i kary WiFi. Najmniej problematyczna jest wymiana dysku twardego, który chowa się za baterią i nie ma potrzeby rozbierania czegokolwiek by go wymontować. Również wyjęcie napędu optycznego jest bezproblemowe. Wystarczy wcisnąć jeden przycisk.
Klawiatura i touchpad
Klawiatura, podobnie jak w wypadku innych reprezentantów serii ThinkPad, jest solidna i wygodna. Choć od jakiegoś czasu lepiej mi się pisze na klawiaturach takich jak w Samsungu R620 (recenzja), T400 nie sprawiał żadnych problemów. Wszyscy, którym życie mija na wysyłaniu setek maili, bez wątpienia będą zadowoleni. Miłym dodatkiem jest także podświetlenie, czy raczej oświetlenie, gdyż klawiatura nie jest podświetlana od spodu, a z góry, za pomocą lampki diodowej zainstalowanej przy matrycy.
Touchpad jest zupełnie zwyczajny. Działa sprawnie, a materiał, z którego został wykonany ma dobre właściwości ślizgowe. Nie różni się zasadniczo od tych, które instalowane są w innych ThinkPadach. Ma odpowiednie rozmiary, a przyciski działają jak należy.
Lenovo jest jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną firmą, która w swoich notebookach wciąż instaluje trackpointy (użytkownicy płci męskiej zwykli nazywać je inaczej…). Rozwiązanie to, ma tyleż samo przeciwników co zwolenników. Bez wątpienia jednak, zawsze lepiej jest coś mieć niż nie mieć.
Porty
T400 jest wyposażony we wszystkie niezbędne porty i złącza. Znajdziemy między innymi slot ExpressCard, 3 porty USB (ułożone pionowo), czytnik kart pamięci i FireWire. Testowany model był wyposażony także w modem HSDPA, który działał bez zarzutów.
Głośniki
W zasadzie ich największą zaletą jest to, że są. Ciężko w wypadku T400 mówić o jakości dźwięku. Jakieś odgłosy się z nich dobywają, jednak nawet mało wymagający miłośnicy muzyki będą rozczarowani.
Kamera
Niestety, testowany T400 nie był wyposażony w kamerę internetową. Osobiście uważam, ze jest to dość poważna wada. Oczywiście, nie jest problemem dokupienie zewnętrznej kamerki, ale jest to zawsze dodatkowe akcesorium, które trzeba nosić ze sobą.
Bateria
Testowany przeze mnie model miał zainstalowaną 6-komorową baterię, która zależnie od intensywności użytkowania, wystarczała na od 2,5 do 4 godzin. Z góry zaznaczam, że druga wartość była okupiona istotnymi wyrzeczeniami. Podświetlenie matrycy zostało ustawione prawie na minimum, a wszystkie funkcje, poza tymi, które utrzymywały laptopa „przy życiu” zostały wyłączone (WiFi również). Zdecydowanie lepsze wyniki osiąga się na akulatorze 9-komorowym. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że Lenovo dołącza do ThinkPadów bardzo dobry program do optymalizacji pracy baterii. ThinkVoltage jest skuteczniejszy i ma większe możliwości, niż podobne rozwiązania konkurencji, z którymi się spotkałem.
Matryca
T400 jest jednym z nielicznych laptopów, który nadaje się do pracy na zewnątrz. Wszystko za sprawą matrycy, która wbrew obecnym trendom nie jest połyskliwa. Oczywiście, kolory nie są na niej tak żywe jak w wypadku ekranów glare, jednak w ostrym świetle słonecznym, jej wyższość jest bezdyskusyjna. Obraz jest ostry i jasny. Ekran T400 z pewnością nie dostarczy tyle frajdy podczas oglądania filmów czy grania, ale, znów, trzeba przypomnieć sobie do czego ten laptop został stworzony. Do pracy trudno wyobrazić sobie lepszą matrycę.
Dużym plusem jest także kąt rozwarcia matrycy. Doskonale obrazuje to poniższe zdjęcie.
Wydajność
Dokładnie jak w wypadku, Samsunga R620, Lenovo T400 zyskuje pełną funkcjonalność dopiero po odinstalowaniu większości z dorzuconego przez fabrykę softu. Wtedy dopiero ThinkPad pokazuje pazur. Zainstalowany, 2,4GHz procesor ma naprawdę duże możliwości i ciężko doprowadzić go do stanu kryzysu. Chińczycy tworząc T400 raczej nie kierowali go do graczy, niemniej, czternastka ta, dzięki zainstalowanemu Radeonowi HD3470 pozwala na cyfrową zabawę w mniej skomplikowane tytuły (w nowszych grach o wysokich detalach możemy raczej zapomnieć). Karta ma podobną wydajność do GeForce’a 9400M. Warto dodać, że użytkownik ma możliwość korzystania ze zintegrowanego GPU, który choć nie jest szczególnie wydajny, wydłuża czas pracy o kilkanaście procent. Między kartami można przełączać się bez konieczności restartowania systemu.
W najbardziej ekonomicznym trybie, pozwalającym na 3,5 – 4 godzinną pracę, T400 nadaje się właściwie tylko do przeglądania stron www i pisania, nie powinno to jednak być dla nikogo szczególnym zaskoczeniem.
PCMark 2005 podczas testów doliczył się 4396 punktów.
Ciepło i hałas
Odprowadzanie ciepła działa sprawnie, choć nie można powiedzieć, by T400 był laptopem chłodnym (z charakteru). Komputer nie zalicza się także do najcichszych. Niemniej, zarówno hałas, jak i temperatura mieszczą się w granicach przyzwoitości.
Podsumowanie
T400 jest bez wątpienia konstrukcją udaną, choć, co tu dużo mówić, paskudną (przynajmniej moim zdaniem). Design jest niedzisiejszy i raczej trudno rozpatrywać go w kategoriach ładny-brzydki. Jest to jednak maszyna solidna, ergonomiczna, dobrze wyposażona i wydajna. Jakość wykonania jest dobra, choć niewiele ma wspólnego z krążącymi legendami na temat ThinkPadów. Jak na czternastkę, T400 jest także dość ciężki.
ThinkPady kierowane są do odbiorców biznesowych i jak dla mnie, nie ma drugiej linii laptopów, która z taką dokładnością trafiałaby w grupę docelową. Z jednej strony, bez wątpienia jest to idealny sprzęt do pracy, z drugiej, przeciętny Kowalski prawdopodobnie nie zdecyduje się na zakup T400, ze względu na wymienione wyżej wady. Poza tym, notebook ten nie zalicza się do najtańszych.
Zalety
- Wydajność
- Ergonomia
- Dobra klawiatura
- Matowa matryca
Wady
- Wygląd (!!!)
- Cena
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Dodaj komentarz