Takiego scenariusza chyba nikt by nie chciał, ale jest on jak najbardziej możliwy. Coraz częściej pojawiające się ostatnimi czasy sugestie, jakoby Samsung zamierzał wycofać się z segmentu komputerów mobilnych z Windowsem, nie są wyssane z palca. Co więcej, zaprezentowana dopiero co druga generacja Chromebooków może być nieoficjalnym początkiem końca laptopów.
Według powszechnie dostępnych danych, co 5 komputer mobilny sprzedany w 2013 r. na terenie Stanów Zjednoczonych był Chromebookiem. Oznacza to, że wzrost udziału Chromebooków w całkowitej puli sprzedanych komputerów mobilnych był blisko o 10% większy niż w roku poprzednim. Niezależnie od tego, jak niewiele modeli Chromebooków jest na rynku, sprzedają się one bardzo dobrze. Na wynik ten składa się niska cena jednostkowa urządzenia, duża prostota obsługi i ogromna popularność usług Google, którymi Chromebooki są naszpikowane. Czy możliwe jest, by działające w chmurze urządzenia doprowadziły do całkowitego zaniku laptopów z preinstalowanym Windowsem na pokładzie?
Rozterki Samsunga
Wielu analityków rynku przewiduje, że w przypadku Samsunga, początek końca segmentu komputerów mobilnych już się rozpoczął. Od jakiegoś czasu w branżowych kuluarach przebąkiwało się o całkowitym wycofaniu komputerów mobilnych Samsunga z Windowsem z europejskiego rynku. Niedawno pojawiły się doniesienia, że największy koreański producent sprzętu elektronicznego, może zrezygnować ze sprzedaży laptopów nie tylko na Starym Kontynencie, ale i na całym świecie. Świat zamarł, bo czy miałaby być to kolejna po Sony VAIO marka, która nie widzi przyszłości w dalszej ewolucji klasycznych laptopów?
Sprawa nie jest tak oczywista, jak w przypadku Japończyków. Seria laptopów VAIO przez ostatnie kilka lat stała się dla Sony ciężarem; była prestiżowa, ale nierentowna -ilość pompowanych w nią funduszy nie zwracała się. Przejęcie przez Japan Industries dywizji komputerów VAIO stało się szansą także dla samych komputerów do odrodzenia w innych realiach. Tymczasem Samsung na laptopach zarabia bardzo duże pieniądze i jest to wciąż duży kawałek tortu globalnych dochodów Koreańczyków. Rozterki Koreańczyków nie są spowodowane ewentualną rentownością dywizji laptopów, a samą przyszłością Windowsa 8 (i jego następców) na platformach mobilnych. Eksperci Samsunga są zdania, że póki licencja na OS Microsoftu będzie zawyżała cenę komputera mobilnego o 10-20%, nie będzie możliwy odpowiednie zarobek na nim. Zwłaszcza patrząc na kroki podejmowane przez konkurencję (Apple, Google), których systemy operacyjne przeszły na tryb darmowej dystrybucji.
Rozumowanie Samsunga jest bardzo logiczne. Ponieważ konsumenci kupują obecnie coraz większe ilości tabletów i urządzeń konwertowalnych (tablet z dotykowym ekranem + klawiatura), ceny laptopów powinny radykalnie spaść. Minimum to 10-15%, chociaż przy zachowaniu Windowsa 8 na pokładzie jest to nierealne. Każdy producent – czy to Asus, Acer, Dell czy Samsung – musi płacić Microsoftowi odpowiedni procent od sprzedanego urządzenia z „Okienkami” na pokładzie. Producenci takich urządzeń, którzy w wielu przypadkach i tak dokładają do „interesu”, nie mogą obniżyć radykalnie cen wiedząc, że Microsoftowi i tak będzie trzeba zapłacić. Pozbawiliby bowiem siebie jeszcze większej części zysków, co byłoby ekonomicznym samobójstwem. Rozwiązaniem jest zatem porzucenie drogiego w eksploatacji Windowsa i przesiadka na inny, darmowy system operacyjny. OS X z wiadomych względów jest zarezerwowany tylko dla laptopów Apple, dlatego najbardziej realną perspektywą staje się stale rozwijany Google Chrome OS.
Proszę Państwa, oto Chromebook
I oto, jako dowód na samowystarczalność komputerów mobilnych z Chrome OS, Samsung zaprezentował serię Chromebook drugiej generacji. W jej skład wchodzą dwa modele różniące się podstawowym aspektem, czyli przekątną ekranu. Urządzenia mają poliwęglanową obudowę stylizowaną na sztuczną skórę, która pierwszy raz została wykorzystana w smartfonie Galaxy Note 3.
W drugiej iteracji Chromebooków Samsung zdecydował się na odważny krok. Zamiast implementacji procesorów Intela, postanowił zaopatrzyć laptopy w swoje autorskie układy Exynos 5 OCTA, znane do tej pory z mniejszych urządzeń mobilnych. Ośmiordzeniowe jednostki o taktowaniu 1,9 lub 2,1 GHz są wystarczające do udźwignięcia podstawowych czynności realizowanych na Chrome OS. Samsung tym samym całkowicie uniezależnił się od zewnętrznego dostawcy procesorów i najprawdopodobniej podobne rozwiązania będzie stosował w przyszłości.
Jak na tanie komputery mobilne, Chromebooki Samsunga są dobrze wyposażone. Mniejszy, 11,6-calowy model, pracuje w rozdzielczości 1366 x 768 pikseli i wytrzyma na baterii maksymalnie 8,5 godzin pracy. Większy model, z 13,3-calowym ekranem pracującym w rozdzielczości Full HD, rozładuje się po 8 godzinach nieustannej pracy. Ale należy pamiętać, że ma mocniejszy procesor i bardziej prądożerny ekran. W komputerach znajdziemy także 4 GB pamięci RAM, 16 GB przestrzeni dyskowej i 10-sekundowe bootowanie systemu Chrome OS. Mniejszy Chromebook będzie sprzedawany za 320$ (ok. 1000 zł), podczas gdy zakup większego to wydatek rzędu 400$ (1200 zł). Chromebooki już w kwietniu trafią na amerykański rynek, a na ich europejski debiut najprawdopodobniej nie trzeba będzie długo czekać.
Wiele wskazuje na to, że właśnie w tym kierunku będą zmierzały przyszłe wcielenia komputerów mobilnych. Jeżeli Samsung faktycznie zdecyduje się na odważny krok i wycofa się ze sprzedaży laptopów z Windowsem, jego śladem mogą podążyć także inni producenci. Sporo wątpliwości pozostawiają jednak bardzo prestiżowe ultrabooki, dla których po prostu Chrome OS jest systemem za słabym do komfortowej obsługi wielu zaawansowanych zadań. A przecież nie ubija się kury znoszącej złote jajka…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
czy na chromebooku można słuchać muzyki, pliki typu mp3 albo flac ?
Tytuł trochę na wyrost, niestety nie jedyny na tym portalu 😉
Co do danego tematu to chromebook nie zastąpi mocnego laptopa, jednak nie każdemu taki sprzęt jest potrzebny. W moim wypadku netbook (12″, linux jedyna aplikacja chrome) bardzo dobrze uzupełnia tableta 7″. I to właśnie dla takich ludzi chromebooki są
bez przesady… chromebooki nigdy nie będą pełnowartościowymi notebookami… podstawowych programów na nie nie ma…