Pokazany niedawno na materiałach prasowych HP Slatebook 14 to pierwszy na rynku laptop z systemem Android od tak poważnego producenta komputerów. Do tej pory co jakiś czas pojawiały się w sprzedaży twory pokroju 13-calowej Omegi czy nawet Samsunga z dwoma systemami operacyjnymi, ale należało je traktować bardziej w kategoriach ciekawostki, a nie prawdziwego zagrożenia dla sprzętów z Windowsem. Teraz idzie nowe. Android na pokładzie laptopów w 2015 r. może być standardem, o czym świadczyć mają pojawiające się w Internecie sugestie jakoby wersja 5.0 tego OS-a (Key Lime Pie) miała być zoptymalizowana właśnie pod komputery mobilne.
HP Slatebook 14 nie ma jeszcze swojej daty debiutu na półkach sklepowych, ale jeżeli cena tego urządzenia nie będzie wygórowana, Google może odnieść sukces. Cena nie przekraczająca 1000 zł najprawdopodobniej zagwarantowałaby komputerowi sukces. Nie jest ona nierealna, gdyż Slatebook będzie miał bardziej tabletowe, a nie laptopowe podzespoły. Głównym atutem laptopa ma być 14-calowy dotykowy ekran Full HD (1920 x 1080 pikseli), który w tak tanich sprzętach stanowiłby prawdziwą egzotykę. Słowo „dotykowy” jest tu kluczowe, do czego wrócę w dalszej części felietonu.
Na pokładzie Slatebooka 14 znajdziemy także czterordzeniowy układ Nvidia Tegra 4 lub Tegra 1k, 2 GB pamięci RAM i najważniejsze moduły łączności – WiFi, Bluetooth, 3 porty USB, HDMI oraz slot na kartę SIM. Bateria pozwoli na pewno na swobodne 7-8 godzin surfowania po Sieci, bo właśnie do tego laptop HP ma być odpowiedni. Użytkownicy raczej nie powinni oczekiwać od niego wysokiej wydajności czy obsługi wymagających gier komputerowych. Slatebook 14 ma sprawdzić się wszędzie tam, gdzie rady nie da mniejszy gabarytowo tablet.
Stylistycznie Slatebook 14 będzie różnił się od obecnych na rynku laptopów. Czarno-żółta obudowa z tworzywa sztucznego i elementów gumopodobnych ma sprawić, że po tego typu urządzenie chętniej sięgną młode, aktywne fizycznie osoby, a nie stonowani, eleganccy biznesmeni. Wiele wskazuje, że Google ma plan, a HP Slatebook 14 będzie pierwszą jaskółką, która zapoczątkuje nowy trend w świecie komputerów mobilnych. Czy to faktycznie dobra decyzja giganta z Mountain View?
Androida próbowano sprzedać już chyba we wszystkich sprzętach RTV/AGD. Lodówki, pralki czy aparaty fotograficzne z Zielonym Robocikiem na pokładzie były projektami mniej lub bardziej udanymi. Na fali dodawania przyrostka „smart” do praktycznie wszystkich typów sprzętów elektronicznych, Android miał zaoferować nowe funkcje urządzeniom, z których korzystamy na co dzień. Ale w świecie laptopów Androidowi zaistnieć do tej pory się nie udawało, mimo że od lat wiele mniej znanych firm wypuszczało na rynek swoje alternatywne notebooki (a wcześniej także netbooki) z Androidem. Żadnemu nie udało się zaciekawić konsumentów na dłużej. Prawdopodobnie dlatego, że nie miały one ekranów dotykowych, a przecież Android jest stworzony z myślą o dotyku!
Ciekawe jak Google wyobraża sobie współistnienie dwóch systemów operacyjnych – stale rozwijanego Androida i Chrome OS, w który wyposażone Chromebooki biją rekordy popularności. Nie bez znaczenia jest również sama implementacja Zielonego Robocika na komputerach mobilnych i jego dalsze wsparcie. Wszyscy życzyliby sobie zapewne, by laptopy z Androidem działały co najmniej równie dobrze jak smartfony czy tablety z tym systemem w dniu zakupu. Jeżeli Google przestanie wspierać Androida na laptopach, tak jak ma w zwyczaju to robić z mniejszymi urządzeniami mobilnymi, po 2-3 aktualizacjach, to biznes szybko się rozpadnie. Kluczowe będzie tu długoterminowe wsparcie maszyn i zapewnienie im najnowszego możliwego środowiska pracy – choćby tak, jak robi to Apple.
Wzorem giganta z Cupertino (interakcja OS X + iOS), Google powinien największy nacisk położyć na lepszą integrację Androida i Chrome OS. Wypuszczanie na rynek tanich laptopów wyposażonych w dwa różne systemy operacyjne tej samej firmy byłoby precedensem. Przecież przyjdzie taki moment, że laptopy z Androidem staną się konkurencją dla Chromebooków i vice versa. Google będzie zarabiał na jednych kosztem tych drugich, a spirala obłędu zamknie się w próżni. Jaką mamy gwarancję, że tak nie będzie? Absolutnie żadną.
Załóżmy, że Android 5.0 faktycznie jest zoptymalizowany pod kątem laptopów. Na rynku pojawia się coraz więcej maszyn zarządzanych przez Androida, ale Google nie rezygnuje z produkcji Chromebooków, które przecież tak dobrze się sprzedają. Co więc powinien wybrać potencjalny nabywca? Androida w wersji PC czy Chrome OS? Który będzie dla niego lepszy? Który będzie szybciej rozwijany? Który będzie lepiej współpracował ze smartfonem? I co bardzo ważne – który będzie priorytetowy dla Google’a? Na te pytania, być może już niebawem trzeba będzie odpowiedzieć.
Na ten moment Google nie ma żadnego głębszego pomysłu na rozwój laptopów z Androidem. W dobie konkurencji z Windowsem, iOS, OS X, Linuksem czy przede wszystkim Chrome OS – takie urządzenia nie mają sensu! Decyzja o wprowadzeniu Android PC na szeroką skalę może być jednym z największych błędów Google w historii.
Zainteresował Cię artykuł? Zobacz też inne maniaKalne felietony.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Gdzie kupujecie laptopy?
Moim zdaniem dobrze robić takie zakupy w znanych sklepach z elektroniką, omijałabym jakieś nieznane sklepy czy oferty z allegro, kupowanie kota w worku przy takiej kasie to dla mnie za duże ryzyko.
Skoro smartfony mają już po 3 GB ramu to do laptopa powinni wrzucić więcej niż dwa.
Laptopy raczej nie, bo coraz więcej ludzi rezygnuje z laptopów na rzecz tabletów i ultrabooków.
Ja jakoś nie widzę Androida w ultrabookach i laptopach póki Android nie wróci do wspierania flasha.
Czy ja wiem czy coraz więcej ludzi rezygnuje z laptopów..Osobiście nie wyobrażam sobie pracować na co dzień na tablecie, na małym ekranie , bez klawiatury i stabilnej pozycji.
Wolę kupić coś takiego jak Asus T100 lub netbook z MSwin8.1 niż zabawkę ograniczoną z Android
Nie łatwiej wgrać linuxa i ubunu?
Cóż... Osobiście państwu z Google radziłbym, jeśli już chcą pakować Androida na laptopy pisać go tylko i wyłącznie pod architekturę x86. A do tego dorzucić szereg innych ważnych (co najmniej dla mnie) rzeczy, które są potrzebne laptopowi.Tak więc: Android na laptopy musiałby dawać do dyspozycji wszelakie programy potrzebne w biurze [typu office etc, ale Microsoft by raczej dla Androida nie pisał w tym wypadku], musiałby mieć własnego antywirusa spisującego się na 6+ [w tym miejscu popisać mogłyby się firmy które zajmują się antywirusami na PC], zapewne dobrze by było gdyby oferował gry takie jak na Windowsa, bo można by wykorzystać fakt bytu klawiatury, i przede wszystkim musiałby być równie funkcjonalny co systemy Microsoftu, bez wywalania błędu w trakcie pisania jakiegoś ważnego dokumentu. I w tym wypadku mogliby się posłużyć Chrome OS'em i na jego bazie zrobić system Androidowy, a jeśliby to wypaliło mogliby dać aktualizację softu dla Chromebooków i zrobić z nich Androbooki ;)
Totalnie bez sensu - funkcjonalnością gorszy od tabletu (mniej mobilny) i nie mogący równać się W8.1 czy Mac OS X. Brak prawdziwego pakietu office czyni go niedolnym do zastosowań profesjonalnych w biznesie (nie mówiąc o słabych zabezpieczeniach i dupnej synchronizacji z MS Exchange...) Do tego interfejs dostosowany do dotyku a nie touchpada. Android nadaje się do zastosowań lekkich. Poczytaj książkę, gazetę (choć i tak wolę Kindle Paperwhite), przeglądnąć neta, odpisać na maile, poszperać na allegro/ceneo, zobaczyć co się dzieje na FB czy innym społ. i ewentualnie w coś pograć (jeśli będzie działać :D). Laptop i Android - to może jeszcze Symbian?
Qwerty? W8? Chyba w7...
Android i Windows na lapku + Android i Windows na telefonie i będzie zajebiście.
Najlepiej jakby ludzie z Google pomysleli i połączyli Androida z ChromeOS i zrobili jeden porządny system na PC...
Dopóki na antku nie będzie można otworzyć programów, które można uruchomić tylko na laptopach z Windowsem (a takich jest multum) nic z tego nie będzie.