Na temat ultrabooków krąży wiele różnych opinii. Jedni nie wyobrażają sobie bez nich życia, inni przekonują, że ich stworzenie to niepotrzebne mnożenie bytów w świecie i tak przepełnionym elektroniką. Trudno jednoznacznie utożsamić się z jedną z grup, gdyż ultrabooki wad nie są pozbawione, a z drugiej strony ich wejście na światowy rynek, ożyło nieco skostniałą rzeczywistość. Jakie są najpopularniejsze stereotypy o ultrabookach? Sprawdźcie sami.
Spis treści
Rzekomy „brak wydajności” ultrabooków to prawdopodobnie największy mit o tych urządzeniach spośród wszystkich krążących w świadomości społecznej. Co to tak naprawdę oznacza, że komputery te „nie są wydajne”? Nie uruchamiają dostatecznie szybko przeglądarki internetowej, czy wstukiwany w klawiaturę tekst nie pojawia się w edytorze tekstu wystarczająco szybko? O nie, tu chodzi o coś zupełnie innego. Porównując specyfikację techniczną ultrabooka i laptopa gamingowego, ten pierwszy zawsze wypadnie słabo. Ale szkopuł w tym, że dla użytkownika ultrabooka nie ma to żadnego znaczenia.
Ultrabook jest wystarczająco wydajny w zadaniach, w których będzie wykorzystywany, podobnie jak laptop gamingowy pięknie będzie prezentował najnowsze gry. To tak, jakby negować nazwę „laptopa gamingowego” tylko dlatego, że maszyny te ważą po 5 kg i niewiele mają wspólnego ze słownikowym znaczeniem słowa „mobilność”. Tworząc ultrabooki nikt nigdy nie zakładał, że odpalimy na nich wszystkie części „Battlefielda” do końca świata, podobnie jak nikt nie sugerował, że monstrum do gier komputerowych będzie lekkie jak piórko. I laptopy gamingowe, i ultrabooki mają rację bytu, a w swoich kategoriach są to urządzenia naprawdę wydajne. Przestańmy w końcu porównywać sportowe BMW Z3 do Mercedesa GLK!
Na pierwszy rzut oka wydaje się to być stwierdzenie, z którym nie sposób polemizować. Typowe ultrabooki są wyposażone w zintegrowane układy graficzne, które są wyraźnie słabsze od dedykowanych kart montowanych już w laptopach multimedialnych ze średniej półki. Mimo tego, nie oznacza to bynajmniej, że Intel HD Graphics 4400 lub 5000 nie poradzi sobie z mniej wymagającymi graficznie grami.
Odpalenie wielu tytułów na ultrabooku jest możliwe (o czym wielu użytkowników nie wie), tyle że przy odpowiednio niższej rozdzielczości i niskim poziomie szczegółowości detali. Ultrabooki nie nadają się do gier, to prawda, ale tylko w odniesieniu do maniaKalnych graczy komputerowych. Przeciętny użytkownik, który będzie chciał pograć w coś podczas dłużącej się podróży, powinien być ukontentowany. A jeżeli nie, to na rynku jest dostępnych kilka modeli ultrabooków wyposażonych w dodatkową kartę graficzną (GeForce lub Radeon).
Dyski stosowane w ultrabookach są małe – w obu znaczeniach tego słowa. W porównaniu z tradycyjnymi 2,5-calowymi twardzielami, mają znacznie mniejsze gabaryty, a przez to, że nie ma w nich elementów mechanicznych są lżejsze i odporniejsze na uszkodzenia mechaniczne. Niestety, za pojemny dysk SSD trzeba bardzo dużo zapłacić, dlatego w podstawowych modelach ultrabooków znajdziemy tylko 128 GB przestrzeni na prywatne dane (w nielicznych nawet jeszcze mniej – 64 GB). Jest to wystarczająca ilość pod warunkiem, że potrafimy utrzymać na dysku porządek (nie magazynujemy „na zapas”, a „na teraz”) lub gdy mamy dysk zewnętrzny. Ultrabooki są wyposażone w szybkie złącze USB 3.0, zatem bez problemu osiągniemy podobny efekt pojemnościowy jak w klasycznych laptopach. A ponadto obecność dysku SSD znacznie skraca czas ładowania systemu operacyjnego, wybudzanie ze stanu hibernacji i uruchamianie prywatnych danych. Zatem, nie ma tego złego…
Ultrabooki to urządzenia smukłe, ale pomimo tego mieszczą się w nich wydajne układy chłodzenia. Zazwyczaj są to wolnoobrotowe wentylatory o zmienionej konstrukcji turbiny, dzięki którym ciepło jest odprowadzane skutecznie i bez nadmiernego hałasu. Ogromny wpływ ma na to również obecność niskonapięciowych procesorów o zmniejszonym TDP (w przypadku układów Haswell to jedyne 10 W). Taki układ pracując nawet przy pełnym obciążeniu nie będzie generował dużo ciepła, więc zamontowany układ chłodzenia, bez problemu poradzi sobie z jego odprowadzeniem. Obudowy nowoczesnych ultrabooków nie nagrzewają się nadmiernie – niektórzy użytkownicy mogą mieć takie wrażenie, gdyż są wykonane z metalu (stop aluminium, magnezu, włókna węglowego). Zastosowanie platformy Intel Haswell umożliwiło twórcom ultrabooków konstrukcję maszyn chłodzonych pasywnie, na wzór ARM-owych tabletów.
Mimo iż podczas premiery pierwszej generacji ultrabooków nikt nie powiedział tego głośno, oczywistym było, że są one urządzeniami wybitnie biznesowymi. Wydawało się, że zwykli konsumenci nie docenią palety możliwości, którymi dysponują ultrabooki. Tak jednak się nie stało i dzisiaj z ogromną pewnością można stwierdzić, że ultrabooki nie są laptopami tylko dla biznesmenów. Ze względu na niewielkie gabaryty i niską masę, oferują one najwyższy poziom wygody i komfort użytkowania w ciągłym ruchu, z dala od gniazdka zasilania. Nietrudno wyobrazić sobie pracownika wielkiej korporacji, surfującego po nieznanych zakątkach Internetu blogera czy zwykłego studenta pracującego i spędzającego swój wolny czas na ultrabooku. Urządzenia te naturalnie zastąpiły netbooki, ale prezentują zupełnie inną jakość niż one. Nie tylko jeżeli chodzi o wykonanie, ale i ergonomię. Wszystko to sprawia, że ultrabooki to urządzenia dosłownie dla wszystkich.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Uwaga dla ewentualnych czytelników. Otóż komentarz czytelnika Maja zdaje się być ewidentną reklamą Lenovo a nie prawdziwego użytkownika. Sporo bardzo podobnych komentarzy pojawiło się pod innymi artykułami o ultrabookach.
Ja jestem pod wrażeniem Lenovo Yoga 2 pro matryca i wyświetlacz.Ekran IPS o przekątnej 13,3 cala i rozdzielczości 3200 x 1800 pikseli (QHD+). Oferuje ona dwukrotnie więcej linii pikseli w pionie i poziomie, niż inne. Biorąc pod uwagę przekątną ekranu, w przeliczeniu daje nam to 276 ppi, wskaźnik dużo wyższy, niż w większości ultrabooków.