Raz na jakiś czas zastanawiam się, jak na zmiany zachodzące w naszej rzeczywistości zareagowaliby ludzie, którzy odeszli z tego świata 20-40-60 lat temu. Jakie wrażenie zrobiłyby na nich komputery, smartfony, GPS, Skype czy opisywany niedawno Oculus Rift? Jak skomentowaliby wieści, wedle których w I połowie XXI wieku możliwe staną się wakacje na Marsie? Podejrzewam, że przeżyliby szok. Chociaż obserwuję te przeobrażenia na bieżąco, to czasem sam jestem zaskoczony ich tempem i zastanawiam się, czy (a raczej jak długo) zdołam za nimi nadążyć…
Gdybym napisał, że w ciągu kilku ostatnich dekad w naszym świecie dokonał się niesamowity skok technologiczny, to popełniłbym truizm. A może przesadzam? Zakładam, że wszyscy świetnie zdają sobie sprawę z tego, co dzieje się wokół nas, ale to wcale nie musi być prawda. Możliwe, iż spora część, nawet zdecydowana większość, uczestniczy w tych przemianach, lecz nigdy (lub rzadko) się nad tym nie zastanawia. Ot, są smartfony, nawigacja w samochodzie, film można obejrzeć w Internecie, świat wirtualny coraz bardziej przypomina ten rzeczywisty – gros osób uznaje to za coś oczywistego. Tymczasem jeszcze kilka dekad temu, w niektórych przypadkach kilka lat temu, nie było to takie oczywiste i funkcjonowało głównie w wyobraźni futurologów.
Rewolucja technologiczna, którą obserwujemy od końca minionego stulecia, nie jest pierwszym przełomowym wydarzeniem w dziejach ludzkości. Wcześniej nasza cywilizacja doświadczała skoków uznawanych wówczas za coś niebywałego. Dotyczy to zarówno pojedynczych wynalazków i odkryć o fundamentalnym znaczeniu dla dzisiejszego świata, jak i zakrojonych na szeroką skalę przemian wynikających z różnych czynników. Zmiany cywilizacyjne dokonywały się po mającej miejsce kilka wieków temu rewolucji przemysłowej, po wynalezieniu druku czy, sięgając w głąb historii, opanowaniu przez człowieka sztuki uprawy roli. Można zatem napisać, że to nic nowego, że powinniśmy być do tego przyzwyczajeni. Należy jednak wskazać na pewną różnicę między starymi rewolucjami/ewolucjami, a tą dzisiejszą.
- Zobacz również | Przed tą rewolucją nie uciekniesz!
W przeszłości przemiany dokonywały się wolniej – nawet jeśli tworzono/odkrywano coś fascynującego, to novum powoli przedostawało się do życia, domów i świadomości mas. Przynajmniej dzisiaj uznalibyśmy te przemiany za powolne. Ludzkość przyzwyczajała się do nich długimi latami, nierzadko potrzebowała na to kilku pokoleń lub nawet wieków. Dzisiaj wszystko dokonuje się szybko i na znacznie większą skalę. Nie zaryzykuje stwierdzenia, że ma to powszechny wymiar, ponieważ rewolucja technologiczna nadal nie dotarła do wielu zakątków naszej planety, ale wkrótce i to się zmieni. Niedawno pisałem o planach Google, Facebooka i kilku innych korporacji, które chcą dostarczyć Internet kolejnym miliardom ludzi. Te projekty są już wdrażane w życie i za jakiś czas będziemy oglądać ich efekty. Nastąpi całkowita globalizacja i tempo zmian zapewne znowu zostanie podkręcone.
Ktoś spyta, czy w naszej rzeczywistości faktycznie tak dużo i szybko się dzieje, by robić zamieszanie wokół tematu. Odpowiem: wystarczy się rozejrzeć, prześledzić wydarzenia z branży nowych technologii (ale nie tylko) z ostatnich lat, przejrzeć doniesienia dotyczące projektów czekających na realizację. W tym ostatnim przypadku można ograniczyć się do bliższej perspektywy. Przykłady? Kilka podałem już we wstępie, inne szybko przychodzą do głowy.
Poprzedni tydzień upłynął nam m.in. pod znakiem samochodów Google, z których wyeliminowano układ kierowniczy. W przypadku podróżowania takim pojazdem rola człowieka ogranicza się do ulokowania się w fotelu, wskazania maszynie destynacji i podziękowania komputerowi pokładowemu za przejazd, gdy dotrze się na miejsce. Projekt autonomicznego samochodu, także tego tworzonego przez Google, nie jest niczym nowym, wspomina się o tym od dobrych kilku lat, ale to filmy prezentujące prototypy internetowego giganta, udowodniły, że od rewolucji na drogach nie dzielą nas długie dekady – do zrobienia jest jeszcze sporo, lecz nie mówimy już o totalnym science fiction.
Wspomniane pojazdy mogą służyć nie tylko do transportu ludzi – możliwe, że zostaną wykorzystane przez firmy działające np. w branży handlowej i za kilkanaście lat Waszej lodówce towar dostarczy autonomiczny samochód. Albo dron, bo przecież i takie pomysły pojawiły się jakiś czas temu. A samych zakupów dokona przywołana przed momentem lodówka, stanowiąca część inteligentnego domu, ewentualnie Wy podłączeni do wirtualnego sklepu za pomocą okularów Oculus Rift lub innych gogli rzeczywistości wirtualnej. Z całego procesu znikną rachunki i gotówka, wszystkie opłaty będą się odbywać automatycznie – jeśli klient będzie chciał to kontrolować, to oczywiście nic nie stanie na przeszkodzie, ale spora część ludzi wybierze pewnie automat.
- Zobacz również | Ciemna strona Internetu rzeczy
Nasza przestrzeń życiowa będzie naszpikowana elektroniką, w wielu przedmiotach (ubraniach, obuwiu, AGD, zabawkach czy wszelkiego typu gadżetach) pojawią się procesor i system operacyjny. Nastanie bujny rozwój Internetu rzeczy, w lawinowym tempie zacznie przybywać danych, które będzie można wykorzystać na różne sposoby. Interakcje człowieka z maszyną wejdzie na zupełnie nowy poziom, zyskamy pewnie cyfrowych, nieożywionych przyjaciół i wrogów, jedne roboty zabiorą ludziom pracę, inne ją dadzą. Nowe technologie staną się nam bardzo bliskie i to w dosłownym znaczeniu – nanoboty będą wykorzystywane podczas operacji, człowiek zacznie nosić interaktywne soczewki kontaktowe i wymieniać organy na nowe niczym podzespoły w komputerze stacjonarnym.
W nieodległej przyszłości daleka podróż nie będzie synonimem wycieczki do Afryki, lecz na Marsa – przecież znany amerykański przedsiębiorca, Elon Musk, zapewnia, że wyprawy komercyjne na wspomnianą planetę staną się faktem w ciągu kilku dekad. A na tym przecież nie koniec zmian – to zaledwie czubek góry lodowej, noszącej nazwę innowacje. Świat, który znamy i w którym żyjemy ulegnie naprawdę poważnym przeobrażeniom i raczej tego nie powstrzymamy. Nawet, jeśli dzisiaj pojawiają się głosy krytycznie odnoszące się do takiej wizji przyszłości, nawet jeśli wywołuje ona kontrowersje i obawy, to nie da się zahamować całego procesu. Pozostaje przygotować się na „nowe”.
Zdecydowana większość ludzi nawet nie zada sobie pytania, czy jest gotowa na „nowe”. Ci, którzy podejdą do sprawy bardziej refleksyjnie, i tak nie będą w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy dadzą radę ogarnąć nieustannie przyspieszającą rzeczywistość. A jeśli udzielą odpowiedzi pozytywnej, to nie zdołają określić, jak długo uda im się utrzymać w głównym nurcie. Nie można przecież wykluczać, iż ostatecznie zmiany przerosną każdego z nas i nie będziemy w stanie za nimi nadążyć. Budujemy świat, w którym zaczniemy się gubić. Możliwe, że z problemem zderzymy się nim dopadnie nas starość, stanowiąca swego rodzaju synonim dla niezrozumienia świata nowych technologii. Czy trudno sobie wyobrazić sytuację, w której dzisiejszy dwudziestolatek za dwie dekady nie będzie wiedział, jak skorzystać (optymalnie) z konkretnego produktu czy technologii?
Nowe rozwiązania najlepiej przyswajają osoby najmłodsze – zapewne większość z Was widziała małe dzieci poznające komputer, smartfon czy Internet – nauka przebiega w ich przypadku znacznie płynniej, niż u czterdziestolatka czy nawet trzydziestolatka. Podobnie będzie z odbiorem nowych rozwiązań przywołanych w tekście: osoby młodsze od nas szybciej przyzwyczają się do korzystania z Oculus Rifta, jazdy samochodem bez kierownicy i noszenia ubrania kontrolującego każdy ruch swego właściciela. Dla kolejnych pokoleń będą to naturalne produkty i usługi. Jadnak w pewnym momencie swego życia także oni zderzą się z problemem zbyt szybko postępujących zmian. Warto mieć na uwadze, iż tego zagadnienia nie można rozpatrywać wyłącznie na niwach poznawczej czy przystosowania psychicznego (nie wsiądę do samochodu bez kierownicy, bo się boję) – zmiany widać także na płaszczyźnie fizycznej.
- Zobacz również | Mięso z próbówki czyli o eksperymentowaniu z żywnością
Ostatnimi czasy firmy z branży technologicznej położyły spory nacisk na kwestie związane ze zdrowiem, sportem, wszelką aktywnością fizyczną czy dietą człowieka – smartfon sprawdza, jaką odległość pokonujemy w ciągu dnia, elektroniczny widelec kontroluje, co jemy (ile przyswajamy kalorii), a szczoteczka do zębów czuwa, by proces czyszczenia jamy ustnej przebiegał właściwie. Maszyny mają zadbać o nasze zdrowie (póki co za pomocą wskazówek). I jest to już wpływ na naszą fizyczność. Raczej pozytywny wpływ. Spójrzmy jednak na drugą stronę medalu: to za sprawą maszyn coraz częściej ograniczamy swój ruch (np. dzięki pracy zdalnej), to one wpływają na pogorszenie naszego wzroku czy słuchu, to maszyny przyczyniają się do niektórych schorzeń – wystarczy wymienić zespół cieśni nadgarstka. Te procesy będą postępować, w dłuższej perspektywie wpłyną one na zmiany w budowie i funkcjonowaniu ludzkiego ciała. Dzisiaj trudno sobie nawet wyobrazić, jak na ewolucję człowieka wpłyną nowe technologie.
Zmienią się ludzkie ciało, postrzeganie świata, wymiar kontaktu człowieka z otaczająca go rzeczywistością, a nawet całe struktury społeczne. Przemiany nie będą ani jednoznacznie złe, ani jednoznacznie dobre – cywilizacja po prostu wejdzie na kolejny poziom rozwoju. I możliwe, że szybko wykona następny ruch, ponieważ dzisiaj przebiega to bardzo dynamicznie. Czy jesteśmy przygotowani na takie tempo? Prawdopodobnie szybko będziemy mieli okazję, by się o tym przekonać.
Zainteresował Cię artykuł? Zobacz też inne maniaKalne felietony.
Dzieci nie ma, w kosmosie nie był, nie uprawia alpinistyki ani innych sportów ekstremalnych, za to od lat dzieli się z maniaKalnymi CzytelniKami swoimi przemyśleniami na temat biznesowej strony sektora IT. Teksty Maćka znajdziecie również na łamach bloga Antyweb.
Chcesz podzielić się z nami swoimi przemyśleniami? Pisz na redakcja@techmaniak.pl. Być może i Twój wpis znajdzie się wśród maniaKalnych felietonów.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Można skomentować to tak – dla tych co czytają fantastykę /nie fantasy /, te wszystkie zmiany to nic nowego, nawet wręcz można powiedzieć, że zaczynają żyć w swoim świecie.
Myślę że to wszystko to normalna kolej rzeczy. Każda cywilizacja dąży do rozwoju. Idziemy w dobrym kierunku jeśli chodzi o technologię i naukę. Gorzej z podziałem ludzkości i narastającymi sporami/wojnami. Myślę że to właśnie może nas zgubić. Gdyby tak cały świat się zjednoczył to postęp zapewne byłby kilkukrotnie szybszy. No ale na dzień dzisiejszy „każdy sobie rzepkę skrobie”. Szkoda
Zmienią się ludzie ciało – po jakiemu to?
Literówka. Poprawiona 😉 Dzięki za uwagę.