Nareszcie moje sumienie będzie czyste. Będzie sprzęt, będą nowości, czytelnicy będą mieli co czytać. Sama radość! Popatrzcie tylko na Lenovo B50-30.
No, może nie do końca nowości. O Lenovo B50-30 słyszano już w sieci, ale nie jest to popularne urządzenie. Model ten posiada ekran o przekątnej 15,6 cala i standardową rozdzielczość 1366×768 pikseli. W środku maszyny ukryto dwurdzeniowy procesor Intel Celeron z taktowaniem od 2,16GHz do 2,41GHz, 4GB RAM z maksymalnych obsługiwanych 8GB i dysk twardy o pojemności 320GB.
Wszystkie powyższe podzespoły zapakowane są w obudowę o wymiarach 38 x 26,2 x 2,47 cm i ważą łącznie z nią 2,15 kilograma, lub też 2,32 kg, jeżeli doda się do środka napęd optyczny, dla którego znalazło się miejsce. Bateria ma pozwolić na sześć godzin komfortowej i bezstresowej pracy.
Od strony komunikacyjnej wygląda to klasycznie – dwa porty USB 2.0, jeden USB 3.0, wyjścia HDMI i VGA, Ethernet, moduły WiFi w standardzie 802,11b/g/n oraz, opcjonalnie, Bluetooth 4.0. Osoby, które miały okazję zapoznać się z laptopem osobiście chwalą sobie wygodną klawiaturę z numpadem i czuły touchpad z dwoma przyciskami.
Ceny Lenovo B50-30 rozpoczynają się od 190 funtów szterlingów bez… VAT? Kto podaje ceny bez VAT? Nie, poważnie, kto tak robi? Każdy, kto ma własną firmę i odpisuje VAT lub robi zakupy w Selgrosie czy Makro wie, że to nie działa. Importerzy i tak zapłacą stosowny podatek u siebie. Diabelny marketing… 229 funtów szterlingów. Lenovo B50-30 kosztować będzie około 230 funtów. Chociaż cena ta przyrównywana jest do progu kosztu chromebooków, nadal pozostaje dość wysoka za urządzenie do użytku codziennego.
źrodło: ZDNet
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.