Chromebooki, czyli nic innego, jak komputery przenośne z systemem operacyjnym ChromeOS. Przez jednych kochane, przez innych pogardzane. Tak czy inaczej, aktualnie stanowią dość spory odsetek urządzeń obecnych w domach użytkowników i nikt nie może odmówić im miejsca na rynku elektroniki. Z ostatnich nowości jednym z najbardziej oczekiwanych modeli to Chromebook 2 od Toshiby.
Na ten model Amerykanie mogą już ostrzyć sobie zęby, ale Europejczycy będą musieli poczekać aż do końca obecnego roku i wypatrywać go gdzieś w 2015. Czy jednak my, mieszkańcy Starego Świata, powinniśmy się z tego powodu smucić? Niekoniecznie. Jak zawsze posiadamy niezaprzeczalny przywilej dokładnego przyjrzenia się relacjom osób, które miały okazję testować model przed nami. A niecierpliwi mogą po prostu sprowadzić go z USA…
Jeszcze raz: co znajdowało się w Chomebooku z numerkiem 2 od Toshiby? Zanim przypomnimy sobie wnętrze – ekran. 13,3 cala, TN w rozdzielczości 1366×768 pikseli lub IPS w FullHD – 1920×1080 pikseli, w zależności od wybranego modelu. Procesor to dwurdzeniowy Intel Celeron N2840 o taktowaniu 2,16GHz dla pojedynczego rdzenia, w zestawie ze zintegrowaną kartą graficzną Intel HD Graphics.
O ile dysk w obydwu wariantach pozostaje niezmienny – 16GB SSD – twórcy postawili przed użytkownikami wybór między 2 a 4GB RAM. Bateria starcza na 11 lub 9,5 godziny, w zależności od wybranej wersji wyświetlacza.
Skąd to przypomnienie, skoro całkiem niedawno przyglądaliśmy się temu Chromebookowi przy okazji targów IFA? W Internecie pojawił się nowy, obszerny materiał wideo hands-on, opisujący wariant FullHD. Dla wszystkich, których interesuje nowy wynalazek Toshiby, jest to idealny informator dotyczący pracy urządzenia. Zachęcam do zapoznania się z wrażeniami użytkownika nukedpixels.
źródło: omg!chrome!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Jaki jest sens pisać (reklamować) coś co jest na rynku od paru lat a w Polsce długo jeszcze nie będzie. A jeżeli już to 2-3 kiepskie modele. Niestety wielkie Google ma nasz rynek daleko w tyle.
Ja osobiście widzę to w ten sposób: piszemy o chromebookach, żeby podtrzymać aktualność wiedzy o technologii dostępnej na rynku jako takim. 🙂 Fakt faktem, takich urządzeń u nas dostać się praktycznie nie da, ale w dzisiejszych czasach import jest niezwykle łatwy (gorzej ze sprawami prawnymi i gwarancyjnymi 😉 ), a kiedy już w końcu pojawią się u nas, nikt nie będzie zdziwiony, co też te „chromebooki” potrafią i oferują. 😉