W 2013 r. sprzedaż sprzętu komputerowego na świecie była o 10% niższa niż w roku 2012. W ubiegłym roku globalnie sprzedano 180 mln laptopów, co nie jest rezultatem powalającym na kolana. Wiele wskazuje na to, że rok 2014 pod tym względem będzie podobny, a nawet nieco gorszy. Brak konkretnych danych, bo do końca roku zostały jeszcze dwa gorące miesiące, ale specjaliści sygnalizują powolne nasycenie rynku przez przenośny sprzęt komputerowy. Ma na to niewątpliwie wpływ rosnąca liczba tabletów i smartfonów, które w wielu sytuacjach zastępują komputery.
Nic dziwnego, że tak wielu producentów postawiło na ultrabooki jako na urządzenia, które mają wywindować ich na sam szczyt rankingu sprzedaży. Są one poręczne, lekkie i dobrze wykonane – gdy już decydujemy się za zakup ultrabooka, mamy pewność, że posłuży nam kilka lat. Właśnie takich sloganów reklamowych używają przeróżne sklepy – mniejsze, większe, internetowe, osiedlowe – by przyciągnąć klientów. Dzisiaj walka o klienta nabrała nowego znaczenia. Niestety, nie wszystkie strony zachowują się w niej fair.
Dzisiaj sprzedawcy sprzętu elektronicznego muszą zaciekle walczyć o konsumenta. Zwabić można go różnymi, często nie do końca uczciwymi, sposobami. Warto sprawdzić wachlarz stosowanych metod, by móc się przed nimi bronić. Prędzej czy później bowiem każdy stanie przed potrzebą zmiany komputera mobilnego.
Oto, jakich metod używają sprzedawcy, by zwabić do siebie klienta.
Cena danego laptopa jest celowo podnoszona do absurdalnie wysokiego poziomu (zamiast sugerowanej 1500 na 1800 zł), by po jakimś, najczęściej krótkim okresie czasu, mogła zostać obniżona do satysfakcjonującego sprzedawcę poziomu (1500 lub 1600 zł). Klient jest zadowolony, bo ma poczucie, że udało mu się kupić produkt „na promocji”, a sprzedawca swoje zarabia. Aby nie dać się złapać na ten haczyk, wystarczy przed zakupem sprawdzić sugerowaną cenę producenta i zweryfikować czy na Ceneo nie znajdziemy nic taniej.
Wiele sklepów, szczególnie tych mniejszych, często obiecuje, że dany model laptopa jest dostępny u niego w bardzo niskiej cenie, nie dodając jednocześnie, że domyślnie jest to najbardziej podstawowa wersja konfiguracyjna. Klient zachęcony tym, że dany sprzęt jest dostępny „na promocji”, może dać się skusić, dostając tak naprawdę kiepsko wyposażony produkt. Laptop w mocniejszej konfiguracji może być dostępny za podobne pieniądze w innym sklepie. Duże sieci, takie jak MediaMarkt czy Saturn nie pozwalają sobie na niedoinformowanie i zawsze podają pełną nazwę laptopa, przez co klient nie ma wątpliwości, co kupuje. Aby bronić się przed tą pułapką sprzedawców, wystarczy przed zakupem zapytać o pełną nazwę urządzenia i sprawdzić, czy nigdzie faktycznie nie ma taniej.
Kiedy kupujemy sprzęt w oryginalnie zafoliowanym pudełku, mamy pewność, że pochodzi on bezpośrednio od producenta i nikt go wcześniej nie używał. Decydując się na „sprzęt powystawowy”, takiej pewności już nie mamy. Laptopy, tablety, aparaty czy wszystkie inne sprzęty, które są wystawiane na wystawach sklepów, także muszą zostać sprzedane. Zazwyczaj dostają one specjalny status i cenę niższą niż „wersje pudełkowe”, ale za to mogą być wzbogacone o kilka rys. Laptopy mogą mieć ponadto nieco wyrobione zawiasy ekranu, klawiaturę czy baterię po kilku cyklach ładowania. Warto być świadomym tych niuansów przed zakupem, by wiedzieć, dlaczego dany produkt kupujemy tak tanio. Co gorsza, wiele towarów z ekspozycji to produkty, które były przez jakiś czas używane przez pracowników sklepu (np. aparaty, GPS-y, laptopy). Warto się zdecydować na taki zakup, gdy chcemy zaoszczędzić kilka złoty, a dodatkowo mamy pewności, że sprzęt na ekspozycji nie był eksploatowany (np. piekarnik, lodówka).
Są one rzadko sprzedawane w dużych sklepach, bo w dystrybucją tego typu sprzętów zajmują się zazwyczaj komisy lub serwisy takie jak Allegro. Naturalnym odruchem jest, że gdy potrzebujemy sprzętu używanego to zerkamy na Allegro. Rzadko zaglądamy do wielkich sieci. Czasami jednak można w nich znaleźć sprzęty „refurbished”, czyli naprawione, odnowione i wprowadzone do ponownego obiegu. Są to głównie produkty, które z jakichś powodów zostały zwrócone do sklepu, a sprzedawca nie chce ich zutylizować, odesłać do producenta. Tego typu produkty powinny jednak zostać opatrzone specjalną etykietą, by klient wiedział, że sprzęt nie jest nowy. Dużym plusem jest to, że elektronika używana może być nawet o połowę tańsza od tej dopiero co wyciągniętej z pudełka.
Wiele elektromarketów i mniejszych sklepów sprzedających elektronikę często oferuje swoim klientom produkty w pakietach, np. laptopa z zewnętrznymi głośnikami, konsolę z grą, aparat z dodatkowym obiektywem czy każdy inny sprzęt z dowolnym dodatkowym gadżetem. Jest to ciekawa taktyka, bo czasami w zestawie za dwa produkty można zapłacić mniej niż kupując je osobno. Ale tylko czasami. W większości przypadków, cena pakietu odzwierciedla dodane ceny obu produktów kupowanych osobno lub jest nawet nieco wyższa. Bardzo często jest tak, że dany sprzęt jest najtaniej w jednym sklepie, a inny w drugim. Warto być czujnym, bo dzięki temu (szczególnie przy dużych zakupach), można zaoszczędzić nawet kilkaset złotych.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.