Od niektórych firm oczekujemy bezwzględnie wysokiej jakości. Taką pozycję wypracowały sobie przez wiele lat obecności na rynku, ale czy faktycznie każdy ich produkt będzie najlepszy? Odpowiedzi na to pytanie poszukamy testując głośnik Bose SoundTouch 30 Wi-Fi Series II.
Specyfikacja
- Wymiary (wys. x szer. x głęb.): 24,7 cm x 43,5 cm x 18,1 cm;
- Waga: 8,39 kg;
- Napięcie zasilające: 220-240V, 50-60Hz, 150W;
- Wejścia/wyjścia: AUX, Port Ethernet, USB, micro USB;
- Interfejs Wi-Fi w standardzie 802.11 b/g;
- Wyświetlacz OLED;
- Obsługiwane formaty dźwięku: MP3, WMA, AAC, Apple Lossless
- Zawartość zestawu: głośnik, kabel zasilania, kabel USB, pilot zdalnego sterowania, instrukcja, karta gwarancyjna.
Budowa/jakość wykonania
Jak premium, to premium
Bose do tanich marek nie należy. Za ceną idzie jednak przede wszystkim jakość wykonania, a ta jest na naprawdę wysokim poziomie. Frontowy panel pokrywa w większości piankowa osłona głośników, przerwana jedynie panelem Piano Black z wyświetlaczem OLED, kontrolką stanu sieci i oczywiście logo producenta. Boki urządzenia to już panele z aluminium, które mogą być w jaśniejszym lub ciemniejszym odcieniu. Na szczycie obudowy w bardzo gustowny sposób wmontowano fizyczne przyciski do wybierania programu, dwa do regulacji głośności, przełączenie na tryb AUX i włącznik. Przyciski mają miękki skok i nie ma tu mowy o żadnych luzach – wszystkie znajdują się przez cały czas tam, gdzie powinny. Cała obudowa wykonana została z dużą precyzją, więc niewątpliwie mamy tu do czynienia ze sprzętem wysokiej klasy.
Tył pokrywa już czarny plastik, ale tej części nie będziemy oglądać zbyt często. Znajduje się tu gniazdo zasilania, dwa porty USB i, o dziwo, port Ethernet. Do zestawu dołączono minimum kabli, ale tyle też wystarcza do obsługi systemu. Kluczowy jest kabel zasilania, który niestety nie jest szczególnie długi i jeśli do gniazdka mamy daleko, nie obejdzie się bez przedłużacza. Podwieszaniu systemu pod sufitem może też przeszkodzić jego waga, bo to niebagatelne 8,39 kg. Jeśli bardzo chcecie, trzeba będzie wyposażyć się w mocne wsporniki, ale producent przewiduje raczej opcję stojącą – w końcu przyciski na górze obudowy raczej nie sugerują umieszczania systemu w szczególnie wysokich miejscach.
Konfiguracja
Niemal kompletnie bezdotykowa
Warto wspomnieć o samym procesie konfiguracji, bo ten przebiega właściwie bez dotykania głośnika. Pierwszym krokiem powinno być pobranie aplikacji SoundTouch Controller na telefon z systemem Android lub iOS. Ta zajmie się już nawiązaniem połączenia z głośnikiem i przeprowadzi nas przez kolejne etapy konfiguracji.
Najważniejsze jest przyłączenie do domowej sieci. O ile nie będziemy realizować go przez kabel Ethernet, producent przewiduje, że typowa sieć powinna bez problemu przyjąć do czterech podobnych głośników. Jeśli wcześniej nie korzystaliśmy z tego systemu, aplikacja zasugeruje ręczną konfigurację. Ta wymaga przytrzymania przycisku „2” i „ciszej” przez 5 sekund, co zresztą ładnie odliczane jest na wyświetlaczu urządzenia. W następnych krokach wybieramy sieć – ważne, by była to ta sama sieć, do której podłączony jest telefon – wpisujemy hasło i już: SoundTouch 30 skonfigurowany.
Funkcjonalność
Dla usług strumieniowych
Choć teoretycznie to tylko głośnik Wi-Fi, to jednak za tą cechą idzie szereg ciekawych funkcji. Nie znajdziemy tu modułu Bluetooth, w zamian właśnie Wi-Fi w standardzie 802.11 b/g. To jednak zapewnia o wiele wyższe prędkości przesyłu danych w stosunku do Bluetooth, a wyższe prędkości oznaczają możliwość odtwarzania utworów wyższej jakości.
Obsługa odbywa się przeważnie za pomocą telefonu lub tabletu z aplikacją SoundTouch, ale też komputera. Na pewno jednak wygodniej korzystać ze smartfona jako pilota, choć dołączono tu też fizyczny pilot do głośnika. Powtarza on właściwie wszystkie przyciski znajdujące się na obudowie, ale są i dwa przyciski specjalne – „lubię to” i „nie lubię”.
To z kolei zdradza główne przeznaczenie systemu SoundTouch 30, jakim jest odtwarzanie muzyki z usług strumieniowych. Najpopularniejszymi z nich są obecnie Spotify i Deezer – do testów wybrałem pierwszą platformę. Po sparowaniu systemu z telefonem musimy jeszcze zalogować się do usługi poprzez dołączoną aplikację. Wtedy, odtwarzając muzykę ze Spotify czy Deezera, wybieramy z listy głośnik zewnętrzny i w ten sposób sygnał trafia na nasz głośnik Bose.
Konkretne ustawienia głośnika możemy zapisywać na sześciu programach. Nastawy odnoszą się jednak jedynie do źródeł. Na jedynce możemy zapisać np. Deezera, na dwójce Spotify, na trójce iTunes na komputerze i tak dalej. Zapisujemy przez przytrzymanie przycisku na aktualnym ustawieniu, by później wywołać je krótkim przyciśnięciem.
SoundTouch 30 stanowi część systemu SoundTouch od Bose. Oznacza to, że rozstawiając kolejne elementy możemy stworzyć z nich całą infrastrukturę. W ten sposób możemy odtwarzać jeden utwór w całym domu albo różne piosenki na każdym z osobna. Głośniki możemy też pogrupować w strefy, dzieląc je wedle uznania, np. góra z dołem osobno, dwa w jednym pokoju i dwa w drugim – jak tylko nam się podoba.
Przydatną opcją jest 1,6-calowy wyświetlacz, który informuje o aktualnym stanie systemu. Fajnie wygląda odtwarzanie ze wspieranych serwisów streamingowych, bowiem na ekranie widnieje wtedy logo serwisu, a pod nim dane dotyczące wykonawcy i utworu. Dla użytkowników sprzętu Apple przewidziano też funkcję AirPlay.
Jakość dźwięku
Spodziewałem się czegoś więcej
Bose to marka, którą znają wszyscy miłośnicy sprzętu audio. Przez całą tą otoczkę, chciałoby się zaszufladkować każdy jej sprzęt jako najlepszy, ale sprawa nie jest taka prosta. Każdy z nas ma bowiem nieco inne wyobrażenie o idealnie brzmiącej muzyce, a przez to ciężko o uniwersalny złoty środek, który zadowoli wszystkich.
W moim odczuciu, po „najwyższej jakości dźwięku” spodziewałem się czegoś innego. Więcej głębi. Tym bardziej, że producent reklamuje SoundTouch 30 jako głośnik o „potężnym dźwięku”. Pytanie tylko, czym jest owa potęga. Jeśli chodzi o głośność, to co do tego zastrzeżeń mieć nie można. Bose potrafi grać bardzo głośno, przy czym – co ważne – nie musicie się martwić przesterami.
Charakterystyka częstotliwościowa jest jednak dość płaska. To akurat pożądana cecha, przez którą żadna częstotliwość zbytnio się nie wybija, a przez to wszystkie elementy utworu są wyraźnie słyszalne. Problem w tym, że taki dźwięk wydaje się raczej suchy, brakuje mu pewnego rodzaju mocy w postaci mocnego basu. By osiągnąć zadowalające efekty musimy więc trochę pobawić się equalizerem w aplikacji odtwarzającej dźwięk. Po podbiciu basów, Bose brzmi lepiej, choć wydaje mi się, że klasyczne kolumny nadal będą ciekawszym wyborem.
Podsumowanie, ocena i opinia
Drogi? Na pewno. Czy niezbędny? To zależy.
W wypadku SoundTouch 30 nie można narzekać ani na jakość dźwięku, ani głośność czy funkcje dodatkowe. Pomimo to, nie jest to sprzęt dla każdego. Jeśli lubicie ciekawostki i gadżety, głośnik Bose przypadnie Wam do gustu. To dobra recepta na brak muzyki w każdym pokoju, jeśli więc chcielibyście, by w każdym zakątku Waszego domu coś grało – rozwiązanie systemowe SoundTouch jest jak najbardziej dla was. Ale jeśli przede wszystkim zależy wam na jakości muzyki, to będziecie bardziej zadowoleni z klasycznych kolumn i słuchania muzyki w bezstratnych formatach.
Pozostaje jeszcze cena. Niecałe 3 tysiące złotych to kwota, za którą kupicie porządny zestaw audio, a tutaj dostaniecie zaledwie jedną składową systemu. A takich elementów wypadałoby kupić przynajmniej dwa czy trzy – dopiero współgrając ze sobą pokażą pełnię możliwości systemu, tyle, ze to już będzie kosztować kilka tysięcy złotych więcej. Cóż, w końcu to Bose.
W ramach systemu SoundTouch znajdziecie też szereg innych urządzeń – wszystkie dostępne na stronie Bose.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Bose SoundTouch 30 Wi-Fi Series II
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.