Spis treści
Chyba wszyscy zgodzą się z tym, że Wiedźmin był jedną z najważniejszych polskich gier ostatnich lat. Mieliśmy bowiem do czynienia z tak naprawdę pierwszą polską superprodukcją, z niespotykanym jak na tamte czasy budżetem i szeroko zakrojoną akcją marketingową. Wszystkie te działania się jednak opłaciły, bo pierwszy Wiedźmin to naprawdę rewelacyjny tytuł gwarantujący kilkadziesiąt godzin zabawy na najwyższym poziomie, z wciągającą fabułą i wyrazistymi postaciami żywcem wyciągniętymi z kart sagi autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Wiedźmin zawładnął sercami milionów graczy na całym świecie, a dalszą historię tej świetnej sagi już znacie. Miejmy nadzieję, że planowana na maj „trójka” będzie naszym kolejnym „hitem eksportowym”.
Ekipa Metropolis Software zakończyła swój żywot w niezbyt jasnych okolicznościach, ale pozostawiła po sobie kilka naprawdę ciekawych produkcji. Jedną z nich z pewnością jest Teenagent – tak naprawdę pierwsza pełnowymiarowa polska przygodówka, która pełnymi garściami czerpała z takich klasyków gatunku takich jak chociażby Monkey Island. W grze wcielamy się w nastolatka Marka Hoppera, a naszym zadaniem jest zbadanie tajemnicy zaginionych sztabek złota. Może to i trywialna historia, ale jak na tamte czasy Teenagent był naprawdę rozbudowaną grą – twórcy wsadzili do niej kilkadziesiąt skomplikowanych łamigłówek, wszystko to zaś okrasili bardzo ładną oprawą wizualną. Do dziś o tej produkcji mówi się jak o prekursorze polskich przygotówek i nie jest to stwierdzenie na wyrost – nic nie stoi na przeszkodzie, by uruchomić ten tytuł, gdyż został on już dostosowany pod najnowsze sprzęty z Windowsem 7 czy 8.
Choć miłośnicy RPG-ów Polskę kojarzą głównie z Wiedźminem, to jest jeszcze jeden tytuł, który zdobył spore uznanie fanów tego gatunku na całym świecie – mowa o Two Worlds krakowskiego Reality Pump, które niejako na uboczu popularności produkcji CD Projekt RED stworzyło bardzo ciekawą i rozbudowaną sagę. To, co zwraca uwagę, to przede wszystkim ogromny, rozbudowany i zróżnicowany świat gry oraz brak większych ograniczeń co do możliwości rozwoju naszej postaci. Krakowianie oddali graczom sporą swobodę w działaniu i odebrali od nich stosowne dziękczynienia w postaci gotówki z taką nawiązką, iż wystarczyło na stworzenie drugiej części. Trójka ponoć jest w produkcji, ale raczej wątpliwym jest, byśmy mogli kiedykolwiek ujrzeć ją w świetle dziennym. A szkoda…
Adrian Chmielarz ma szczęście do świetnych produkcji – jego Painkiller to nie jedyna stworzona przez niego gra w tym zestawieniu, ale jednocześnie tytuł, który do tej pory jest niesamowicie popularny i rozwijany przez inne studia (niestety, ze zmiennym szczęściem). Wszyscy Ci, którzy mieli okazję wcielić się w Daniela Garnera i przeprowadzić dość brutalną rozwałkę w piekielnych czeluściach pamiętają, jak satysfakcjonujące było to zajęcie – Painkiller to niczym nieskrępowana, totalnie wciągająca strzelanina, która w pewnym momencie była absolutną królową serwerów, zdobywając wielką popularność nie tylko dzięki świetnej mechanice zabawy, ale i niskiej cenie. Szkoda tylko, że kolejne gry z tej serii to już niestety w przeważającej większości marne popłuczyny – może kiedyś doczekamy się prawowitej dwójki?
Gorky 17 po premierze było nazywane polskim “Commandos” i nie ma w tym stwierdzeniu ani krzty przesady – produkcja Metropolis Software (już druga w naszym zestawieniu) to bowiem bardzo interesujące połączenie RPG-a ze strategią turową, w której przenosimy się do postapokaliptycznej, sowieckiej rzeczywistości i staramy się zaprowadzić porządek w tytułowym mieście. Gra wyróżniała się świetnie poprowadzoną fabułą pełną błyskotliwych dialogów, jak i solidnie skonstruowaną mechaniką rozgrywki, udanie łączącą elementy dwóch wspomnianych gatunków. To jedna z najodważniejszych rodzimych produkcji końca XX wieku i trzeba przyznać, że bardzo udana – niebawem pojawiła się jej kontynuacja o nazwie Gorky Zero, ale temu tytułowi bliżej było do taktycznej strzelanki niźli właśnie „siedemnastki”.
Oto bezsprzecznie jedna z najlepszych, jeżeli nie najlepsza polska przygodówka wszech czasów – tytuł z niepowtarzalnym klimatem Ameryki lat 30-tych XX wieku, kapitalnie wykreowaną detektywistyczną intrygą i mnóstwem ciekawych zagadek. Mowa o Jack Orlando – klasyczny point’n’click polskiego oddziału Topware, który do tej pory z rozrzewnieniem wspominają fani tego gatunku. Mało było wówczas (i nadal ten stan rzeczy się utrzymuje) tak ciekawych detektywistycznych przygodówek, z wyrazistą postacią głównego bohatera uczestniczącego w naprawdę niebanalnej i świetnie napisanej historii. Całość okraszono śliczną, ręcznie rysowaną oprawą graficzną, a główny motyw muzyczny stworzony przez Harolda Faltermeyera – twórcę soundtracku m. in. do Top Gun – to już prawdziwa klasyka gatunku. Warto zagrać, zwłaszcza że tytuł w cyfrowej dystrybucji dostępny jest praktycznie za grosze!
Techland ma w swoim portfolio co najmniej kilka ciekawych marek, które są rozpoznawalne na całym świecie, jednak zdecydowanie najważniejszą na przestrzeni ostatnich lat była seria Call of Juarez. Przygody braci McCall wypełniały ogromną lukę w dziedzinie western shooterów, a na dodatek – co już raczej jest tradycją w kontekście produkcji wrocławskiego developera – były również naprawdę świetnie wykonane. Wielką popularność (i to całkowicie zasłużenie) przyniosły Więzy Krwi – próżno było szukać bowiem tak wciągającej i zróżnicowanej produkcji, w której było tak naprawdę wszystko : emocjonujące pościgi, dynamiczne strzelaniny, rewolwerowe pojedynki i rzecz jasna wątek miłosny z piękną kobietą w tle. To prawdziwy western XXI wieku i jedna z tych produkcji, do których można wracać wielokrotnie!
Chyba nikt nie spodziewał się, że ta niepozorna produkcja polskiego studia 11 bit przyniesie aż tak niesamowity sukces – dziesiątki nagród zdobytych na różnorodnych festiwalach i setki tysięcy sprzedanych kopii mówią same za siebie. This War of Mine to absolutne zaskoczenie 2014 roku – pod maską gry Indie ukazanej w stylu platformowym kryje się bowiem produkcja z niesamowicie wciągającym, a jednocześnie mocno poruszającym gameplay’em, w której kierujemy poczynaniami grupki cywilów znajdujących się w samym środku wojennej zawieruchy. To tytuł o niesamowitej głębi, pełen zaskakujących zwrotów akcji i moralnych dylematów, które nie pozwalają pozostać obojętnym na los naszych podopiecznych. Warto sprawdzić – to nie tylko jedna z najlepszych polskich gier, to także jedna z najlepszych produkcji ostatnich miesięcy!
Kiedy w 2003 pojawił się Chrome, wielu graczy doznało wręcz graficznego szoku – niewielu bowiem chciało uwierzyć w to, iż ma przed sobą grę z Polski, która po prostu świetnie wygląda. Pod względem wizualnym tytuł Techlandu wówczas prezentował się naprawdę rewelacyjnie, ale nie tylko to zrobiło wówczas wrażenie. Twórcy oddali nam bowiem niesamowicie rozbudowane misje rozgrywające się na rozległych terenach – mogliśmy tutaj natknąć się zarówno na długie momenty eksploracji plansz, jak i szereg dynamicznych, widowiskowych wymian ognia osadzonych w realiach science-fiction. Świetne wrażenie robił także rozbudowany arsenał broni, wśród których nie zabrakło w pełni modyfikowalnych pukawek siejących spustoszenie w wielu różnorodnych lokacjach. To takie polskie Halo, choć rzecz jasna na miarę ówczesnych możliwości.
Kto by pomyślał, że ten niesamowicie grywalny tytuł ma już 17 lat na karku? A jednak – produkcja krakowskiego TopWare Interactive pod koniec XX wieku robiła niesamowitą furorę, głównie dzięki wielu innowacyjnym rozwiązaniom jak na gatunek strategii czasu rzeczywistego. Choć zasady rozgrywki zasadzały się na podstawach RTS-ów i skrzętnie korzystały z tradycyjnego schematu „buduj-odnajduj-niszcz”, to nie brak tutaj było ciekawych nowości w kwestii rozwoju bazy czy też zwiększonych możliwości bojowych jeśli chodzi o inwazję na oddziały przeciwnika. Niechaj o popularności tej gry świadczy fakt, iż na rynku pojawiły się dwie kolejne, wcale nie gorsze kontynuacje – szkoda tylko, iż seria Earth tak nagle wypadła z obiegu – może kiedyś doczekamy się jej powrotu…
Jedni narzekają, że za krótka, inni, że tę historię można by pociągnąć w nieco inny sposób – jedno jest jednak pewne – ekipa The Astronauts pod przewodnictwem Adriana Chmielarza zaprezentowała nam jedną z najpiękniejszych i najciekawszych przygodówek point’n’click ostatnich lat, której klimat i atmosfera tajemniczości jest absolutnie wyjątkowa. Rozwiązywanie zagadki zaginięcia małego chłopca daje naprawdę wiele satysfakcji i pozwala wczuć się w tę świetnie napisaną intrygę bez reszty. Choć to przygoda zaledwie na cztery-pięć godzin zabawy, to szereg interesujących rozwiązań związanych chociażby z grą dźwiękiem i obrazem sprawia, że Zaginięcie Ethana Cartera to tytuł, który wnosi powiew sporej świeżości do tego gatunku i oferuje naprawdę interesującą i pełnowartościową rozgrywkę.
Od razu powiedzmy sobie wprost – tytuł stworzony przez nieistniejące już studio L’art nie był cudem technologicznym i wspaniałą grą, ale miał w sobie coś, co przyciągało do siebie i wciągało bez reszty. To była bodaj pierwsza produkcja, która trafiła pod strzechy wielu polskich domów, również do osób na co dzień nie mających zbyt wiele wspólnego z wirtualną rozgrywką – to nie była tylko i wyłącznie zasługa bardzo popularnej wówczas tematyki skoków narciarskich i Adama Małysza na okładce, ale i bardzo niskiej ceny, czyli 19,99 złotych oraz faktu, iż grę mogliśmy dostać do swoich rąk praktycznie w każdym kiosku. Nie zmienia to jednak faktu, iż był to naprawdę porządnie wykonany tytuł, z bardzo sensownym modelem skoków, a przede wszystkim – naprawdę szalenie wciągający. Ja straciłem na rozgrywkę w ten tytuł co najmniej kilkanaście godzin i z pewnością nie jestem w tym odosobniony.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.