Nie chcesz, by inni wiedzieli, co przeglądasz w sieci? Prosta sprawa: włącz tryb incognito. Tylko czy faktycznie działa to w ten sposób?
Istnieje kilka mitów związanych z trybami prywatnymi w naszych przeglądarkach. Niezależnie od tego, z jakiej aplikacji korzystasz, masz możliwość użycia tej opcji – różne są jej nazwy, w różny sposób się ją aktywuje, ale, plus minus, działa wszędzie w ten sam sposób. A jeśli już przy tym jesteśmy – jak dokładnie to działa?
Jeśli, z jakiegokolwiek powodu, nie chcesz, by Twoją sieciową działalność śledziły służby federalne, wystarczy użyć trybu incognito.
– Eric Schmidt, były prezes zarządu Google
Cytując Radka Kotarskiego – nic bardziej mylnego. Tym słynnym stwierdzeniem, wygłoszonym pod koniec ubiegłego roku, pan Schmidt pokazał, że nie do końca orientuje się, jak działa opcja jednego z flagowych produktów Google.
Spis treści
Incognito nie chroni Cię na zewnątrz
Jeśli chcesz ukrywać się przed własnym operatorem internetowym czy służbami rządowymi, korzystaj z TOR-a, proxy czy VPN-ów w podziemnej kafejce internetowej. Incognito nie ma nic wspólnego z chowaniem własnego adresu IP czy kamuflowaniem przepływu pakietów danych na kontrolnych ekranach dostawcy Twojej sieci.
Zresztą, nawet w samym Google Chrome otrzymujemy taką oto informację:
Nawet gdy przejdziesz w tryb incognito, Twój pracodawca, dostawca usług internetowych czy webmasterzy stron, na które wchodzisz, mogą dowiedzieć się, co przeglądasz.
To po co mi to?
Sprawa jest dość prosta w założeniu i wyjaśnieniu – tryb prywatny uniemożliwia zapisywanie historii przeglądania, pamięci podręcznej czy ciasteczek. Może, za to, korzystać z istniejących zakładek, haseł, historii, autouzupełniania danych i innych tego typu ustawień.
Ma to kilka zalet – po pierwsze, możemy ukryć nasze działania przed innymi użytkownikami tego samego komputera.
Po drugie, będziemy w stanie wykonać „czyste wyszukiwanie” w Google, niepodparte o dotychczasowe wyniki czy rekomendacje przyjaciół.
Po trzecie, możemy peceta udostępnić znajomemu, by ten zalogował się na własną pocztę bez obawy o lokalne zachowanie haseł.
Po czwarte – jeśli mamy wątpliwości co do danej witryny internetowej, lepiej odwiedzić ją w trybie incognito. Dzięki temu nie zostaną zapisane na naszym dysku żadne dane, które później mogłyby uszkodzić cały komputer.
Po piąte – wyszukiwanie tanich lotów. Linie lotnicze i serwisy z takimi biletami są w stanie dynamicznie podnosząc ceny przy kolejnym przeglądaniu wyników, zapisując poprzednie rezultaty. Nie chcesz przepłacać – korzystaj z incognito.
Jakiś czas temu Mozilla Foundation pokusiła się nawet o sporządzenie raportu, w którym przeczytamy, kiedy użytkownicy najczęściej korzystają z trybu prywatnego i ile trwa przeciętna sesja. W większości przypadków nie zajmowało to dłużej, niż 10 minut, natomiast godziny, w których najchętniej używamy incognito, to 11 rano, 14, 17, a także między 21 a 22.
Ale nawet lokalne bezpieczeństwo nie jest stuprocentowe
Przynajmniej kilkukrotnie przeprowadzano złożone audyty bezpieczeństwa poświęcone trybowi incognito. Pokusili się o to m.in. Brazylijczycy, kiedy w 2012 roku ustalono, że Internet Explorer i Firefox nie do końca spełniają swoje zadanie. Specjaliści byli bowiem w stanie wydostać odpowiednią ilość informacji, by dociec do tego, które domeny były odwiedzane. Kolejne eksperymenty odbyły się na Newcastle University w ubiegłym roku. Tym razem pod lupę wzięto wszystkie cztery najpopularniejsze przeglądarki – IE, Firefoksa, Chrome’a i Safari. Wnioski były zbliżone w każdym z tych przypadków.
Wtyczki są największą przeszkodą
Okazuje się, że naszemu bezpieczeństwu najbardziej zagrażają wtyczki. Niektóre przeglądarki pozwalają na funkcjonowanie plug-inów nawet w trybie prywatnym. Inne, jak nowe wydania Chrome, uniemożliwiają tego typu działanie. Istnieje natomiast inny problem, o którym głośno się nie mówi – jeśli mamy otwarte okno klasyczne i okno incognito, to niektóre plug-iny będą w stanie pobierać dane z tego ostatniego poprzez pomiar proporcji wykorzystywanych zasobów komputera.
Kasowanie danych przez przeglądarkę może nie wystarczać
Według badaczy z Newcastle, samo zamknięcie sesji prywatnej nie oznacza, że z pamięci sprzętu znikną wszelkie poszlaki związane z odwiedzanymi witrynami. Poza klasycznymi danymi, komputer może przechowywać również rekordy w pamięci podręcznej DNS-ów. Kolejna rzecz dotyczy zmienionych dat modyfikacji poszczególnych plików w naszych OS-ach.
Aktualizuj przeglądarki!
O podstawowych błędach bezpieczeństwa pisałem już tutaj. Teraz, natomiast, przypomnę krótko o konieczności aktualizowania przeglądarek właśnie na podstawie skuteczności trybu prywatnego. Przykład – wcześniejsze wydania Safari cierpiały z powodu dość irytującego błędu; gdy aplikacja przestawała działać w trybie incognito w sposób niekontrolowany przez użytkownika, cała historia przeglądania pozostawała na komputerze. W efekcie wszystkie witryny, które odwiedziliśmy do momentu „crasha” mogły zostać odtworzone bez specjalnego wysiłku.
Na koniec
Jeśli, w myśl zasady TL;DR przeskoczyłeś do podsumowania, zapamiętaj jedno: incognito nie jest trybem anonimowym. To tryb, który utrudnia odszukanie danych lokalnych, dokumentujących przeglądane witryny. Nie jest to narzędzie ukrywające Cię przed operatorem czy administratorami odwiedzanych serwisów.
Istnieje natomiast kilka istotnych powodów – opisanych w poprzednim podpunkcie – dla których warto korzystać z możliwości trybu prywatnego, którego nazwa różnić się będzie w zależności od producenta przeglądarki. Przykładowo, w IE będzie to InPrivate, w Chrome – Incognito, a w Firefoksie własnie tryb prywatny.
Na łamach mobiManiaKa ukaże się też w przeciągu kilku tygodni artykuł poświęcony próbom zachowania anominowości w sieci – poruszymy tematy alternatywnych wyszukiwarek, serwisów i wtyczek, które przeciętnemu śmiertelnikowi mogą być nieznane.
Źródła: Science Direct, Google, Wikipedia, BGR, The Daily Dot
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Ja najczęściej korzystam z tego typu trybu, gdy chce być zalogowany w jakimś serwisie na 2 kontach jednocześnie, np. allegro, gmail etc.