- « Poprzedni
- 1/4
- Następny »
Testuję Lenovo Y50-70 w edycji z roku 2015 – odświeżoną wersję popularnego laptopa dla graczy, z 15,6-calowym ekranem UHD, procesorem i7-4720HQ i grafiką GeForce GTX 960M.
Specyfikacja Lenovo Y50-70
Dane podstawowe | |
Model | Y50-70 |
Rok premiery | 2015 |
Kategoria laptopa | Gamingowy |
Wymiary | 388 x 265 x 25.0 mm |
Waga | 2.4 kg |
Rodzaj materiałów | aluminium |
Ekran | |
Typ | IPS 15.6'', błyszcząca powłoka, rozdzielczość 3840x2160, 282 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
Procesor | Intel Core i7-4720HQ Haswell 2.6 GHz (4 rdzenie, TDP 47 W) |
GPU | Intel HD Graphics 4600 + NVIDIA GeForce GTX 960M |
RAM | 8 GB DDR3 800 MHz (maksymalnie 16 GB) |
Dysk | SSD 256 GB |
Napęd optyczny | brak |
Bateria | 7400 mAh |
System operacyjny | |
System operacyjny | Windows 10 |
Łączność, komunikacja i wyjścia | |
Porty | 2 x USB3, 1 x USB2, 1 x LAN, 1 x HDMI, wyjście audio: 1 x mikrofon / 1 x słuchawkowe) |
WiFi | 802.11ac (2,4 GHz i 5 GHz), Intel Dual Band Wireless-AC 7260 |
Bluetooth | 4.0 LE |
Obsługa kart pamięci | TAK, SD |
Kamera | wideo HD Ready (1280x720), 29 kl./s. |
Seria Lenovo Y50 cieszy się opinią jednej z najlepszych linii laptopów kierowanych do mniej zamożnych graczy. Nie znajdziesz tu maszyn pokroju XNOTE/Hyperbook za to pod względem stosunku ceny do wydajności propozycje chińskiego producenta są w zasadzie bezkonkurencyjne. Czy tę regułę potwierdza najnowszy Lenovo Y50-70?
Budowa i jakość wykonania
Na temat Lenovo Y50-70 napisać można wiele rzeczy, ale na pewno nie to, że jest to laptop stonowany i pasujący do każdego wnętrza. Wręcz przeciwnie. Chińscy projektanci pełnymi garściami czerpali z wzornictwa „kosmicznej” marki DELLa, czyli Alienware, w efekcie czego powstał sprzęt o drapieżnym, nowoczesnym designie, do którego pasuje miano „Ultrabooka na sterydach”.
Wykonana ze stopu aluminium i elementów plastikowych obudowa waży około 2,4 kg, a więc niedużo, jak na notebooka gamingowego (to między innymi zasługa wyeliminowania napędu optycznego). Na uznanie zasługuje wykończenie maszyny – metalowa pokrywa zachowuje należytą sztywność, a sam korpus jest solidnie spasowany i odporny na uszkodzenia. Warto przy tym pamiętać, że sama powierzchnia aluminium jest podatna na zarysowania i łatwo zbiera odciski palców.
Zarówno powierzchnia pokrywy, jak i spód laptopa zostały „złamane” wzorem przywodzącym na myśl samoloty stealth. Projektanci zdecydowali się również wyprofilować tył laptopa, wykorzystując jeden solidny zawias (umożliwia odchylenie ekranu do 135 stopni) i towarzyszące mu głośniki schowane za maskownicą o fakturze plastra miodu.
Pulpit roboczy jest dwuczęściowy. W większości tworzy go specjalny, gumowany plastik – miły w dotyku, choć niełatwy w czyszczeniu. W górnej części, tuż pod ekranem, zastępuje go tworzywo wykończone na błysk – ten sam materiał wykorzystano również do produkcji ramki okalającej ekran (a szkoda – tutaj matowy plastik byłby chyba lepszym pomysłem). Obudowę wykończono w ciemnej kolorystyce, wzbogaconej o czerwone akcenty.
Nie zachwyca ilość portów komunikacyjnych. Producent postawił na skromny standard: po lewej stronie umieszczono złącze wideo (HDMI) oraz sąsiadujące z nimi gniazda ładowarki, 2 x USB 3.0 i RJ45 LAN, podczas gdy prawa listwa kryje porty audio (mikrofon + słuchawkowe), czytnik kart SD, jedno gniazdo USB 2.0 oraz złącze Kensingtona. Warto natomiast dodać, że żaden z portów nie jest wysunięty ku frontowi, więc nawet przy podpięciu wszystkich kabli, nadal będzie po bokach notebooka sporo miejsca na dłonie.
Spodnia część jest jednolita – nie znajdziesz tutaj osobnej komory na akumulator czy zatokę dysku. Do wnętrzności maszyny nietrudno jest się jednak dostać – wystarczy odkręcić śruby trzymające pokrywę serwisową i już zobaczysz układ chłodzenia, gniazda pamięci i dysk twardy. Większość komponentów jest w założeniu niewymienialna w warunkach domowych, ale miłośnicy majsterkowania nie powinni mieć większych problemów z rozłożeniem laptopa na czynniki pierwsze.
Bateria
Lenovo Y50-70 nie aspiruje do miana komputera ultra przenośnego, dlatego też początkowo może dziwić fakt, że producent zdecydował się sięgnąć po akumulator o sporej (jak na ten segment) pojemności – 7400 mAh. Warto jednak pod uwagę wziąć podzespoły maszyny (między innymi ekran 4K, procesor o TDP równym 47W i kartę o sporej energochłonności) i jasnym się staje, że nominalna ilość mAh ma w tym wypadku znaczenie drugorzędne.
Bez względu na to, czy patrzysz na wyniki testów syntetycznych, czy oceniasz możliwości komputera w faktycznym użytkowaniu, o progu 3 godzin możesz tylko marzyć. W większości wypadków komputer wymaga podłączenia do kontaktu już po 2 godzinach, i nie pomaga tutaj nawet tryb zoptymalizowanego zużycia energii.
Wszystkie pomiary zarejestrowałem przy sprowadzeniu jasności ekranu do 120 cd/m2. Dla porównania, na wykresie znajdują się również wyniki innego laptopa podobnej klasy, co Lenovo Y50-70 – testowanego przeze mnie w zeszłym roku Acer Aspire V15 Nitro Black Edition z ekranem 4K i grafiką NVIDIA GeForce GTX 860M.
Tradycyjnie, mam również wynik benchmarków baterii w PCMark 8. Są to odpowiednio scenariusze Work (najmniej wymagający – przeglądanie sieci, praca z dokumentami), Home (średnio wymagający – przeglądanie sieci, praca ze zdjęciami, komunikacja on-line) i Creative (najbardziej wymagający – obróbka zdjęć i filmów, kompresowanie plików, wideo konferencje). Jak widać, wyniki testów syntetycznych pokrywają się z praktycznymi spostrzeżeniami – na długi czas pracy na baterii nie ma co liczyć.
Ekran
W odróżnieniu od edycji zeszłorocznej, Lenovo Y50-70 (2015) przychodzi z ekranem opartym o matrycę IPS. 15,6-calowy wyświetlacz dostępny jest w rozdzielczościach Full HD i UHD – ja miałem okazję testować ostatni z wariantów. Nikogo chyba nie zaskoczę pisząc, że 3840 x 2160 pikseli przy takiej przekątnej i podzespołach jest tylko marketingowym chwytem, o czym też szerzej wspominał swojego czasu Jarek.
Różnica między UHD a Full HD oczywiście jest zauważalna – ale w zasadzie tylko w czasie pracy z przeglądarką, dokumentami i odtwarzaczem filmów (pod warunkiem, że już posiadasz nagrania w standardzie 4K, o które przecież niełatwo na polskim rynku). W grach, o czym szerzej napiszę w sekcji poświęconej wydajności, podzespoły laptopa praktycznie wymuszają przestawienie się na rozdzielczość 1920 x 1080 pikseli.
Kalibracja matrycy jest poprawna, bez wyraźnego odchylenia w stronę barw zimnych i ciepłych. Wyprodukowany przez Samsunga panel oferuje tylko około 50-procentowe pokrycie skali AdobeRGB, co samo w sobie jest jasnym sygnałem – to nie jest sprzęt dla grafików. Ale to chyba żadna niespodzianka.
Podświetlenie ekranu plasuje się w rynkowych standardach. „Skręcona” luminacja daje raptem 2 cd/m2, podczas gdy suwak ustawiony na wartości maksymalne niesie ze sobą podbicie jasności do poziomu niemal 270 cd/m2. Do wygodnej pracy w domu czy w biurze to wystarczy, a fakt, że czytelność ekranu w świetle słonecznym jest nikła (nie bez znaczenia jest tutaj również błyszcząca powłoka ekranu), dla większości użytkowników tej maszyny nie będzie problemem. Niepokojący jest natomiast spory rozstrzał w zakresie równomierności podświetlenia, sięgający 17% – coś tu wyraźnie nie zagrało.
- « Poprzedni
- 1/4
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Ja się pokusiłem o zakup wersji z 860m 4GB w 2022 bo potrzebowałem coś lepszego niż marketowy lapek na pentiumie z integrą, zależało mi na podświetlanej klawie (używanie po ciemku) i aby grafika była dedykowana by móc pograć czasem w coś. I o ile jak na 2022 nie narzekam na wydajność bo jest spoko tak plastiki to jakaś kpina… Mocowania gwintów z gównolitu, przy zawiasach są dwie śrubki które przykręcasz po założeniu klapy, to pozdrawiam z tym przykręcaniem jak gwinty wylecą to pozostaje zakup całego palmresta i to z klawiaturą chyba że ktoś chce się bawić w przyklejanie za pomocą lutownicy na ciepło bo klawiatura jest integralną częścią z palmrstem. Ja postanowiłem pobawić się w plastyka i odtwarzałem z topionego plastiku nową koronkę pod mosiężny gwint (można z pomocą dwuskłądnikowego kleju do metalu, niby daje rade), serwisowałem różne rzeczy, odtwarzałem brakujące zaczepy itp, ale tu to co przeżyłem to masakra… Pier*** się przez dosłownie pół dnia z przerwami by nie oszaleć… tak jak plastik zazwyczaj tego samego rodzaju się zlepia ze sobą ten ma dziwną tendencję kruszyć się po zastygnięciu… Ale udało się, wprawiłem większy gwint w całkowicie odtworzony słupek z plastiku i działa, jak długo? nie wiem, zobaczymy. Niemniej jednak jakość plastików jest słaba, pękają bo jakimś czasie, a szkoda kasy na wymianę palmrestu za 300-400zł nie wspomnę o konieczności wymiany klapy zazwyczaj cyli ekstra 150zł… No fajnie… 1/3 wartości laptopa XD…
A tak wogóle to najbliższy rekomendowany servis lenovo jest w niemczech dla wiadomości .Te polskie to pseudo servisy
Co wy ze wsi pochodzicie ja uzwam lego lapk i jak narazie jest ok
Miałem wiele urządzen lenovo i działały super
Tak miałem z sevisem asusa w polsce bo my w polsce nie posiadamy dobrych serwisantów tylko jacyś kucharze po kursie
Ja korzystałem z serwisu w nimczech i holandii i zawsze naprawiali wiecej jak musieli
A to ze wam sie trafil bubel to zdarza sie zawsze
Sam pracowalem w asusie w czechach i tam to dopiero paranoja
Lenovo to zło największe z czystym sumieniem NIE POLECAM. Kolezanka wyżej idealnie opisała całą firmę Lenovo. Serwis porażka wykonanie dramat.
Jaki komputer do grania do 3 000 zł?
Serwis lenovo to wielka porażka. Same problemy. Nie polecam kupna tej marki.
serwis miał kiedyś problemy. teraz ogarnęli się i serwis działa bez zarzutu. musiałem skorzystać i działają na medal, zadowolony jestem. wszystko naprawione bezproblemowo.
Lenovo na starcie rewelacja dobra wydajność i niezła cena problemy zaczynają się po kilku miesiącach staje się coraz głośniej i cieplej aż w końcu trafia do serwisu a tan jest najgorszy z jakim się z potkałem w moim przypadku naprawiono dysk izepsuto układ chłodzenia ,a są przypadki i porozbijanych obódów czy matryc .Warto się zastanowić nad zakupem bo ostatecznie Lenova to sprzęt nietrwały a serwis to istna katastrofa
Tak, to częsta choroba w tym segmencie. Ten model akurat można samemu rozebrać i przeczyścić, bo układ chłodzący jest „na wierzchu”. To oczywiście żaden argument dla kogoś, kto nie lubi grzebać w sprzęcie.
Szymon, a co Twoim zdaniem byłoby najlepszym wyborem do 4000 zł i najlepiej z przedziału 11-15 cali? Sprzęt na dobrych podzespołach min. 8 GB RAM, i5/i7 i w miarę możliwości lekki/mobilny?
Ciężkie pytanie – wiem, bo sam szukałem nie tak dawno maszyny dla siebie, mając podobne wymagania. Ostatecznie wstrzymałem się z wyborem jeszcze na kilka miesięcy. 🙂
Rozważałem (i nadal rozważam) któregoś z Hyperbooków. Teraz trochę tańszy jest zeszłoroczny model, więc oparty o Haswella, ale za to z grafiką GTX 960M, dyskiem SSD 256 GB, 8 GB RAM i 13-calowym, matowym ekranem FHD. Taki zestaw kosztuje teraz nieco ponad 4K zł, ale w wersji bez systemu (http://www….s_id=25467). Tańszy jest tegoroczny model U13 bazujący na Broadwellu (spokojnie poniżej 4K zł przy wyborze i5: http://www….s_id=25452) ale na tym nie pograsz, bo ma tylko integrę. Za to dłużej na baterii pociągnie 😉
Myślałem też o DELLu XPS 13 (http://www….s-13-test/), tyle, że za 4K zł kupisz co najwyżej wariant 4 GB RAM / 128 GB SSD, a to ciut za mało, jak dla mnie. W podobnej cenie dostaniesz też Lenovo Yoga 3 Pro, tyle że już z 8 GB RAM / 256 GB SSD – taki testowałem (http://www….ro-3-test/).
Pytanie tak naprawdę brzmi, czy chcesz na nowym sprzęcie grać? Czy tylko pracować? Bo lekkich i fajnych laptopów na integrze jest trochę, ciężej natomiast o lekki model, który pociągnie Wiedźmina w FHD. 🙂
Lubię raz po raz odpalić jakiegoś fpsa – mam sentyment do starych CoD: 2, MW1 itp – ale jakby sprzęt pociągnął coś lepszego to nie obraziłbym się 😉 Max co bym odpalał to jakieś nowe CoD i CoH2. Dobre parametry potrzebuję do obsługi dużych baz danych, obróbki foto/video, co niestety kłóci się z mobilnym rozmiarem… W xkom proponowali mi Dell Inspiron 7348 13” z i5-5200u, 8GB RAM, 240GB SSD, matryca błysz. Full HD za 3600 zł, ale jakoś waga i grubość mnie nie przekonują Lenovo nie lubię – niby mają coraz lepszą jakość, ale co chwilę słyszę o jakiś problemach po paru miesiącach użytkowania. Nigdy nie słyszałem o tym hyperbook – muszę doczytać. Dell XPS o tych parametrach to 5500 zł kosztuje a byłby to ideał. Właśnie, że ja tak od stycznie czegoś szukam, dotychczas nie musiałem się decydowac i czekałem na coś dobrego, ale ostatnio mój Asus x202e padł – niby go odratowałem ze znajomym ale już nie chodzi jak powinien… Większość premier planują na październik listopad, a u nas pojawią się w grudniu – trochę długo. Ideałem byłby taki Asus T300 Chi tylko na lepszych podzespołach 🙂
Lenovo – to oszukańcza firma. Jednym , dla niepoznaki przysyła dobry sprzęt, a innym, jak mnie – nr seryjny urządzenia MPO9J6WD , TYP 100-15IBY sprzedali taki, że po 3 miesiącach wysiadł kompletnie – czarny ekran, nie ma mowy o uruchomieniu. Kazano mi przysłać do naprawy przez swego kuriera. Napisali (nie ma kopii , nie wiem w jaki sposób pismo się ulotniło ) , że laptop został USZKODZONY – (nawias) i, ze jeśli nie zapłacę – nie zrobią naprawy gwarancyjnej, czyli uszkodzonego DYSKU. Powiedzieli, że mi przyślą kosztorys. Czekałam, kosztorysu nie było, ani wiadomości, co z laptopem. Monitowałam telefonicznie, pisemnie pod różne adresy (filii tej firmy sporo, żeby trudniej się było rozeznać). Wreszcie, po 3 tygodniach odesłali laptop. Nie przeczytałam protokółu, który opiewał, że została wymieniona obudowa !!! Nie było, ani uszkodzenia zawiasu, ani , tym bardziej, wymiany obudowy, ale tak napisali, żeby nie liczyła się naprawa sprzętu, który okazał sie być zwykłym bublem. Po tygodniu ten laptop – wysiadł, jak uprzednio. Znów wysyłka. tym razem trzymali krótko , bo ok tygodnia . Nie przysłali w ogóle opisu uszkodzenia. Po raz trzeci – ledwo laptop otworzyłam , ukazał się napis LENOVO – i…. wysiadł. Znów procedura od nowa (żeby dodzwonić się gdziekolwiek, a do serwisu nie było mowy) – trzeba było strawić godziny, dnie… wysyłka i znów odsyłają jak nowy , że, niby żadnego uszkodzenia nie było – laptop cudo ! Tyle, że nawet nie zdołałam otworzyć, jak ukazał się czarny ekran. Tym razem zadzwoniłam do sklepu, który mi go sprzedał, z reklamacja i żądaniem zwrotu pieniędzy. Kazali przysłać… do zbadania. Zabrali. Teraz jest w serwisie producenta Ciekawe, co wymyslą, żeby zrzucić winę na mnie, ale ja sie nie ugnę. Zresztą, pisałam już , gdzie się tylko dało – do WArszawy – polskiego przedstawicielstwa Lenova. niejaki pan Figarski, oczywiście mąci, zrzuca winę na mnie, ale mam pisma , które wysyłałam zaraz po nakazie zapłacenia za uszkodzenie, którego nie było, ale on odwraca kota ogonem i pyta o dowody, czyli pisma z ich strony. Oczywiście, tak fajnie załatwili, że nie mam go, nie wiem, co się z tym pismem stało. Ale moje listy przecież były odpowiedziami na ich żądania. Nie wymyśliłabym tego ! To są oszuści. Bo podobnych sytuacji było wiele. Za każdym razem zarzucali, że przysyła im się uszkodzone urządzenia i każą płacić. To jakiś opracowany system, by nie zwracać pieniędzy lub nie dawać w zamian dobrego sprzętu. OSZUŚCI.