„Trzeba mieć spory tupet, by nazywać kogokolwiek innego oportunistą, jeśli samemu składa się iPhone’y w Chinach, w fabrykach pełnych dzieci, pracujących za 17 centów na godzinę”.
Powyższe słowa wypowiedział Aaron Sorkin, szeroko znany scenarzysta, który jest też odpowiedzialny za historię opowiedzianą w filmie Steve Jobs z Michaelem Fassbenderem w roli głównej. Ale zacznijmy od początku.
Tim Cook gości u Stephena Colberta
Podczas wizyty w The Late Show, Tim Cook podzielił się z prowadzącym – Stephenem Colbertem – swoją opinią na temat ostatniej fali filmów o byłym CEO Apple. Nie jest ona, niestety, zawarta w wyżej zamieszczonym klipie.
Uważam, że te produkcje [filmy o Jobsie – dop. red.] są oportunistyczne. Dużo osób działa w ten sposób i nie jest to coś, z czego powinniśmy być dumni. (…) Steve, którego ja znałem, był niesamowitym człowiekiem. Kimś, dla kogo chciało się pracować. Rozwiązywał problemy, których inni rozwiązać nie potrafili, i miał wizję produktów, których inni nie mieli
– Tim Cook o Steve’ie Jobsie podczas wizyty w studio Stephena Colberta
Wczorajszego wieczora pojawiła się natomiast odpowiedź od przemysłu filmowego.
Sorkin: nie chodzi o pieniądze
Aaron Sorkin ustosunkował się do wypowiedzi Cooka dość jednoznacznie, choć nie do końca zgodnie z prawdą:
Trzeba mieć spory tupet, by nazywać kogokolwiek innego oportunistą, jeśli samemu składa się iPhone’y w Chinach, w fabrykach pełnych dzieci, pracujących za 17 centów na godzinę
– Aaron Sorkin o polityce Apple
Sorkin podkreślił przy tym, że „nikt tego filmu nie zrobił dla pieniędzy”, przypominając jednocześnie, że „Tim Cook powinien najpierw produkcję obejrzeć, a później decydować, czym ona jest”. O ile nie jesteśmy w stanie polemizować z dwiema ostatnimi wypowiedziami, tak do tej pierwszej – najgłośniejszej – ustosunkować się można.
Amerykański gigant jeszcze w 2013 roku, w trakcie wewnętrznego audytu, odkrył 74 przypadki wykorzystywania niepełnoletnich pracowników wśród niektórych chińskich dostawców – łącznie w 11 zakładach produkcyjnych. Wszelkie zlecenia udzielane tymże zostały wstrzymane, a dane upublicznione w siódmym, corocznym Supplier Responsibility Progress Report (z ang.: „raport dot. rozwoju odpowiedzialności dostawców”).
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Czepiają się, bo wszyscy wiedzą, że osoby odpowiedzialne wiedziały o tym…skoro opinia publiczna wie jak wygląda praca w takich fabrykach, to tym bardziej osoby, które musiały robić tam wizytacje nie raz przed i po podpisywaniu umów. Duży zarobek nie bierze się znikąd. To duże firmy są motorem napędowym wyzysku, a skoro z nie można poradzić sobie z problemem u samego źródła, to najlepiej jest odciąć prowodyra.
Ostatnimi czasy świat stanął na głowie i wszystko dzieje się na opak.
Zamiast czepiać się firmy, która zatrudnia dzieci i kraj który na to pozwala,
media czepiają się zleceniodawcę, który nie ma z tym nic wspólnego.
Na dodatek czepiają się jedynie jednej z wielu firm, dla których pracuje foxcon.
Ile nie wykryli i ile jest obecnie? Skąd ten pomysł, macie jakieś swoje dane?