Tanie myszy dla graczy zazwyczaj nie są najwyższej jakości. Sprawdzamy, czy ART AM-90 zadaje kłam tej teorii.
Już na pierwszy rzut oka widać, że ART AM-90 to mysz przeznaczona dla graczy – świadczy o tym chociażby stylistyka, w jakiej utrzymano jej wygląd. Zdecydowanie bliżej jej bowiem do tworów firm takich jak MadCatz czy Razer, aniżeli klasycznych gryzoniów umożliwiających codzienną pracę. Z tego też powodu ciężko polecić ją komuś, kto całe dnie spędza na pracy z Windowsem czy też przegląda strony internetowe – tutaj mysz na pewno się nie sprawdzi.
Po wykonaniu myszy oraz surowcach, jakich użyto do stworzenia poszczególnych elementów gryzonia widać, że mamy do czynienia z propozycją z segmentu budżetowego. Górę pokrywa biała, plastikowa pokrywa, której nie można zbyt wiele zarzucić – mimo, iż się palcuje, to tego efektu praktycznie w ogóle nie widać. Słabym rozwiązaniem było umieszczenie na lewym przycisku napisu „6 Buttons Gaming Mouse”. Przecież ta informacja znajduje się już na pudełku myszki – po co ją powtarzać, na dodatek w tak newralgicznym miejscu?
Z lewej strony myszki znalazło się miejsce dla gumowej okleiny, na której możemy umieścić kciuk, dzięki temu łatwo utrzymamy urządzenie w odpowiedniej pozycji. Powyżej znajdziemy dwa dodatkowe przyciski funkcyjne, które w założeniach mają ułatwiać przeglądanie stron internetowych. Na drugim boku myszki gumy poskąpiono – w zamian za to mamy palcujący się plastik, który wygląda – niestety – kiepsko.
Na spodzie myszki nie jest lepiej – tam również zastosowano ten sam plastik. Przez pierwsze minuty myślałem, iż producent nałożył w to miejsce folię ochronną, co jest standardową procedurą w tego typu sprzętach. Jak się jednak okazało, to tylko wrażenie – niestety, bo efekt finalny nie wygląda dobrze. Poza tym znalazło się tu miejsce dla lasera, naklejki producenta oraz czterech ślizgaczy umieszczonych w rogach gryzonia.
Mimo wspomnianych wad, mysz wydaje się być całkiem nieźle spasowana. To też pewnie zasługa mlecznego (nieładnego) szkieletu, który znajduje się wewnątrz myszki. Szkoda, że do produkcji gryzonia użyto tak dziwnych komponentów, bo bryła modelu nie należy do najbrzydszych. Widziałem już w swojej karierze całe mnóstwo i dziwniejszych, i brzydszych myszy dla graczy.
ART AM-90 jest stosunkowo ciężka (120 gramów), co akurat w przypadku myszy przeznaczonej do gier jest raczej zaletą, aniżeli wadą.
ART AM-90 oferuje sześć przycisków funkcyjnych. Rzecz jasna podstawowe funkcje spełniają dwa przyciski główne umieszczone na górze gryzonia – ich skok jest wyczuwalny, a klik całkiem cichy, jak na produkt z tej półki cenowej. Bardzo ciekawie i efektownie umieszczono z kolei rolkę, dla której zarezerwowano specjalną lukę w konstrukcji myszy – możemy ją zobaczyć zarówno od spodu, jak i od góry. Rolka posiada odpowiedni skok, a na jej powierzchni znajdziemy specjalne wypustki, które ułatwią jej kontrolowanie. Zaletą jest także pokrycie gumową fakturą zapobiegająca ślizganiu się palca. Tuż poniżej znajdziemy przycisk do regulacji rozdzielczości myszy.
Pozostałe dwa przyciski znajdziemy z boku, tuż nad gumową okleiną, na której kładziemy kciuk. Służą one przede wszystkim do przeskakiwania pomiędzy kolejno odwiedzanymi stronami w przeglądarce internetowej i – niestety – do niczego więcej. Po co graczowi opcja przeskakiwania pomiędzy stronami w sieci, skoro nie może wykorzystać tych przycisków w sposób należyty w trakcie gry? Trzeba pochwalić producenta, że przyciski są łatwe do namierzenia i wyróżniają się, co wcale nie jest oczywistością także w przypadku droższych modeli. Szkoda tylko, że brak tutaj jakichkolwiek opcji personalizowania poszczególnych przycisków, bo bez sensownego oprogramowania mysz traci naprawdę sporo.
Mysz komunikuje się z komputerem za pomocą interfejsu USB. Sam kabel jest wykonany nad wyraz dobrze – mamy do czynienia z przewodem o długości 1,7 metra, który został opatrzony wysokiej jakości przeplotem z filtrem na końcu, całość zaś zwieńczona jest pozłacaną wtyczką USB. W tym aspekcie trudno się do czegoś przyczepić.
Duże zastrzeżenia mam do parametrów, które charakteryzują testowanego gryzonia. Maksymalna rozdzielczość, jaką obsługuje zastosowany w myszce sensor optyczny, wynosi ledwie 2000 DPI. Choć wiem, że to porównanie Dawida z Goliatem, to testowana przez nas ostatnio Razer Mamba obsługiwała rozdzielczość… 16000 DPI. Ja wiem, że produkt Razera jest niespełna dwadzieścia razy droższy, ale też osiągi i możliwości tejże propozycji są dwadzieścia razy większe.
Ciężko więc polecić ART AM-90 graczom, którzy namiętnie pogrywają w dynamiczne FPS-y, sieciowe strategie czy też hack’n’slashe. To zbyt mała rozdzielczość, by w stopniu dostatecznym bawić się w tego typu produkcje. ART AM-90 nada się więc głównie do tradycyjnych strategii czy też przygodówek, które nie wymagają wielkiej precyzji i szybkości działania sensora. Warto także wspomnieć o tym, iż na górze myszki znajdziemy przycisk, który pozwoli na dynamiczne przełączanie się pomiędzy trzema rozdzielczościami: 600, 1200 i 2000 DPI.
ART AM-90 prezentuje dokładnie taki poziom, jakiego wymagam od myszki za niecałe czterdzieści złotych. Jakość wykonania jest przeciętna, a parametry techniczne słabe (biorąc pod uwagę fakt, iż sprzęt jest przeznaczony dla graczy). Mimo to, jeśli szukacie taniej myszki, która reaguje szybciej, niż większość standardowych gryzoni i jesteście gotowi na szereg ustępstw, to model ten jawi się jako całkiem niezły wybór. Przecież to sprzęt w cenie książki czy dwóch biletów do kina…
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Całkowicie się nie zgadzam z tym że mysz nadaje się do strategii i przygodówek. Używam jej do gry w Rainbow Six Siege od dnia premiery i świetnie się na niej gra, posiadałem różne razery i żadne nie "żyły" tak długo jak ta mysz.