Chyba nikt nie lubi sytuacji, w której jest się do czegoś zmuszanym. Microsoft najwyraźniej jest innego zdania, a w roli głównej występuje nie kto inny, jak Windows 10.
Wielu z Was pewnie pomyśli, że jestem do najnowszej edycji okienek w jakimś stopniu uprzedzony. Jakiś czas temu naśmiewałem się z ogromnych przechwałek giganta z Redmond odnośnie liczby pobranych kopii systemu (która – gdyby nie darmowe aktualizacje – byłaby zdecydowanie mniejsza) a dziś włodarze Microsoftu dokładają, mówiąc kolokwialnie, do pieca.
Okazuje się bowiem, że według planów giganta na najnowszych generacjach procesorów, które ukażą się już w tym roku, uruchomimy tylko i wyłącznie Windowsa 10. Tyczy się to trzech linii – Intel i jego modeli z serii Kaby Lake, AMD i układów Bristol Ridge oraz Qualcomma – 8966. Oznacza to, że jeżeli zdecydujecie się nowego peceta czy też solidny upgrade dotychczasowego sprzętu, to nie zainstalujecie już na nim cały cały czas najpopularniejszej wśród użytkowników peceta „siódemki”, ale obligatoryjnie skorzystacie tylko z dziesiątki. I już. Bo tak Microsoft sobie zażyczył.
Oczywiście daleki jestem od stwierdzenia, iż palce macza w tym tylko i wyłącznie Microsoft, ale to z pewnością główny prowodyr całego tego niezbyt śmiesznego wydarzenia. Widocznie nie wystarczają już wszechobecne okienka nakłaniające do upgrade’u posiadanego systemu – teraz trzeba już robić to siłą, co jest dość nieprzyjemne z punktu widzenia konsumenta.
Czy taki incydent w jakikolwiek sposób zmniejszy sprzedaż nowych procesorów? Wykluczone – ludzie wymieniają swoje sprzęty coraz częściej i nie chce mi się wierzyć, by na decyzji o kupnie nowości od Intela czy AMD zaważyła konieczność instalacji Windowsa 10. Microsoft wybrał sobie naprawdę świetny i – przy okazji – perfidny sposób na to, by przekonać kolejnych posiadaczy komputerów do instalacji nowego systemu – mimowolnie będziemy musieli to zrobić decydując się na przesiadkę na nową technologię, a przecież prędzej czy później czeka to każdego z nas.
Niestety, to nie koniec rewelacji w tym aspekcie – otóż okazało się także, iż po głowie dostaną również posiadacze sprzętów z procesorami z linii Intel Skylake, czyli aktualnie panującej szóstej generacji. Także i w tym wypadku Microsoft subtelnie zachęca do przesiadki, znacznie ograniczając czas wsparcia technicznego dla wcześniejszych edycji Windowsa. Zakończy się ono 17 lipca 2017 roku, czyli już za niecałe półtorej roku. Tym samym szykuje się najkrótszy okres wsparcia technicznego w dziejach tego systemu. Po tym okresie użytkownikom tych procesorów „skapną” na dysk poprawki dotyczące bezpieczeństwa systemu, ale cała reszta będzie już kompletnie niedostępna.
Sytuacja ta wygląda po prostu kuriozalnie biorąc pod uwagę fakt, iż ograniczenia te nie dotyczą wcześniejszych generacji procesorów – posiadacze starszych konstrukcji będą mogli cieszyć się wsparciem technicznym jeszcze przez długi czas – odpowiednio do 2020 dla „siódemki” czy 2023 dla wersji 8.1. Czy może być coś bardziej niezrozumiałego niż takie decyzje?
Ponoć Windows 10 radzi sobie znakomicie. Dlaczego więc Microsoft próbuje na wszelkie sposoby zmusić wszystkich do przesiadki na niego? Oczywiście, racjonalnym wydaje się fakt, iż kupując najnowszy sprzęt powinniśmy również używać najnowszego oprogramowania, ale świadomy konsument wie to bez uporczywej „pomocy” zwłaszcza takich molochów, jak Microsoft. Szkoda, że ten agresywny marketing jest po prostu mocno nieprzyjazny dla użytkownika.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
U mnie wciskają Windows Pro 10 – blokują aplikacje – m.in. wiadomości, pogodę. Wiem, że Pro 10 nie jest jeszcze dobrze przetestowany, dlatego nie poddaję się lobbingowi.
jako zwolennik teorii spiskowych uważam ,że uszczęśliwianie na siłę oferując za friko win10 to kolejny krok w globalnym szpiegowaniu.Pierwszym krokiem był system globalnego podsłuch rozmow telefonicznych Echelon.Teraz przyszedl czas na internet,tym bardiej , że Acta się nie udała,a zagrożenie ze strony islamistów jest bardzo duże.
„Półtorej” roku? Poważnie?
Skoro tak wciskają na siłę i w perfidny sposób ten W10, to musi być naprawdę super szpiegiem, który przejmie całkowitą kontrole nad użytkownikiem.
Wobec powyższego nie ma takiej siły, która by mnie zmusiła do zainstalowania tego gówna – W7, to ostatni system z ich stajni !
Przejdę na Linuksa, a tego gówna nie zainstaluję !