Mój MacBook Air jest ze mną już kilka lat i postanowiłem go w końcu wymienić. Zacząłem szukać alternatywy i przekonałem się do laptopa 2w1. A konkretnie do Lenovo YOGA 900.
Wstęp brzmi, jak scenariusz do krótkometrażowego filmu z happy endem, ale to wcale nie była prosta droga. Kiedy zacząłem szukać nowego komputera dla siebie, chciałem znaleźć model równie lekki, co MacBook Air, a do tego równie wydajny i ładny. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy — czemu to takie drogie? Dobry laptop odpowiadający moim oczekiwaniom to wydatek rzędu 3,5 – 5 tys. złotych.
Zacząłem więc przeglądać modele laptopów hybrydowych, bo to jakby nie patrzeć zakup dwóch urządzeń w cenie jednego. Miałem styczność z takimi komputerami, znam ich możliwości, byłem natomiast ciekaw, jak możliwość odgięcia ekranu do tyłu przekłada się na praktyczne zastosowanie w życiu codziennym.
Spis treści
Pierwsze godziny spędzone z Lenovo YOGA 900 minęły bez większych odkryć i rewelacji. Sprawdziłem, jak działa mechanizm (producent mówi, że „zawias składa się z ponad 800 aluminiowych i stalowych elementów” — bardzo ciekawe) i zacząłem normalny dzień pracy. Zazwyczaj wygląda on tak, że przed południem staram się odkopać z zaległości, a w przerwie obiadowej spędzam trochę czasu na codziennej prasówce.
Wtedy też przekonwertowałem laptopa w tablet. Odkryłem, że konwertowalna konstrukcja zachęca do eksperymentowania — zacząłem szukać ułożenia, które byłoby dla mnie najwygodniejsze podczas aktualnie wykonywanej czynności. Do wyboru mam w końcu cztery pozycje: klasyczną, namiot, podstawkę i tablet. Dla przeglądania Sieci i PDF-ów (mój status życiowy: wieczny student), ułożenie, gdzie pozbywam się klawiatury, ale zostaję z tym samym zestawem okien jest najlepsza.
Zresztą samo to, że nie muszę wyciągać tabletu lub przenosić na niego plików, żeby potem wygodnie sobie je poprzeglądać podczas jedzenia lub np. podróży do domu, jest naprawdę bardzo wygodne, ale konstrukcja konwertowalna urzekła mnie swoją elastycznością. Stało się to jasne, kiedy zasiadłem do ostatniego sezonu House of Cards, żeby sobie odświeżyć pamięć, zanim pojawi czwarta część perypetii Underwooda.
Tak jest, laptop hybrydowy okazał się fantastyczny podczas dłuższych seansów i to nie tylko ze względu na jego wysoką rozdzielczość QHD+ (3200 na 1800) i jasne podświetlenie (300 nitów). Nie wiem, jak jest w Waszym przypadku, ale ja zaczynam od jednego odcinka a kończę na kilku sezonach. Lubię wtedy zabrać oglądanie do łóżka lub gdziekolwiek indziej, gdzie będzie mi wygodniej niż na krześle przy biurku.
W takiej sytuacji doceniłem dowolność, z jaką mogłem ustawiać laptopa, ale najbardziej spodobało mi się to, że mogłem usunąć sprzed oczu widok klawiatury. Nie wiem właściwie dlaczego, bo nigdy specjalnie mi nie przeszkadzała, ale kiedy zostałem sam na sam z ekranem, oglądanie stało się po prostu przyjemniejsze.
Nie ma jednak co kryć — nie wydam kilku tysięcy na komputer hybrydowy dla samej przyjemności z oglądania filmów. Postanowiłem więc poszukać jeszcze innych zalet. W MacBooku Air bardzo lubię to, że ma duży i wygodny gładzik z obsługą multigestów. Zacząłem się zastanawiać, czy będzie mi tego brakować w komputerze nie będącym wytworem Apple’a.
Zdałem sobie wtedy sprawę z tego, że tutaj rolę gładzika odgrywa nie tylko płyta dotykowa, lecz cała przestrzeń ekranu. Jego czułość oraz wielkość sprawiają, że płytka MacBooka nie ma szans. Przeglądanie stron internetowych czy nawet wertowanie galerii zdjęć jest dużo łatwiejsze. A poza tym, taki ekran pozwala pozbyć się myszki, która dla większości użytkowników Windowsa jest nieodłącznym elementem zestawu.
Miałem oczywiście obawy, jak to będzie wyglądać po dłuższym czasie dotykania ekranu. Powłoka matrycy jest błyszcząca, więc szybko pojawiły się na niej odciski palców. Ale wiecie co? Przestałem się tym przejmować. Korzystanie z ekranu dotykowego wydaje mi się naturalniejszym sposobem komunikowania się z urządzeniem. I tak większość czasu poświęconego na rozrywkę spędzam na telefonie. Przywykłem już do tego, że nie klikam na linki, tylko ich dotykam.
Krótko po zdaniu sobie sprawy z tego, że mam komputer z ekranem dotykowym, połowę czynności wykonywałem przy użyciu dotykania ekranu, bo nie tylko wydaje mi się to bardziej naturalne, lecz także szybsze. Windows 10 ma na tyle przystosowany interfejs, że przechodzenie z okna do okna przy użyciu palca jest bardzo łatwe, a przewijanie strony internetowej czy zaznaczanie tekstu jest jednakowo łatwe, co przy użyciu standardowego kursora.
Dotykowy ekran sprawdza się też w aplikacjach, które umieszczono w Sklepie Windowsa. Nie jest ich tam wiele, ale nie zabraknie programów i gier, które lepiej się obsługuje palcem niż kursorem. Choć sam nie jestem wielkim fanem gier komputerowych, to kolejny raz możliwość przeniesienia na komputer nawyków wyrobionych przez smartfon jest dla mnie sporym udogodnieniem.
Ostatecznie komputer hybrydowy wygrał z moim MacBookiem. Tutaj akurat posługuję się modelem, który kosztuje około 4700 złotych, ale w tej specyfikacji opłaca się bardziej niż MacBook Air czy MacBook Pro z Retiną. Mój model posiada procesor Intel Core i7 i dysk SSD o pojemności 512 GB i pozwala na ok. 9 godzin odtwarzania multimediów na zasilaniu bateryjnym. Takich parametrów nie można oczekiwać praktycznie po żadnym z dostępnych tabletów, natomiast w świecie komputerów Lenovo YOGA 900 plasuje się wysoko na tle konkurencji.
Jeśli podzielacie moje zdanie i kusi Was wizja konwertowalnego komputera, to w naszym zestawieniu TOP-10 najciekawszych hybryd znajdziecie kilka innych modeli, także w bardziej przystępnych cenach. Zalety typowe dla tej konstrukcji pozostaną niezmienne, natomiast mnie YOGA 900 urzekła także bardzo wyrazistym ekranem (natywna rozdzielczość 13-calowej matrycy 3200 na 1800 pikseli), a 8 GB RAM-u daje mi pełną swobodę pracy.
Mieliście już styczność z takim sprzętem? Podoba się Wam?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Hej a jak po kilku latach użytkowania wyglądają zawiasy? Trzymają sztywność czy trzeba podpierać ekran żeby się lapek sam nie zamknął?
Takie laptopy są baaaardzo wygodne. Mam dokładnie ten sam model, który zakupiłem na stronie interenetowej Lenovo i naprawde nie narzekam. Super sprzęt!
Primo - artykuł sponsorowany jak nic
Secundo - a gdzie są takie urządzenia z WIN7 ?
Pełna zgoda z autorem, lecz dla mnie brakuje podstawowej funkcji w tego typu urządzeniach - odłączania ekranu od klawiatury...
Panie Michale, mam ogromny problem ze zdecydowaniem się na tego typu sprzęt, właśnie wspominana przez Pana Yoga mnie interesuje a na przeciwko jej stawiam Asus UX501. Różnice wiadome, ultra wydajność vs mobilność, ale też bardzo duża wydajność. Sam już nie wiem co wybrać, boję się że jeśli zajdzie potrzeba skorzystania z czegoś więcej niż czytanie i filmy będzie problem. Czy ekran jednak nie jest za mały np. do pracy ze zdjęciami albo czy będę w stanie w chwili relaksu zagrać np. w Diablo 3 na 900? czy nie gra za cicho jak bym chciał puścić muzykę i posłuchać sobie?
Niedługo opublikuję test tej Yogi 900, możemy wtedy wrócić do tematu. :)