Nowa decyzja amerykańskiego giganta może nie spodobać się użytkownikom. I to nie po raz pierwszy.
Microsoft nie pierwszy raz obrywa za zmiany, które dotyczą zarówno samego procesu aktualizacji do systemu Windows 10, ale również za funkcje, które są zaimplementowane bezpośrednio do oprogramowania. Okazuje się, że najnowsza, duża aktualizacja zaplanowana na lato tego roku może być kolejnym gwoździem do trumny, który rozjuszy użytkowników niczym czerwona płachta byka. Nie dość, że Anniversary Update nie dam nam uciec od konieczności migracji, to także zwiększy ilość… reklam w samym systemie.
Od Windowsa nie uciekniesz
29 lipca bieżącego roku oficjalnie zakończy się program darmowej aktualizacji z Windowsa 7 oraz 8 i 8.1 do Windowsa 10 dla wszystkich użytkowników na całym świecie – jeżeli do tej pory nie skorzystaliście z tej opcji to warto, bo później trzeba będzie za nią zapłacić i to niemało. Microsoft jednak najwyraźniej nie przejmuje się tym, iż wielokrotnie „spamował” oraz nagabywał swoich użytkowników do aktualizacji. Od dnia dzisiejszego rozpoczęła się masowa akcja przymuszania do przejścia na nowy system.
Nowe powiadomienia zostają wyświetlane przez plik gwx.exe, który natrętnie przypomina o mniej lub bardziej ważnej (z punktu widzenia użytkownika) aktualizacji do dziesiątki. Tak było jednak do tej pory. Okazuje się, że najnowsze aktualizacje planują samodzielnie aktualizację komputera na określony termin – wszystko dzieje się w tle i bez wiedzy użytkownika. Jeżeli nic z tym nie zrobimy, to pewnego poranka po prostu uruchomimy nowy system na naszym sprzęcie.
Sama sprawa została pierwotnie zauważona przez redaktorów serwisu Tom’s Hardware. Na jednym z komputerów z Windowsem 7, Microsoft samodzielnie ustawił aktualizację na datę 17 maja. Z powiadomienia użytkownicy dowiedzieli się, iż cała akcja została przeprowadzona na podstawie ustawień popularnej usługi Windows Update służącej do aktualizacji systemu oraz programów powiązanych bezpośrednio z okienkami.
Amerykański gigant przypomina również użytkownikom, że brak aktualizacji systemu do najnowszej wersji jest złym wyborem, a Windows 10 jest świetny, piękny i ogólnie najlepszy – można się tym zgadzać lub nie, to jednak w tej całej sytuacji jest najmniej istotne. Jednocześnie Microsoft chwali się statystykami Windows 10. Z nowych okienek korzysta już 300 milionów osób na całym świecie. Przymuszanie użytkowników do aktualizacji na pewno nie będzie jednak dobrą reklamą dla firmy. A skoro już jesteśmy przy reklamach…
Za darmo, ale z toną śmieci
Pakiet poprawek Anniversary Update, o którym wspomniałem powyżej ma przynieść do systemu sporo nowości – ale nie tylko nowości. Najnowsze doniesienia mówią również o tym, iż uaktualnienie spowoduje, że w niektórych miejscach w systemie zacznie pojawiać się większa liczba „śmieci” i reklam.
Wraz z wprowadzeniem nowej aktualizacji, Microsoft ma podwoić ilość reklam w systemie oraz tych, które domyślnie pojawiają się w menu Start. Reklamy dotyczyć będą oprogramowania oraz gier – póki co Microsoft próbuje nam wcisnąć 5 programów. Po aktualizacji ma być ich dwa razy więcej czyli dziesięć, a do tego warto dodać zmniejszoną o 5 ilość programów dostarczanych wraz z systemem na starcie. Jest więc gorzej i bardziej namieszane niż wcześniej.
Inwigilacja, reklamy, błędy w działaniu. Co jeszcze?
Windows 10 to sukces oraz jednoczesna porażka Microsoftu. Oprogramowanie zdecydowanie podzieliło klientów firmy na hejterów oraz osoby, którym podobają się nowóści. Muszę przyznać, że sam stoję gdzieś pośrodku – niektóre rzeczy podobają mi się bardziej niektóre mniej. Większą ilością reklam na pewno amerykański gigant z Redmond nie przysporzy sobie fanów. Jak będzie z resztą rzeczy? To wszystko pokaże czas.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
To nie są reklamy ale promocje aplikacji. Są znacznie mniej uciążliwe od reklam na portalach. Generalnie reklamy powinny być zdelegalizowane i by było po problemie.
Natomiast znacznie większym problemem jest to, że od lipca nowe komputery sprzedawane z Windows będą musiały mieć TPM. Z jednej strony to dobrze, bo poprawi bezpieczeństwo, z drugiej źle jak ktoś chce mieć inny system, ponieważ płyta główna będzie miała na stałe przypisaną licencję i z innym systemem się nie uruchomi. W przypadku desktopa, można sobie złożyć samemu, ale notebooki będą miały na zawsze taki system z jakim się go kupi włącznie z brakiem możliwości kupna notebooka z Windows 10 PL i zainstalowanie na nim Windows 10 Pro EN.
@Tirinti Poważnie to mówisz? Nawet Linuxa nie zainstalujesz? W takim razie Windows 10 to większy syf od Visty…A hindus jako szef to porażka
Jak kupisz komputer z preinstalowanym Windows 10 Redstone OEM, to Linuxa nie zainstalujesz, chyba że Ci się uda zhackować UEFI. Co więcej jak Ci płyta główna padnie to danych z dysku systemowego nie odzyskasz bo będą zaszyfrowane kluczem wbudowanym w płytę.
Choć to wymaganie nie jest do końca jasno określone. Jest wymagane TPM 2.0 must be present and enabled by default a dalej jest lista wyjątków od reguły. Co sprawia, że nie do końca wiadomo co oznacza enabled by default. Można to rozumieć jako obowiązkowo poza wymienionymi wyjątkami lub obowiązkowo domyślnie włączone z możliwością wyłączenia a w wyjątkowych przypadkach może być domyślnie wyłączone. Tak czy inaczej Microsoft dąży do pełnej kontroli sprzętu więc jak w tym roku jakaś furtka zostanie to pewnie za rok ją domkną.
No to chyba czas uczyć się Linuxa na sprawdzonej maszynie, może używanej ale lepszej pod każdym względem
Znowu to magiczne słowo – hejterzy…
najbardziej to wpienia na kompach, które nie spełniają specyfikacji by dostać Win10, klikasz że chcesz aktualizować, system sprawdzi komp, wywali okienko że tego kompa nie da się zaktualizować i… nadal będzie namawiał do aktualizacji do Win10 (sic!)… chore to!
szczerze mówiąc w Win10 nie zauważyłem reklam, bardziej przeszkadza mi brak opcji nie ściągania aktualizacji przez Windows Update – teraz są tylko 2 opcje: pobieraj i instaluj automatycznie lub pobieraj i pozwól mi zdecydować kiedy zainstalować – idiotyzm totalny – mam słabe łącze i jak po uruchomieniu odpali mi się autoaktualizacja to albo czekam 30 min na ściągnięcie się tego albo wyłączam proces za to odpowiadający w menadżerze zadań…
@qwerty Przecież to było wiadome jeszcze przed premierą….nie, nie mają zamiaru tego zmieniać…
DoNotSpy 10 zalatwia problem nachalnych aktualizacji.