Spis treści
- Specyfikacja, obudowa i chłodzenie
- Bateria, wyposażenie i wydajność
Klawiatura i gładzik
Klawiatura to ekstremalnie ważny element wyposażenie każdego laptopa, ale w maszynie stworzonej z myślą o pracy wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan. Jak na tym polu wypada Surface Laptop? Dobrze, choć z jednym, małym ale.
Zacznę od tego, że do dyspozycji mamy blok zasadniczy i segment strzałek. Te ostatnie nie zostały w żaden sposób odseparowane, więc aby pomieścić wszystko w wizualnie zamkniętej całości, dwie z płytek projektanci musieli spłaszczyć. Ten los spotkał strzałki góra / dół – ich wysokość to zaledwie 50% standardowego klawisza.
Rzędów jest sześć, przy czym wysokość ostatniego (klawiszy funkcyjnych) została wyraźnie zredukowana. Dodam, że funkcje F wywołuje się z przyciskiem Fn, bowiem do klawiszy standardowo przypisano skróty systemowe. Tutaj też wspomnieć wypada o niecodziennym rozwiązaniu, jakim jest umieszczenie przycisku Power między klawiszami PgDown i Del. Przyzwyczajenie się do tego układu zabiera trochę czasu – po drodze zdarzyło mi się kilka razy przypadkowo wyłączyć komputer.
Skok klawiszy może wydawać się krótki, bowiem wynosi 1,5 mm. Warto natomiast pamiętać, że to i tak więcej, niż proponuje DELL w laptopach z serii XPS 13 (recenzja najnowszego modelu pojawi się u nas już wkrótce) czy ASUS w Zenbookach linii UX. Na klawiaturze Surface Laptop pisze się wygodnie – opór klawiszy jest delikatnie wyczuwalny, a sam skok miękki i cichy. Nie mogło zabraknąć podświetlenia. Jest ono 3-stopniowe i dostępne tylko w kolorze białym.
Touchpad wytrzymuje porównanie z gładzikiem Apple. Oba są duże, szklane i cechują się dobrze dobranym ślizgiem palca. Z laptopa nie tylko spokojnie da się korzystać bez potrzeby sięgania po myszkę, ale czasami jest to wręcz niewskazane, gdyż dzięki wysokiej precyzji i obsłudze wielodotyku część operacji na okienkach zrobimy szybciej z użyciem touchpada.
Nie przypadły mi natomiast do gustu przyciski lewo- i prawokliku – są stosunkowo głośne (mimo niedużego skoku), więc zwykle zadowalałem się komendami wydawanymi z poziomu płytki dotykowej.
Bateria
Bateria to jeden z najważniejszych punktów liście zalet Surface Laptop – przynajmniej jeśli chodzi o przekaz medialny. Chcąc uzyskać możliwie najlepsze wyniki, amerykański producent postawił na akumulator o pojemności ponad 45 Wh, co zagwarantować ma nawet 14 godzin pracy na jednym ładowaniu.
W rzeczywistości na tak doskonałe wyniki trudno liczyć, ale i tak jest bardzo dobrze. Ba, lepiej niż w większości maszyn klasy Surface Laptop.
Podczas testów syntetycznych komputer Microsoftu zawsze plasował się w czołówce bez względu na dobór scenariusza czy programu testującego. W standardowo używanym na mobiManiaKu benchmarku PCmark 8 bez trudu pobił większość rywali, ustępując w zasadzie tylko tegorocznemu XPS 13 i jednej z ultralekkich maszyn Lenovo (która, co warto podkreślić, bazuje na dużo słabszym, niskonapięciowym procesorze serii m).
Używając Surface Laptop nie miałem problemów z tym, żeby na jednym ładowaniu przejechać pociągiem przez całą Polskę – komputer wyciąga do 7-8 godzin, jeśli poratujemy się energooszczędnymi scenariuszami i rozsądnie będziemy dysponować zasobami systemu. To poziom zwykle zarezerwowany raczej dla tabletów, nie laptopów, za co Microsoft zdecydowanie zasługuje na oklaski.
Akumulator jest zabudowany i nie można go wymienić. Naładowanie komputera trwa około 2,5 godziny.
Ekran
Jak już pokazał przykład Surface Pro 2017, Microsoft z rozwagą dobiera instalowane w linii Surface wyświetlacze. Nie mogło być inaczej w testowanym urządzeniu – w końcu kierowane jest ono między innymi do klientów zainteresowanych sprzętem Apple.
Nasz egzemplarz przyjechał z matrycą typu IPS, wyprodukowaną przez Panasonika. Po zbliżony model tej firmy Microsoft sięgnął już wcześniej prezentując Surface Booka, który do Polski oficjalnie jednak nie zawitał.
Panel ma nietypową przekątną 13,5″ i pracuje w rozdzielczości 2256 x 1504 pikseli, co daje PPI na poziomie 201. Przestrzeń robocza jest więc niestandardowa, ale bardzo wygodna w obsłudze. Surface Laptop jest na pewno w czołówce produktów, z którymi wygodnie mi się pracowało obrabiając materiał fotograficzny czy obcując z dokumentami. Kąty widzenia są szerokie, a degradacja związana ze zmianą perspektywy, minimalna.
Według naszych pomiarów matryca zapewnia pokrycie 93% palety sRGB i 65% palety AdobeRGB. Nie jest to może wynik rekordowy, ale na odwzorowanie kolorów na pewno narzekać nie można. W efekcie z zakupu laptopa powinni być nawet bardziej wymagający użytkownicy, szukający sprzętu z myślą o pracy z grafiką.
Maksymalne podświetlenie sięga niemal 390 cd/m2, a więc jest bardzo wysokie, jak na komputer mobilny. To dobrze, bo niewłaściwe dobrana skala podświetlania była jedną z kluczowych rzeczy, które wcześniej wytknąłem skądinąd udanemu tabletowi serii Surface Pro. Tutaj ów problem nie występuje. Mimo błyszczącej powłoki ochronnej Gorilla Glass 3 ekran pozostaje czytelny także w słońcu. W wyjątkowo upalne dni trzeba się oczywiście liczyć z tym, że efekt lusterka będzie zauważalny, ale taki już urok błyszczących paneli.
Fabryczna kalibracja jest poprawna – w zasadzie bez większych ingerencji można siadać do pracy ze zdjęciami. Nierównomierność podświetlenia nie przekracza 8%, co jest satysfakcjonującym wynikiem. Tego samego nie mogę jednak napisać o czasie reakcji, który przekracza 30 ms w teście Tr/Td. Gracze zadowoleni nie będą, ale to bez znaczenia – z uwagi na pozostałe parametry Surface Laptop w roli konsoli i tak się nie sprawdzi.
Obecność 10-punktowego panelu dotykowego jest w mojej ocenie tylko ciekawostką. Teoretycznie można by było ten fakt wykorzystać sięgając po piórko Surface Pen, ale z uwagi na niedostateczny kąt odchylenia ekranu, rysowanie czy pisanie po ekranie nie jest wygodne.
Chcąc wykorzystać zewnętrzny monitor mamy tylko jedną opcję – port mini DisplayPort 1.2.
Wydajność
Na rynku dostępnych jest kilka wariantów Surface Laptop – nasz bazuje na stosunkowo popularnym procesorze Intel Core i5-7200U generacji Kaby Lake. To 2-rdzeniowy model o TDP na poziomie 15 W, a więc klasyczny przedstawiciel układów projektowanych z myślą o ultrabookach.
Dla fanów najwyższej wydajności przygotowano edycję laptopa z procesorem i7, niemniej w mojej ocenie większości użytkowników wystarczy i5-tka. To dobry CPU – poradzi sobie zarówno w pracy typowo biurowej, jak i przy zabawie z multimediami (z wyłączeniem surówki 4K – to już za wysoko zawieszona poprzeczka) czy zdjęciami. Oczywiście przy zaawansowanych projektach (jak składanie i renderowanie wielu ścieżek wideo czy masowa edycja dziesiątek fotografii) system niemal na pewno zwolni, ale nie może być to żadnym zaskoczeniem – przypominam, że cały czas mówimy o typowo mobilnym układzie serii U.
Pamięci RAM możemy mieć 4 GB, 8 GB lub 16 GB. W każdym przypadku będzie to jednak kość DDR3 (1866 MHz), a więc standard obecnie już przestrzały. Ma to pewien wpływ na ogólną wydajność komputera, ale tylko w niektórych operacjach faktycznie może mieć znaczenie. Przypuszczam, że spora część użytkowników Surface Laptop nie zauważyłaby różnicy między tą maszyną, a podobnie wyposażonym ZenBook UX410UA (ten sam procesor, ale RAM w standardzie DDR4), niemniej wolniejsza pamięć ma widoczny wpływ na wyniki testów syntetycznych, co pokazuje choćby wykres dla popularnej aplikacji PCMark 8.
Podobnie, jak flagowe ZenBooki ASUSa, tak i Surface Laptop oferowany jest wyłącznie z nośnikiem SSD. Pojemność tego ostatniego może wynosić od 128 GB w najtańszej wersji do 512 GB w edycji wypasionej. Testowany przez mobiManiaKa egzemplarz plasuje się pośrodku stawki – to 256-gigabajtowy model wyprodukowany przez firmę Toshiba. I niestety, nie jest to produkt wybitny. Wystarczy zerknąć na poniższy wykres, aby się o tym przekonać.
Przy szybkość na poziomie 130-140 MB/s Surface Laptop ustępuje w zasadzie każdemu ultrabookowi, który miałem okazję testować – z wyjątkiem oczywiście modeli, w których wykorzystano nośnik HDD lub hybrydowy. Szkoda, bo to w mojej ocenie kolejny (po standardzie pamięci RAM) przypadek niepotrzebnego szukania oszczędności.
Całość uzupełnia zintegrowany układ graficzny Intel HD Graphics 620. To standardowy, sprawdzony, powszechnie spotykany model w segmencie komputerów ultramobilnych, oferujący raczej podstawową wydajność. Możemy więc liczyć wyłącznie na obsługę starszych i mniej wymagających tytułów w rozdzielczości FHD – przy niższych ustawieniach zagramy na przykład w Diablo 3 czy Overwatch. Produkcje pokroju AAA (jak najnowszy Deus EX czy zeszłoroczny Wiedźmin 3) są już poza zasięgiem.
W kwestii łączności Microsoft nie zdecydował się sięgnąć po WiFi z oferty Intela. Zamiast tego wyposażył Surface Laptop w 2-zakresowy model Marvell Avastar pracujący w standardzie ac. To przyzwoity układ 2×2 MIMO – pracuje stabilnie, a przy tym oferuje satysfakcjonującą przepustowość w teorii sięgającą 866 Mbps. Do tego w pakiecie otrzymujemy łączność Bluetooth w edycji 4.2 LE.
Dobrze wypada wbudowana kamerka. Choć oferuje jedynie nagrywanie w standardzie HD (720 linii w pionie, 30 kl./s.) to świetnie sprawdza się jako narzędzie odblokowania Windows Hello. Tylko 1 na 10 prób kończyła się potrzebą użycia kodu PIN – w pozostałych wypadkach system szybko i bezbłędnie rozpoznawał moją twarz i autoryzował logowanie. Warto o tym wspomnieć, bo wbrew pozorom nie jest to norma nawet w sprzęcie kosztującym ponad 10 tys. zł.
System Windows 10 S
Surface Laptop to nie tylko podzespoły. To również specjalna edycja systemu operacyjnego o nazwie Windows 10 S.
Osobny wpis traktujący o wadach i zaletach Windows 10 S popełnił już Michał, od siebie dodam więc tylko kilka praktycznych obserwacji płynących z kilku tygodni zabawy z tym oprogramowaniem.
Zacznę od tego, że Windows 10 S to w zasadzie Windows 10 Pro. Różnice sprowadzają się do 3 punktów:
- w Windows 10 S aplikacje można instalować tylko ze sklepu Windows
- w Windows 10 S domyślną przeglądarką jest Edge
- w Windows 10 S aplikacje nie mogą ingerować w pliki systemowe (więc nie mogą wpłynąć na działanie okienek).
Poza tym obu systemów używa się identycznie. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że spora część użytkowników nie zauważy przeskoku między platformami.
Główne zalety Windows 10 S to bezpieczeństwo i szybkość. Każda dostępna aplikacja jest sprawdzona, żadna nie dotyka wrażliwych plików systemowych, żadna nie wpłynie negatywnie na wydajność i stabilność działania komputera. Trudno tu złapać wirusa, trudno stać się ofiarą ataku ransomware, trudno przypadkowo stracić ważne dane i pliki. Dzięki temu Surface Laptop to idealny sprzęt dla osób, które nie potrafią lub nie chcą świadomie korzystać z komputera. Takich użytkowników jest w Polsce mnóstwo. Niestety, paradoksalnie dla sporej części z nich, wydatek ponad 5 tys. zł na laptopa nie wchodzi w grę.
Czy chciałbym pracować na Windows 10 S? W żadnym wypadku. To system bezpieczny, ale przez to zamknięty, a więc stworzony dla osób, którym wystarczy oferta aplikacji dostępnych w sklepie Windows. Konieczność używania Edge zapewne bym przeżył, bo ta przeglądarka powoli robi się coraz lepsza, natomiast nie widzę najmniejszego sensu w rezygnowaniu z już posiadanych narzędzi (choćby z pakietu Adobe, Blendera czy oprogramowania do składania filmów). Stąd też patrząc tylko przez pryzmat własnych potrzeb i oczekiwań, po Windows 10 S na pewno nie sięgnę.
Na szczęście dla takich osób, jak ja, Microsoft przygotował program aktualizacji Windows 10 S do Windows 10 Pro. Cała operacja trwa raptem kilka minut i do końca roku jest darmowa. Jest również nieodwracalna. Przynajmniej w teorii, bo sam bez większego trudu dokonałem downgrade’u do Windows 10 S z użyciem udostępnionego na stronie Microsoftu obrazu przywracania systemu.
Spis treści
- Specyfikacja, obudowa i chłodzenie
- Bateria, wyposażenie i wydajność
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.