Z racji niewielkich rozmiarów notebooka, klawiatura nie jest wielka – posiada sześć rzędów klawiszy i moim zdaniem mogłaby być nieco lepiej rozplanowana. Mimo stosunkowo niewielkiej przestrzeni, klawisze powinny być większe – przerwy pomiędzy poszczególnymi płytkami są zwyczajnie zbyt duże, przez co cierpią zwłaszcza strzałki kierunkowe, które są po prostu mikroskopijne. Niewielki jest także Enter, a do tego kompletnie nie rozumiem umiejscowienia Pg Up i Pg Dn – są dziwnie oderwane od reszty bloku.
Klawisze mają niski skok. Za niski w mojej ocenie, przez co na laptopie nie pisało mi się wygodnie. Warto jednak brać poprawkę na to, że jestem przyzwyczajony do głębszego skoku klawiatury.
Dziwnie prezentuje się podświetlenie przycisków, bowiem duże przerwy pomiędzy klawiszami teoretycznie sprzyjają luminacji obrysów płytek. W tym wypadku jest jednak inaczej, bo oświetlone zostały tylko i wyłącznie symbole, co jest rozwiązaniem mniej czytelnym.
Gładzik jest stosunkowo duży i odpowiednio responsywny – lewy i prawy przycisk zostały zintegrowane z płytką dotykową, nie brak także czytnika linii papilarnych umiejscowionego w lewym, górnym rogu. W tym aspekcie do laptopa trudno się przyczepić.
Dołączony do zestawu rysik rozpoznaje 2048 punktów nacisku, więc bez problemu zastosujemy go nie tylko do obsługi laptopa czy nawigacji po menu, ale sprawdzi się także w kontekście kreślenia czy projektowania, jak również wykonywania notatek. Nie zabrakło także przycisków funkcyjnych, które śmiało mogą zastąpić nam myszkę, więc jeżeli korzystacie z takiego sposobu nawigacji, to z pewnością będziecie zadowoleni.
Zastosowana w Portégé X20W-D-10W bateria nie jest specjalnie wielka – to akumulator o pojemności 3760 mAh, a więc mniejszy, niż w przypadku chociażby wspominanego już wcześniej Della XPS 13. Mimo to laptop zaskakująco dobrze radzi w testach syntetycznych.
Oczekiwałem gorszego rezultatu, a tutaj niespodzianka – w benchmarku PCMark 8 Work, przy jasności standardowo sprowadzonej na poziom 120 cd/m2, komputer mieści się w połowie stawki. Około 4,5 godziny na pełnym obciążeniu to już przyzwoity wynik.
Sensowne wyniki w testach syntetycznych potwierdziły się także w codziennym użytkowaniu – przy normalnej pracy z laptopem śmiało możemy osiągnąć wynik około 7-8 godzin, choć czasami przyjdzie nam skorzystać z trybów oszczędzania energii przy bardziej wytężonym działaniu.
Zastosowany w Portégé X20W-D-10W panel prezentuje obraz w rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Kąty widzenia są szerokie – jak na matrycę IPS przystało.
Ekran został pokryty w całości szkłem ochronnym Gorilla Glass 4, choć w odróżnieniu od wielu innych produktów z dotykowym ekranem, mamy tutaj do czynienia z matową wersją powłoki. Co rzecz jasna jest strzałem w dziesiątką, bo nie od dziś wiadomo, że matowa matryca to lepszy wybór w kontekście pracy przy ostrym czy też sztucznym oświetleniu.
Panel oferuje sensowne parametry w kontekście odzwierciedlenia kolorów – przeprowadzony przez nas test pokazał, iż matryca pokrywa 89.4% palety barw sRGB oraz 63.7% palety AdobeRGB. Do profesjonalnej obróbki zdjęć i filmów to nadal za mało, ale z punktu widzenia większości potencjalnych użytkowników tego laptopa, więcej nie trzeba.
Jasność maksymalna to nieco ponad 420 cd/m2, co w połączeniu z matową matrycą tworzy duet odporny nawet na silne światło słoneczne. Nieźle prezentuje się także nierównomierność podświetlenia, która wynosi 7% – pod tym względem Toshiba zainwestowała w matrycę pierwszej klasy.
Nie mam żadnych zastrzeżeń do obsługi panelu dotykowego, który działa bardzo dobrze. Z laptopa korzysta się wygodnie w trybie tabletu, nie ma także żadnych problemów z odpowiednią reakcją na dotyk, jak również obrót ekranu.
Komputer obsługuje zewnętrzne monitory przez port USB typu C – obraz przesyłać możemy albo za pomocą standardu DisplayPort poprzez dołączony do zestawu adapter, albo poprzez Thunderbolt 3.
Na pokładzie laptopa Toshiby znajdziemy bardzo popularny w ultrabookach, niskonapięciowy procesor Intela – model Core i5-7200U. To dwurdzeniowy procesor taktowany częstotliwością 2.5 GHz (3.1 GHz) w trybie Turbo, z TDP na poziomie 15W. Zestaw uzupełnia 8 GB pamięci DDR3 taktowanej częstotliwością 1600 MHz.
I choć to zestaw wydawałoby się niepozorny, to testy syntetyczne pokazują, że mamy do czynienia z ultrabookiem, w którym drzemie naprawdę spory zapas mocy. Łatwo to zobaczyć choćby po wynikach w benchmarku PCMark 8, gdzie testowany sprzęt wygrywa z Dell XPS 13, Surface Laptop czy ZenBookiem UX410UA.
Ten wynik potwierdza się w codziennym użytkowaniu – komputer nie tylko dobrze radzi sobie z podstawowymi zadaniami, ale także wyśmienicie spisuje się w kontekście multimediów, poddając się tylko przy nieskompresowanym materiale 4K. Zaskoczeniem może być tylko niezbyt imponująca szybkość działania dysku SSD, który jest wolniejszy od konkurencyjnych rozwiązań. Nie od dziś Toshiba słynie z szybkich i wydajnych nośników. Jak jednak widać – nie w tym wypadku.
Marzycie o graniu? To zdecydowanie nie jest to dobry adres. Mimo najszczerszych chęci, zintegrowany układ HD Graphics nie oferuje podstawowej płynności 30 klatek nawet w kontekście kilkuletniego Diablo III, o nowszych sprzętach nie wspominając. I nie zmienia tego nawet niezły wynik w testach 3DMark.
Za obsługę łączności odpowiada moduł WiFi Intel Tri-Band Wireless-AC 8265 działający w dwóch zakresach (2.4 GHz orz 5 GHz) oraz standardzie 802.11ac. Nie brak także Bluetootha w wersji 4.2. Ne odnotowałem żadnych problemów ze stabilnym działaniem obu modułów.
Pewnym zaskoczeniem może być kamerka. Czy też raczej, zestaw kamerek, bo mamy tutaj dwa obiektywy i dwa mikrofony. Na pierwszy rzut oka wyglądają one jak część zaawansowanego systemu, ale w praktyce cechują się raczej standardowymi parametrami: rozdzielczość 0.9 Mpix przekłada się na nagrywanie obrazu w 720p, w 30 klatkach na sekundę.
Kamerki wspierają system Windows Hello, który w czasie testów zazwyczaj działał bez zastrzeżeń. Świetnie radzą sobie mikrofony, które dobrze zbierają głos przy jednoczesnej redukcji szumów z zewnątrz. Szkoda tylko, że ich obecność na górnej ramce nie wygląda najlepiej…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Jak by nie było cena laptopa gamingowego przeraża
Jeżeli ekran jest dotykowy,to jakim cudem matowa powłoka ? Coś tu się nie zgadza ! Czyżby Toshiba wynalazła sposób na wyeliminowanie ograniczeń ?
Ekran jest dotykowy, ale został pokryty dodatkową warstwą folii antyodblaskowej, stąd taki efekt.
Na to wygląda - nic dodać, nic ująć ;)