System Windows 10 stale ewoluuje, a Microsoft dość mocno kombinuje z funkcjami najpopularniejszego komputerowego OS-a na świecie. Czas na kolejną odsłonę tego zamieszania – szykujcie się na kilka dość istotnych nowości w OS-ie giganta z Redmond.
Nie da się ukryć, że jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji Microsoftu było stworzenie wersji Windows 10 opatrzonej literką „S” – była to okrojona wersja podstawowego systemu, pozbawiona wielu funkcji i umożliwiająca pobieranie tylko tych aplikacji, które znajdują się w ofercie Windows Store. Wygląda jednak na to, że producenci systemu powoli wycofują się rakiem z tej idei – system zostanie wycofany z oferty Microsoftu, ale wcale nie oznacza to, że jego „duch” zaginie bezpowrotnie.
Od momentu wprowadzenia najbliższej aktualizacji Microsoft zaimplementuje do każdej dystrybucji Windowsa 10 tzw. „tryb S„, który zmieni system w OS-a z możliwościami wspomnianego Windowsa 10 S. Co ciekawe, Microsoft twierdzi, że 60% użytkowników Windowsa 10 S zostaje przy tym systemie – z drugiej strony jednak aż 60% osób, które zdecydowały się na zmianę okrojonego systemu na jego pełnoprawną wersję, zrobiło to w ciągu 24 godzin od pierwszego uruchomienia systemu. Odbicie od tej dość dziwnej dystrybucji Windowsa było więc błyskawiczne.
Ciekawiej zapowiada się nowa klasyfikacja systemów pod względem opłat – choć teoretycznie nie dotyka ona nas, bowiem odmieniony zestaw licencji dotyczy głównie producentów sprzętów, to nie ulega wątpliwościom, że finalnie i tak to właśnie my zapłacimy za zmiany. A podwyżki są raczej nieuniknione, bo Microsoft zażąda za swój system po prostu nieco więcej.
Klasyfikacja przedstawia się następująco:
- Entry – laptopy wyposażone w procesory Atom / Celeron / Pentium, z maks 4 GB RAM i 32 GB miejsca na dane, przy niewielkiej przekątnej ekranu – cena 25 dolarów / licencja;
- Value – laptopy wyposażone w procesory Atom / Celeron / Pentium, z maks 4 GB RAM i 500 GB miejsca na dane, przekątna ekranu maks. 14,1 cala – cena 45 dolarów / licencja;
- Core – każdy sprzęt, który nie kwalifikuje się do wytycznych w dwóch niższych i dwóch wyższych kategoriach – cena 65,45 dolarów / licencja;
- Core+ – wysokiej klasy CPU, 8 GB RAM, ekran 1080p, pojemny dysk HDD lub dowolny SSD – cena 86,66 dolarów / licencja;
- Advanced – co najmniej Intel Core i9 / AMD Threadripper / Core i7 z 16 GB RAM / AMD FX / Rzyen 7 z 16 GB RAM – cena 101 dolarów / licencja.
Podwyżki poszczególnych dystrybucji to nie jedyne nowości ze strony Microsoftu – firma wymusza także na producentach sprzętu preinstalację aplikacji Linkedin oraz ustawianie Microsoft Edge jako domyślnej przeglądarki internetowej. Ponadto aż 75% aplikacji ma pochodzić bezpośrednio z Windows Store. Tym samym Microsoft stosuje dość niewybredne metody perswazji, które z pewnością nie spotkają się z przychylną reakcją producentów. Większość z nich nie będzie jednak miała żadnego wyjścia z sytuacji.
I choć decyzja o wycofaniu Windowsa 10 S (pomimo rzekomego „sukcesu rynkowego”, jak twierdzi Microsoft) jest jak najbardziej słuszna, to zmiany w opłatach za licencje i przymuszanie do preinstalacji aplikacji są czymś, co trudno uznać za pozytyw. Najważniejsze są jednak słupki w raportach, a te z pewnością będą się zgadzać.
źródło: thurrott
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Strategia biznesowa Microsoftu jest agresywna ! Wynika z osiągniętej pozycji monopolisty oprogramowań komputerowych. Google ze swoim Androidem i OS Chrom jest o wiele bardziej przyjazny użytkownikom. Nie narzuca warunków, nie stosuje szantażu. Bill Gates i jego korporacja działają metodami wręcz gangsterskimi.
Google przyjazne? Haha. Dlaczego nie mogę ustawić domyślnej wyszukiwarki w Androidzie? Czemu nie mogę odinstalować aplikacji od Google jak Chrome? Wyłącznie to nie rozwiązanie. Dlaczego producenci muszą przejść przez restrykcje aby urządzenie miało dostęp do Google Play i innych usług? Proszę Cię, nie ośmieszaj się.