Pisałem, że Lenovo Legion Y920 to masywny laptop. To po części zasługa 17,3-calowego wyświetlacza osadzonego w sporych rozmiarów ramce. Lenovo sięgnęło po sprawdzone rozwiązania, a więc w obudowie komputera zagościł ekran typu IPS wyprodukowany przez duet LG i Philips. To dobry panel, który kojarzę z wielu topowych urządzeń.
Zacznijmy od tego, że wyświetlacz oferuje pokrycie palety sRGB na poziomie 84%, co z Y920 czyni dobry komputer nie tylko do grania, ale również do amatorskiej obróbki zdjęć czy filmów. Co więcej, zaskakująco dobra jest równomierność podświetlenia – sięga 93% i to pomimo przekątnej 17,3″! Rzadko widuje się takie wyniki. Skoro już przy podświetleniu jesteśmy, to warto jeszcze wspomnieć, że maksymalna luminacja zamyka się w bardzo przyzwoitych 400 cd/m2.
Wbrew opisowi na stronie producenta, Legion Y920 nie ma matowej powłoki na wyświetlaczu. Jest ona co prawda antyrefleksyjna, ale tylko w części, co akurat moim zdaniem jest stosunkowo dobrym rozwiązaniem: zapewnia delikatne podkreślenie soczystości kolorów, jednocześnie eliminując większość niechcianych odbić. Przy gorzej podświetlonym ekranie mogłoby się to nie sprawdzić, ale przy 400 cd/m2 wydaje się trafionym pomysłem.
Na koniec wspomnę jeszcze o tym, że rozdzielczość ekranu to klasyczne FHD, a więc 1920 x 1080 pikseli. Dla mnie to optymalne parametry. Cenię sobie oczywiście 4K, ale raczej na większych przekątnych – przy 17,3″ więcej jest z UHD problemów (zwłaszcza w grach), niż faktycznego zysku z dodatkowych pikseli. Legion Y920 ma za to coś, czego wielu gamingowym laptopom brakuje – częstotliwość odświeżania na poziomie 75 Hz i wsparcie dla technologii NVIDIA G-SYNC. Dlaczego jest to tak ważne? O tym już przeczytasz w podlinkowanym wcześniej poradniku na mobiManiaKu.
Jak na najlepszy komputer w serii przystało, Legion Y920 oferuje podzespoły z najwyższej półki. Zacznijmy od procesora – to model i7-7820HK, a więc CPU z zeszłego roku, z generacji Kaby Lake. Przyznam, że włączając komputer po raz pierwszy trochę żałowałem, że wewnątrz obudowy nie siedzi już tegoroczny procesor generacji Coffee Lake, ale moje wątpliwości szybko zostały rozwiane.
i7-7820HK to bardzo dobry układ: 4-rdzeniowy, taktowany zegarem 2,9 GHz, ale umiejący się rozpędzić do 3,9 GHz. Ba, nawet wyżej – to przecież procesor z odblokowanym mnożnikiem, a więc możliwy do podkręcenia. I z tej opcji Lenovo skwapliwie korzysta. Wspomniany wcześniej przycisk Turbo aktywuje tryb OC, w którym CPU przyspiesza do maksymalnie 4,1 GHz! To oczywiście nie wszystko, bo więcej mocy dostaje również grafika.
Pamięć w testowanej przez mobiManiaKa konfiguracji to 16 GB na kościach DDR4 2400 MHz. W moim odczuciu to optymalny zestaw, niemniej cieszy, że jest opcja dalszej rozbudowy RAM, nawet do 64 GB.
Dyski są dwa. Pierwszy to nośnik SSD korzystający z protokołu NVMe i oferujący pojemność 256 GB. To naprawdę szybki i wydajny model. W testach syntetycznych potrafił rozpędzić się do ponad 450 MB/s, co plasuje Y920 w ścisłej czołówce, zaraz obok topowych stacji roboczych i laptopów dla graczy. Drugi dysk to klasyczny HDD: twardziel o standardowej szybkości oscylującej w okolicach 6-7 MB/s, za to mający aż 2 TB pojemności.
Trudno „zajechać” taką konfigurację w normalnym, codziennym użytkowaniu. Dobrze radzi sobie z multimediami (wliczając w to nieskompresowany materiał 4K) i renderowaniem, edytory foto i wideo chodzą szybko, podobnie jak programy do obróbki plików 3D. Zresztą, wystarczy spojrzeć na testy syntetyczne – powszechnie ceniony UL Benchmark (dawniej Futuremark) plasuje Lenovo Legion Y920 w ścisłej czołówce (opierając się na testach z pakietu PCMark 8).
Także w kontekście najnowszego benchmarku PCMark 10, Lenovo Legion Y920 nie ma się czego wstydzić, spokojnie wyprzedzając inne, testowane przez nas wcześniej laptopy dla graczy i stacje robocze. Co ważne, poniższy wynik dotyczy najbardziej wymagającego i rozbudowanego scenariusza (Extended), który testuje nie tylko możliwości związane z obróbką multimediów czy „domowym” użytkowaniem, ale również graniem.
Skoro już przy grach jesteśmy. Sercem maszyny jest grafika GeForce GTX 1070 wyposażona w 8 GB pamięci GDDR5. Podobnie, jak procesor, jest lekko podkręcona w trybie Turbo. Nie dużo, ale to wystarcza, aby zmniejszyć utratę kl./s w grach, co przekłada się na płynniejszą rozgrywkę.
O wydajności GeForce GTX 1070 pisałem już nieraz: to bardzo dobra grafika, która spokojnie nadaje się do zabawy przy wysokich ustawieniach, gwarantując stabilne 60 kl./s w nawet najbardziej wymagających grach. W zestawie z G-SYNC to znakomity duet. Przykłady? Proszę bardzo.
Wspominałem już kilkukrotnie o podkręcaniu, warto jednak na chwilę się przy tej kwestii zatrzymać. Teoretycznie laptop oferuje trzy niezależne tryby pracy:
Sprawdziłem każdy z nich i… nie widzę sensu w korzystaniu z czegokolwiek innego niż Turbo. Zacznijmy od ekstremalnego chłodzenia – w tym trybie system blokuje możliwość podkręcania podzespołów, a jednocześnie rozkręca wentylatory do maksymalnej szybkości. Efekt? W zasadzie tylko jeden: laptop jest głośniejszy niż zwykle, hałasując na poziomie 50 dB. Nie zauważyłem natomiast żadnego zysku – ani w kwestii trzymania niższych temperatur, ani ograniczania throttlingu.
W trybie normalnym jest lepiej – hałas nie przekracza 47 dB w stresie, a system sprawnie pilnuje, aby laptop pozostawał cichy przez tak długi czas, jak to możliwe bez ryzyka przegrzania. To o tyle fajne, że w codziennej pracy poziom hałasu trzyma się na poziomie 37 dB, a więc nie jest w żadnej mierze uciążliwy. Minusem jest natomiast brak opcji OC, która jednak sporo daje w wypadku Y920.
I tak dochodzimy do trybu Turbo. Przy takim ustawieniu wentylatory wchodzą na ciut wyższe obroty, ale poziom hałasu nie przekracza 48 dB, a więc jest tylko nieznacznie wyższy niż w trybie normalnym. Nie zmienia się za to poziom throttlingu i temperatura obudowy. Wniosek? Dla mnie oczywisty – jeśli umiesz zadbać o to, aby kanały wentylacyjne laptopa pozostawały wolne od kurzu, spokojnie możesz używać Turbo przez cały czas.
Wspomniałem o throttlingu – jest oczywiście obecny, jak w większości wydajnych laptopów dla graczy. Temperatura procesora pod obciążeniem sięga 98 stopni C, a moc obliczeniowa jest regularnie temperowana, aby utrzymać ciepło w ryzach. System pracuje jednak na tyle stabilnie, osiągając przy tym na tyle wysoką wydajność, że nie jest to duży powód do narzekania – o ile dbasz o laptopa oczywiście. Warto to robić, bo nagromadzenie kurzu w kanałach wentylacyjnych może szybko doprowadzić do przegrzania się maszyny.
Nie ma co się oszukiwać. Czas pracy na baterii nie jest i chyba nigdy nie będzie priorytetem w wypadku gamingowego laptopa. Co nie znaczy, że kilka godzin zapasu nie przyda się na wypadek podróży.
Lenovo Legion Y920 jest na tyle masywnym laptopem, że bez większego problemu wewnątrz obudowy zmieścił się potężny akumulator 90 Wh. To na tyle wydajne ogniwo, że nawet biorąc poprawkę na energochłonne komponenty (sam procesor ma TDP na poziomie 45W) nadal oferuje przyzwoite czasy na jednym ładowaniu.
W testach syntetycznych Legion Y920 wytrzymywał do 3 godzin na baterii. W codziennym użytkowaniu ten czas zazwyczaj będzie oscylował w okolicach 2,5-4 godzin. Z wyjątkiem grania oczywiście. GTX 1070 na maksymalnych obrotach (zwłaszcza w trybie Turbo) potrafi wyczerpać energię trzykrotnie szybciej. Taki już urok mobilnego grania…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Niezła opcja z tym legionem. A tu już za chwilę kolejne się pojawią. Tu mamy świetny procek z możliwością podkręcania, fajną podświetlaną klawiaturę o dużej trwałości i łatwe podłączenie zewnętrznego monitora. W tej klasie najlepszy sprzęt.
lenovo ostatnio wypuszcza same fajne modele jak tak patrze
Ej, ten sprzęt jest w Polskiej dystrybucji, czy trzeba ściągać?
Ja pare miesięcy temu kupowałem za geanicą, ale nie nie wiem jak teraz. No ale nawet jak ściągnąć trzeba, to warto :)
MEga sprzęt. Miałem ostatnio okazję sobie na nim podziałać i byłem pod mega mega wrażeniem
a moim zdaniem cena w stosunku do jakości ich produktów jest naprawdę świetna. Z serwisem miałem problem raz, przed wieloma laty. Ostatnio udało się załatwić wszystko bez problemu i naprawdę jestem bardzo zadowolony :)
no różnica między kiedyś a dzis jest kolosalna w przypadku serwisu
fajnie, że to ogarnęli, bo sprzęt mają dobry, a te problemy na pewno odstraszyły parę osób..
mam nadzieje :)
Lenovo super wypasiony technologicznie w super cenie jednak niestety jakość wykonania tych urządzeń jest tak kiepska, że zawias w y70-70 rozpada się w niecałe 2 lata, a serwis stwierdza uszkodzenie mechaniczne pomimo, że taką usterkę ma bardzo wiele klientów, którzy zakupili (zaufali) legendarnej marce i jej niezawodności niestety ta niezawodność to tylko legenda teraz to chiński bubel. Reasumując nie polecam lenovo bo psują się na potęgę wystarczy podejść do serwisu w którym naprawiają laptopy/ komputery i zapytać o obecne komputery marki lenovo.
mam zupełnie inne zdanie, laptopy Lenovo używam, generalnie dobra marka, dobre laptopy, zdecydowanie powyżej oczekiwań. do ich serwisu też nie mogę mieć zastrzeżeń, raz mi się zdarzyło że laptop był w naprawie, ale szybko wrócił cały i zdrowy. dlatego uważam, że jakoś serwisu naprawdę dobra
Świetne osiągi! Ja mam podrasowanego Lenovo y580 i świetnie się sprawdza. Zmieniłem tylko dysk na szybszy i większy