Wyjątkowy komputer? Na pewno. Predator Orion 9000 to gamingowy pecet, który chciałby mieć w domu każdy miłośnik wirtualnej rozrywki. Tylko czy warty jest niemałej kwoty, jaką życzy sobie za niego Acer?
Zbudowanie wydajnej maszyny do gier to teraz trudne zadanie – wysokie ceny komponentów, a zwłaszcza kart graficznych i pamięci RAM sprawiają, że w wielu przypadkach inwestycja okazuje się być kompletnie nieopłacalna. Acer jednak nie rezygnuje z rozwijania flagowej linii produktów dla graczy, czego rezultatem jest niezwykle efektowny i robiący wrażenie nietuzinkową specyfikacją techniczną Acer Predator Orion 9000.
Komputer niedawno pojawił się na polskim rynku – nie w najmocniejszej konfiguracji, ale też w cenie nie przekraczającej 20 tys. zł. Do maniaKalnej redakcji przyjechał natomiast zestaw najmocniejszy, na chwilę obecną dostępny tylko za naszą zachodnią granicą.
Tak prezentuje się skrócona specyfikacja Predator Orion 9000, który zawitał w nasze progi:
- procesor Intel Core i9-7900X (Skylake-X, 3.3 GHz, 10 rdzeni, TDP 140W);
- grafika 2 x NVIDIA GeForce GTX 1080 Ti;
- RAM 64 GB DDR4 (2667 MHz, maksymalnie 128 GB);
- dysk SSD NVMe 512 GB + HDD 3 TB;
- system Windows 10 Home;
- WiFi IEEE 802.11ac + Gigabit Ethernet
- zasilacz 1 kW;
- waga 20.0 kg.
Spis treści
Najdroższa waliza na rynku
Jeśli ten komputer to przedstawiciel linii Predator, to przy pierwszym kontakcie z tym monstrum zdecydowanie można poczuć się jak filmowy Obcy. Sprzęt robi bowiem kolosalne wrażenie i niech świadczy o tym fakt, że cała konstrukcja waży około 20 kilogramów. Zdając sobie sprawę z olbrzymich gabarytów peceta, Acer nie bez powodu umieścił na jego obudowie kilka przydatnych elementów mogących pomóc w przeniesieniu czy też transporcie maszyny.
W oczy rzuca się przede wszystkim olbrzymia para uszu umieszczonych na górze obudowy, które pomagają w uchwyceniu obudowy. Gdyby tego było mało, to po jednej stronie znajdziemy specjalne kółka (jak w walizce), przez co będziemy mogli ciągnąć komputer za sobą. Trzeba jednak przyznać, że będzie to bez wątpienia jedna z najdroższych rzeczy, jaką moglibyście prowadzić po ziemi. O tym jednak w swoim czasie.
Skąd tak duża waga? Prócz słusznych rozmiarów trzeba pamiętać, że całość zbudowana jest na metalowym, wytrzymałym szkielecie. Reszta to co prawda głównie plastik oraz włókno węglowe, ale ilość elementów jest tak ogromna, że wcale nie dziwi fakt, że lżejsze są nawet słusznych rozmiarów i wypełnione walizki podróżne.
Uwagę zwraca zdecydowana stylistyka peceta – ostro zakończone krawędzie oraz masywna obudowa jednoznacznie wskazują na fakt, że nie mamy do czynienia ze zwyczajnym pecetem – to bez dwóch zdań komputer zbudowany z przeznaczeniem dla gracza. Całość wygląda jak miniaturowy statek kosmiczny, na dodatek z wieloma różnorodnym rzeczami, które możemy w łatwy sposób zdemontować. Mowa tutaj zwłaszcza o bocznych panelach, które można zdjąć po wciśnięciu dwóch przycisków, czy też górnych oraz frontowych kratkach wentylacyjnych.
Dostęp do wnętrza peceta jest naprawdę bardzo prosty – w środku uwagę zwraca przede wszystkim spory porządek jeśli chodzi o okablowanie, co jest rzeczą godną docenienia, bowiem przewodów jest naprawdę sporo, a ich niewłaściwe ułożenie mogłoby zaburzyć właściwą cyrkulację powietrza, co w przypadku takiego peceta jest bez wątpienia istotne.
Nie możemy także narzekać na możliwości tego peceta jeśli chodzi o ilość oferowanych portów. Na samym tylko frontowym panelu, nad przyciskiem włączającym znajdziemy 4 porty USB oraz złącze słuchawkowe i mikrofonowe. Z tyłu natomiast doliczyłem się aż 7 portów USB, jednego USB typu C i złącza ethernetowego – nie brak także całego zestawu złącza audio oraz sześciu złącz DisplayPort i 2x HDMI. Możliwości konfiguracyjnych, zwłaszcza jeśli chodzi o ilość wyświetlaczy, z pewnością nam więc nie zabraknie.
Kolorowo i gamingowo
Oczywiście efektowny pecet dla graczy nie może obyć się bez podświetlenia. To robi wrażenie. Diody są widoczne zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz komputera.
Świecące elementy umieszczono m.in. przy procesorze, gniazdach na pamięci RAM czy pod kartami graficznymi – nie brak także podświetlanych, graficznych logotypów serii Predator. W tym wypadku kolor możemy dowolnie definiować, a dzięki przezroczystości jednej ze stron obudowy śmiało możemy podejrzeć, jak prezentuje się sytuacja we wnętrzu tego cuda.
Na froncie możemy zaobserwować przyjemnie wyglądające podświetlenie przycisków włączania, trybu Turbo oraz wentylatorów – tyle, że jest ono zawsze w tym samym, niebieskim kolorze i nie można go zmienić w odróżnieniu od komponentów, które znajdziemy w środku obudowy i które podświetlone są w palecie RGB.
Dziwna to decyzja. Szczerze nie rozumiem, po co wprowadzać paletę RGB w podświetleniu wewnątrz obudowy, kiedy i tak mamy zerowy wpływ na to, jak będzie wyglądała zewnętrzna cześć komputera.
10 rdzeni i dwie karty graficzne – pełen wypas!
Jak już wspomniałem, waga komputera jest przeogromna, ale jak zapewne się spodziewacie, także i specyfikacja techniczna peceta rzuca na kolana. Podstawą tego monstrum jest procesor raczej rzadko spotykany w domowych maszynach, czyli Intel Core i9-7900X. Co tu dużo mówić – to potężne CPU z serii Extreme Edition, oferujące aż 10 rdzeni zdolne obsłużyć aż 20 wątków.
Taktowanie bazowe tego procesora to 3.3 GHz, a w Turbo wzrasta ono do 4.5 GHz. Sporą robotę odwala tutaj cache o pojemności blisko 14 MB, a jak możecie się spodziewać, zapotrzebowanie na energię w przypadku takiego układu jest ogromne i wynosi aż 140W.
Niechaj za wszelki komentarz świadczy fakt, że umieszczony we wnętrzu komputera zasilacz oferuje aż 1000W mocy i nie pokuszę się o stwierdzenie, że jest to wartość przesadzona. Zgraną paczkę z procesorem tworzą dwa układy graficzne GeForce GTX 1080 Ti, a więc absolutnie najwyższa półka jeśli chodzi o GPU dedykowane graczom – wyżej znajdziemy już tylko piekielnie drogie (tak jakby 1080 Ti było tanim układem) propozycje z rodziny Titan V.
Zapotrzebowanie jednej karty na energię wynosi maksymalnie 250W. Wraz z procesorem obydwa GPU pobierają więc maksymalnie 640W. A przecież musimy doliczyć do tego rozbudowany system chłodzenia, chmarę świecidełek i aż 64 GB pamięci RAM DDR4. Kosmos!
Niech za wystarczającą rekomendację świadczy fakt, że według bazy pakietu PCMark 10, testowany pecet jest w 7% najbardziej wydajnych maszyn na całym świecie, które mierzone były za pośrednictwem tego oprogramowania. Zresztą, zobaczcie sami, jak wygląda różnica pomiędzy tym pecetem, a laptopami o przeznaczeniu gamingowym:
Taka specyfikacja techniczna pozwala na zagwarantowanie pełnej stabilności pracy systemu, programów graficznych czy sprzętów służących do obróbki wideo. Trudno się temu dziwić – już sam procesor w zestawie z taką ilością pamięci RAM musi zagwarantować, że tej maszynie ciężka praca nie jest straszna.
Granie w rozdzielczości 4K? Żaden problem!
Kosmiczna jest także wydajność dwóch kart graficznych zamontowanych we wnętrzu peceta – to, jak już wspomniałem, absolutnie topowe propozycje i rzecz jasna nie możemy zastanawiać się nawet przez chwilę nad tym, czy daną grę uruchomimy w FullHD czy 4K w pełnych detalach.
Pewnym jest, że praktycznie każdy tytuł, który pojawił się na rynku (i zapewne pojawi się w najbliższych miesiącach czy latach) bez problemu odpalimy w wysokich ustawieniach w satysfakcjonującej ilości klatek na sekundę.
Porównywanie rezultatów testów syntetycznych z innymi testowanymi przez nas maszynami mija się z celem, bowiem nie mieliśmy jeszcze w naszej redaKcji sprzętu, który oferowałby zbliżone możliwości obliczeniowe. Tylko dwie z testowanych przez nas gier były w stanie sprowadzić testowany zestaw na ziemię w rozdzielczości 4K i maksymalnych ustawieniach graficznych. Pierwsza to Crysis 3, który nadal pozostaje królem jeśli chodzi o obciążanie pecetów i wciąż jest mocno niezoptymalizowaną produkcją. Druga to najnowszy Deus Ex: Mankind Divided- zwłaszcza przy odpaleniu MSAA x8.
Przykładowe pomiary płynności w kilku popularnych grach prezentują się następująco:
4K, ustawienia graficzne Ultra
- Wiedźmin 3: Dziki Gon – 51 kl./s
- XCOM 2 – 46 kl./s
- The Division – 50 kl./s
- Crysis 3 – 28 kl./s
- Ashes of the Singularity: Escalation – 57 kl./s
- Deus Ex: Mankind Divided – 34 kl./s (8 kl./s w trybie MSAA x8)
4K, wysokie / niskie ustawienia graficzne
- Crysis 3 – 42 kl./s / 115 kl./s
- XCOM 2 – 49 kl./s / 86 kl./s
- Wiedźmin 3 – 58 kl./s / 96 kl./s
- Ashes of the Singularity: Escalation – 65 kl./s / 115 kl./s
- Deus Ex: Mankind Divided – 38 kl./s / 65 kl./s
- The Division – 60 kl./s / 104 kl./s
FullHD, wysokie ustawienia graficzne
- Crysis 3 – 114 kl./s
- XCOM 2 – 64 kl./s
- Wiedźmin 3: Dziki Gon – 156 kl./s
- Ashes of the Singularity: Escalation – 94 kl./s
- Deus Ex: Mankind Divided – 102 kl./s
- The Division – 149 kl./s
Tak potężna specyfikacja niesie jednak ze sobą spore problemy jeśli chodzi o kulturę pracy peceta. W środku znajdziemy aż pięć wentylatorów, które mają za zadanie skutecznie odprowadzać ciepło z wnętrza tego sprzętu. To oczywiście pociąga za sobą – mówiąc dość oględnie – zauważalną głośność pracy, która co prawda w warunkach pełnego spokoju i braku obciążenia wynosi 41 dB, ale już podczas rozgrywki w wymagające graficzne tytuły… cóż, porównanie do odkurzacza wcale nie będzie przesadzone.
W trakcie naszych testów uzyskaliśmy wynik na poziomie 61 dB, co oznacza, że w warunkach ciszy w pomieszczeniu nie wystarczy założenie słuchawek, by zagłuszyć produkowany przez komputer hałas. To bez wątpienia największa wada tego komputera… chociaż nie, jest jeszcze większa.
Jest nią cena. Najbardziej zbliżona do naszego peceta konfiguracja Oriona 9000, z 16 GB RAM zamiast 64 GB i dyskiem 256 GB zamiast 512 oraz pojedynczym układem GeForce GTX 1080 Ti kosztuje – uwaga uwaga! – 17999 złotych. Ze sporą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że za testowany przez nas zestaw – który w Niemczech kosztuje 5499 euro – zapłacilibyśmy około 25 tysięcy złotych. Powiedzieć, że to sporo, to tak naprawdę nie powiedzieć w tym temacie niczego.
Jasne – wiele płacimy tutaj za efektowną obudowę i mnóstwo „gejmingowych” dodatków, ale i tak to propozycja tylko dla filantropów, i to tych bardzo bogatych.
Fajny komputer, ale tylko dla graczy z dużą kasą
Powiem wprost – Orion 9000 jest marzeniem wielu graczy. To efektowny sprzęt ze świetną specyfikacją, oferujący bardzo duże możliwości zarówno w codziennym użytkowaniu, jak i podczas rozgrywki. To jednocześnie komputer dla wybrańców, dla których nie jest problemem zakup produktu, którego wartość jest równa kilkuletniemu samochodowi.
Trzeba jednak pamiętać o jednej, bardzo ważnej rzeczy. Samodzielne złożenie peceta w podobnej konfiguracji, w niższej cenie jest możliwe, choć przy obecnych cenach tylko za procesor i dwie karty graficzne zapłacimy prawie 13 tysięcy złotych! Jeśli więc wydawało Wam się, że cena Oriona 9000 jest mocno przesadzona i znacznie bardziej będzie się opłacać złożenie komputera na własną rękę, to wcale nie musi być to aż tak oczywiste.
Ceny Acer Predator Orion 9000
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.