O ile chwalony przeze mnie rok temu N85 oferował tylko panel 15,6″, tak najnowszy Hyperbook N87s przychodzi już z wyświetlaczem 17-calowym. Matrycę wykonano w technologii IPS, więc na wąskie kąty widzenia narzekać nie będziesz.
Sam panel ma już swoje lata (to model BOE z 2015 roku), ale nadal oferuje więcej niż przyzwoite parametry. Zacznijmy od tego, że pracuje w rozdzielczości Full HD (1920 x 1080 pikseli), co jest wartością optymalną w laptopie klasy N87s. Co więcej, jest nieźle skalibrowany i w naszych testach wyświetlił prawie 83% palety sRGB, co nie jest częstym zjawiskiem nawet w segmencie droższych laptopów dla graczy.
Matowa powłoka i podświetlenie na poziomie niemal 290 cd/m2 spokojnie wystarczą do komfortowej pracy czy grania przy sztucznym świetle. W mocnym słońcu z czytelnością będzie już gorzej, ale to akurat nie jest wada, którą brałbym pod uwagę, rozważając zakup N87s.
Na pozór Hyperbook N87s to zwykły, gamingowy komputer z przeciętną baterią. To jednak tylko pozory. Wymienny akumulator 62 Wh potrafi utrzymać komputer przy życiu jeszcze dłużej, niż było to możliwe w modelu N85 – a już tamten był jednym z liderów w testach czasu pracy na baterii!
W testach syntetycznych Hyperbook N87s bez większego trudu notuje wyniki na pograniczu niemal 5 godzin ciągłej pracy, a w rzeczywistym użytkowaniu czas ten spokojnie można wydłużyć, włączając oszczędzanie energii. To znakomity rezultat – o podobnym konkurencja z gamingowego segmentu może tylko pomarzyć.
Oczywiście przechodząc na pełne obroty i grając, nie masz co liczyć na tak dobry wynik – wspomniane 5 godzin to raczej punkt odniesienia dla scenariusza, w którym oglądasz filmy, pracujesz, serfujesz po sieci i rozmawiasz. Wyciskając wszystkie soki z procesora i grafiki, znacznie skrócisz czas pracy na baterii – optymistycznie licząc do około 2 godzin.
Hyperbook N87s to jeden z pierwszych laptopów na polskim rynku, którego sercem jest najnowszy układ Intela z ósmej generacji Coffee Lake. Do wyboru masz i5-8300H albo mocniejszy, a niewiele droższy i7-8750H. I to właśnie na tym procesorze oparto nasz egzemplarz.
Wybrany przez polskiego producenta układ to mocny punkt specyfikacji N87s. 6 rdzeni, TDP na poziomie 45W i taktowanie sięgające 4,1 GHz to gwarancja tego, że mocy obliczeniowej raczej nam nie zabraknie. Nie gorsza jest również pamięć – Hyperbook postawił na kości DDR4 pracujące z szybkością 2666 MHz. W efekcie system działa stabilnie i nie łapie „czkawki”.
Całość uzupełnia dysk SSD na interfejsie NVMe. W naszym wypadku jest to sprawdzony model Samsunga z linii EVO, natomiast domyślnie instalowany jest układ marki WD z serii Green, także na złączu M.2. Przyznam, że sam jestem raczej zwolennikiem produktu Koreańczyków – to wydajny nośnik, który w testach syntetycznych potrafi się rozpędzić do niemal 400 MB/s i nie zawodzi także w normalnym użytkowaniu.
Jak widać, na brak mocy obliczeniowej narzekać nie można. Hyperbook N87s to solidny komputer, który poradzi sobie z każdym domowym zadaniem – od prostych operacji, jak tworzenie dokumentów, po wymagające zajęcia pokroju renderowania filmów 4K czy obróbki plików 3D. Potwierdza to również ocena jednego z popularnych benchmarków z pakietu PCMark 8, czy nowszego, bardziej wymagającego testu PCMark 10 od UL Benchmark (dawniej Futuremark) – w scenariuszu Extended, który testuje nie tylko możliwości związane z obróbką multimediów czy „domowym” użytkowaniem, ale również graniem, Hyperbook N87s plasuje się niewiele niżej niż droższy Lenovo Legion Y720.
Czas zerknąć na najważniejszy element wyposażenia testowanego laptopa, czyli grafikę. To popularny GeForce GTX 1050 Ti wyposażony w 4 GB pamięci GDDR5. W sklepie polskiego producenta jest również edycja z GTX 1050 oraz GTX 1060, więc tylko od zasobności Twojego portfela zależy, który wariant wybierzesz. Ten, który wylądował w maniaKalnej redaKcji, uważam za optymalny kompromis między wydajnością, a ceną.
Na gwarantowane 60 klatek na sekundę w Full HD przy wysokich ustawieniach nie ma oczywiście co liczyć – to domena dużo droższych układów z półki GTX 1070. Nie zmienia to jednak faktu, że w grach Hyperbook N87s radzi sobie bardzo dobrze. Każdy z testowanych przez nas tytułów (od starszych produkcji pokroju Battlefield 4 po najnowsze, jak Frostpunk) spokojnie trzymał się ponad progiem 30 klatek na sekundę przy wysokich ustawieniach – więcej od laptopa za 4 tys. zł trudno wymagać.
Wysoka wydajność nieodłącznie idzie w parze z dużą produkcją ciepła. Hyperbook w przeszłości próbował przeróżnych eksperymentów, próbując utrzymać temperatury w ryzach. Zwykle wiązało się to z budową hałaśliwych systemów chłodzenia. W wypadku N87s przyjęto jednak nieco odmienną koncepcję. Czy lepszą? To już kwestia interpretacji.
Zacznijmy od tego, że pod względem generowanego hałasu Hyperbook N87s wypada najlepiej ze wszystkich testowanych przez mobiManiaKa maszyn polskiego producenta. Wynik rzędu 47 dB to zdecydowanie dolna część gamingowej stawki – hałas nadal dobrze słyszalny, ale na tyle mało inwazyjny, że łatwo się go ignoruje. Co więcej, system stara się bez przyczyny nie wchodzić na wyższe obroty, więc przez sporą część czasu laptop pozostaje w ogóle niesłyszalny, trzymając się progu 37 dB.
Niestety, jest też minus tego rozwiązania. Mimo dwóch wentylatorów i sieci rurek cieplnych, w stresie komputer produkuje więcej ciepła, niż odprowadza. To owocuje zauważalnym throttlingiem, który będzie się pogłębiał, jeśli nie zadbamy o odpowiednią przepustowość kanałów chłodzenia. Warto o tym pamiętać i regularnie czyścić obudowę z kurzu.
Sama obudowa także lubi się nagrzewać – zarówno w spodniej części, jak i w okolicy pulpitu roboczego, więc najwygodniej z laptopa korzysta się, stawiając go na biurku. Dłuższe granie z komputerem na kolanach nie będzie przyjemnym doświadczeniem…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
wolałbym legiona chyba
17 calowy komp z taką słabą grafiką to porażka
Moim zdaniem warto za tą cenę.