Ekran Sharpa jest naprawdę niezły, ale ma jedną wadę…
Widząc cenę Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018), początkowo zakładałem, że na dobry wyświetlacz raczej nie ma co liczyć. Na szczęście spotkała mnie miła niespodzianka. Xiaomi sięgnęło po matrycę wyprodukowaną przez koncern Sharp. To model z 2015 roku, więc ma już swoje lata, niemniej nadal prezentuje się świetnie. Wykonany w technologii IPS panel oferuje szerokie kąty widzenia, więc degradacja kolorów przy zmianie perspektywy jest minimalna.
Co więcej, panel Sharpa oferuje zaskakująco dobre odwzorowanie kolorów – powyżej 90% palety sRGB, a więc na poziomie zarezerwowanym zazwyczaj dla dużo droższych laptopów. Dzięki temu komputer sprawdzi się także w rękach osób szukających sensownego narzędzia do obróbki obrazu – tym bardziej że mówimy tutaj o notebooku z najnowszym procesorem i7. Warto natomiast odnotować fakt, że fabryczna kalibracja kolorów jest lekko przesunięta w stronę barw chłodnych, co nie każdemu przypadnie do gustu. Można to na szczęście łatwo zniwelować, tworząc indywidualny profil kolorystyczny – o ile oczywiście masz pod ręką kalibrator.
Wysoka jest również jasność maksymalna – przekracza 380 cd/m2, co plasuje produkt Xiaomi na poziomie Microsoft Surface Laptop i tylko niedużo poniżej Della XPS 13, a więc modelu, który w moim prywatnym rankingu jest na szczycie listy najlepszych ultrabooków 2w1.
Chcąc zabezpieczyć ekran przed uszkodzeniem, Xiaomi zdecydowało się pokryć go warstwą szkła o podwyższonej odporności na zarysowania. I nie był to chyba najlepszy pomysł. O ile wyświetlacz faktycznie jest skutecznie chroniony, tak jego czytelność w słońcu uległa znacznemu pogorszeniu. Przy silnym świetle panel zamienia się w lustro i nie pomaga tutaj nawet wyjątkowo wysoka siła podświetlenia – to sprawia, że praca w słoneczne dni (zwłaszcza „pod chmurką”) jest mało komfortowa. To jedyna, za to istotna wada ekranu w Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018).
Wspominałem już wcześniej, że laptop wyposażony został w dwa gniazda wideo: pełnowymiarowe HDMI w przestarzałym standardzie 1.4 (czyli z ograniczeniem do przesyłania obrazu 4K w 30 Hz) oraz najnowsze USB-C 3.1 (Gen 1) z funkcją PowerDelivery i DisplayPort, dzięki czemu możliwe jest przesłanie obrazu w rozdzielczości 4K przy 60 Hz. Taki zestaw teoretycznie pozwala na podpięcie dwóch zewnętrznych ekranów, ale warto pamiętać o tym, że port USB-C jest jednocześnie wykorzystywany do zasilania notebooka.
Czas pracy na baterii trudno uznać za zaletę
Wewnątrz obudowy Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018) znajdziemy akumulator oferujący zaledwie 39 Wh. Już na pierwszy rzut oka widać, że to zdecydowanie za mało – w końcu seria Air miała w założeniu skupiać narzędzia ultramobilne.
Jak pokazały praktyczne testy, już 4 godziny pracy z daleka od gniazdka to wyzwanie dla testowanego laptopa. Potwierdzają to syntetyczne benchmarki, w których komputer wytrzymywał od 2,5 do 3,5 godzin, zależnie od testowego scenariusza.
Możemy zyskać kilkadziesiąt minut przez doszlifowanie ustawień zasilania, ale to nie zmienia faktu, że czas pracy na baterii uznać muszę za rozczarowujący. Spory w tym udział podświetlenia ekranu, które widocznie drenuje zasoby energii. Problem w tym, że nie zawsze można je zmniejszyć, bo jak już pisałem kilka akapitów wyżej, szklana powłoka wyświetlacza skutecznie utrudnia korzystanie z laptopa w drodze. Ba, przy intensywnym użytkowaniu zdarzało mi się widzieć ostrzeżenie o niskim poziomie naładowania już po 1,5 godziny.
Procesor i7 i grafika NVIDIA. Zestaw idealny?
Pierwsze informacje na temat Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018) zwiastowały małą rewolucję – oto w przystępnej cenie zobaczyć mieliśmy jeden z najmocniejszych procesorów nowej generacji, uzupełniony o szybki dysk SSD oraz niezłą grafikę z logo NVIDII. Czy te rewelacje przełożyły się na rzeczywistość? I tak, i nie.
Zacznijmy od krótkiego przypomnienia kluczowych komponentów laptopa. To:
- 4-rdzeniowy procesor Intel Core i7-8550U generacji Kaby Lake R, o bazowym taktowaniu 2 GHz (TDP 15 W);
- 8 GB pamięci DDR4 2400 MHz, ale tylko na jednej kości, wlutowanej w płytę;
- dwa układy graficzne: Intel UHD Graphics 620 + NVIDIA GeForce MX150;
- dysk SSD NVMe o pojemności 256 GB.
Już przy okazji testu ZenBooka UX490U pisałem o tym, że nowa generacja procesorów Intela poruszyła rynek laptopów – po raz pierwszy od bardzo dawna mamy do czynienia z tak dużym wzrostem wydajności względem poprzedniej generacji. To oczywiście zasługa przejścia z układów 2-rdzeniowych na 4-rdzeniowe, przy zachowaniu niskiego TDP. Intel i7-8550U jest tego najlepszym przykładem.
Ten procesor trudno zajechać – o ile nie planujesz uczynić z laptopa stacji roboczej, raczej na brak mocy narzekać nie będziesz. W zasięgu tego układu są nie tylko proste operacje pokroju obsługi wielu kart przeglądarki czy dokumentów tekstowych, ale także zadania tak wymagające, jak praca z edytorami wideo (również w rozdzielczości 4K) czy grafiką 3D.
Świetną wiadomością jest również to, że na pokładzie Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018) zagościł bardzo wydajny dysk SSD na interfejsie NVMe. To model Samsunga, a zarazem jeden z najszybszych nośników danych, jakie miałem okazję widzieć w ultrabookach. Dość napisać, że w testach syntetycznych plasuje się w ścisłej czołówce, pozwalając na transfer danych z szybkością nawet 430 MB/s – lepiej wypada chyba tylko Razer Blade Stealth, i to o przysłowiowy włos.
Co ciekawe, w testach sprawdzających nie tyle wydajność poszczególnych podzespołów, co raczej sprawność systemu jako całości, Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018) wypada ciut gorzej niż niemal identycznie wyposażony ZenBook serii Deluxe. Powody są dwa.
Po pierwsze, choć Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018) wykorzystuje już nowszy standard pamięci, czyli DDR4, to jest to tylko jedna, 8-gigabajtowa kość. Tym samym nie możemy skorzystać z zalet trybu Dual channel, co ma to widoczny wpływ na wydajność całej platformy. Nie pomaga tutaj nawet fakt, że RAM jest stosunkowo szybki (2400 MHz). I z tym raczej już nic nie zrobisz, bo pamięć jest wlutowana w płytę i niewymienialna (w domowych warunkach).
Po drugie, inżynierowie Xiaomi bardzo agresywnie podeszli do tematu chłodzenia laptopa. Zainstalowany w Mi Notebook Air 13.3″ (2018) procesor przypomina psa idącego na bardzo krótkiej smyczy – nie ma możliwości w pełni rozwinąć skrzydeł, bo gdy tylko obciążymy laptopa na dłużej niż kilka sekund, system automatycznie zaczyna zaniżać bazowe taktowanie, próbując zachować niskie temperatury na CPU. Przez to faktyczna wydajność i7 potrafi spaść nawet o 40%! Co ciekawe, tak daleko idące temperowanie CPU nie wydaje się niezbędne, gdyż nawet w czasie kilkugodzinnego obciążenia podzespołów temperatura na rdzeniach nie przekroczyła nigdy 81 stopni C.
Zerknijmy teraz na grafikę. Obecność zintegrowanego GPU nowej generacji Intela nie jest żadnym zaskoczeniem. Natomiast drugi, dedykowany układ graficzny NVIDII, czyli GeForce MX150, to już inna historia. W teorii to bardzo fajny, a do tego przystępnie wyceniony procesor graficzny. Nie pozwoli może pograć w najnowsze tytuły na najwyższych ustawieniach, ale jak pokazał już nasz test Vivobooka S14, Wiedźmin 3 leży w zasięgu.
Jest tylko jeden problem. W testach syntetycznych Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018) wypada zauważalnie gorzej względem porównywalnych laptopów z grafiką MX150. I nie jest to niestety przypadek.
Mało kto o tym mówi, ale jakiś czas temu NVIDIA po cichu wypuściła drugą serię układów MX150 – o obniżonej wydajności i w jeszcze niższej cenie. Oficjalnie nie wiemy, z myślą, o jakich rynkach i jakich producentach ta seria powstała. Nieoficjalnie mówiło się o Xiaomi i Huawei, i wydaje się, że mamy już potwierdzenie tej informacji. Jak wspominałem, zaskakująco niska wydajność grafiki Mi Notebook Air 13.3″ (2018) to nie przypadek, a celowe działanie mające na celu zbicie ceny maszyny.
Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zarówno pierwsza (mocniejsza), jak i druga (słabsza) wersja MX150 funkcjonują pod tą samą nazwą, a potencjalny klient nie ma możliwości sprawdzenia przed zakupem, jaki GPU faktycznie gości w wybranym przez niego urządzeniu.
Wracając do Xiaomi Mi Notebook Air 13.3″ (2018), podkreślić muszę, że mimo słabszego wariantu MX150, testowany laptop nadal będzie dobrym wyborem dla niedzielnego gracza. O graniu na wysokich ustawieniach nie ma oczywiście mowy, ale schodząc na niższe poziomy jakości grafiki, można już wyciągnąć stabilne 30 klatek na sekundę w dużej części gier. Nie było to problemem w tegorocznym Frostpunk, Wiedźminie 3, a nawet w wymagającym Ashes of Escalation czy Crysis 3.
Niektóre kwestie związane z odprowadzaniem ciepła poruszyłem już wcześniej, przy okazji omówienia throttlingu. Teraz tylko dodam, że cały system chłodzenia nie jest niestety mocną stroną Mi Notebook Air 13.3″ (2018). Trzeba jednak oddać inżynierom Xiaomi, że próbowali zapanować nad emisją ciepła. Tegoroczny laptop nadal chłodzony jest przez dwa wentylatory, podobnie jak poprzednik, ale w najnowszej edycji zwiększeniu uległa ilość łopatek, jak również wielkość radiatora.
Niestety, wszystkie te zabiegi nie przełożyły się na wysoki komfort pracy. Laptop jest bardzo głośny, bo w szczycie hałas osiąga niemal 50 dB – pod tym względem sprzęt przebija nawet ZenBooki, które dotychczas wygrywały w moim prywatnym rankingu najbardziej hałaśliwych ultrabooków na rynku. Co więcej, na niskich obrotach laptop pracuje bardzo rzadko – wystarczy odpalić kilka kart w Chrome, aby system poczuł obciążenie i błyskawicznie przestawił obroty do 100%. Szkoda.
Nie zachwyca również fakt, że obudowa ma tendencję do nagrzewania się w części spodniej oraz w sekcji zajmowanej przez klawiaturę. Temperatury w tych miejscach potrafią osiągnąć w stresie nawet 53 stopnie C, co w moim odczuciu jest już wartością dającą się we znaki.
Przechodząc powoli do podsumowania, zaznaczę jeszcze, że w kwestii obsługi połączeń bezprzewodowych liczyć możesz na wysoki standard. Tutaj dużych oszczędności nie poczyniono. WiFi to bardzo dobry, sprawdzony układ Intel Tri-Band Wireless-AC 8265 działający w pasmach 2,4 GHz i 5 GHz, któremu towarzyszy Bluetooth w wersji 4.2. Całość działa bez zarzutu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Kupię Notebook Mi Air 12,5 ZŁOTY, może być używany, o ile w pełni sprawny
Naprawdę polecam ten laptop. Posiadam go już od roku i nie ma z nim żadnych problemów. Nie zgodzę się z autorem co do testu baterii. Jest to mój pierwszy laptop który posiada tak mocną baterie i wytrzymuje cały dzień na uczelni (9-19), kolejną wielką zaletą jest cisza. Podczas gdy pracuje się z programami biurowymi, wentylator wcale się nie uruchamia i pobór mocy jest rzędu 5-6W. Dysk M2 także robi robotę, laptop odpala się w 2s i nie trzeba długo czekać gdy coś uruchamiamy. Ogólnie poleca.
Uwaga do testu laptopa. Istnieją huby usb-c które mają np. ethernet, kartę pamięci, hdmi, dodatkowe porty usb i port usb c do ładowania (tzn robią za taka stację dokującą) – czyli użycie np. hdmi 4k60hz nie wyklucza ładowania komputera przy użyciu takiego huba. W Polsce nic sensownego poniżej 250 zł się nie kupi, ale na ali jest sporo takich wynalazków do 150 zł.
w cenie europejskiej dystrybucji można kupić nowego macbooka air, który wyciśnie na baterii do 12h… ma świetną klawiaturę i jest bardziej płaski… procesor może nieco słabszy ale nie zwalnia po 5 sekundach obciążenia….
ma zwyczajnie stary dwurdzeniowy procesor, dysk 128gb i żenującą jak na obecne czasy matrycę.
Kto to kupuje? Ameby albo totalne oszolomy ktore jak widza xia. Szczaja w pampersa 3300 zl hah 1000 $ porazka
Bardzo udany laptop. Polecam wszystkim, prawdziwa alternatywa do apple i to nawet w kilku aspektach lepsza od rodziny macbooków… Ale jak ktoś potrzebuje drogiego logo na obudowie to nic na to nie można poradzić.
Dziś odebrałem przesyłkę z Gearbest – Xiaomi Mi Notebook Air 13.3 z procesorem i5 8250U. W pudełku jest instrukcja po angielsku (a nie krzaczki) oraz ładowarka z europejską wtyczką. Ponadto po uruchomieniu mamy możliwość wyboru języka polskiego i jest on konfigurowany dla naszej lokalizacji. Wszystko działa i buczy! Na minus – Office jest tylko trial. Wreszcie docenili tych którzy zamawiali z Chin
Mam takiego laptopa w wersji 2017 ale z tego co widzę to wersja 2018 różni się przede wszystkim kolorem (jest ładniejsza). Laptop jest bardzo dobry ale ma kilka wad. Najgorsza to rozgrzewanie się do bardzo wysokich temperatur. Chłodzenie jest naprawdę kiepskie i podczas grania (ja dużo gram w strategie eu4, heart of iron) może poparzyć! Jest zrobiony z aluminium więc grzeje się praktycznie na całej powierzchni. Ogólnie gra bez zewnętrznej klawiatury i myszki odpada całkowicie (nawet klawisze robią się gorące). U mnie stopił nawet część plastiku na podstawce pod laptopa. Jeżeli nie gramy to nie ma tego problemu (pewnie jak ktoś będzie wykorzystywał jakoś inaczej 100% wydajności to efekt będzie ten sam ale u mnie tylko gry go tak obciążają). Jednym słowem chłodzenie to tragedia. Kolejny minus za jedno złącze usb-c służące do ładowania z boku po prawej stronie – tam gdzie zazwyczaj jest muszka mamy problem z kablem od ładowarki. Kabel o ładowarki jest bardzo krótki więc trzeba go jakoś sztucznie przedłużać żeby używać go wygodnie. Touchpad jest co najwyżej dobry (prawy klawisz łapie dopiero mocno z prawej strony co nieraz jest irytujące. Klawiatura na pewno też nie należy do najlepszych (i ma niestety przycisk power w miejscu backspace). Ogólnie w tej cenie (ja dałem 3300 z fakturą VAT) nic lepszego się nie dostanie z niezintegrowana kartą graficzną. Jak komuś nie zależy na karcie graficznej to nie warto go kupować.