- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Huawei MateBook D to niedrogi laptop z procesorem i5, dyskiem SSD i grafiką GeForce MX150. Jest ładny, smukły i (pomimo ekranu 15,6″) zaskakująco lekki. Sprawdziłem, czy ma jakieś wady.
Huawei MateBook D to najnowsza propozycja chińskiego producenta w segmencie laptopów z ekranem 15,6″. Tegoroczny komputer ma wszelkie predyspozycje do tego, aby odnieść rynkowy sukces. Jest lekki, ładny i dobrze wyposażony, a przy tym został bardzo rozsądnie wyceniony.
Nowy laptop Huawei dostępny jest w Polsce tylko w dwóch wariantach:
- pierwszy kosztuje 2999 zł i wyposażony został w dysk SSD o pojemności 256 GB – nie ma jednak dedykowanej karty graficznej NVIDIA, a jedynie zintegrowany układ Intel UHD Graphics 620
- drugi jest niewiele droższy (ceny w Polsce zaczynają się od 3399 zł), a zauważalnie lepiej wyposażony: znajdziemy tutaj nie tylko grafikę GeForce MX150, ale i dwa dyski (SSD 128 GB + HDD 1 TB).
Moim zdaniem lepiej sięgnąć po mocniejszy wariant, bo ma korzystniejszy stosunek ceny do wydajności. Taki też model ściągnąłem do maniaKalnej redaKcji na testy.
Poniżej znajdziesz pełną specyfikację testowanego laptopa.
Specyfikacja Huawei MateBook D
Dane podstawowe | |
Model | MateBook D |
Rok premiery | 2018 |
Kategoria laptopa | Uniwersalny |
Wymiary | 358 x 239 x 16.9 mm |
Waga | 1.9 kg |
Rodzaj materiałów | aluminium |
Ekran | |
Typ | IPS 15.6'', matowa powłoka, rozdzielczość 1920x1080, 141 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
Procesor | Intel Core i5-8250U Kaby Lake R 1.8 GHz (4 rdzenie, TDP 15 W) |
GPU | Intel UHD Graphics 620 + NVIDIA GeForce MX150 |
RAM | 8 GB DDR4 2400 MHz (maksymalnie 16 GB) |
Dysk | SSD 128 GB, HDD 1000 GB |
Napęd optyczny | brak |
Bateria | 42 Wh |
System operacyjny | |
System operacyjny | Windows 10 Home |
Łączność, komunikacja i wyjścia | |
Porty | 2 x USB3, 1 x USB2, 1 x HDMI, wyjście audio: combo (mikrofon / słuchawkowe) |
WiFi | 802.11ac (2,4 GHz i 5 GHz), Intel Tri-Band Wireless-AC 8265 |
Bluetooth | 4.2 |
Obsługa kart pamięci | brak |
Kamera | wideo HD Ready (1280x720), 30 kl./s. |
Wygląd i jakość wykonania: klasa premium za nieduże pieniądze
Patrząc na obudowę MateBooka D trudno uwierzyć, że ten laptop kosztuje tylko 3 tys. zł. Większość elementów konstrukcyjnych wykonano z aluminium, ładnie wykończonego diamentowym szlifem. Matowa powłoka świetnie się prezentuje, a do tego nie jest magnesem na odciski palców. Co więcej, urządzenie mierzy w najgrubszym punkcie raptem 17 mm, a waży mniej niż 2 kg! Wszystko to sprawia, że komputerowi Huawei bliżej do ultrabooka klasy premium, niż klasycznego laptopa z ekranem 15,6″, jakie najczęściej widzi się teraz w sklepach.
Szerokość | Wysokość | Grubość | Waga | Przekątna | |
---|---|---|---|---|---|
Lenovo Legion Y720 | 380 | 277 | 29.0 | 3.2 | 15.6 |
Dell Inspiron 15 (7567) | 386 | 275 | 27.0 | 2.8 | 15.6 |
Acer Nitro 5 Spin | 382 | 258 | 17.9 | 2.2 | 15.6 |
Hyperbook MK55 Pulsar | 375 | 260 | 29.5 | 2.4 | 15.6 |
Asus VivoBook S14 S410 | 326 | 226 | 19.0 | 1.4 | 14.0 |
Lenovo Yoga 3 14 | 335 | 229 | 18.3 | 1.6 | 14.0 |
Lenovo ThinkPad Yoga 14 | 338 | 238 | 21.0 | 1.9 | 14.0 |
Lenovo ThinkPad Yoga X1 | 333 | 229 | 17.0 | 1.3 | 14.0 |
Asus Zenbook UX410UA | 323 | 223 | 19.0 | 1.3 | 14.0 |
Lenovo ThinkPad L570 | 377 | 255 | 27.6 | 2.3 | 15.6 |
Lenovo ideapad 720-15IKB | 363 | 255 | 21.7 | 2.1 | 15.6 |
Huawei MateBook D | 358 | 239 | 16.9 | 1.9 | 15.6 |
Niespodzianka czeka nas również po odchyleniu pokrywy. Na miejsce typowego panelu 15,6″ z grubymi ramkami, wstawiono ekran okalany bocznymi listwami mierzącymi tylko 6 mm. Taki zabieg umożliwił zmniejszenie gabarytów maszyny, dzięki czemu szerokość notebooka zredukowano do niespełna 36 cm. Nie jest to może jeszcze poziom ultrabooków z ekranem 14″, ale to z pewnością krok w dobrą stronę. Nie da się też ukryć, że zyskała na tym prezencja laptopa – ekran sprawia wrażenie większego, niż jest w rzeczywistości.
W pogoni za ideą stworzenia super smukłego i kompaktowego laptopa chińscy projektanci poszli chyba o krok za daleko. Nie tylko zrezygnowali z klapy serwisowej (co jest nagminnie spotykane w ultrabookach), ale skutecznie utrudnili również demontaż spodniej płyty obudowy. Aż cztery śruby ukryto pod taśmami zabezpieczającymi i gumowymi stopkami. Sytuacji nie poprawiają również rachityczne plastikowe zatrzaski na wewnętrznych krawędziach korpusu notebooka. Jeśli uporasz się z tymi zabezpieczeniami, zobaczysz gniazdo M.2, zatokę HDD, układ chłodzenia, baterię i (ukryte pod stalową osłoną) dwa gniazda pamięci RAM.
Pokrywa wspiera się na podłużnym zawiasie i podczas otwierania zachodzi na tył obudowy – tym samym maksymalny kąt odchylenia ekranu to tylko standardowe 130 stopni. Większości użytkowników nie powinno to przeszkadzać. Narzekać mogą natomiast ci, którzy lubią z laptopa korzystać poza domem czy biurem – na przykład jadąc pociągiem lub siedząc na ławce w parku.
Głośniki są dwa. Umieszczono je po bokach maszyny, w spodniej części obudowy. Grają zaskakująco dobrze. Być może to zasługa technologii Dolby Atmos Sound System, ale dźwięk jest nie tylko donośny (nasze narzędzia pomiarowe pokazały 80 dB), ale też czysty w dużej części zakresu głośności. Brakuje oczywiście niskich tonów, ale to przecież żadna niespodzianka, zważywszy na nieobecność subwoofera. Niemniej, do oglądania filmów w większym towarzystwie czy okazjonalnego grania ten zestaw w zupełności wystarczy.
Wbudowana kamerka (720p przy 30 kl./s) oraz mikrofon to żelazny standard, ale nic ponadto. Co ciekawe, Huawei zdecydował się również pominąć czytnik linii papilarnych – ten element wyposażenia jest najwyraźniej zarezerwowany wyłącznie dla droższych MateBooków serii X.
Zestaw portów to żelazne minimum. Po lewej stronie umieszczono po jednym porcie HDMI, audio jack (combo: mikron i słuchawki w jednym) i zasilania, którym towarzyszą dwa złącza USB w standardzie 3.1 Gen. 1. Na prawy bok trafił pojedynczy port USB 2.0. Na tym koniec. Na próżno tu szukać czytnika linii papilarnych czy gniazda ethernetowego. Z dobrych rzeczy warto natomiast podkreślić, że nawet przy podpięciu wszystkich możliwych kabli nadal zostaje sporo wolnego miejsca po bokach urządzenia.
Twarda klawiatura bez podświetlenia
Niewiele brakowało, aby Huawei MateBook D zauroczył mnie klawiaturą. Przyciski są duże, lekko zaokrąglone i rozmieszczone w wygodnych odstępach. Mają krótki skok i wyraźną odpowiedź – być może nawet zbyt wyraźną, przez co miałem początkowo wrażenie, że klawiatura jest twarda.
Układ klawiszy nie odbiega od standardów, z jednym małym wyjątkiem. Segment strzałek jest pełnowymiarowy, co w obecnie produkowanych laptopach nie jest wcale oczywistością. Zabrakło niestety podświetlenia – podobnie, jak czytnik linii papilarnych ten ficzer zarezerwowany jest dla droższych maszyn z logo Huawei. Szkoda, bo gdyby nie to bez wątpienia wystawiłbym klawiaturze MateBooka D dużo wyższą ocenę.
Gładzik zasługuje za to na gromkie brawa. Jest duży, dobrze skalibrowany i przyjemny w dotyku. Co więcej, ma też dobre właściwości ślizgowe, więc obsługa laptopa bez myszki nie sprawiała mi większych problemów. Wisienką na torcie jest obsługa popularnych gestów z Windows 10. Zintegrowane z płytką klawisze lewo- i prawokliku nie wyróżniają się niczym szczególnym. Może co najwyżej głośnością pracy, ale to niewielka wada.
- « Poprzedni
- 1/3
- Następny »
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Wymagania systemowe na Ultra będą takie:
16/32 rdzeniowy procesor 3.7 GHz,
32GB RAM. RTX 2080Ti.
Pozdrawiam 🙂
w tej cenie jest cienszy i lzejszy asus wiec bez rewelacji gdyby cena byla o 800 zl nizsza tp moze jeszcze
Kolory są bardzo biedne jakby sprane i chyba nie miałeś w życiu nic lepszego skoro twierdzisz inaczej.
Ja nie jestem żadnym grafikiem, ale mam jeszcze dobry wzrok i nie jestem daltonistą.
Żeby przekonać się jak kiepskie są kolory wystarczy zestawić ten ekran z czymś nawet najtańszym sprzętem z matrycą TN i czar pryska.
I znowu kiepski ekran. A mialo byc tak pieknie.
To jest jakaś paranoja z tym gadaniem o kiepskim ekranie. Mam tego lapka, amatorsko zajmuje się grafiką i musiałbym być ślepym idiotą by twierdzić, że ten ekran źle wygląda. Obraz jest kontrastowy, kolor żywy, wygląda naturalnie. NIE MA PRAKTYCZNIE wycieków podświetlenia, co jest absolutną normą w tym segmencie, nie mówiąc o niższych, gdzie używane są tragiczne matryce TN.
Czyta paranoja, nikt nie patrzy na ekran tylko w przyrządy pomiarowe, kolorymetry i światłomierze. Totalne odklejenie od realiów!
Przypomina mi to tych nieszczęśników, którzy chodzą do kina oglądać blockbustery TYLKO po to by potem zapluwać się, że Iron Man miał w jednej scenie rysę na pancerzu o 3 cm niżej niż dwie sceny wcześniej, w „Szeregowcu Ryanie” widzą tylko zmieniające się z ujęcia na ujęcie ślady po kulach na ścianach, a u Pana Kleksa piegi wędrujące po twarzy. Na miłość boską!