Ekran: cztery opcje do wyboru, w tym HDR
Jeśli miałbym zdefiniować jedną rzecz, której najbardziej w laptopach Lenovo nie lubię, bez cienia wątpliwości wskazałbym na ruletkę związaną z doborem ekranu. Teoretycznie wybór jest prosty – kupując konfigurację X1 Carbon, determinujemy jaki typ 14-calowego wyświetlacza nas interesuje, wskazując na jedną z czterech opcji:
- FHD IPS (1920 x 1080) o jasności 300 nitów
- Dotykowy FHD IPS (1920 x 1080) o jasności 300 nitów
- WQHD (2560 x 1440) o jasności 300 nitów
- WQHD HDR (2560 x 1440) o jasności 500 nitów
W praktyce tak kolorowo jednak nie jest. Po pierwsze, w ofertach sklepowych bardzo trudno jest złapać właściwą kombinację podzespołów do wybranego ekranu. Po drugie, Lenovo korzysta z usług różnych podwykonawców i nawet w obrębie jednego wariantu trafić można na matryce wyprodukowane przez różne firmy. To komplikuje życie każdemu – tak kupującemu (bo nigdy nie wie, na co trafi), jak i recenzentowi (bo to, że jeden panel wypadnie dobrze, nic nie znaczy – inny w tym samym wariancie może być już dużo gorszy).
Redakcyjny model przyjechał z matowym wyświetlaczem WQHD, ale bez opcji HDR. Matrycę w tym konkretnym wypadku wyprodukował koncern AUO (to model B140QAN02.3). I jest to panel, który w zasadzie niczym się nie wyróżnia.
Odwzorowanie kolorów wypada na standardowym w tej cenie poziomie niemal 91% dla palety sRGB, przy maksymalnej jasności lekko przekraczającej deklarowane 300 cd/m2. Temperatura barw jest lekko przesunięta w stronę zimnego końca, ale można to naprawić szybką kalibracją wyświetlacza.
Zaskakująco niska jest nierównomierność podświetlania, bo to tylko 4%, co zawsze warto skomplementować. Pod każdym innym względem jest to jednak wyświetlacz przeciętny – jak na tę półkę cenową oczywiście.
Czy warto zatem skusić się na inną opcję? Trudno mi to jednoznacznie ocenić. Ciekawym wyborem wydaje się opcja z panelem WQHD HDR: dobrze wypada w kontekście odwzorowania kolorów i ładniej oddaje czernie. Niestety, jest też sporo droższa i dostępna wyłącznie z błyszczącą powłoką, co w wypadku laptopa biznesowego rzadko kiedy jest dobrym rozwiązaniem.
Podsumowując krótko: ekran WQHD nie jest najmocniejszą stroną laptopa Lenovo ThinkPad X1 Carbon, ale w zastosowaniu biznesowym się sprawdza. Myśląc o profesjonalnej obróbce grafiki czy filmów prawdopodobnie wybrałbym jednak inny komputer.
Cały dzień na baterii? To możliwe
ThinkPad X1 Carbon (2018) ma wiele zalet, ale w mojej opinii jedną z największych jest długość czasu pracy na baterii. Pod tym względem nowy laptop Lenovo plasuje się w ścisłej czołówce.
Zerknijmy najpierw na wyniki testów syntetycznych – jako ilustrację wybrałem zestawienie dla scenariusza Work z pakietu PCMark 8. To chyba najlepszy benchmark dla testowanego modelu, gdyż sprawdza możliwości notebooka w typowo biurowych zadaniach – jak serfowanie po sieci, praca z dokumentami i bazami danych czy obsługa wideo połączeń.
To, że ThinkPad X1 Carbon 6 gen. jest w czołówce to jedno. Warto natomiast zwrócić uwagę na fakt, że pod względem długości czasu pracy laptop przebija podobnie wyposażonych konkurentów, bez trudu nawiązując wyrównaną walkę z komputerami bazującymi na niskonapięciowych komponentach pokroju procesora Intel Celeron, który ma zaledwie 6W. Tymczasem maszyna Lenovo została przecież wyposażona w bardzo wydajny układ Intel Core i5-8350U z linii Kaby Lake R, gdzie TDP to 15W!
Takie wyniki to nie tylko zasługa dobrze dobranego akumulatora (57 Wh), ale również świetnej optymalizacji. To sprawia, że nawet bez uaktywniania energooszczędnych scenariuszy X1 Carbon bez trudu wytrzymuje około 6 godzin normalniej pracy. Ten czas może się wydłużyć nawet dwukrotnie, jeśli z głową będziemy zarządzać energią laptopa. To rewelacyjny wynik!
Wydajność na piątkę. Jest tylko jeden problem…
Jak już podkreślałem na wstępie, kupując ThinkPad X1 Carbon do wyboru mamy wersję z procesorem i5 lub i7 – w obu wypadkach z najnowszej linii Intela, czyli Kaby Lake R. Redakcyjny egzemplarz bazuje na słabszym modelu: to 4-rdzeniowy układ Intel Core i5-8350U.
Wyposażenie uzupełnia od 8 do 16 GB pamięci RAM. I tutaj niemiła niespodzianka. Zamiast kości DDR4, wewnątrz obudowy X1 Carbon znajdziemy wyłącznie niskonapięciowe układy typu LPDDR3 o taktowaniu 2133 MHz – wlutowane w płytę główną komputera, więc w warunkach domowych trudno je będzie wymienić.
Dlaczego Lenovo wybrało przestarzały standard, projektując flagowy notebook linii X? Trudno powiedzieć. Niemniej, trzeba jasno zaznaczyć, że pomimo kilku lat na karku, układ LPDDR3 nadal dobrze sobie radzi, dzięki czemu ThinkPad X1 Carbon nieźle wypada zarówno w testach syntetycznych i benchmarkach, jak i normalnym, codziennym użytkowaniu.
Cieszy obecność bardzo wydajnego dysku – w naszym egzemplarzu zagościł nośnik o pojemności 256 GB, który potrafi się rozpędzić nawet powyżej 400 MB/s. Co ciekawe, nie jest to układ Samsunga, a dysk wyprodukowany przez spółkę zależną od Lenovo.
Za wyświetlanie obrazu odpowiada zintegrowany układ graficzny Intel UHD Graphics 620, a więc o graniu na laptopie nie może być mowy – chyba że mówimy o prostych produkcjach ze sklepu Windows lub starszych, pecetowych tytułach.
W grach pokroju Wiedźmina 3 czeka nas wyłącznie pokaz slajdów. Nawet mniej wymagające tytuły, jak tegoroczne Frostpunk czy Warhammer 40,000: Gladius – Relics of War z platformy GoG chodzą na tej maszynie przy płynności 10-20 kl./s przy niskich ustawieniach, co skutecznie zniechęca do zabawy. Niestety, trzeba się pogodzić z tym, że ThinkPad X1 Carbon to laptop stworzony do pracy – gracze lepiej wyjdą na zakupie podobnie wycenionego Lenovo Legion Y920.
Na kilka zdań zasługuje zestaw dostępnych modułów łączności. Najważniejszym jest oczywiście trzyzakresowe WiFi w standardzie ac, bazujące na sprawdzonym układzie Intel Tri-Band Wireless-AC 8265. To solidna podstawa – w czasie testów nie miałem najmniejszych powodów, aby narzekać na jakość czy stabilność połączenia bezprzewodowego.
Cennym dodatkiem jest również modem LTE. W naszym wypadku był to układ Fibocom L850-GL (LTE Cat9), niemniej trzeba pamiętać, że i na tym polu Lenovo lubi eksperymentować, wykorzystując komponenty różnych podwykonawców wewnątrz tej samej serii komputerów. I jak wspominałem wcześniej, zdecydowanie lepiej pomyśleć o modemie LTE przed zakupem laptopa – jego późniejsza instalacja będzie kłopotliwa (albo wręcz niemożliwa).
Czas wspomnieć o czymś, co uważam za największą wadę laptopa Lenovo ThinkPad X1 Carbon. To kultura pracy. O ile w kontekście generowanego hałasu niewiele mogę maszynie Lenovo zarzucić (40 dB pod obciążeniem to naprawdę niezły wynik – szczególnie w porównaniu z konkurencyjnymi, ultrasmukłymi urządzeniami), tak w kontekście nagrzewania się obudowy chińscy projektanci zawiedli na całej linii.
Nie wystarczy napisać, że Lenovo ThinkPad X1 Carbon się grzeje. Oczywiste jest, że przy tak smukłej konstrukcji i ograniczonym systemie odprowadzania ciepła temperatury będą wysokie. Niemniej, nie spodziewałem się, że osiągną wymiar skutecznie utrudniający komfortową pracę z laptopem.
Podczas gdy temperatura na procesorze trzyma stabilny i w stu procentach akceptowalny poziom 86 stopni C pod obciążeniem, tak obudowa potrafi się rozgrzać do 55 stopni C. Ba, nie jest to problem jednego, intensywnie wygrzewanego obszaru – w zasadzie cały spód laptopa robi się na tyle ciepły, że trzymanie komputera na kolanach staje się niemal niemożliwe (a przynajmniej niezdrowe – zwłaszcza dla facetów). Dobrze, że chociaż podparcie pod nadgarstki nie jest gorące, więc komputer zawsze można postawić na biurku i wtedy kontynuować pracę.
Na obronę Lenovo ThinkPad X1 Carbon dodam, że laptop mocno nagrzewa się wyłącznie pracując na pełnych obrotach – np. renderując materiał wideo czy wykonując skomplikowane zapytanie na bazach danych. Przy mniej intensywnej aktywności wysokie temperatury nie są już tak odczuwalnym problemem.
Ceny Lenovo ThinkPad X1 Carbon 6gen
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.