MacBooki Pro to piekielnie drogie urządzenia, ale – jak się okazuje – absolutnie nie są one bez wad. Przekonają się o tym użytkownicy jednego z modeli, którego nie będzie można wnieść na pokład samolotów. I choć na razie zakaz dotyczy tylko amerykańskiej przestrzeni powietrznej, to kwestią czasu jest, gdy zacznie on obowiązywać w pozostałych regionach.
Zakazy dotyczące przewozu urządzeń elektronicznych na pokładach samolotu pojawiają się rzadko, ale jeśli są ogłaszane, to zazwyczaj niosą ze sobą poważne konsekwencje. Przekonali się o tym posiadacze smartfonów Samsung Galaxy Note 7, który wobec problemów z baterią bardzo często ulegał samozapłonowi (także na pokładzie statków powietrznych), co w dłuższej perspektywie poskutkowało całkowitym wycofaniem tego modelu ze sprzedaży.
Z tym MacBookiem Pro nie wsiądziesz na pokład samolotu
Teraz z obostrzeniami ze strony agencji lotniczych boryka się Apple – na cenzurowanym amerykańskiego regulatora FAA znalazł się bowiem jeden z modeli MacBooka Pro. Konkretnie chodzi tutaj o wariant z 2015 roku posiadający ekran w technologii Retina. Powodem pojawienia się tego modelu na czarnej liście jest oczywiście problem z bateriami – niektóre partie tego laptopa zostały bowiem wyposażone w wadliwe ogniwa, które mogą ulec wybuchowi i spowodować samozapłon całego urządzenia.
Niestety istnieje prawdopodobieństwo, że przepis FAA raczej nie będzie zbyt mocno egzekwowany – dotyczy on bowiem tylko niewielkiej części sprzętów z całego świata, a ich rozróżnienie wcale nie będzie takie proste. Wiemy przecież nie od dziś, że MacBooki Pro to sprzęty, które pod względem wizualnym pozostają od kilku lat praktycznie niezmienne, więc wskazanie wadliwych laptopów będzie trudną sztuką.
Najlepiej wymienić baterię. Za darmo
Jedynym skutecznym rozwiązaniem jest udanie się ze swoim sprzętem do autoryzowanego serwisu Apple – jeśli okaże się, że posiadany przez nas laptop boryka się z usterką związaną z niewłaściwą baterią, to w ramach akcji serwisowej zostanie ona wymieniona na model wolny od wad całkowicie za darmo. Można bowiem oczekiwać, że w ślad za amerykańską agencją FAA wkrótce pójdą także inni regulatorzy, co może utrudnić nasze podniebne wojaże także na terytorium Europy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.