Vertagear Triigger 275 to jeden z najbardziej zaawansowanych foteli gamingowych w ofercie niemieckiego producenta. Wykonany z wysokiej jakości materiałów, wyceniony został na ponad 2 tys. zł. Sprawdziliśmy, czy warto tyle wydać na fotel dla gracza.
Vertagear to marka znana nie tylko graczom. Niemiecki producent specjalizuje się zarówno w projektowaniu foteli gamingowych (seria Triigger), jak i krzeseł obrotowych dla „casuali” (linie S i P), stąd nierzadko zdarza się, że produkty Vertagear trafiają np. do biur. My na celownik bierzemy model wyraźnie kierowany do graczy – Triigger 275.
Triigger 275 to najtańszy fotel z gamingowej oferty Vertagear, przy czym słowo „najtańszy” w żadnym razie nie oznacza tani. To solidnie wyglądające krzesło kosztuje bowiem ponad 2 tys. zł, i to w wersji podstawowej, czyli bez dodatkowych akcesoriów pokroju podpórki pod głowę. Tak prezentuje się jego skrócona specyfikacja:
- Dostępne kolory: czarny, niebieski, czerwony i biały;
- Materiały: stop aluminium (rama i podstawa), stop stali (oprawa mechanizmu podnoszenia), tworzywo sztuczne TPEE i PET (oparcia, elementy sterowania), skóra (obszycia, wykończenia);
- Całkowita wysokość: 98,8 – 120 cm;
- Zakres regulacji wysokości: 49,5 – 58,5 cm;
- Zakres odchylenia oparcia: 90° – 135°;
- Szerokość siedziska: 50,4 cm;
- Głębokość siedziska: 54 cm;
- Regulacja podłokietników: góra/dół i odchylenie prawo/lewo;
- Obciążenie: do 150 kg;
- Gwarancja: 10 lat.
Składanie fotela jest banalnie proste, a jakość wykonania – z najwyższej półki
Pierwszy kontakt z fotelem Vertagear Triigger 275 jest dokładnie taki, jaki być powinien – czyli bardzo pozytywny. Wszystkie części są porządnie zabezpieczone na czas transportu, a co ważniejsze, ich złożenie jest banalnie proste. Nie trzeba ani główkować, ani bawić się w „układanie puzzli”. Instrukcja jest czytelna, a cały proces zajmuje raptem kilka minut. Tego fotela nie sposób źle złożyć.
Warto przy okazji zaznaczyć, że już na tym etapie widać, jak bardzo producent przyłożył się do wykonania tego modelu. Każdy z elementów jest dobrze wykończony, solidnie zrobiony i co niemniej ważne – idealnie spasowany z resztą. Kable odpowiadające za sterowanie ustawieniami fotela zostały porządnie zabezpieczone, a obszycia materiału poprawnie zakończone, więc o rozprucie szwów nie trzeba się martwić.
Numer 275 w nazwie fotela to nie przypadek – tyle części składowych tworzy bowiem ten sprzęt. To z jednej strony bardzo skomplikowana konstrukcja, co zazwyczaj sprzyja wysokiej awaryjności, ale z drugiej – na tyle solidnie zrobiona, że po 2 miesiącach intensywnych testów fotel wygląda jak nowy.
To oczywiście zasługa wykorzystanych materiałów. Czego tutaj nie mamy… Ramę i podstawę tworzą komponenty wykonane ze stopu aluminium, podczas gdy mechanizm podnoszenia skonstruowano z elementów stalowych. Całość składa się na prawdziwy „czołg” – żeby ten fotel zniszczyć, trzeba wykazać się dużą pomysłowością. Nie trzeba się też obawiać problemów z udźwigiem: Triigger 275 wytrzyma obciążenie do 150 kg.
Poza stopami stali i aluminium, do produkcji fotela wykorzystano też tworzywo sztuczne PET – z niego zrobiono m.in. oparcia i elementy sterowania. Siedzisko i oparcie obciągnięto natomiast specjalnym plastikiem TPEE, który charakteryzuje się wysoką odpornością na uszkodzenie i rozciąganie. Tworzy gęstą, oddychającą siatkę, która znakomicie sprawdza się w praktyce – na tym fotelu można siedzieć nawet i kilkanaście godzin w środku upalnego, letniego dnia bez ryzyka odparzeń czy przegrzania.
Fajnym akcentem są łaty wykonane ze skóry barwionej na jeden z czterech kolorów: czarny, niebieski, czerwony lub biały. To, obok kółek jest jedyny kolorystyczny wyróżnik fotela. Dla ekoManiaKów istotna może być też informacja, że materiały wykorzystane do produkcji fotela w 98% podlegają recyclingowi.
Vertagear Triigger 275 to fotel dla gracza, ale na taki nie wygląda
Patrząc na Vertagear Triigger 275 widać oczywiście, że ten fotel ma gamingowy rodowód, ale jednocześnie nie jest to typowa „choinka”, jaką często spotyka się w sklepach z akcesoriami dla graczy. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że wstawiony w przestrzeń biurową wcale nie będzie w niej wyglądał nienaturalnie. To spory plus – o ile oczywiście ktoś lubi wyważony, skromny design.
Mechanizmy wbudowane w fotel to dla odmiany kopalnia możliwości ubrana w bardzo ergonomiczną formę. Najważniejsze ustawienia wyregulujemy z pomocą przycisków ukrytych w podłokietnikach. Lewy odpowiada za odchylenie oparcia, podczas gdy prawym ustawimy wysokość siedziska – najpierw naciskamy przycisk (spust), następnie robimy korektę, po czym raz jeszcze naciskamy przycisk w celu zatwierdzenia. Ten sposób obsługi jest prosty, ale raczej mało intuicyjny, więc wymaga chwili, aby się w pełni przestawić. Wystarczy jednak kilka godzin i już ma się wrażenie, że to jedyny słuszny sposób korzystania z fotela.
Pod siedziskiem ukryto korbkę, z której pomocą szybko i sprawnie wyregulujemy napięcie mechanizmu oparcia – czyli czy ma się składać gładko i płynnie, czy raczej stawiać wyraźny opór. To ułatwia dopasowanie fotela do indywidualnych potrzeb każdego użytkownika.
Na tym jednak nie koniec. W siedzisku ukryto również przycisk regulujący głębokość wysunięcia siedziska, co nie jest często spotykanym mechanizmem – nawet w droższych fotelach. Do tego dochodzi opcja podniesienia wysokości całego oparcia oraz – niezależnie od tego – regulowana poduszka lędźwiowa. Całość uzupełnia mechanizm podnoszenia podłokietników w pionie, z opcją odchylenia każdego z nich niezależnie w prawo lub lewo.
Napisać, że Vertagear Triigger 275 to ergonomiczny fotel byłoby sporym niedopowiedzeniem. Ten model można tak dobrze dopasować pod swoje indywidualne nawyki, że siedzenie na nim to prawdziwa przyjemność. Jest tylko jedno „ale”… W odróżnieniu od droższego kuzyna Triigger 350, w 275-tce podparcie pleców nie zostało w żaden sposób przedłużone o podpórkę pod kark. I jest to spora niedogodność. Można co prawda dokupić do fotela dedykowane akcesorium, które ten problem rozwiązuje, ale ta przyjemność kosztuje niemal 80 dolarów, co zważywszy na już wysoką cenę samego fotela wydaje się nieporozumieniem.
Obraz Triigger 275 nie byłby pełny, gdybym nie wspomniał jeszcze o jednej, bardzo ważnej rzeczy. Fotel wspiera się na 5 kółkach, ale nie są to standardowe rolki, które zazwyczaj widuje się w krzesłach biurowych. Vertagear postawił na bezosiowe (wykorzystują łożyska kulkowe) koła o średnicy 65 mm. To był strzał w dziesiątkę. Bez względu na rodzaj powierzchni toczą się gładko, więc wprawienie fotela w ruch jest wyjątkowo proste i nie wymaga mocnego odepchnięcia. Co więcej, dla osób preferujących grube dywany i wykładziny przygotowano też opcjonalne, „podkręcone” koła o średnicy 75 mm.
Czy warto kupić Vertagear Triigger 275?
Vertagear Triigger 275 to świetny fotel. Co ważne, niekoniecznie tylko dla gracza. To dobry, uniwersalny model, który pod względem ergonomii bije na głowę typowe krzesła biurowe. Jest solidnie zrobiony, wygodny, ma rewelacyjne koła i szeroki zakres dostosowania ustawień pod preferencje użytkownika. To sprzęt, który kupuje się na długie lata – jeśli zadbasz o jego właściwą konserwację, nieprędko się zepsuje (co potwierdza również fakt, że fotel podlega 10-letniej gwarancji).
Rysą na tym idealnym obrazie jest tylko brak podparcia pod głowę w standardzie, który czyni z Triigger 275 mniej atrakcyjny zakup w porównaniu do modelu Triigger 350, który takie udogodnienie oferuje (jest też oczywiście droższy). Nie ma się też co oszukiwać: to z zasady drogi fotel. I jak przypuszczam to właśnie ten czynnik odstraszy większość potencjalnych nabywców.
Jeśli natomiast doceniasz wygodę siedzenia i możesz za nią zapłacić, na pewno warto rozważyć zakup fotela Vertagear. To zwyczajnie dobry sprzęt, w którym gaming schodzi na drugi plan. Dlatego naszym zdaniem sprzęt zasługuje na maniaKalne wyróżnienie „Wybór redaKcji”.
Ceny Vertagear Triigger 275
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Ciekawie wygląda ten fotel z siateczką, idealny na lato w połączeniu z włączonym wiatrakiem za plecami.