Jedną z najważniejszych nowości HP w tym roku jest laptop Elite Dragonfly. To sprzęt skierowany głównie dla miłośników mobilności, liczących na długą pracę na baterii, a także potrzebujących lekkiego komputera, by zabrać go w podróż lub na spotkanie.
Specjalnie dla tego modelu HP zdecydowało się zerwać z przyjętym przez koncern nazewnictwem – nie mamy więc do czynienia z EliteBookiem, choć, co ciekawe, ta nazwa pojawia się na obudowie tego sprzętu, więc przynależność do tej serii została zaznaczona w dość dziwny sposób. Nie da się jednak Elite Dragonfly odmówić jednego – niewątpliwej klasy i bardzo eleganckiego wyglądu, co przecież jest cechą rozpoznawczą biznesowych sprzętów HP.
https://www.mobimaniak.pl/304950/hp-elite-dragonfly/
Premierowy model HP waży w podstawowej wersji zaledwie 990 gram. To naprawdę niewiele, co po części ten sprzęt zawdzięcza niewielkim rozmiarom. Warto bowiem pamiętać, że jest to laptop wyposażony w ekran o przekątnej 13,3 cala.
Niska waga to jednak także zasługa zastosowania w obudowie lekkich stopów magnezu, które w połączeniu z elementami oleofobowymi sprawiają, że ten kompaktowy sprzęt spełnia założenia normy MIL-STD 810G w zakresie wodoszczelności oraz odporności na upadki. Nie sposób nie zwrócić także uwagi na bardzo ładną, niebieską kolorystykę sprzętu oraz unowocześnione logo producenta.
HP Elite Dragonfly jest oczywiście sprzętem w pełni konwertowalnym, co oznacza, że na pokładzie laptopa znajdziemy ekran z panelem dotykowym. HP da nam wybór pomiędzy trzema wariantami wyświetlacza, a każdy z nich oferuje spore możliwości. Podstawowy to ekran FullHD z jasnością na poziomie 500 nitów, ale w sprzedaży pojawi się także model z tą samą rozdzielczością, ale jasnością dochodzącą nawet do 1000 nitów i obsługą technologii HP SureView. Trzeci z wariantów to wyświetlacz 4K o jasności maksymalnej 550 nitów. Nie muszę chyba dodawać, że wszystkie są zgodne z wymogami trybu HDR.
Ku mojemu zaskoczeniu, HP podjęło dwie bardzo niespodziewane decyzje, jeśli chodzi o specyfikację techniczną tego sprzętu. Pierwsza dotyczy procesorów bowiem firma zdecydowała się na umieszczenie we wnętrzu laptopa układów dziewiątej generacji Intel Whiskey Lake. Mimo iż na rynku pojawiły się już dwie odsłony dziesiątej generacji GPU Ice Lake i Comet Lake, HP postawiło na starsze rozwiązania. Niekoniecznie stare, bo procesory Whiskey Lake miały swoją premierę w sierpniu ubiegłego roku, ale obecnie praktycznie wszyscy producenci stawiają na dziesiątą generację CPU.
Zaskoczeniem in minus jest także obecność kości pamięci RAM typu LPDDR3 – na pokładzie znajdziemy 8 lub 16 GB tej pamięci, taktowanej częstotliwością 2133 MHz. HP staje natomiast na wysokości zadania, jeśli chodzi o pojemność dysków SSD – w sprzedaży pojawią się warianty wyposażone w nośnik mogący przechować nawet 2 TB danych.
W kwestii łączności Elite Dragonfly nie zawodzi – na wyposażeniu laptopa mamy dwuzakresowy układ Wi-Fi szóstej generacji, a także Bluetooth w wersji 5.0. Dodatkowo opcjonalnie możemy wyposażyć swój sprzęt w modem LTE, co bez wątpienia jest ciekawą opcją w kontekście podróży.
Co cieszy, mimo niewielkich rozmiarów laptopa zestaw portów jest całkiem sensowny – na wyposażeniu urządzenia znajdziemy 2x USB typu C z obsługą Thunderbolt 3, USB 3.1 typu A, HDMI w wersji 1.4, złącze słuchawkowo-mikrofonowe oraz – w razie obecności modemu LTE – czytnik kart nanoSIM.
Warto wspomnieć, że HP Elite Dragonfly to jeden z pierwszych laptopów certyfikowanych przez Intel i włączonych do programu „Project Athena”, w ramach którego skupiane są sprzęty cechujące się ponadprzeciętną mobilnością oraz długim czasem pracy na baterii.
Już podstawowy wariant sprzętu, z baterią o pojemności 38 Wh powinien dawać w tej kwestii naprawdę dobre rezultaty, ale w sprzedaży pojawi się także wariant z ogniwem 56.2 Wh. Oczywiście będzie on odpowiednio cięższy, ale w zamian ma pozwolić na pracę bez ładowarki nawet przez 20 godzin. Trochę ciężko w to uwierzyć, ale wynik nawet przekraczający 10 godzin będzie świetnym osiągnięciem.
HP Elite Dragonfly trafi do sprzedaży już w październiku – jego cena ma wynosić 1549 dolarów, czyli około 6100 złotych netto. Cóż – to sprzęt na pewno godny uwagi i prezentujący się elegancko, ale te małe oszczędności w postaci starszej pamięci RAM i procesorów poprzedniej generacji chyba nie były potrzebne. Tak czy owak – różnice nie powinny być ogromne, a jeżeli miałoby to zwiększyć możliwości energetyczne tego sprzętu, to czemu nie?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Gdyby to był klasyczny laptop, to tak, ale wywrotowca na drugą stronę nie chcę - wolę klasyczny tablet.