Dell Inspiron 15 5593 to niedrogi laptop z ekranem 15,6″ oraz procesorem najnowszej, dziesiątej generacji Intel Ice Lake. Sprawdzam, czy warto go kupić.
Segment tanich laptopów zazwyczaj jest ostatni w kolejce do nowości. Stąd miłym zaskoczeniem jest relatywnie szybka premiera niedrogiego, uniwersalnego notebooka Dell Inspiron 15 5593 z procesorem Intela 10 generacji, czyli Ice Lake.
Wspomniany komputer niedawno zadebiutował w polskich sklepach – cena najtańszych konfiguracji zaczyna się od około 2 tys. zł, przy czym nawet w najbardziej podstawowej wersji dostajemy podświetlaną klawiaturę i dysk SSD o pojemności 256 GB.
Czy warto się skusić na niedrogą propozycję amerykańskiego producenta? Sprawdziłem to testując laptopa Dell Inspiron 15 5593 w jednym z najtańszych wariantów, czyli z procesorem i3-1005G1, zintegrowaną grafiką UHD Graphics G1, dyskiem SSD 256 GB oraz 4 GB pamięci RAM na kościach DDR4 2666 MHz.
Aktualna cena tak wyposażonego notebooka to około 2 tys. zł. Poniżej znajdziesz jego szczegółową specyfikację:
Specyfikacja Dell Inspiron 15 5593
Dane podstawowe | |
Model | Inspiron 15 5593 |
Rok premiery | 2019 |
Kategoria laptopa | Uniwersalny |
Wymiary | 363 x 249 x 18.0 mm |
Waga | 1.8 kg |
Rodzaj materiałów | plastik |
Ekran | |
Typ | IPS 15.6'', matowa powłoka, rozdzielczość 1920x1080, 60 Hz, 141 ppi |
Kluczowe podzespoły | |
Procesor | Intel Core i3-1005G1 Ice Lake-U 1.2 GHz (2 rdzenie, TDP 15 W) |
GPU | Intel UHD Graphics G1 |
RAM | 4 GB DDR4 2666 MHz (maksymalnie 16 GB) |
Dysk | SSD NVMe 256 GB |
Napęd optyczny | brak |
Bateria | 42 Wh |
System operacyjny | |
System operacyjny | Windows 10 Home |
Łączność, komunikacja i wyjścia | |
Porty | 2 x USB3, 1 x USB2, 1 x LAN, 1 x HDMI ((wersja 1.4b)), wyjście audio: combo (mikrofon / słuchawkowe) |
WiFi | 802.11ac (2,4 GHz i 5 GHz), Qualcomm Atheros QCA9377 |
Bluetooth | 4.1 |
Obsługa kart pamięci | TAK, SD |
Kamera | wideo HD Ready (1280x720), 30 kl./s. |
Na pozór to typowy, tani laptop…
Oceniając wygląd i możliwości laptopa Dell Inspiron 15 5593 trudno na pierwszy rzut oka dopatrzeć się w nim czegoś ponadprzeciętnego. Design obudowy jest standardowy, podobnie jak jej gabaryty i waga oscylująca w okolicach 1,8 kg.
Jakość wykonania budzi pewne zastrzeżenia, bo pulpit roboczy lubi się mocniej ugiąć pod naciskiem, a i spasowanie plastikowych elementów mogłoby być ciut lepsze, ale nie ma się co czarować – w segmencie niedrogich laptopów takie „wady” to szara codzienność. Na pewno w nowym Inspironie nie ma niczego, co dyskwalifikowałoby ten model na tle konkurencji.
Pewnym minusem może brak portu USB-C, którego obecność stała się już standardem nawet w tańszych urządzeniach. Zamiast tego otrzymujemy trzy klasyczne, „duże” złącza USB, z których dwa spełniają normy standardu 3.0, a jeden – 2.0). Do tego producent dorzuca przestarzałe gniazdo HDMi 1.4b z okrojonymi możliwościami przesyłu obrazu do rozdzielczości FHD) oraz czytnik kart SD i złącze audio (mikrofon / słuchawkowe).
Warto w tym miejscu odnotować, że droższe edycje testowanego laptopa wyposażone w dedykowaną grafikę, oferują już jedno gniazdo USB-C, ale niestety bez funkcji przesyłania obrazu.
Kamerka jest taka jak design, czyli klasyczna. Oferuje standard HD Ready (1280 × 720) przy 30 kl./s i ziarnisty obraz, a więc to, co większość innych komputerów w tym przedziale cenowym. System dźwiękowy gra donośnie. Czytelne są przede wszystkim średnie tony; brakuje basów i głębi w dźwięku, ale to normalna rzecz w notebookach klasy nowego Inspirona.
…ale jest tu kilka pozytywnych niespodzianek
Obudowę łatwo rozebrać. Nie potrzeba do tego ani wyspecjalizowanych narzędzi, ani zaawansowanej wiedzy. Po zdjęciu pokrywy „na tacy” dostajemy wszystkie kluczowe komponenty, więc wymiana / rozszerzenie RAMu czy czyszczenie wentylatora nie sprawi żadnych trudności.
Miłym dodatkiem jest także obecność czytnika linii papilarnych. Został on wbudowany w przycisk Power osadzony w prawym górnym rogu klawiatury, co upodabnia nową maszynę Della do laptopa LG Gram 15 lub notebooków Huawei – np. Matebooka X Pro. Skuteczność tego rozwiązania nie jest jednak tak wysoka, jak w produktach chińskiego producenta. Precyzja odczytu jest zdecydowanie niższa, nie ma również jakże wygodnej opcji automatycznego logowania przy pojedynczym naciśnięciu przycisku Power. Niemniej już sam fakt, że czytnik jest i działa, uznaję za zdecydowany plus modelu Inspiron 15 5593.
Skoro przy klawiaturze jesteśmy. Klawisze mają średni skok, ale dają twardą odpowiedź. Nie są w żaden sposób profilowane, za to miejsca między nimi nie brakuje, więc pisanie na laptopie nie nastręcza trudności. Ważnym elementem jest białe podświetlenie klawiatury – rzecz wcale nie oczywista w maszynach kosztujących 2 czy 3 tys. złotych.
Pochwalić warto także gładzik. Jest duży i ma dobry poślizg. Marginesy martwych stref są wąskie i w żaden sposób nie przeszkadzają w codziennym użytkowaniu laptopa. Przyciski zintegrowano z płytką w postaci pojedynczej belki.
Niska cena niesie za sobą pewne konsekwencje
Trudno oczekiwać, aby laptop za 2 tys. zł mógł konkurować z urządzeniami kosztującymi trzy czy cztery razy tyle – oszczędności na poziomie produkcji nie biorą się przecież z powietrza. Na szczęście w wypadku notebooka Dell Inspiron 15 5593 cięcie kosztów okazało się na tyle rozsądne, że powodów do narzekania nie ma wielu.
Najbardziej tradycyjnie ucierpiał ekran. Dell sięgnął po „nieśmiertelny” wyświetlacz BOE0819 o rozdzielczości FHD, który gościł (i zapewne jeszcze przez długi czas będzie gościł) w wielu produktach amerykańskiego koncernu – także dużo droższych niż testowany Inspiron. To model sprawdzony, choć jakością nie zachwyca.
Jest stosunkowo ciemny (osiąga nieco ponad 250 cd/m2 przy maksymalnym podświetleniu i podpięciu do zasilania), a odwzorowanie kolorów nie przekracza 55% dla palety sRGB. Sporym minusem tej konstrukcji jest też migotanie matrycy, za które odpowiada ustawienie regulacji jasności za pomocą PWM.
Niemniej to już panel IPS, więc degradacja kolorów przy zmianie perspektywy jest minimalna, a i równomierność podświetlenia na poziomie 9% do najgorszych nie należy. Odświeżanie to standardowe 60 Hz. Podsumowując – jak na laptopa za 2 tys. zł nie jest źle.
Drugą poważną wadą testowanej maszyny jest czas pracy z daleka od gniazdka. Tutaj trzeba napisać wprost – jeśli szukasz komputera do pracy w drodze, prawdopodobnie lepiej zrobisz stawiając na inny model.
Dell Inspiron 15 5593 wyposażony został w akumulator 42 Wh, co nawet przy relatywnie mało wymagającym procesorze i3 10 generacji nie daje specjalnie dużego zapasu energii. W prostych zadaniach, przy odpaleniu energooszczędnych ustawień jest możliwe wyciągnięcie nawet i pięciu godzin na jednym ładowaniu, ale w typowym użytkowaniu komputer odmówi posłuszeństwa już po dwóch, góra trzech godzinach.
Na obronę Della jednak trzeba napisać, że Inspiron 15 5593 z założenia nie jest typowym komputerem mobilnym. To raczej uniwersalna maszyna, która ma zastąpić klasycznego peceta w domu czy biurze. Stąd czas pracy na jednym ładowaniu zapewne nie był wysoko na liście priorytetów amerykańskich projektantów.
System chłodzenia nie zaskakuje – ani na plus, ani na minus. Oparty na jednym wentylatorze układ nie jest specjalnie głośny, bo przy maksymalnych obrotach generuje hałas na poziomie 46 dB. Zauważalny, ale na tyle stonowany, że nie powinien mocno przeszkadzać. Dodać też trzeba, że mówimy tu o sytuacji, kiedy komputer pracuje na maksymalnych obrotach. W mniej wymagających zadaniach hałas trzyma się pułapu 34 dB, co czyni nowego Inspirona praktycznie niesłyszalnym w domowych czy biurowych warunkach.
Plastikowa obudowa nie nagrzewa się do wysokich temperatur. Ot, tu i ówdzie termometr pokaże 40-45 stopni w stresie, ale zdecydowanie nie są to wyniki, które należałoby zaliczyć na poczet minusów testowanego laptopa.
Do takich należy za to fakt, że system chłodzenia nie radzi sobie tak dobrze, jak powinien z odprowadzaniem ciepła z procesora, w efekcie czego nawet testowy układ i3 (którego demonem wydajności raczej nazwać nie można), musi być systemowo hamowany, bo za szybko osiąga graniczne 100 stopni C. Throtling więc jest, ale na szczęście na tyle mały, że w codziennym użytkowaniu rzadko kiedy staje się odczuwalny.
Fajny laptop, ale zabija go mała ilość pamięci RAM
Gwiazdą specyfikacji nowego Inspirona 15 5593 jest oczywiście układ Intela dziesiątej generacji, czyli Ice Lake – wykonany w 10 nm procesie technologicznym, 2-rdzeniowy i3-1005G1 o taktowaniu 1.2 GHz. To całkiem udany model – niedrogi, a oferujący na tyle sensowny zapas mocy obliczeniowej, że radzi sobie nawet z nieskompresowanym materiałem nagranym w 4K. To bardzo dobra podstawa dla prostego laptopa, który ma radzić sobie głównie z obróbką dokumentów, przeglądarkami czy podstawowymi programami do obsługi multimediów.
Co więcej, nawet w najtańszej konfiguracji dostajemy dysk SSD z interfejsem NVMe, o pojemności 256 GB. To ważne, bo zazwyczaj w tanich laptopach liczyć możemy tylko na klasycznego „twardziela”, który w wypadku systemu Windows 10 zwyczajnie się nie sprawdza tak dobrze, jak SSD.
To wszystko sprawia, że komputer jest bardzo responsywny. Pracuje stabilnie, notuje dobre wyniki w benchmarkach i zazwyczaj nie sprawia użytkownikowi większych problemów. Jest tylko jedno „ale”…
4 GB pamięci RAM, choćby i szybkiej, bo na kościach DDR4 2666 MHz, to w 2019 roku nieporozumienie. Zdecydowanie odradzam kupno tak wyposażonego modelu – chyba że planujesz samodzielną wymianę / rozbudowę pamięci, co jak już wcześniej pisałem, jest wyjątkowo prostym zadaniem.
Najtańsze wersje Inspirona 15 5593 nie mają dedykowanej karty graficznej. Za wyświetlanie obrazu odpowiada w nich zintegrowany układ Intel UHD Graphics G1, który ma pewien potencjał i przewagę nad integrą poprzedniej generacji, ale nadal nie nadaje się do grania. Dla przykładu „wiekowa” już produkcja Battlefield 4 w niskich ustawieniach trzymała raptem 11 kl./s, a więc dużo poniżej niezbędnej do gry płynności.
Czy warto kupić laptopa Dell Inspiron 15 5593?
Inspiron 15 5593 został zaprojektowany w jednym celu – ma oferować możliwie dużo, w możliwie najniższej cenie. I to zadanie Dellowi udało się zrealizować.
Tak, to konstrukcja obarczona pewnymi minusami: ma zestaw przestarzałych portów, co najwyżej przeciętnie wykonaną obudowę, „wiekowy” ekran, krótko trzyma na baterii i cierpi na throttling. Problem w tym, że na wiele powyższych wad cierpią też konkurencyjne maszyny w tym segmencie cenowym. Nawet skądinąd bardzo udany Huawei Matebook D, który króluje na listach polecanych notebooków do 3000 zł.
Inspiron 15 5593 to tani laptop, ale bez trudu radzi sobie z wszelkimi zadaniami, które potencjalny nabywca maszyny tej klasy chciałby podjąć. Co więcej, w pakiecie oferuje też podświetlaną klawiaturę i czytnik linii papilarnych, a więc udogodnienia rzadko spotykane na najniższej półce. Dlatego sprzęt dostaje od nas wyróżnienie „Dobra cena” – z zastrzeżeniem, że zdecydowanie nie polecamy zakupu wersji mającej tylko 4 GB pamięci RAM.
- Bateria3,0
- Ekran5,5
- Jakość7,0
- Wydajność7,5
- Gry3,5
- Klawiatura7,0
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Dell Inspiron 15 5593
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Kupiłem DEELA za nie drogie pieniądze bo dałem 1700 zł.,ale pożałowałem w momencie kiedy skończyła się darmowa licencja.Zaczął chodzić jak w średniowieczu. MÓŁ.
Ten procesor jest słabszy niż taka i3-7100u mająca stałe 2,4ghz. Co mu po turbo, skoro po nagrzaniu trzyma taktowanie na poziomie około 2ghz.
Widzę że w media expert jest niedostępny, w X-kom jest za 2099 obecnie może będą mieli na ekspozycji
https://www….5&101