Ile może potrwać wychodzenie z kryzysu na liniach produkcyjnych? Przedstawiciele Intela najprawdopodobniej tego nie wiedzą, bowiem wiele wskazuje na to, że największy producent procesorów na świecie wciąż będzie miał olbrzymie problemy z odpowiednim zatowarowaniem swoich kontrahentów. W tej sytuacji jest tylko jeden zwycięzca: AMD.
O problemach Intela związanych z niewystarczającą wydajnością linii produkcyjnych tego producenta słyszymy już od 2018 roku – te kłopoty spowodowały spore „wachnięcie” w słupkach sprzedaży pecetów w 2018 roku i zapewne byłoby tak samo i w ubiegłym, gdyby do ostrej ofensywy nie przystąpiło AMD, dzięki czemu branża zanotowała pierwszy od siedmiu lat wzrost.
Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach będziemy obserwować sytuację, która zdecydowanie będzie sprzyjać obozowi „czerwonych”. Jak donoszą źródła zbliżone do fabryk Intela oraz jego partnerów handlowych, problemy z odpowiednim zatowarowaniem kontrahentów mogą utrzymać się aż do końca 2020 roku.
Co to oznacza dla całej branży? Jedno jest pewne – trwający od kilkunastu miesięcy zwrot w stronę układów od AMD z pewnością będzie utrzymany, bowiem producenci laptopów i komputerów stacjonarnych z pewnością nie pozwolą sobie na to, by zrezygnować z założonego wolumenu produkcji wskutek niedostępności CPU od Intela. Możemy więc spodziewać się, że do sklepów będzie trafiać coraz więcej maszyn z procesorami z rodziny Ryzen, a także wariantów modeli dotychczas mocno związanych z układami od Intela.
Co prawda szefowie Intela jednoznacznie stwierdzają, że fabryki działają pełną parą, ale to nadal nie jest wystarczające. Jednocześnie możemy być pewni, że rozwój procesu technologicznego 7 nm nie jest zagrożony, choć na pierwsze efekty poczekamy aż do końcówki 2021 roku, podczas gdy AMD już na dobre rozpoczęło eksplorację tej technologii na gruncie własnych CPU i GPU.
Na razie sytuacja układa się idealnie dla AMD, które po premierze serii Ryzen 4000 może myśleć o dalszym, śmiałym podboju segmentu laptopów wobec ciągłej niedyspozycji Intela. Czy „niebiescy” będą w stanie odzyskać utracone udziały w rynku? Cóż – wydaje mi się, że to wcale może nie być takie oczywiste…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.