Intel przez długi czas robił dobrą minę do złej gry, ale w końcu wybuchła personalna bomba – koncern zaczął szukać winnych za kompromitujące opóźnienie wdrożenia 7-nanometrowego procesu technologicznego i właśnie znalazł. Przy okazji doszło także do wielu zmian strukturalnych w firmie.
Podczas gdy AMD wprowadził już na rynek pierwsze desktopowe procesory z serii Ryzen 4000 wykonane z użyciem 7-nanometrowego procesu technologicznego, Intel ogłosił, że wciąż nie jest gotowy na wdrożenie tej technologii – co więcej, stanie się to najwcześniej w 2022 roku, a dopiero w tym roku Intel oficjalnie zrezygnuje z układów produkowanych w 14 nm.
Różnica jest więc naprawdę znacząca i z punktu widzenia lidera rynku CPU, który jednak cały czas traci udziały kosztem AMD, z pewnością nie jest to wesoła sytuacja. Do tej pory Intel specjalizował się głównie w robieniu dobrej miny do złej gry, ale finalnie w kierownictwie koncernu posypały się głowy.
Ze stanowiskiem pożegnał się właśnie jeden z głównodowodzących firmą, dyrektor technologiczny Murthy Renduchintala. Ta decyzja nie dziwi, bowiem to właśnie on był w ostatnich latach odpowiedzialny za rozwój procesów technologicznych wykorzystywanych do produkcji chipów. Już wiadomo, że misja zakończyła się solidnym niepowodzeniem, wobec czego pożegnał się on ze stanowiskiem.
Przy okazji Intel zdecydował się na podzielenie działu technologii, architektury systemów i klientów na aż pięć mniejszych jednostek zajmujących się odpowiednio:
Czy takie przetasowania pomogą firmie wrócić na właściwe tory? W krótkoterminowej perspektywie decyzja ta może sprawić, że firma wreszcie zacznie zyskiwać na giełdzie, na czym niewątpliwie zależy włodarzom Intela, z CEO Bobem Swanem na czele. Wydaje się jednak, że jakiekolwiek zmiany związane z przeorganizowaniem procesu decyzyjnego mogą się pojawić dopiero za jakiś czas. I raczej mało prawdopodobne, by udało się przyspieszyć wdrożenie procesu 7 nm – to już raczej straty nie do odrobienia.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.