Test słuchawek Razer BlackShark V2 w dniu premiery? Tak! Czy tytanowa membrana przetwornika, odpinana karta dźwiękowa, genialna konstrukcja, oprogramowanie Synapse i THX Spatial Audio połączone z dobrą wyceną sprawią, że Razer zmiecie konkurencję?
Na naszych ManiaKalnych łamach gościł już inny model Razera, który stanowił świetny wybór dla osób szukających słuchawek pozwalających na wielogodzinną pracę przy komputerze (sprawdź test test Razer Kraken Ultimate).
Starszy model zostawił po sobie dobre wspomnienia, punktując wygodą, świetnym oprogramowaniem i dobrą jakością dźwięku, który zaskakiwał klarownością i efektem przestrzeni.
Razer BlackShark V2 od pierwszych informacji prasowych zapowiadał się na model, który solidnie namiesza na rynku średniopółkowych słuchawek gamingowych:
- nowe przetworniki Razer TriForce Titanium 50 mm,
- odłączany mikrofon Razer HyperClear Cardioid,
- karta dźwiękowa USB, zapewniająca dostęp do zaawansowanych funkcji sterowania dźwiękiem i mikrofonem,
- nausznice z oddychającymi poduszkami, skrywającymi piankę z efektem pamięci,
- dźwięk przestrzenny THX, oferujący dokładność pozycjonowania,
- lekka konstrukcja z bierna izolacją od hałasów otoczenia.
Powyższy miks, zwłaszcza w połączeniu z sensowną wyceną, może stanowić świetną propozycję nie tylko dla graczy, ale też osób pracujących z komputerem.
Co ciekawe, choć Razer znany jest z oświetlenia Chroma, tym razem nie umieścił na nausznicach żadnej „choinki”, co wydaje się ukłonem w stronę uniwersalności zastosowania.
Właściwie gdyby nie jaskrawozielone akcenty (kawałek przewodu wyprowadzonego na zewnątrz nausznicy i logo), BlackShark V2 byłyby słuchawkami z gatunku „przeźroczystych”, o konserwatywnym designie, które dobrze sprawdzą się na biurku dyrektora szkoły, nastoletniego gamera jak i wolnego strzelca.
Z zapowiedzi wynika, że Razer stworzył słuchawki komputerowe dla każdego – sprawdzamy, czym BlackShark V2 może zdobyć serca i portfele graczy, freelencerów i osób pracujących zdalnie!
Razer BlackShark V2 – specyfikacja
- Pasmo przenoszenia: 12 Hz – 28 kHz
- Impedancja: 32 Ω @ 1 kHz
- Czułość (@ 1 kHz): 100 dBSPL/mW, 1 KHz
- Sterowniki: 50 mm
- Średnica nauszników wewnętrznych:65 x 40 mm
- Typ połączenia: USB
- Długość kabla: 1,8 m
- Waga: 262 g
- Oddychające poduszki nauszne z pianką z efektem pamięci
- Pasmo przenoszenia mikrofonu: 100 Hz-10 KHz
- Stosunek sygnału do szumu mikrofonu: 60 dB
- Czułość mikrofonu(@ 1 kHz): -42 dB V/Pa, 1 KHz
- Mikrofon jednokierunkowy
- Funkcja wyciszenia w dedykowanym przycisku
- Zwiększanie i zmniejszanie głośności
Specyfikacja słuchawek pozytywnie zaskakuje – punktem odniesienia będzie recenzowany na naszych łamach inny model Razera, czyli Kraken Ultimate.
W stosunku do starszego modelu zaskakuje jeszcze lepsze pasmo przenoszenia (12 Hz – 28 kHz vs. 20 Hz – 20 kHz) oraz waga, która jest mniejsza aż o 1/3 (262 g vs. 390 g)!
Choć 130 g różnicy nie każdemu wyda się kolosalną przewagą, w praktyce słuchawek niemal nie czujemy na głowie. Wpływ na to ma nie tylko znikoma masa, ale też miękkie wykończenie (nausznice, wewnętrzna cześć pałąka) z perforowanych materiałów tekstylnych, a nie – jak zwykle w tego rodzaju słuchawkach – skóropodobnych tworzyw.
Razer BlackShark V2 jest wyposażony w nowy, opatentowany przetwornik 50 mm, Razer TriForce Titanium, którego membrany pokryto – a jakże – tytanem. TriForce potrafi oddzielać częstotliwości dźwięku i umożliwiają indywidualne strojenie wysokich, średnich i niskich częstotliwości, co skutkuje wyraźniejszymi wysokimi i mocnymi tonami.
THX Spatial Audio to zaawansowane rozwiązanie dźwięku pozycyjnego, zgodne ze ze źródłami stereo, 5.1 i 7.1, pozwalające precyzyjnie określać źródło dźwięku w grze. Zaawansowane algorytmy przestrzenne THX i technologia modelowania, w połączeniu z opcjami indywidualnego dostosowywania przez użytkownika, zapewniają 360-stopniowy pejzaż dźwiękowy.
THX Spatial Audio sprawia, że lokalizowanie wrogów, unikanie świst kul i wykrywanie pobliskich zagrożeń powinno być łatwiejsze i bardziej naturalne.
Lekki jak … BlackShark V2
Opakowanie poza słuchawkami zawiera dołączany mikrofon na wysięgniku, kartę dźwiękową podłączaną poprzez minijack (wtedy słuchawki podpinamy do komputera złączem USB, natomiast jeśli chcemy użyć ich ze standardowym playerem, odpinamy kartę i dysponujemy złączem 3,5 mm), pokrowiec do przenoszenia.
Mikrofon wraz z piankową osłonką mierzy około 16 cm i umieszczony jest na giętkim, łatwym do kształtowania wysięgniku. Załączony pokrowiec wykonano z dość cienkiej, miękkiej szmatki, ale dobrze spełnia on swoje zadanie i pomaga wygodniej transportować słuchawki.
Karta dźwiękowa została zamknięta w pudełeczku rozmiarów przeciętnego pendrive, który z jednej strony kończy się przewodem USB, z drugiej – żeńskim złączem 3,5 mm – całość nie przekracza 13 cm.
Niestety, BlackShark V2, podobnie jak zdecydowana większość pełnowymiarowych słuchawek gamingowych, nie może pochwalić się składaną konstrukcją, więc nawet w pokrowcu wrzuconym do plecaka zajmą sporo miejsca.
Projekt słuchawek zasługuje na uznanie, choć przyznam, że mój pierwszy kontakt z BlackShark V2 nie zapowiadał tego, że przez kilka tygodni zastąpią one moje codzienne słuchawki do kompa.
Początkowa rezerwa brała się stąd, że na pierwszy rzut oka obejmy trzymające nausznice wydają się zbyt delikatne. To wrażenie mija, kiedy dotkniemy tej konstrukcji – to sprężysta, wytrzymała stal, która mimo filigranowej budowy jest zaskakująco mocna.
Własnie ten nietypowy stelaż odpowiada za świetny mechanizm regulowania wielkości słuchawek: nie znajdziemy tu standardowego pałąka, który wysuwając/wsuwając się reguluje obwód całości.
W Razerach tę funkcję spełniają suwnice, umieszczone na końcach omawianego rusztowania. W praktyce takie rozwiązanie sprawdza się świetnie, pozwalając błyskawicznie i bezgłośnie wyregulować słuchawki już po nałożeniu na głowę.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy podczas sprawdzania słuchawek, brzmi: jak to możliwe, że one są tak lekkie? W sporym stopniu to zasługa zastąpienia zwykłego rozsuwanego pałąka, który z konieczności jest odczuwalnie ciężki, prowadnicą opartą na podwójnych „drucikach”. Dodatkowo użyty plastik, nie dość, że jest dobrej jakości, to również wydaje się odchudzony.
Dodajmy do tego lekkie przetworniki, tkaniny zamiast materiałów skóropodobnych i miękkie, poduszkowate wręcz wykończenie, a okazuje się, że BlackShark V2 bez zmęczenia możemy używać przez kilka godzin, co w przypadku innych słuchawek – choćby skądinąd ciekawych Precog (sprawdź test XPG PRECOG) – wcale nie jest takie oczywiste.
Spodobało mi się retro sterowanie głośnością – realizowane nie za pomocą pokrętła, które zwykle spotykamy na przewodzie, ale poprzez potencjometr umieszczony na lewej muszli. To rozwiązanie nie tylko wygodne (środkowa pozycja ustawienia wyodrębniona jest wyraźnym uskokiem), ale też przywołujące na myśl złotą erę audio.
Podsumowując: choć fani nowoczesnych słuchawek gamingowych mogą czuć się niepocieszeni (mało futurystyczny, wręcz zachowawczy design i brak podświetlenia), to cała reszta zainteresowanych doceni świetna jakość wykonania (zero skrzypień i świetne spasowanie), niezwykłą lekkość, wygodne sterowanie głośnością i wyciszaniem mikrofonu (dedykowany przycisk na lewej muszli), oddychające materiały wykończenia, które sprawdzają się nawet podczas upalnych dni.
W tym szaleństwie jest metoda, czyli brzmienie bliżej audiofila niż gamera!
Zwykle z rezerwą podchodzę do słuchawek klasyfikowanych jako komputerowe/gamingowe, ponieważ zestrojone są one na maksymalną efektowność reprodukowania dźwięków. Już poprzednio jednak Razer pozytywnie zaskoczył mnie lekkością i jasnością brzmienia, odchodzącego od rozrywkowego i loudnessowego stroju na rzecz uniwersalności i przestrzeni.
O ile jednak Kraken Ultimate miał ułatwione zadanie ze względu na otwartą konstrukcję, to już BlackShark V2 ma pod tym względem pod górkę – zamkniętej obudowy nie przeskoczymy.
Zanim przetestowałem słuchawki w grach i rozmowach, postanowiłem posłuchać na nich kilku kawałków. To był niestety mój błąd, bo zanim się zorientowałem, nowość od Razera zaczęła towarzyszyć mi podczas codziennej rozrywki i pracy.
Tak, zamiast słuchać muzyki na testowym sprzęcie (a w tym czasie sporo tego było, od najnowszej propozycji Jabry w postaci 45h po starsze 85h, pomijając TWSy) spędzałem czas przed kompem, grzebiąc – o zgrozo! – w otchłaniach You Tube…
Magia Razera polega na tym, że dzięki swojej karcie muzycznej potrafi dobrze zagrać podpięty do starego PC ze słabym, zintegrowanym dźwiękiem. Okazało się, że nawet muzyka w przeciętnej jakości YT daje czadu – przede wszystkim w rocku i metalu! Okazało się, że zassał mnie nawet „Death Magnetic” Metalliki czy wyciągnięta partia perkusji z „Symbolic” Death!
Dawno nie miałem od czynienia z tak precyzyjnym i naturalnym brzmieniem: punktowe uderzenia, świetna stereofonia, przestrzeń i moc, jakiej mogą pozazdrościć słuchawki o klasę droższe.
Jeśli szukasz słuchawek do komputera, które będą Ci towarzyszyły podczas pracy i grały „w tle”, a serce oddałeś muzyce gitarowej, sprawdź BlackShark V2.
Jednak nie tylko fani szeroko rozumianego rocka będą zadowoleni z tego modelu: dobrze zabrzmi tu zarówno Daft Punk, Leningrad, Little Big – choć mocna elektronika nie zapewni tego tłustego basu, jaki znamy choćby ze wspomnianego już XPG Precog. Pamiętajmy jednak, że w sukurs przychodzi nam wbudowany w Synapse korektor!
Gdybym miał typować, komu bardziej BlackShark wpadnie w ucho pod względem tradycyjnego odsłuchu stereo, to raczej będą to słuchawki dla fanów rocka, klasyki, popu – neutralny, nastawiony na średnicę przekaz nie do końca sprawdzi się w mocnym, elektronicznym uderzeniu.
Ciekawostka: budżetowe FiiO M3K bez problemu napędziło ten model 🙂
Dzięki przewodowemu połączeniu audio jack 3,5 mm Razer BlackShark V2 jest kompatybilny z dowolnym urządzeniem obsługującym gniazdo 3,5 mm, w tym z komputerami PC, Mac, PS4, Xbox One, Nintendo Switch i wieloma urządzeniami mobilnymi.
Dodatkowa karta dźwiękowa USB jest kompatybilna jedynie z komputerami z systemem Windows 10.
Razer Synapse i BlackShark V2
Choć ze słuchawek skorzystamy bez konieczności zastosowania specjalnego programu, to warto im pozwolić po podpięciu poprzez USB do komputera na instalację pakietu Razer Synapse. To właśnie ten program pozwoli nam na zabawę możliwościami słuchawek i mikrofonu oraz przetestowanie ich brzmienia.
Główny ekran aplikacji raczy nas pełnym spektrum możliwości urządzeń Razera – przez chwilę miałem wręcz poczucie zawodu, że nie dane mi będzie skonfigurować oświetlenia nausznic 😉
Po połączeniu słuchawek w programie pojawia się aktywna opcja AUDIO, gdzie w pierwszej zakładce znajdziemy nasze urządzenie i główne ustawienia głośności:
W kolejnej zakładce czeka na nas całe spektrum ustawień THX Spatial Audio, gdzie możemy dodać gry, wybrać tryby pracy bądź sprofilować je według własnych preferencji.
Kolosalne wrażenie powoduje uruchomienie dostrajania THX z możliwością usłyszenia efektów w czasie rzeczywistym – mimo stereofonicznej konstrukcji słuchawek naprawdę słychać kierunki, skąd dobiega do nas odgłos nadlatującego śmigłowca.
Następne okno to kopalnia możliwości dla fanów modyfikowania brzmienia słuchawek: znajdziemy tu rozbudowany korektor, tryb wzmocnienia niskich tonów, normalizację dźwięku, ustawienia czystości głosu i kilka preinstalowanych opcji dźwiękowych.
Nie zapomniano o ustawieniach mikrofonu: możemy regulować jego głośność, użyć tryby wzmocnionego, określić jego czułość, znormalizować brzmienie czy manipulować rozbudowanym korektorem.
Synapse sprawi, że łatwiej nam będzie polubić swój głos podczas komunikacji z innymi użytkownikami gry/spotkania.
Uważam, że aplikacja Razera to ciągle jedno z najpotężniejszych narzędzi tego typu – znajdziemy tu wszystkie ustawienia, które przydadzą się nam podczas korzystania ze słuchawek w trybie gry, muzyki, filmu czy komunikacji.
Jakość rozmów i możliwości gamingowe w praktyce
Konstruktorzy słuchawek i oprogramowania zadbali o to, by z jednej strony zapewnić ich maksymalną konfigurowalność, z drugiej zaś położyli nacisk na wygodę, transmisję dźwięku i głosu, stabilną i lekką zarazem budowę.
Choć brzmi to dość banalnie, to mógłbym podpisać się pod powyższymi słowami obiema rękami – dawno żadne słuchawki gamingowe nie stały się modelem, którego używam najczęściej w czasie pracy i rozrywki.
Przyjrzyjmy się bliżej, jakimi środkami inżynierowi Razera osiągnęli swój cel.
Mikrofon kardioidalny HyperClear został dostrojony do bardziej skoncentrowanego obszaru odbioru głosu, eliminując dźwięki z tyłu i boków, aby uzyskać klarowność mowy.
Otwarta obudowa odpinanego mikrofonu zapewnia minimalne zakłócenia, pozwalając dokładnie przechwytywać i odtwarzać głos.
W czasie testów nie spotkałem się z żadnym problemem z pracą mikrofonu, nawet wtedy, kiedy mocno szalałem z edytowaniem ustawień.
Karta dźwiękowa USB zapewnia zaawansowane sterowanie mikrofonem: dzięki takim funkcjom, jak Mic Boost, Voice Gate, normalizacja głośności, korektor mikrofonu i redukcja szumów otoczenia, możemy dostosować pracę mikrofonu tak, aby zminimalizować hałas z otoczenia i podbarwić własny głos.
Zaawansowane pasywne właściwości redukcji hałasów otoczenia są efektem pełnego otoczenia ucha przez owalne nauszniki, wykończone pluszową poduszką, skrywającą piankę z efektem pamięci.
Oddychające poduszki nauszne minimalizują nagromadzenie ciepła i potu, zapewniając komfort nawet podczas długich, intensywnych sesji gry. Dodatkowo stalowy pałąk wyściełano od wewnątrz miękką tkaniną, od zewnątrz skóropodobnym pokryciem z logiem Razera.
Oprogramowanie Razera to prawdziwy kombajn: możemy zastosować swoje ustawienia audio do wielu aplikacji lub skorzystać z predefiniowanych przez producenta.
Już za chwilę, bo od 6 sierpnia, gracze będą mogli skorzystać z następujących profili THX:
- Apex Legends
- Sekiro
- Call Of Duty :Warzone
- Resident Evil 2
- Metro Exodus
- Tom Clancy’s Division 2
- Call of Duty Modern Warfare
- Call of Duty Black Ops 4
- Doom Eternal
- Rainbow Siege Six
- Red Dead Redemption 2
- Destiny 2
- Final Fantasy: XIV
- Monster Hunter: World
- CS:GO
- Battlefield: 1
- Valorant
- Half Life: Alyx
Profile gier THX są wyposażone w dwa różne tryby: tryb środowiskowy THX dla realistycznego dźwięku lub tryb rywalizacji THX, z większym naciskiem na świadomość przestrzenną i kierunkowe wskazówki, aby szybciej i dokładniej zlokalizować wrogów.
Przez chwilę testowałem to rozwiązanie (dzięki uprzejmości Razera, który udostępnił tę opcję w formie dla recenzentów) dla Resident Evil 2 i było to dla mnie porażające doświadczenie, dzięki któremu poczułem się tak, jakby po raz pierwszy wkraczał w świat tej kultowej serii.
Dlaczego?
Odgłosy strąconej puszki w magazynie, bujającego się reflektora, człapania za ścianą po lewej stronie, które stopniowo zbliża się w moim kierunku… To wszystko jest zrealizowane w taki sposób, że angażuje – żadne lepsze słowo nie przychodzi mi w tym momencie do głowy.
Co ważne, umiejętnie udało się ominąć producentowi pułapkę manipulowania głośnością dźwięków – nie uświadczymy tu prostego zwiększania głośności zbliżającego się monstrum, ale kierunkowy hałas, który „przemieszcza się” w obrębie muszli słuchawek.
Pozwala to zająć najlepszą pozycję do walki, bo spodziewamy się, skąd i kiedy wychyli się kolejny przeciwnik – to kapitalne uczucie, które na domiar wszystkiego dodaje sporo adrenaliny.
Na własnych ustawieniach zagrałem w leciwe Layers of Fear, które po latach zabrzmiało bardziej przerażająco, niż niegdyś – właśnie w tego typu horrorach łatwo się przekonać, że lepsze pozycjonowanie odgłosów otoczenia nie oznacza prostej przewagi, ale raczej dodatkowe emocje, które jeszcze bardziej poruszają wyobraźnię.
W strzelankach kwestia wygląda o tyle inaczej, że rzeczywiście odgłosy walki pozwalają nam sprawniej unikać wroga i zasadzać się na niego – o wiele łatwiej zająć dogodną pozycję, kiedy wiemy, że przed chwilą centrum akcji przeniosło się na prawo, ale stopniowo przybliża się w naszą stronę.
Dodatkowo kluczem staje się określenie, skąd pada strzał – można precyzyjnie wydedukować, że był to np. lewy dolny róg, a kolejna seria przemieściła się jeszcze dalej w lewo.
To detale, które zmieniają rozgrywkę, bo poprzez lokalizację w czasie rzeczywistym pozwalają nam nie tylko na bieżąco reagować, ale też przewidywać z minimalnym wyprzedzeniem ruchy przeciwnika.
Czy warto kupić słuchawki Razer BlackShark V2?
Razer BlackShark V2 to nietypowe słuchawki komputerowe (piszę „komputerowe” celowo, by odróżnić je od typowo gamingowych zastosowań): uniwersalne zestrojenie świetnie sprawdza się podczas tradycyjnego odsłuchu muzyki, a dźwięk przestrzenny oferuje nowe wrażenia w grach.
Oczywiście to nie wszystko: słuchawki wyróżniają się kapitalną wygodą i jakością wykonania, ogromnymi możliwościami personalizacji w Razer Synapse, dyskretnym designem, wysokiej jakości mikrofonem.
Sugerowana cena urządzenia to 110 euro – jeszcze nie znamy oficjalnej polskiej wyceny, ale jeśli będzie to wymiana według standardowego przelicznika, to własnie pojawił się najlepszy wybór wśród słuchawek komputerowych do 500 zł.
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Razer BlackShark V2
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Super recenzja , mam te słuchawki i jak zmieniałem komputer to odłożyłam na parę miesięcy. Teraz jak podlaczylem ponownie to jest komplet , dźwięk w grach i nie tylko super ! Ale tak jak mówi dla fana basu rodem z dyskoteki to One nie są… Jakość dźwięku zadowoli większość .
Mi się zgubiła regulacja dźwięku i teraz nawet nie moge dokupić tej części /:
Czy pasmo przenoszenia dotyczy mikrofonu czy słuchawek?
recenzja robiona nie na kolanie a z pasią .Naprawdę świetna recenzja