Czy 15-calowy Razer Blade (2020) to najlepszy laptop dla gracza? Sprawdzam to testując model z podstawowej linii na ten rok – Razer Blade 15 Base (2020).
Razer gamingiem stoi. Marka przez jednych uwielbiana za świetnej jakości sprzęt, u innych zbiera razy za wysokie ceny i nie zawsze trafione decyzje projektowe. Jedno jest jednak pewne – myśląc o sprzęcie dla gracza trudno zignorować ofertę amerykańskiej marki.
Po myszkach, klawiaturach i słuchawkach (zobacz nasze testy urządzeń Razer) na celownik bierzemy popularnego, gamingowego notebooka firmy z Kalifornii – model Razer Blade 15 (2020).
Już na wstępie warto podkreślić, że Razer Blade 15 dostępny jest w dwóch seriach – Base i Advanced. Mimo fizycznego podobieństwa między laptopami, na poziomie wyposażenia obie linie dzieli przepaść.
Seria Advanced oferuje lepsze ekrany, skuteczniejsze chłodzenie, wydajniejsze podzespoły i bardziej rozbudowane podświetlenie klawiatury. Jest też sporo droższa od kuzyna z linii Base (ceny zaczynają się od 12 tys. zł).
Linia Base nie może pochwalić się tak wyśrubowaną specyfikacją, ale… jak na polskie standardy i tak oferuje wiele – np. ekran 144 Hz, procesor Intel Core i7-10750H i grafikę RTX 2070 Max-Q. Jest też zauważalnie tańsza. Taki też model trafił do naszej redakcji na testy.
Razer konsekwentnie trzyma się wybranej wizji wzorniczej dla serii Blade, stąd najnowszy laptop z tej rodziny na pierwszy rzut oka wygląda identycznie, jak modele z 2019 czy 2018 roku. To konserwatywne podejście nie każdemu przypadnie do gustu, co nie znaczy, że to błąd.
Dostajemy bowiem sprawdzoną i przemyślaną bryłę urządzenia, w której pierwsze skrzypce grają precyzyjnie wykrojone elementy ze stopu aluminium, poddane procesowi anodowania. Całość przykryto matowym lakierem. Czarnym w wypadku naszego egzemplarza, ale jest również dostępna wersja biała (Mercury White), choć z jej znalezieniem nad Wisłą może być problem.
Na próżno tu szukać ledowych pasków i wizualnych fajerwerków – Blade to stylistycznie stonowany produkt, a jedyny akcent na obudowie laptopa to charakterystyczne dla Razera, podświetlone logo na pokrywie. Jest więc skromnie, ale szykownie, choć miłośnicy „choinek” będą zapewne rozczarowani. Pewnym minusem jest natomiast fakt, że obudowa przyciąga odciski palców, co skutecznie utrudnia utrzymanie notebooka w perfekcyjnym wizualnie stanie.
15-calowy Blade to solidnie zrobiony komputer. Pulpit jest sztywny, a rama urządzenia solidna – nie ma tu o mowy o trzeszczeniu czy skrzypieniu pracujących elementów. Także spasowanie wszystkich komponentów nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Trzeba natomiast uważać na umieszczone w spodniej części kratki wentylacyjne. Dwie z nich osadzono tuż pod wentylatorami, więc przenosząc pracujący komputer trzeba zwracać uwagę, by nie docisnąć ich zbyt mocno – mogą uszkodzić wirujące łopatki systemu chłodzenia.
Zawias jest podłużny i chodzi z zauważalnym oporem. Na tyle dużym, że podniesienie pokrywy jedną dłonią bywa niemożliwe. Ekran za to pewnie trzyma się w wybranej pozycji i nawet jazda po wertepach nie jest mu straszna. Maksymalny kąt odchylenia pokrywy to standardowe 140 stopni.
Spód laptopa można bez większego problemu zdemontować – o ile oczywiście masz śrubokręt torx. Żadna ze śrub nie została zamaskowana lub ukryta. Po zdjęciu dolnej osłony zyskujesz dostęp do gniazda pamięci RAM, interfejsu dysków twardych, systemu chłodzenia oraz akumulatora.
Warto przy tym pamiętać, że model z linii Advanced może być w tym kontekście większym wyzwaniem z uwagi na inny system chłodzenia. W wersji Base mamy klasyczne rurki odprowadzające ciepło, więc serwisowanie i czyszczenie tej maszyny nie przysparza wielu problemów.
Dodam, że producent zdecydowanie zniechęca do samodzielnej rozbudowy lub wymiany podzespołów w każdej wersji Blade 15.
Na pierwszy rzut oka portów nie brakuje. Mamy tutaj nie tylko trzy pełnowymiarowe gniazda USB w standardzie 3.0, ale też trzy złącza wideo, z czego jedno pozwala na „wypchnięcie” obrazu w rozdzielczości 4K przy 60 Hz (HDMI 2.0), a dwa w rozdzielczości 4K przy 30 Hz (USB-C oraz Thunderbolt 3).
Do tego dochodzi gniazdo LAN, ładowarki i złącze słuchawkowe typu combo. Do ideału brakuje jeszcze czytnika kart SD, ale ten niestety znajdziesz wyłącznie w droższej wersji Advanced. Ta ostatnia nie ma za to portu LAN, więc najwyraźniej sprawdza się tu powiedzenie „coś, za coś”.
Skąd taka decyzja? Zapewne z uwagi na pozycjonowanie linii Blade – 15-tka z dopiskiem Base kierowana jest do graczy, podczas gdy droższy model z założenia ma trafić w ręce streamerów i twórców treści.
Dodam, że moda na usuwanie czytników kart SD z gamingowych notebooków nie jest niczym nowym. Za ten sam brak krytykowałem m.in. popularnego laptopa Lenovo (zobacz nasz test Lenovo Legion Y540).
Razer robi świetne klawiatury dla graczy, więc nieco dziwi fakt, że w notebooku Blade 15 wykorzystano model w każdym calu przeciętny.
Zacznijmy od tego, że już sam układ klawiszy nie jest najwygodniejszy – o ile z wydłużenia prawego Shifta wielu graczy będzie zadowolonych, tak już upchnięcie pod nim całego bloku zredukowanych gabarytowo strzałek mało kogo ucieszy. Niewygodnie używało mi się również prawego Alta, przez co w czasie pisania często gubiłem „ogonki”, ale być to już kwestia indywidualnego przestawienia się na proponowany przez Razera układ.
Same klawisze nie są złe, ale też w żaden sposób nie wyróżniają się z tłumu. Przełączniki są standardowe, płytki płaskie i lekko zaokrąglone w narożnikach. Skok jest krótki, a odpowiedź twarda – na tyle, że pod względem komfortu pisania Blade przypomina raczej ultrabooka, niż gamingowy komputer.
Fajnym dodatkiem jest podświetlenie klawiszy w palecie RGB, ale ze znanego tylko sobie powodu Razer zdecydował, że wszystkie klawisze będą stanowiły jeden blok, więc nie tylko nie można podświetlić każdego klawisza osobno, ale nie można też zaprogramować żadnych stref podświetlenia. Takie rozwiązanie jest akceptowalne w laptopie za 3 lub 4 tys. zł, natomiast w maszynie kosztującej 2- lub 3-krotność tej kwoty już nie uchodzi.
Chcesz mieć podświetlaną klawiaturę z programowalnymi przyciskami? Musisz kupić wersję Advanced.
Bardzo fajny jest natomiast gładzik. Jest duży, a szklana powłoka daje dobry ślizg i pozwala na precyzyjne sterowanie. Nie jest to może tak udany model, jak ten, który opisywaliśmy w recenzji laptopa Matebook X (2020), ale zdecydowanie zasługuje na plusa. Marginesy „martwych” stref są niemal niezauważalne. Przyciski lewo- i prawokliku zostały zintegrowane z gładzikiem – chodzą miękko i cicho, przy czym niemożliwe jest jednoczesne naciśnięcie obu.
Kamerka ma atrybuty typowe dla dużej części laptopów w 2020 roku – rozdzielczość 0,9 Mpix i tylko 720 linii w pionie podczas nagrywania. Nie obsługuje też logowania w systemie Windows Hello. Skoro przy tym już jesteśmy to warto nadmienić, że laptop nie ma również czytnika linii papilarnych.
Nieźle wypada za to system audio. Dwa głośniki skierowano ku górze i umieszczono po bokach klawiatury. Grają akceptowalnie – bas jest co prawda płaski z uwagi na brak subwoofera, ale średnie i wysokie tony są dobrze zarysowane, nieprzesterowane i przyjemne dla ucha.
Razer Blade 15 dostępny jest w kilku różnych konfiguracjach, różniących się nie tylko typem matrycy (IPS lub OLED), ale również parametrami odświeżania ekranu. Nasz egzemplarz wyposażono w panel IPS o przekątnej 15,6″, pracujący w rozdzielczości Full HD, przy odświeżaniu na poziomie 144 Hz.
To niezłej klasy ekran wyprodukowany przez BOE. Jego największą zaletą jest uniwersalność – zarówno odwzorowanie kolorów, jak i kontrast czy jasność maksymalna stoją na akceptowalnym poziomie, podczas gdy częstotliwość odświeżania jest zdecydowanie ponadprzeciętna.
Dostajesz więc pokrycie palety RGB na poziomie niemal 86% (62% w wypadku Adobe RGB) przy typowym kontraście oscylującym w okolicy 1200:1. Czas reakcji nie przekracza 4 ms (GTG), a szybkość odświeżania to 144 Hz. Jasność ekranu w szczycie to niemal 300 cd/m2, przy czym nierównomierność podświetlenia nie przekracza 8%.
To wyniki dobre (zwłaszcza z punktu widzenia gracza), ale mimo wszystko nieco poniżej oczekiwań zważywszy na niemałe ceny serii Razer Blade 15.
Wewnątrz obudowy Blade 15 w edycji Base zmieszczono akumulator 65 Wh – zauważalnie mniejszy niż oferuje wersja Advanced (tam jest 80 Wh), ale nadal całkiem pokaźny, jak na gamingowego laptopa.
W testach syntetycznych nasz egzemplarz wyciągał od 4 do 5 godzin pracy na baterii, zależnie od symulowanego scenariusza. Przy założeniu, że na laptopie głównie konsumujesz treść, pracujesz na dokumentach lub serfujesz po sieci, możesz liczyć na solidne 5 godzin działania z daleka od gniazdka.
Odpalając tryb maksymalnej wydajności ten czas skrócisz nawet 5-krotnie. Pracujący na pełnych obrotach komputer zużywa energię błyskawicznie, stąd możesz liczyć na góra godzinę grania bez kabla.
Nie ma co ukrywać – podzespoły zainstalowane wewnątrz obudowy laptopa Blade 15 są najlepszym argumentem przemawiającym za zakupem tej maszyny.
Sercem testowanej przez nas konfiguracji jest procesor Intel Core i7-10750H, a więc układ nowy, oparty na architekturze Comet Lake. Produkowany co prawda jak poprzednicy, w 14-nanometrowym procesie technologicznym, ale podrasowany w kilku miejscach, dzięki czemu oferuje potężny zapas mocy obliczeniowej.
6 rdzeni i taktowanie na pułapie 2,6 GHz pozwalają Blade 15 radzić sobie bez zarzutu nawet z bardzo wymagającymi aplikacjami, jak programy do obsługi plików 3D czy multimediów w wysokiej rozdzielczości. Do tego producent dorzucił solidny duet, czyli 16 GB pamięci RAM na kościach DDR4 3200 i pojemny dysk SSD z interfejsem NVMe. Całość tworzy dobrze zoptymalizowany zestaw, który sprawdzi się w każdym scenariuszu.
Jest tylko jedno „ale” – chłodzenie. Razer nie ryzykował i zdecydował się temperować taktowanie procesora przy długotrwałym obciążeniu, w efekcie czego CPU często pracuje poniżej swoich możliwości – nawet i niemal 30% wolniej, niż wskazywałaby na to jego parametry. Nie czuje się tego w normalnym użytkowaniu, ale będzie już zauważalne w wypadku renderowania filmów czy szeroko pojętej pracy z multimediami, co dobrze pokazuje poniższy wykres dla jednego z najbardziej wymagających testów z pakietu PCMark 10 Extended, gdzie Blade 15 jest niewiele lepszy od notebooków wyposażonych z procesor Intel Core i7-9750H, a więc model o jedną generację starszy.
Graczy ucieszy obecność grafiki GeForce RTX 2070 Max-Q, czyli jednego z topowych, mobilnych układów NVIDII (jeszcze) najnowszej generacji. To mocna karta, która pozwala bez zgrzytów uruchomić każdą grę w rozdzielczości Full HD i satysfakcjonującej płynności przy wysokich lub bardzo wysokich ustawieniach.
Z naszego testowego zestawu tylko jedna pozycja chodziła poniżej granicy 60 kl./s – była to, co trudno uznać za niespodziankę, najnowsza odsłona zremasterowanej gry Crysis w najwyższych ustawieniach (czyli słynnym już „Can it run Crysis?”). To oznacza tylko jedno – mocy obliczeniowej jest tu co najmniej na najbliższe 2 lata.
Wspominałem, że Razer konserwatywnie podchodzi do tematu chłodzenia. Być może z uwagi na to, że Blade 15 w wersji Base ma prostszy i mniej rozbudowany układ chłodzenia, który nie zawsze radzi sobie ze sprawnym odprowadzaniem ciepła poza obudowę. Ta ostatnia szybko się bowiem nagrzewa i osiąga temperatury rzędu 50 stopni C w najcieplejszych obszarach – na spodzie i w górnej części pulpitu roboczego. To spora wada w wypadku laptopa, który z definicji będzie często pracował na wysokich obrotach.
Głośność chłodzenia nie wykracza poza standardowe widełki – przy maksymalnie rozkręconych wentylatorach (są dwa) poziom hałasu osiąga 52 dB, co plasuje Blade 15 w połowie stawki. To hałas odczuwalny, ale jeszcze akceptowalny. Jest sporo głośniejszych maszyn na rynku.
Razer Blade 15 (2020) to laptop równie ciekawy, co trudny w ocenie. Analizując możliwości tej maszyny bez odnoszenia się do konkurencji łatwo wyciągnąć wniosek, że to świetny laptop dla gracza. Ma olbrzymi zapas mocy obliczeniowej, więc poradzi sobie z każdą grą, a do tego jest świetnie zrobiony, ma przyzwoite głośniki i rozbudowany zestaw portów.
Z drugiej strony, przy wycenie oscylującej w okolicy ponad 9 tys. zł trudno nie zauważyć jego braków – choćby w kontekście jakości i podświetlenia klawiatury, parametrów ekranu czy wydajności układu chłodzenia, o takich rzeczach jak brak czytnika kart SD czy logowania w systemie Windows Hello nawet nie wspominając.
To prowadzi do wniosku, że Razer Blade 15 (2020) to świetny komputer, ale wybiorą go przede wszystkim entuzjaści amerykańskiej marki. Jeśli należysz do tego grona zdecydowanie zachęcam cię jednak do poszukania dobrej promocji na droższy model Advanced – szczególnie w wersji z grafiką RTX 2080 SUPER. To będzie lepszy wybór i – choć zabrzmi to paradoksalnie zważywszy na koszt tej wersji – bardziej opłacalny zakup.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.