Na efekty współpracy pomiędzy ARM i nowym wlaścicielem firmy – Nvidią – nie trzeba było długo czekać. Brytyjczycy zamierzają na poważnie wejść do rywalizacji w segmencie ultramobilnych laptopów, prezentując ARM Cortex-A78C – pierwszy układ SoC własnej produkcji dla notebooków pozostających w ciągłej łączności.
Zupełnie niespodziewanie na poletku układów SoC przeznaczonych dla laptopów zrobił się spory tłok. Prekursorem tej gałęzi układów mobilnych był Qualcomm, który zdążył już wypuścić na rynek kilka propozycji z rodziny Snapdragon, m.in. 8cx czy 835.
Już wkrótce do rywalizacji na tym polu przystąpi Apple, które 10 listopada ma zaprezentować pierwsze MacBooki z autorskim ARM. Nieoczekiwanie jednak do rywalizacji przystępuje duży, trzeci gracz.
ARM wraz z Nvidią zaprezentowały bowiem SoC ARM Cortex-A78C, który już niebawem ma znaleźć się na wyposażeniu pierwszych laptopów o charakterystyce ultramobilnej.
Układ ma zostać wyposażony w 8 tzw. dużych procesorów, w odróżnieniu od smartfonów, które oprócz czterech wydajnych rdzeni otrzymują także cztery mniej wydajne, zwyczajowo bazujące na architekturze Cortex-A55. To ma pozwolić na osiągnięcie większej wydajności w kwestii wielowątkowości.
ARM Cortex-A78C otrzyma także sporo pamięci cache L3, a konkretniej – 8 MB. To oczywiście przyspieszy działanie CPU w kontekście przetwarzania dużej ilości danych, ale także ma wpłynąć na pracę układu w grach. Na sporą wydajność w zastosowaniach gamingowych bym jednak nie liczył, bo to SoC o zupełnie innej charakterystyce.
AMD otwarcie zapowiada bowiem, że – podobnie jak w innych układach tego typu przeznaczonych dla laptopów – istotny będzie tutaj czas pracy na baterii oraz możliwość pozostawania w ciągłej łączności przy wykorzystaniu internetu w technologii 4G lub 5G.
Co ciekawe, ARM nie zamierza samodzielnie produkować nowego, mobilnego CPU – wprowadzanie Cortex-A78C na rynek będzie odbywać się na zasadzie udzielania licencji zewnętrznym podmiotom. To może oznaczać, że laptopy z tym układem zaczną pojawiać się na rynku szybciej, niż się wszyscy tego spodziewamy.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.