Asus N53Jn to laptop, który na tle konkurencji wybijać ma się doskonałej jakości dźwiękiem i charakterystyczną dla produktów tajwańskiego giganta oryginalną stylistyką. To taki sprzęt, który można spokojnie polecić każdej osobie, nie mającej sprecyzowanego gustu komputerowego. Użytkownicy, którzy nie potrzebują biznesowego, gamingowego czy ultra-mobilnego laptopa, powinni zainteresować się właśnie N53Jn. Tak jest w teorii, ale czy rzeczywistość zweryfikuje tę tezę? Czy to rzeczywiście multimedialny komputer na każdą okazję? Po odpowiedzi na te pytania zapraszam do lektury maniaKalnej recenzji i obejrzenia galerii zdjęć Asusa N53Jn.
Specyfikacja techniczna testowanego Asusa N53Jn prezentuje się następująco:
Powyższa specyfikacja techniczna jednoznacznie wskazuje, że mamy do czynienia z pełnokrwistym laptopem multimedialnym. To sprzęt przeznaczony dla osób, które nie potrzebują gamingowej torpedy w stylu Asusa G73Jw, ale jednocześnie nie zadowalają się niską jakością grafiki generowanej przez zintegrowane układy Intel GMA HD. Na rynku dostępnych jest kilka wersji N53Jn różniących się szczegółami technicznymi.
Pod kątem wyglądu, Asus N53Jn prezentuje się przyzwoicie, choć na kolana nie powala. Trochę znieczuliłem się ostatnio na awangardę w komputerach mobilnych i po innowacyjnych: G73Jw i Eee PC 1008P-KR, N53Jn już tak nie elektryzuje. Komputerowi niczego nie brakuje, aczkolwiek kilka rozwiązań konstrukcyjnych zamieszczono w nim chyba na siłę.
Laptop wygląda nieco topornie, ma jednak w sobie nutę romantyzmu charakterystyczną dla starszych modeli tajwańskiego giganta. Sprzęt nie należy do najcieńszych i najlżejszych komputerów na rynku; prawie 3 kg dosyć wyraźnie czuje się w dłoniach. Pokrywa ekranu została wykonana z materiału stylizowanego na aluminium. Jest ona zaskakująco sztywna i trwała, a odciski palców nie zbierają się na niej nagminnie.
W podobnych barwach wykończono pulpit roboczy. Na pochwałę zasługuje oryginalna, „marmurowa” tekstura pokrywająca okolice touchpada oraz przestrzeń służącą za podpórkę pod nadgarstki. Sama tekstura jest miła dla oka, natomiast fakt, że pokryto nią także gładzik u mnie budzi skojarzenie niechlujstwa lub nonszalancji. Wygląda to tak, jakby ktoś za jednym pociągnięciem farby chciał pomalować jak największy obszar.
Na pochwałę zasługuje fakt, że większość elementów obudowy prawidłowo ze sobą spasowano, a niepokojących skrzypów i ugięć materiału w N53Jn praktycznie nie uraczymy. Projektanci Asusa w opisywanym laptopie pozwolili sobie delikatnie popuścić wodze fantazji – mam tu na myśli swoiste wypiętrzenie tworzone przez maskownicę głośników między klawiaturą i ekranem. Wygląda fajnie, aczkolwiek pożytku z niego żadnego.
Matryca Asusa N53Jn ma przekątną 15.6″ i pracuje z natywną rozdzielczością 1366 x 768 pikseli. Pod względem parametrów ekran ani nie wybija się, ani nie odstaje od typowej klasy średniej. To nie jest jednak dobry sprzęt dla miłośników matowych wyświetlaczy. W N53Jn własne odbicie oglądać będziemy przy każdej nadarzającej się okazji.
Odwzorowanie kolorów jest przyzwoite, choć momentami niektóre z nich wydawały się nieco bledsze, niż powinny. W podobnym tonie możemy się wypowiedzieć o praktycznie każdym parametrze matrycy. Głębia czerni, kontrast czy maksymalna jasność są po prostu przeciętne.
Kąty widzenia także nie zaskoczą niczym pozytywnym. Horyzontalnie jest nieźle, ale wertykalnie wręcz tragicznie. Przy odchyleniu głowy, bądź ekranu o kilka stopni w górę i dół, bardzo szybko następuje utrata kontrastu i inwersja kolorów emitowanego obrazu.
Matryca N53Jn przytrzymywana jest przez dwa solidne zawiasy, które dobrze spełniają swoją rolę. Przy otwieraniu ekranu czuć niewielki opór, ale i tak całość działa płynnie. Maksymalny kąt rozwarcia ekranu wynosi około 130 stopni – to już niemal standard we współczesnych komputerach mobilnych.
Niestety, klawiatura także nie jest mocną stroną laptopa. Producent zdecydował się na odważny „powrót do przeszłości” – klawiatura nie jest typu wyspowego! Montowanie klasycznych konstrukcji jest w dzisiejszych czasach coraz rzadziej spotykane. Jednak w obliczu coraz wyższej kultury pracy w konkurencyjnych maszynach nie można o niej powiedzieć wiele dobrego.
Absolutnie niezrozumiałym dla mnie ruchem jest wrzucenie do N53Jn na siłę wydzielonego bloku numerycznego. Nie byłoby w tym nic gorszącego, gdyby nie fakt, że prawa strzałka znalazła się w nienaturalnym miejscu, tuż obok zera w sekcji numerycznej. Powoduje to sporo pomyłek, szczególnie na początku użytkowania notebooka.
Pozostałe klawisze są odpowiedniej wielkości, chociaż mam wrażenie, że cała konstrukcja jest mocno ściśnięta. Bardzo irytujące jest uginanie i chybotanie się niemal wszystkich przycisków. Mankament ten nie dość, że przeszkadza w sprawnym pisaniu to na dodatek szokująco wygląda. Nie spodziewałem się, że Asus kiedykolwiek zamontuje w swoim laptopie taki bubel. To bez wątpienia najgorsza klawiatura, z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia w testowanych komputerach mobilnych.
Z touchpadem jest podobnie… Pomijam już fakt, że gładzik nie został wydzielony ani kolorystycznie, ani materiałowo od reszty pulpitu roboczego. Błyszcząca farba jest nieprzyjemna w dotyku i skutecznie utrudnia nawigację. Same ruchy palca są miernie odwzorowane, a podłużna belka znajdująca się pod przestrzenią roboczą działa na zasadzie huśtawki i mimowolnie chwieje się raz w jedną, raz w drugą stronę. Porażka. Na dłuższą metę nie wyobrażam sobie życia z tym laptopem bez myszki.
Zdziwiłbym się, gdyby w laptopie, który jest reklamowany jako skierowany do melomanów-amatorów, dźwięk stał na niskim poziomie. Na szczęście, na tym polu N53Jn nie zawodzi.
Opisywany komputer jako jeden z pierwszych wyposażony został w technologię Asus SonicMaster powstałą we współpracy z firmą Bang & Olufsen ICEpower. Specyficzna konstrukcja głośników i duże komory rezonacyjne sprawiają, że generowany przez N53Jn dźwięk jest głośny, stosunkowo czysty i wyraźny. Można by się czepiać jakości basów, ale to bolączka niemal wszystkich współczesnych komputerów mobilnych.
Dla wielu użytkowników poważnym minusem może być mocno ograniczona maksymalna głośność. Jeżeli liczycie, że na N53Jn rozkręcicie imprezę lub wprawicie w drganie szyby w oknach to niestety, gorzko się rozczarujecie. Kiedy jednak korzystamy z dźwięku SonicMaster w kameralnym gronie lub za pośrednictwem słuchawek jest naprawdę bardzo dobrze.
Zupełnie jednak nie zgadzam się z twierdzeniem, że Asus N53Jn jest laptopem wybitnie muzycznym. Owszem, dźwięk w nim nie najgorszy, ale uznałbym to jako bonus do multimedialnego charakteru maszyny, a nie wyróżnienia na tle konkurencji.
Nietrudno jest mi sobie wyobrazić zwykłego użytkownika, który po zakupie Asusa N53Jn będzie niezadowolony z takiego czy innego jego elementu. Niestety, tym razem tajwański gigant daje nam całkiem spore pole do narzekania. Klawiatura, ekran oraz touchpad nie należą do najmocniejszych stron maszyny. Z drugiej strony dźwięk oraz wydajność stoją na zadowalającym poziomie, co dla multimedialnego kombajnu wielozadaniowego powinno w zupełności wystarczyć. N53Jn nie jest jednak komputerem bez wad, a jego zakup polecam jedynie cierpliwym oraz wyrozumiałym miłośnikom mobilności.
Plusy:
+ bardzo mocna specyfikacja techniczna
+ USB 3.0
+ dobrej klasy dźwięk
+ cicha praca
Minusy:
– fatalna matryca
– chybotliwa klawiatura
– kiepski touchpad
– toporny i ciężki
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.