Laptop Huawei MateBook D 16 wyróżnia się nietypowym ekranem 16,1″, procesorem AMD Ryzen i baterią pozwalającą na nawet 10 godzin pracy bez kabla. Czy ma jakieś wady? Czy warty jest swojej ceny?
Nietuzinkowy ekran 16,1″, procesor Ryzen 5 4600H, rewelacyjny czas pracy na jednym ładowaniu, WiFi w standardzie 6 ax, autorskie oprogramowanie i… ciekawa oferta przedsprzedażowa – Huawei MateBook D 16 wydaje się idealnie skrojony pod oczekiwania dzisiejszych konsumentów.
Czy nowy laptop chińskiego producenta ma jakieś wady? Czy warto kupić Huawei MateBook D 16? Czas to sprawdzić!
Spis treści
Huawei MateBook D 16 jest obecnie w Polsce dostępny tylko w jednej konfiguracji. Cenę laptopa ustalono na poziomie 3999 zł.
Warto natomiast odnotować, że obok regularnej oferty sklepowej dostępna jest również ciekawa promocja w sklepie samego producenta. Kupując komputer do 2 kwietnia w prezencie zgarniesz monitor warty 699 zł, a do tego dostaniesz dodatkowy rok gwarancji, co łącznie daje ochronę przez 3 lata!
Poniżej znajdziesz szczegółową specyfikację modelu Huawei MateBook D 16:
Chiński producent doskonale wie, jak robić ładne laptopy (wystarczy zerknąć na Huawei MateBook X z ubiegłego roku), stąd nie dziwi fakt, że obudowa nowego notebooka wykonana została z anodyzowanego aluminium. Wzornictwo jest proste i klasyczne, co podkreśla także wykończenie w szarym macie (Huawei określa ten odcień mianem Kosmicznej Szarości).
Spasowanie i wykonanie obudowy jest na dobrym poziomie. Widoczna jest tendencja do lekkiego uginania się pod naciskiem płyty pulpitu roboczego czy pokrywy, ale nie jest to nic, co faktycznie wpłynęłoby na komfort pracy.
Pokrywę zdobi logo marki. Ekran wspiera się na solidnym zawiasie pozwalającym na wychylenie aż do około 150 stopni, co zdecydowanie ułatwi korzystanie z laptopa w każdych warunkach. Opór stawiany przez zawiasy jest zauważalny – pokrywę niełatwo podnieść jednym palcem (niemniej jest to możliwe).
Waga urządzenia oscyluje w okolicy 1,7 kg, nie jest to więc typowy, ultramobilny komputer jak na standardy 2021 roku. Warto natomiast zwrócić uwagę na to, że redukując ramki wokół wyświetlacza, w obudowie zwykle kojarzonej z 15-calowymi maszynami udało się chińskim projektantom zamknąć ekran o większej, bo aż 16,1-calowej przekątnej.
Kamerkę ukryto w klawiaturze – mieści się w schowku między klawiszami F6 i F7. To rozwiązanie, z którego Huawei już słynie, ma swoich zwolenników i przeciwników. Ci ostatni narzekają głównie na mało atrakcyjne kadrowanie obrazu, ale w praktyce nie ma to większego znaczenia, bo z uwagi na słabe parametry kamerki (tylko 0,9 Mpix i brak wsparcia funkcji Windows Hello) zapewne i tak używać jej będziesz co najwyżej sporadycznie.
Na plus przemawia za to fakt, że kamerkę można w każdej chwili ukryć w schowku (więc masz pewność, że jest wyłączona) oraz to, że mikrofon rewelacyjnie zbiera dźwięk, ładnie filtrując szum otoczenia. Pod tym względem Huawei MateBook D 16 wypada nawet lepiej niż AORUS 15G XC ze wsparciem aplikacji Nahimic!
Skomplementować wypada także 2-watowe głośniki stereo, które umieszczono nietypowo, bo po bokach klawiatury. Takie rozwiązanie sprawia, że trudno jest je zasłonić (przy klasycznych głośnikach skierowanych do dołu często się to zdarza), a i sam dźwięk jest klarowny i ładnie wybrzmiewający w wysokich i średnich tonach. Basów rzecz jasna tu nie uświadczysz, ale też nie jest to żadna niespodzianka – mało który laptop w tym segmencie oferuje coś więcej.
W kontekście portów do dyspozycji mamy 2 klasyczne złącza USB 3.2 Gen1 oraz dwa USB-C z funkcją ładowania. Te ostatnie obsługują również opcję przesyłania obrazu, przy czym producent deklaruje wsparcie dla standardu DisplayPort 1.4, ale nasz egzemplarz obsłużył sygnał 4K przy maksymalnie 30 Hz. Towarzyszy im gniazdo HDMI (przesył obrazu do 4K/60 Hz włącznie) oraz jack 3,5 mm do podpięcia słuchawek i mikrofonu. Brakuje jedynie czytnika kart SD.
Fajnym i przydatnym dodatkiem jest czytnik linii papilarnych wbudowany w przycisk zasilania, który pozwala się zalogować do Windows Hello od razu po włączeniu komputera – to już znak rozpoznawczy Huawei, podobnie jak chowana kamerka umieszczona na klawiaturze.
Obudowę stosunkowo łatwo rozebrać – wszystkie śrubki są łatwo dostępne, a spodnia płyta opiera się na klasycznych zatrzaskach. Po zdjęciu osłony niewiele jednak zdziałasz – pamięć jest wlutowana, podobnie jak wszystkie inne kluczowe komponenty. Wyjątkiem jest jedynie gniazdo dysku SSD, gdzie możesz podpiąć dodatkowy nośnik, jeśli oferowane w fabrycznej konfiguracji 512 GB okaże się wartością zbyt małą.
MateBook D 16 wyposażony został w klawiaturę membranową. To dobrze znany model, który gościł m.in. w poprzednich generacjach serii D.
Nie znajdziesz tu więc bloku alfanumerycznego (miejsca nie brakuje, ale projektanci woleli je zagospodarować na inny sposób, dając po bokach klawiatury głośniki, o których wspominałem wcześniej), a przyciski funkcyjne zmniejszono – podobnie jak dwie z czterech strzałek.
Skok klawiszy jest płytki (sięga 1 mm), ale odpowiedź wyraźna – to sprawia, że klawiatura MateBook D 16 jest stosunkowo „twarda”. Mimo to na laptopie pisze się wygodnie – kwestią przyzwyczajenia pozostaje oczywiście przestawienie się na ten specyficzny układ.
Nie zabrakło (na szczęście) podświetlenia klawiszy, przy czym akurat ten element zdecydowanie zapisuję po stronie mniej udanych rozwiązań. O ile pod względem barwy (biała) czy stopniowania (3 kroki) luminacja nie odbiega od konkurencyjnych modeli w tym segmencie, tak już jasność podświetlenia nieco rozczarowuje. Nawet w całkowitych ciemnościach klawisze są ledwo widoczne.
Świetnie za to prezentuje się gładzik. Jest duży, przyjemny w dotyku i co najważniejsze, precyzyjny, więc bez problemu zastąpi myszkę. Obsługuje też funkcję wielodotyku, a prawo- i lewoklik zintegrowano w belce ukrytej pod touchpadem.
Jedną z najbardziej widocznych nowości w laptopie najnowszej generacji jest ekran. Projektanci z Huawei postawili na bardzo wąskie ramki wokół wyświetlacza, więc udało im się zmieścić w obudowie „piętnastki” panel IPS o przekątnej aż 16,1″.
Ten nietypowy model wyprodukowała firma Chi Mei. Pracuje on w rozdzielczości Full HD, czyli 1920 × 1080 pikseli i oferuje szerokie kąty widzenia oraz jasność na poziomie niemal 330 cd/m2 przy nierównomierności podświetlenia sięgającej 12%. To w połączeniu z półmatową powłoką ekranu sprawia, że na czytelność obrazu w świetle raczej narzekać nie będziesz.
Standardowo mamy tu szerokie kąty widzenia gwarantowane przez panel typu IPS, jak również typową częstotliwość odświeżania (60 Hz) oraz czas reakcji (9 ms).
Ponadprzeciętnie prezentuje się natomiast pokrycie palety barw – w wypadku współczynnika gamut coverage to blisko 96% dla sRGB oraz blisko 67% dla AdobeRGB, a więc wartość w zupełności wystarczająca do amatorskiej (a nawet i półprofesjonalnej) obróbki grafiki czy filmów.
Huawei jest jednym z tych producentów, którzy wkładają sporo wysiłku w optymalizację czasu pracy laptopa na baterii i (na szczęście) MateBook D 16 nie jest tu wyjątkiem.
W obudowie zainstalowano akumulator 56 Wh, a w oprogramowaniu zaszyto kilka gotowych scenariuszy związanych z oszczędzaniem energii. Efekt? Zdecydowanie satysfakcjonujący.
Sercem notebooka jest stosunkowo energochłonny układ AMD (TDP na poziomie 45W), ale jeśli w podróży nie planujesz go wykorzystywać w 100% to możesz liczyć nawet na ponad 10 godzin pracy z daleka od gniazdka – oczywiście przy założeniu, że nie zrezygnujesz z trybu energooszczędnego. To bardzo dobry wynik i jeden z mocnych argumentów przemawiających za tym, że warto kupić laptopa MateBook D 16.
Co, jeśli musisz wycisnąć z procesora i grafiki przysłowiową ostatnią kroplę mocy? Jak pokazują nasze testy, w takim wypadku komputer wyłączy się po około 100 minutach, co i tak jest niezłym wynikiem.
Warto natomiast podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, fabryczna ładowarka wyglądem przypomina raczej adapter smartfonowy i jest niewiele od niego cięższa, co jest zdecydowanie dobrą wiadomością dla osób często podróżujących. Po drugie, dzięki technologii szybkiego ładowania możesz błyskawicznie uzupełnić zapasy energii – 15 minut przy gniazdku pozwala na nawet 2 godziny dalszej pracy bez kabla.
W przeciwieństwie do pasywnie chłodzonego MateBooka X, najnowszy reprezentant linii D napędzany jest układem AMD. To procesor Ryzen 5 4600H, a więc model wykonany w nowoczesnym procesie 7 nm, oferujący 6 rdzeni i taktowanie na poziomie aż 3 GHz. Towarzyszy mu zintegrowany układ graficzny Radeon RX Vega 6.
Pamięci RAM mamy aż 16 GB i to na kościach DDR4 (3200 MHz), a do tego wydajny dysk SSD z interfejsem NVMe, o pojemności 512 GB oraz WiFi Intela w standardzie 6 ax. To naprawdę ciekawy zestaw o zdecydowanie ponadprzeciętnej wydajności.
Huawei MateBook D 16 nie może co prawda rywalizować z typowo gamingowymi komputerami czy zaawansowanymi stacjami roboczymi, co nie znaczy, że nie stanowi wydajnej alternatywy dla domowego peceta. Wręcz przeciwnie. Wystarczy rzucić okiem na benchmarki i testy syntetyczne, aby dostrzec olbrzymi potencjał tej maszyny.
To nie jest komputer, którego możliwości kończą się na pakiecie biurowym czy czterech kartach otwartych przeglądarce. Na nowym MateBooku spokojnie obrobisz multimedia (nawet „surówkę” rozdzielczości 4K!), odpalisz program do tworzenia modeli 3D czy wyedytujesz zdjęcia w aplikacji Adobe (laptop zgarnął 4481 pkt w benchmarku Procyon Photo Editing dla programów Photoshop i Lightroom Classic).
Huawei MateBook D 16 nie został wyposażony w dedykowany układ graficzny – zamiast tego za wyświetlanie obrazu odpowiada zintegrowany Radeon RX Vega 6. Jak łatwo więc zgadnąć, zapaleni gracze nie mają czego tu szukać.
Jesli jednak grywasz sporadycznie i zazwyczaj w mniej wymagające lub starsze tytuły, ucieszy cię zapewne fakt, że przy rozdzielczości Full HD i niskich ustawieniach laptop utrzymuje stabilne 20-23 kl./s nawet w takich tytułach, jak Borderlands 3, Hitman 3 czy Deus Ex: Human Revolution. Nie o każdej integrze można to powiedzieć.
Wspominałem, że laptop jest chłodzony aktywnie. Odpowiadają za to dwa wentylatory określane przez Huawei mianem „płetwy rekina”, co związane jest konstrukcją ich łopatek. Olbrzymią zaletą tego rozwiązania jest dobry komfort pracy – przy zadaniach niewymagających wykorzystania pełni możliwości procesora, laptop pozostaje praktycznie bezgłośny.
Wchodząc na wyższe obroty stopniowo rozkręca się do około 46 dB – to daje już hałas wyraźnie zauważalny, ale w mojej ocenie jeszcze akceptowalny. Dodam też, że obudowa nie ma tendencji do nagrzewania się – nawet kiedy na APU czujniki notują maksymalne 100 stopni C (co zdarza się rzadko – zwykle w stresie temperatura nie przekracza 82 stopni C) najgorętsze miejsce obudowy osiąga co najwyżej 44 stopnie C i tylko punktowo – temperatura pulpitu roboczego nie przekracza 39 stopni C.
Huawei od dawna rozwija oprogramowanie instalowane na swoich laptopach – dzisiaj to już prawdziwy kombajn, który znacząco poprawia komfort korzystania z komputera.
Oprogramowanie PC Manager samodzielnie dba o to, aby sterowniki były zawsze aktualne, a notebook korzystał z optymalnego scenariusza zarządzania energią. Prawdziwym hitem jest jednak Huawei Share, czyli aplikacja pozwalająca na integrację środowiska Windows z oprogramowaniem kompatybilnych z tym rozwiązaniem smartfonów (czyli modeli marek Huawei i Honor).
Działa to rewelacyjnie. Możesz na przykład otwierać dokumenty zapisane w pamięci telefonu z pomocą programu na komputerze, albo przeglądać zdjęcia prosto z telefonu bez potrzeby ich zgrywania na dysk twardy komputera. Ba, możesz nawet na laptopie odbierać połączenia wideo przychodzące na telefon, albo używać myszki i klawiatury notebooka do poruszania się po interfejsie mobilnym. To bardzo wygodne rozwiązanie.
Huawei konsekwentnie umacnia swoją pozycję na polskim rynku. MateBook D 16 nie tylko ma wszystko, czego statystyczny Kowalski oczekuje po uniwersalnym laptopie do pracy, ale dorzuca do tego kilka naprawdę ciekawych rozwiązań, których u konkurencji nie znajdziesz – np. nietypowy ekran 16.1″.
To bardzo udany laptop, który w zasadzie sprawdzi się w każdym scenariuszu – poza gamingiem rzecz jasna. Jest ładny, smukły, ma sensowny zestaw portów, dobry ekran i bardzo wydajny zestaw podzespołów, a na baterii trzyma nawet ponad 10 godzin.
Czego zabrakło? Na pewno lepszego podświetlenia klawiatury i czytnika kart SD. Można też narzekać na cenę startową ustaloną na nie najniższym poziomie 3999 zł, ale ten ostatni problem łatwo skontrować kupując sprzęt w przedsprzedaży – w prezencie zgarniesz monitor warty 699 zł, przez co faktyczna cena laptopa jest dużo korzystniejsza.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Komentarze
Coś co skłoniło mnie to zakupu tego laptopa do jego 16'1 calowy ekran. Pracuje wiele godzin dziennie przy komputerze oraza zacząłem wykorzystywać go do śledzenia krypto. Sprawdza się ekstra i co najważniejsze można dostać do w atracyjnej cenie w VIP klubie komputronika. Pomocny artykuł! Dzięki.
Czy on ma dotykowy ekran? Myślałem że ma bo specjalnie zwracałem swojego matebook x 2020 i chciałem tego kupić ale nigdzie nie mogę tego doczytać.
Nie, nie ma dotykowego ekranu. Dotyk znajdziesz np. w MateBooku X Pro, ale to model o nieco innej charakterystyce niż linia D.
kurcze no nic ale lipa to będę musiał znowu zamówić matebook x 2020 ... Bo niczego tańszego chyba nie znajdę z dotykiem. A szkoda bo myślałem że te 16 cali w dotyku bardzo by mi odpowiadały
Co jest wydajnego w Radeon RX Vega 6 ?
Konkurencja w tej cenie oferuje GeForce RTX 2060.
Czas pracy zaledwie 100 minut pod obciążeniem też trudno uznać za dobry, bo konkurencja trzyma kilka razy dłużej.
RTX to zupełnie inna klasa grafiki, więc trudno ją porównywać z układami Vega. Jeśli już porównywać Vega, to raczej z serią GeForce MX.
100 minut pod maksymalnym obciążeniem to nie jest zły wynik jak na komputer z podzespołami tej klasy - Vega to nie integra Intela, ma większe wymagania, więc zużywa więcej energii. Nie ma też większego sensu patrzeć na MateBooka przez pryzmat maksymalnego zużycia energii, bo w praktyce rzadko kiedy taki scenariusz się ziści. To nie jest laptop do gier.
Dlaczego trudno porównywać kiedy konkurencja w tej cenie ma Legion 5 z RTX 2060 ?
Chyba tylko dlatego że Huawei przegra z kretesem.
100 minut to fatalny wynik jak na komputer z tak słabą karta graficzną.
Co pokazuje że ten laptop jest bez sensu, bo do grania czy wymagających zadań się nie nadaje.
Trudno porównywać gamingowy Legion z uniwersalnym MateBookiem, bo to komputery stworzone z myślą o różnych użytkownikach, szukających odmiennych rzeczy w komputerze.
MateBook nie jest komputerem do gier, za to ma ciekawszy ekran i na baterii pociągnie dłużej - i nie, nie w trybie maksymalnej wydajności, ale w trybie optymalizowanym / energooszczędnym, bo to te scenariusze w wypadku MateBooka trzeba rozważać jako preferowane z punktu widzenia typowego użytkownika.
Kończąc ten wątek ze swojej strony - ja widzę ogromną różnicę między tymi laptopami, Ty najwyraźniej jesteś innego zdania. I niech tak zostanie. :)
Poza tym nie wiem co jest ciekawego w kiepskim ekranie Full HD z migotaniem PWM. Konkurencyjny Xiaomi Mi Laptop Pro 15 ma ekran 3,5K OLED.
Przecież Lenovo też ma tryb oszczędzania energii. Wiec jest lepszy z punktu widzenia typowego użytkownika, bo pozwala wybierać między duża wydajnością a długim czasem pracy na baterii.