Popularny producent nośników danych oraz dysków sieciowych, czyli Western Digital, padł ofiarą ataku malware, który niestety odbija się na użytkownikach bardzo popularnych, zewnętrznych serwerów WD My Book Live. Jedynym panaceum na te dolegliwości jest… odłączenie urządzeń od sieci.
Usługi sieciowe ostatnimi czas regularnie znajdują się pod ostrzałem hakerów oraz złośliwego oprogramowania – ze sporymi kłopotami boryka się teraz koncern Western Digital, który dopuścił do rozprzestrzenienia się złośliwego oprogramowania typu malware na popularnych, pojemnych domowych serwerach z rodziny WD My Book Live.
Malware usuwa dane użytkowników. WD nie zna rozwiązania problemów
Ten dysk NAS stał się bowiem źródłem udręk wielu użytkowników, który zewsząd donoszą o tym, że ich dane zostały wymazane, a próba przywrócenia kopii zapasowej w znakomitej większości przypadków kończy się po prostu fiaskiem. Co więcej, wiele osób donosi także o przywróceniu ustawień fabrycznych tych urządzeń, co może oznaczać, że ich odzyskanie będzie potężnym wyzwaniem.
Co ciekawe, malware zdołało dostać się do serwerów NAS mimo faktu, iż znajdują się one za firewallem WD – jeszcze bardziej interesujący jest fakt, iż przedstawiciele koncernu zapewniają, że dane składowane na serwerach producenta nie zostały w żaden sposób naruszone. Prawdopodobnie więc ich zabezpieczenia były daleko bardziej idące, niż w przypadku tych domowych urządzeń.
Na niekorzyść ich użytkowników z pewnością wpływa fakt, iż są to sprzęty już wycofane ze sprzedaży, a ostatnia aktualizacja ich firmware została wykonana w 2015 roku. To szmat czasu, ale w żaden sposób nie powinno to wpływać na bezpieczeństwo danych, zwłaszcza że nośniki są połączone bezpośrednio z sieciowymi usługami Western Digital.
Co gorsza, na ten moment producent nie znalazł jeszcze rozwiązania tego problemu – jedyną poradą dla użytkowników tych urządzeń jest… ich odłączenie od sieci w celu ochrony danych. Firma ma pracować nad przywróceniem ich pełnej sprawności, ale to może potrwać.
Wychodzi na to, że jeden backup nie wystarczy. Powinniśmy jeszcze pomyśleć o backupie backupu, jakkolwiek komicznie to nie brzmi.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.