Hyperbook Pulsar V15 Zen w nowej odsłonie przynosi nie lada nowości – ten gamingowy laptop polskiego producenta został wyposażony w procesor Ryzen 9 5900HX oraz jeden z mocniejszych wariantów grafiki GeForce RTX 3070. Sprawdzam, jak ta kombinacja wypada w praktyce.
Polski Hyperbook słynie z oferowania laptopów o wyśrubowanych specyfikacjach. Najnowszy Pulsar V15 Zen jest tego dobrym przykładem.
Sprzęt nie tylko doczekał się jednego z najmocniejszych procesorów mobilnych, czyli układu AMD Ryzen 9 5900HX, ale również wydajnej grafiki z logo NVIDII – to GeForce RTX 3070 Laptop z TGP ustawionym na pułapie aż 140W. Wszystko to zamknięto w relatywnie smukłej i lekkiej obudowie, dorzucając przy okazji ekran odświeżany w 165 Hz.
Czy postawienie na taką kombinację podzespołów było dobrym pomysłem? Czas się o tym przekonać.
Hyperbook Pulsar V15 Zen – cena i specyfikacja
Najnowsza edycja laptopa z serii Pulsar powstała na bazie konstrukcji chińskiej marki TongFang i jak to w wypadku firmy Hyperbook bywa, jest raczej rozsądnie (jak na standardy 2021 roku) wyceniona.
Cena podstawowego wariantu laptopa wynosi obecnie 8799 zł – za te pieniądze dostajesz procesor AMD Ryzen 9 5900HX i grafikę GeForce RTX 3070 8 GB, z TGP na maksymalnym poziomie 140W (uwzględniając technologię Dynamic Boost), którym towarzyszy 8 GB pamięci RAM na kościach DDR4 i dysk SSD o pojemności 500 GB.
Nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie, aby ten zestaw rozbudować – na przykład dodając więcej pamięci RAM, większy dysk SSD (lub więcej nośników), ulepszając WiFi do modelu z logo Killer, czy w końcu dodając system operacyjny (wersja podstawowa przychodzi z Windowsem w wersji Trial).
Testowana przez nas maszyna doczekała się kilku usprawnień względem podstawowego wariantu. Poniżej znajdziesz szczegółową specyfikację laptopa Hyperbook Pulsar V15 Zen w edycji, która zawitała do redakcji techManiaKa. Cena naszej konfiguracji wyniosła niemal 9400 zł.
- Ekran: IPS 15,6”, matowa powłoka, rozdzielczość 2560×1440, 165 Hz;
- Procesor: AMD Ryzen 9 5900HX (3.3 GHz, 8 rdzeni, TDP 45W);
- Grafika: NVIDIA GeForce RTX 3070 Laptop (8 GB, TGP 140W);
- Pamięć: 16GB DDR4 (3200 MHz);
- Dysk: SSD NVMe 1 TB;
- Bateria: 62 Wh
- Porty: 1 x USB 3.1 (Gen 2), 2 x USB 3.1 (Gen 1), 1 x USB-C 3.1 (Gen 2 z funkcją przesyłania obrazu DP 1.2), 1 x HDMI 2.0, 1 x LAN, 2 x audio (mikrofon i słuchawki niezależnie), czytnik microSD;
- Bezprzewodowa łączność: 802.11ax Intel Wi-Fi 6 AX200 + Bluetooth 5.0;
- Klawiatura: podświetlana (podświetlenie RGB, cztery niezależne strefy), membranowa, z blokiem numerycznym;
- Kamerka: 0,9 Mpix, 720p, z obsługą Windows Hello;
- Wymiary: 355 x 236 x 19,7 mm;
- Waga: 1,7 kg.
Lekki laptop do gier? To możliwe!
Tegoroczny Hyperbook Pulsar V15 Zen zadaje kłam tezie, że laptopy do gier muszą być ciężkie i muszą wyglądem przypominać cegłę. Najnowszy projekt polskiej marki zbudowany został na bazie kadłubka chińskiej firmy TongFang, co oznacza, że podobieństw do „klasycznych” modeli pokroju Hyperbook NH7 jest tu niewiele.
Choć format obudowy nie odbiega dalece od klasycznej 15-tki, to dzięki wykorzystaniu lekkiego stopu magnezu z aluminium i „odchudzeniu” obudowy, producentowi udało się zejść do zaledwie 1,7 kg wagi przy grubości niespełna 20 mm.
Co więcej, sam design jest niezwykle stonowany, wręcz ascetyczny. Szare, matowe wykończenie i klasyczna sylwetka upodobniają nowego V15 raczej do laptopa biznesowego, niż konsoli dla gracza. Wzorniczych dodatków jest tu jak na lekarstwo – gamingowy pazur widać w zasadzie tylko w niedużym, podświetlonym diodami LED RGB froncie laptopa.
Kanałów wentylacyjnych nie brakuje, ale nie są one specjalnie masywne, czy uwypuklone wzornictwem obudowy, przez co nie rzucają się w oczy. Są natomiast wygodnie rozmieszczone – strumień ciepłego powietrza jest wyrzucony głównie na tył obudowy, co pozytywnie wpływa na komfort pracy z urządzeniem.
Boczne ramki okalające 15,6-calowy ekran są stosunkowo wąskie, nieduża jest również górna listwa, kryjąca kamerkę o standardowej rozdzielczości 0,9 Mpix. Ta ostatnia ma typowe parametry, ale oferuje wsparcie dla funkcji Windows Hello, co pozwala na łatwe i bezproblemowe logowanie z użyciem mechanizmu rozpoznawania twarzy.
Co ważne, to sprawnie działające rozwiązanie, co jest o tyle istotne, że laptop nie ma czytnika linii papilarnych, więc kamerka jest jedyną opcją autoryzacji (poza hasłem i PINem).
Konstrukcja mechanizmu podnoszenia pokrywy pozwala na wychylenie ekranu do około 140 stopni, przy czym opór stawiany przez zawiasy jest wyraźnie zauważalny – na tyle, że podniesienie pokrywy jednym palcem bywa niemożliwe bez uprzedniego przytrzymania drugą ręką pulpitu roboczego.
Zestaw portów na pierwszy rzut oka nie sprawia wrażenia bardzo rozbudowanego, ale w rzeczywistości mamy tu komplet najpotrzebniejszych rozwiązań, w tym dwa złącza pozwalające na przesłanie obrazu (HDMI 2.0 oraz USB-C 3.1 Gen 2 z funkcją przesyłania obrazu DP 1.2), niezależne gniazda audio na słuchawki i mikrofon, czytnik kart micro SD, a nawet port ethernetowy.
Całości dopełnia dedykowane złącze ładowarki oraz trzy „duże” porty USB – dwa w standardzie USB 3.1 Gen 1 i jeden USB 3.1 Gen 2. Rozmieszczenie gniazd jest wygodne – złącza pozwalające na „wypchnięcie” wideo umieszczono z tyłu obudowy, podobnie jak gniazdo ładowarki i LAN, podczas gdy reszta portów trafiła na boki urządzenia.
Stereofoniczne głośniki umieszczono po bokach laptopa, blisko frontu obudowy. Są donośne, ale w kontekście jakości nie odbiegają od tego, co w gamingowym segmencie jest standardem – mamy więc dobrze zarysowane średnie i wysokie tony i brak niskich tonów (co nie dziwi z uwagi na brak subwoofera).
Podobnie jak w wypadku innych laptopów sygnowanych logo Hyperbook, spód urządzenia można bez większego problemu zdemontować – żadna ze śrub nie została zamaskowana lub ukryta.
Po zdjęciu dolnej osłony zyskujesz dostęp do interfejsu dysków twardych, systemu chłodzenia, gniazd pamięci RAM oraz akumulatora – wszystkie komponenty zostały dobrze zabezpieczone i uporządkowane, więc konserwacja laptopa nie powinna nieść żadnych problemów.
Klawiatura podświetlana w czterech strefach
Hyperbook Pulsar V15 Zen został wyposażony w klawiaturę membranową z blokiem numerycznym, przy czym ten ostatni został dostawiony to głównego bloku klawiszy bez żadnego odstępu, podobnie jak segment strzałek.
Płytki klawiszy nie są profilowane, a odstępy są niewielkie. To wszystko sprawia, że klawiatura wygląda na przeładowaną – mimo to na laptopie pisze się nieźle. Duża w tym zasługa wyraźnego, niemal 2,5-milimetrowego skoku i mocnej odpowiedzi. Przeszkadzać może natomiast krótki lewy Shift.
Pulsar V15 Zen to komputer, na który trudno się szybko przesiąść – duże zagęszczenie klawiszy i brak profilowania skutecznie utrudniają bezwzrokowe pisanie przez pierwsze godziny pracy, ale ten efekt z czasem mija.
Warto natomiast skomplementować podświetlenie klawiszy, bo jest 4-strefowe w palecie RGB, a nie monolityczne, co w tym przedziale cenowym wcale nie jest rzeczą oczywistą (co pokazuje choćby ASUS ROG Zephyrus M16). Daje to już pewne możliwości personalizacji i nakładania kreatywnych efektów świetlnych – nie tak bogate, jak w wypadku indywidualnie podświetlanych klawiszy, niemniej nieporównywalnie bogatsze względem jednostrefowej luminacji.
Gładzik jest duży i wygodny w użyciu – pokryty został przyjemną w dotyku powłoką dającą dobry poślizg. Obsługuje funkcję wielodotyku, a marginesy martwych stref są minimalne.
Prawo- i lewoklik połączono w jednej belce ukrytej pod touchpadem – implementacja tego rozwiązania nie jest jednak najlepsza, gdyż powierzchnia płytki dotykowej jest przez to w dolnej części lekko obniżona. Same przyciski chodzą natomiast miękko i nie są głośne.
Ekran: gracze narzekać nie będą
Laptopy budowane na chińskich kadłubkach zazwyczaj oferują co najwyżej przeciętne ekrany. Na szczęście w wypadku nowego V15 Zen mamy do czynienia z miłym wyjątkiem od tej reguły.
Zacznijmy od parametrów. Producent postawił na 15,6-calowy panel typu IPS wyprodukowany przez koncern BOE. Wyświetlacz pracuje w natywnej rozdzielczości 2560×1440 i odświeżany jest w 165 Hz. Jeśli dołożymy do tego akceptowalne opóźnienie 8 ms GtG, dostajemy całkiem niezły zestaw do grania.
Warto też skomplementować jakość odwzorowania kolorów. Pomiary dla współczynnika gamut coverage pokazały blisko 97% dla sRGB, niemal 72% dla DCI-P3 oraz 69% dla AdobeRGB – nie jest to oczywiście poziom nowych notebooków z linii Razer Blade czy zaawansowanych maszyn z logo ROG, niemniej z punktu widzenia gracza to są całkiem niezłe osiągi.
Satysfakcjonujący jest również poziom podświetlenia – to ponad 350 cd/m2, co w połączeniu z matową powłoką ekranu skutkuje dobrą czytelnością obrazu także przy mocnym świetle. Nierównomierność podświetlenia nie przekracza 8% – to dobry wynik.
Na baterii długo nie pograsz, ale i tak jest nieźle
Wewnątrz obudowy umieszczono akumulator 62 Wh – nie jest to duża wartość, co od razu daje do zrozumienia, że długi czas pracy na jednym ładowaniu nie był na liście priorytetów producenta. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że V15 „uzbrojono” w wydajny procesor AMD i jeden z najmocniejszych wariantów RTX 3070 – taki duet jest w stanie błyskawicznie wydrenować każdą baterię.
Niemniej, i tak jest nieźle.
Grać bez kabla nie polecam, ale jeśli zdecydujesz się na taką opcję, możesz liczyć na około 90 minut zabawy z daleka od gniazdka. Wbrew pozorom to nie jest zły wynik, przy czym warto pamiętać o tym, że w trybie zasilania bateryjnego wydajność laptopa (nawet w trybie gamingowym) jest wyraźnie zredukowana.
Jeśli myślisz o pracy z przeglądarką, dokumentami czy multimediami, to w tym scenariuszu możesz liczyć na około 6, a nawet 7 godzin bez potrzeby sięgania po ładowarkę. Zważywszy na parametry laptopa to wynik w pełni satysfakcjonujący – w gamingowej klasie rzecz jasna.
Dodam, że dołączony do zestawu zasilacz ma 230 W i jest to jedyna opcja, aby zasilić komputer – umieszczone w obudowie gniazdo USB-C nie obsługuje funkcji Power Delivery.
Mocny procesor i grafika z wysokim TGP
Hyperbook Pulsar V15 Zen dostępny jest w konfiguracji z tylko jednym procesorem – ale jest to model zdecydowanie topowy, bo producent postawił na układ Ryzen 9 5900HX – ten potężny CPU ma 8 rdzeni i rozpędza się do 3,3 GHz, a skokowo potrafi dobić nawet do 4,6 GHz, dzięki czemu wiele konkurencyjnych układów Intela zostawia daleko w tyle.
To procesor dobrze nam znany – gościł choćby w laptopach ASUS ROG Strix SCAR 17 G733Q czy Razer Blade 14 – oba chwaliliśmy za wysoką wydajność i nie inaczej jest w wypadku najnowszej pozycji polskiego Hyperbooka. Zwłaszcza że towarzyszą mu szybkie pamięci na kościach DDR4 3200 MHz – w naszym wariancie jest to 16 GB, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby w obudowie zmieścić nawet i 64 GB.
Kolejny punkt na liście wyposażenia to szybki dysk SSD z interfejsem NVMe o pojemności aż 1 TB. Tercet uzupełnia układ graficzny NVIDIA GeForce RTX 3070 Laptop z 8 GB pamięci i TGP na nieczęsto spotykanym, maksymalnym poziomie 140W.
Stosunkowo wysoko ustawiony poziom TGP dzięki technologii Dynamic Boost zdecydowanie dodaje temu GPU skrzydeł. Wystarczy zerknąć na wyniki benchmarków, aby dostrzeć, że teoretycznie słabszy Hyperbook Pulsar V15 Zen idzie łeb w łeb z na pozór mocniejszym Blade’m 14 wyposażonym w grafikę RTX 3080, jednocześnie w niektórych przypadkach zostawiając w tyle droższy, także „uzbrojony” w RTX 3070 model ASUS ROG Zephyrus M16.
To widać również w grach – laptop bez zająknięcia radzi sobie z najnowszymi i najbardziej wymagającymi tytułami, oferując solidne 60 kl./s w niemal każdej produkcji w wysokich ustawieniach i rozdzielczości Full HD. Przy włączeniu śledzenia promieni jest ciut gorzej, ale nawet Cyberpunk 2077 czy Control w jakości Ultra nie notują mniej niż 45-50 kl./s.
Korzyści z wysokiego TGP widać również w operacjach na algorytmie Dagger-Hashimoto – po lekkim tuningu laptop bez problemu wchodzi na próg 64 MH/s, więc domowi górnicy będą mieli powody do radości. Tym bardziej że komputer z powodzeniem przechodzi każdy test stabilności – od 20-krotnie zapętlonego 3DMark Stress Test (osiągając wynik 98,9% dla benchmarku Port Royal), na 2-dobowym „teście koparki” kończąc.
Nie samą zabawą jednak człowiek żyje, więc na pewno ucieszy cię fakt, że w pracy na nowego V15 też narzekać nie będziesz. Mocny procesor, szybki dysk, nowoczesny układ WiFi pracujący w standardzie 6 ax i zapas RAMu to kombinacja, którą trudno jest „zajechać” – bez względu na to, czy myślisz o obróbce multimediów, projektach 3D czy operacjach na bazach danych.
Dobrze to obrazują wyniki testów syntetycznych – ponad 9,1 tys. pkt w benchmarku PCMark 10 Extended czy ponad 6 tys. pkt w wypadku Procyon Photo Editing.
Chłodzenie opiera się na dwóch wentylatorach ulokowanych na przeciwległych końcach obudowy. I jak to w wypadku chińskich kadłubków bywa, jest to stosunkowo głośne rozwiązanie.
O ile w mniej wymagających zadaniach (jak praca z przeglądarką czy odtwarzanie multimediów) poziom szumu jest ledwo zauważalny, tak w grach staje się już wyraźnie słyszalny, w szczytowych punktach dochodząc nawet do granicy 59 dB – z testowanych przez nas ostatnio maszyn tylko Gigabyte AORUS 15G XC wypada na tym polu gorzej.
Nie zachwyca też fakt, że obudowa stosunkowo szybko robi się gorąca – zwłaszcza w spodniej części, gdzie temperatury punktowo dochodzą do 58 stopni C. Zdecydowanie nie polecam więc grania z laptopem na kolanach. Pulpit roboczy na szczęście już tak gorący nie jest – tutaj najwyższy pułap to około 52 stopni C, przy czym sam blok klawiatury zazwyczaj nie nagrzewa się przesadnie.
Warto na koniec wspomnieć jeszcze o oprogramowaniu, które w wypadku Hyperbooka tradycyjnie okrojone jest do minimum i sprowadza się do aplikacji zarządzającej m.in. kolorem podświetlenia klawiszy i wydajnością układu zasilającego oraz chłodzenia.
Czy warto kupić laptopa Hyperbook Pulsar V15 Zen?
Hyperbook Pulsar V15 Zen to dobry laptop gamingowy – cechuje się ponadprzeciętną wydajnością, a do tego nie ma istotnych wad.
Jeśli szukasz mocnego laptopa do gier, najnowsza propozycja polskiej firmy zdecydowanie zasługuje na uwagę. To nieźle zrobiony komputer mobilny, który na niemal każdym polu wypada co najmniej dobrze. I choć może być trudno w to uwierzyć patrząc na cenę zaczynającą się od 8799 zł, to jak na standardy 2021 roku jest to dobrze wyceniony sprzęt.
Trzeba oczywiście pamiętać o tym, że chłodzenie nie jest mocną stroną tej maszyny, a stonowany design nie każdemu graczowi przypadnie do gustu, niemniej w ogólnym rozrachunku to jeden z najciekawszych laptopów gamingowych w ofercie firmy Hyperbook. Od nas dostaje wyróżnienie „Wybór redakcji”.
Szukasz innego laptopa? Sprawdź nasz ranking najlepszych laptopów do gier.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Bardzo podoba mi się stonowany design. Dla mnie nie ma nic gorszego, niż odpustowo-gamingowy laptop, który świeci i mruga jak choinka.
Fajnie, tylko po co to komu. Za te pieniądze można mieć mocarny desktop do grania. Który można ewentualnie rozbudować lub naprawić. Laptop do gier? dajcie spokój.. jeszcze rozumiem, że ktoś jest zawodowym graczem i trenuj czy coś..
Dla wszystkich innych.. bez sensu.
Nie ma istotnych wad… poza serwisem. Jak się posypie, to życzę szczęscia w realizacji gwarancji. Cienka obudowa w takim lapku, to nie jest żadna zaleta, bo – cytując klasyka – praw fizyki pan nie zmienisz, nie bądź pan głąb. Gdzieś te temperatury muszą się wydostać a jak nie mają zbyt wiele wyjścia, to wcześniej czy później serwis będzie miał co robić z tym sprzętem.