Gamingowy laptop Hyperbook NV5 z 2022 roku ma być odpowiedzią na potrzeby oszczędnych graczy – najtańsza konfiguracja przynosi grafikę GeForce RTX 3050 oraz procesor i5-12500H dwunastej generacji (Alder Lake-H). Czy to dobry laptop do gier?
Jeśli szukasz dobrego laptopa do gier nie masz dzisiaj łatwo. Jest albo słabo, albo drogo, albo sprzętu nie ma w sklepach. Rozwiązaniem tej sytuacji miała być premiera układów graficznych RTX 3050 / RTX 3050 Ti – tańszych, ale obsługujących ray tracing i wystarczająco wydajnych do grania w Full HD.
Jednym z przedstawicieli premierowej linii maszyn z RTX 3050 jest laptop polskiej marki – Hyperbook NV5. Czas sprawdzić, czy to dobry komputer do grania (i nie tylko).
Duża część oferty polskiej marki opiera się na kadłubkach produkcji Clevo i nie inaczej jest w wypadku modelu NV5, co pozwoliło utrzymać stosunek ceny do wydajności na relatywnie rozsądnym poziomie.
Cena podstawowego wariantu laptopa wynosi obecnie 5299 zł – za te pieniądze dostajesz procesor i5-12500H dwunastej generacji (Alder Lake-H) i grafikę NVIDIA GeForce RTX 3050 4 GB z TGP na maksymalnym poziomie 75W (uwzględniając technologię Dynamic Boost), którym towarzyszy 8 GB pamięci RAM na kościach DDR4 i dysk SSD o pojemności 500 GB.
Jak na Hyperbooka przystało, zestaw ten można znacząco rozbudować – na przykład dodając więcej pamięci RAM, większy dysk SSD (lub więcej nośników), ulepszając WiFi do modelu z logo Killer, czy w końcu dodając system operacyjny (wersja podstawowa przychodzi z Windowsem w wersji Trial).
Warto przy okazji odnotować, że Hyperbook NV5 jest również dostępny z mocniejszym procesorem i7 i grafiką RTX 3050 Ti, w sprzedaży jest także wariant z grafiką GeForce RTX 3060.
Testowana przez nas maszyna doczekała się kilku usprawnień względem podstawowego wariantu. Poniżej znajdziesz szczegółową specyfikację laptopa Hyperbook NV5 w edycji, która zawitała do redakcji techManiaKa. Cena naszej konfiguracji wyniosła 5738 zł.
Podobnie jak linia NH5/NH7, tak i tegoroczna seria NV5/NV7 pod względem wzorniczym nie wyróżnia się niczym specjalnym. Nasz model zbudowano na bazie kadłubka Clevo V158PNJQ, design więc nie rzuca na kolana, natomiast pod względem jakości wykonania, spasowania czy ergonomii niewiele można temu urządzeniu zarzucić.
Obudowę wykonano głównie z matowego, czarnego tworzywa sztucznego. Profil urządzenia jest klasyczny dla Clevo, co oznacza lekko ścięty front, niemałą grubość i wagę (25 mm, 2,2 kg) oraz liczne otwory wentylacyjne w tylnej części laptopa.
Pokrywę obłożono warstwą szczotkowanego aluminium pokrytego matowym lakierem (lubi zbierać odciski palców) i wsparto na dwóch solidnych zawiasach, pozwalających na wychylenie ekranu do około 130 stopni. Opór stawiany przez zawiasy jest mocny – ale nie na tyle, aby uniemożliwić podniesienie pokrywy bez konieczności przytrzymania laptopa drugą ręką.
Pokrywę tradycyjnie zdobi tylko logo marki Hyperbook – nie ma tu podświetlanych elementów, co w połączeniu z klasycznym, stonowanym wzornictwem sprawia, że laptop raczej kojarzy się z komputerem biurowym niż maszyną do gier.
Wspominałem, że w kontekście jakości wykonania niewiele można obudowie zarzucić – poszczególne części spasowano poprawnie, więc o skrzypieniu czy trzeszczeniu plastików nie ma mowy. Trzeba natomiast wspomnieć o tym, że płyta klawiatury w niewielkim stopniu ugina się pod naciskiem w czasie pisania, co niektórym użytkownikom może przeszkadzać.
15,6-calowy panel okalają z boków wąskie, plastikowe ramki, co pozwoliło nieco zredukować szerokość obudowy. Górna listwa ma już standardowe wymiary i kryje kamerkę o typowej rozdzielczości (0,9 Mpix) i osiągach – nie wspiera funkcji Windows Hello i nadaje się tylko do okazjonalnych pogaduszek, więc myśląc o nagrywaniu obrazu zdecydowanie musisz zainwestować w zewnętrzną kamerkę.
Laptop nie ma również czytnika linii papilarnych, więc jedyną opcją autoryzacji jest hasło i/lub PIN.
Stereofoniczne głośniki umieszczono po bokach laptopa, blisko frontu obudowy. Są donośne, ale w kontekście jakości nie odbiegają od tego, co w gamingowym segmencie jest standardem – mamy więc dobrze zarysowane średnie i wysokie tony, ale brakuje przestrzeni w niskich tonach (co nie dziwi z uwagi na brak subwoofera), czego nie nadrobi nawet deklarowane wsparcie dla Sound Blaster Cinema 6+.
Wbudowany mikrofon ma przyzwoite parametry, ale niestety zbiera sporo szumów (zwłaszcza od pracującego układu chłodzenia), które mogą przeszkadzać w czasie konwersacji. Na szczęście system chłodzenia może również pracować w trybie cichym, z czego warto korzystać jeśli akurat nie grasz i nie potrzebujesz 100% mocy obliczeniowej procesora.
Podobnie jak w wypadku większości laptopów polskiej marki, spód komputera można bez większego problemu zdemontować – żadna ze śrub nie została zamaskowana lub ukryta.
Po zdjęciu spodniej płyty zyskujesz dostęp do wszystkich kluczowych komponentów – od układu chłodzenia, przez złącza dysków na WiFi kończąc. Przy odrobinie wiedzy i wprawy dostaniesz się również do procesora i grafiki, jeśli np. wolisz samodzielnie wymienić pasty termoprzewodzące (Hyperbook ma taką usługę w ofercie).
Zestaw portów jest niemalże kompletny. Mamy tu więc trzy pełnowymiarowe porty USB (jedno gniazdo w standardzie 2.0, jedno w USB 3.1 Gen 2 i jedno w USB 3.1 Gen 1) oraz pojedynczy port USB-C 3.1. W tym ostatnim wypadku producent wspomina o funkcji przesyłania obrazu, ale w naszym egzemplarzu nie było takiej możliwości. Obraz przesyłać można natomiast z pomocą HDMI (4K@60) oraz Mini Display 1.4.
Do tego dochodzi złącze LAN oraz dwa gniazda audio (mikrofon i słuchawki niezależnie), a całość zamyka dedykowany port zasilacza. Zabrakło niestety czytnika kart SD lub microSD, co powoli staje się obowiązującym standardem. Część portów umieszczono w tylnej części obudowy, część trafiła na boki urządzenia.
W kontekście jakości i funkcjonalności klawiatury tegoroczny Hyperbook NV5 nie zaskakuje – mamy tutaj do czynienia ze sprawdzoną, membranową konstrukcją, jaka już wielokrotnie gościła w kadłubkach Clevo.
Klawiatura zawiera blok numeryczny, przy czym klawisze z tej sekcji zostały zwężone w pionie. Klawisze funkcyjne natomiast – w poziomie. Strzałki są za to pełnowymiarowe.
Krawędzie płytek klawiszy tradycyjnie wykończono w bieli, dzięki czemu ładnie kontrastują z płytą klawiatury. Skok nie jest głęboki (to mniej niż 2 mm), ale odpowiedź jest wyraźna. Klawiatura nie jest natomiast „twarda”, jak to często w wypadku Clevo bywa, co jest zdecydowanie miłym zaskoczeniem.
Nie zabrakło oczywiście podświetlenia klawiszy, niemniej to najprostsze rozwiązanie – wszystkie diody przypisano pod jedną strefę, bez możliwości wykorzystania efektów specjalnych. Można natomiast zmienić kolor podświetlenia oraz jego siłę.
Gładzik jest duży i wygodny w użyciu – pokryty został przyjemną w dotyku powłoką dającą dobry poślizg. Obsługuje funkcję wielodotyku, a marginesy martwych stref są minimalne. Prawo- i lewoklik połączono w jednej belce ukrytej pod touchpadem – przyciski chodzą miękko i nie sprawiają problemów.
Clevo często sięga po panele wyprodukowane przez koncern BOE i nie inaczej jest w wypadku najnowszego modelu. W obudowie osadzono 15,6-calowy panel typu IPS, pracujący w natywnej rozdzielczości 1920×1080 i odświeżany w 144 Hz. Jeśli dołożymy do tego akceptowalne opóźnienie 9 ms GtG (Tr+Td), dostajemy podstawowy, ale też sensownie skonfigurowany zestaw do grania.
Można oczywiście narzekać na brak wyższej rozdzielczości czy lepszego odświeżania, ale w mojej ocenie, zaproponowany przez Hyperbooka zestaw doskonale wpisuje się w całościową specyfikację laptopa – przy takich podzespołach (i potrzebie utrzymania możliwie najniższej ceny) obecny w NV5 panel jest dobrym wyborem.
Ekran pokryto matową powłoką, co w połączeniu z maksymalną jasnością na poziomie niemal 300 cd/m2 i przy nierównomierności luminacji oscylującej w okolicy maksymalnie 6% daje przyzwoity standard. Praca w słoneczny dzień może być wyzwaniem, ale w większości wypadków na czytelność ekranu raczej narzekać nie będziesz.
Odwzorowanie kolorów nie rzuca na kolana. To około 85% dla palety sRGB i 61% dla AdobeRGB, co dla gracza kłopotem zapewne nie będzie, natomiast osoby zainteresowane pracą z multimediami raczej zniechęci. Zaznaczę jednak raz jeszcze – NV5 to w założeniu możliwie rozsądnie wyceniony laptop gamingowy dla mniej wymagających, a nie stacja graficzna.
Hyperbook NV5 wyposażono w akumulator 53 Wh i jak łatwo się domyślić już po samej specyfikacji, nie pozwoli on na długie godziny zabawy z daleka od gniazdka – przy ustawieniu maksymalnej wydajności pograsz przez góra 50 minut.
Zdecydowanie lepsze wyniki zanotujesz na innych polach eksploatacji komputera. Kiedy grafika NVIDII drzemie, główne skrzypce odgrywa zintegrowany układ Intel Iris Xe, który w połączeniu z procesorem i5-12500H pozwala na rozsądniejsze gospodarowanie energią.
Pracując z dokumentami czy przeglądarką, oglądając filmy, słuchając muzyki, czy w końcu używając komunikatora, za gniazdkiem zaczniesz się oglądać po około pięciu godzinach. Zważywszy na parametry laptopa (i jego gamingowy rodowód) to wynik akceptowalny.
Dołączony do laptopa zasilacz ma 150W. W czasie grania komputer zazwyczaj pobiera od 135 do 145W, w innych zadaniach rzadko kiedy przekracza próg 100W.
Wspominałem, że Hyperbook NV5 jest dostępny w kilku konfiguracjach – ja miałem okazję testować najtańszą, a co za tym idzie, najsłabszą pod względem wydajności.
Sercem naszego laptopa jest procesor Intel Core i5-12500H, a więc model nowej generacji Alder Lake – 12-rdzeniowy, o TDP 45W i niezłej wydajności. Piszę 12-rdzeniowy, ale trzeba oczywiście pamiętać, że to architektura typu 4+8, gdzie 4 rdzenie są wysokowydajne (Performance, obsługa 8 wątków), a 8 rdzeni to wersje Efficient bez wsparcia dla HT.
Podstawowy wariant NV5 wyposażono w 8 GB pamięci RAM na kościach DDR4 3200 MHz – nasz egzemplarz ma dodatkowe 8 GB, co daje widoczny zysk – tak w benchmarkach, jak i codziennym użytkowaniu maszyny. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby RAMu dołożyć więcej – Hyperbook oferuje specyfikacje mające nawet 64 GB RAM.
Nie zabrakło też szybkiego dysku SSD z interfejsem NVMe oraz nowoczesnego układu WiFi pracującego w standardzie ax z BT 5.1 – dodam, że komponenty łączności bezprzewodowej możesz oczywiście wymienić na wersje stricte gamingowe, czyli z rodziny Killer.
Gwiazdą jest natomiast oczywiście jeden z najnowszych GPU z logo NVIDIA, czyli RTX 3050. Na papierze to bardzo przyzwoity układ (wspiera technikę Ray Tracing oraz DLSS 2.0, korzysta z nowego rdzenia Ampere GA107), ale ma jedną słabość – wyposażony został w raptem 4 GB pamięci VRAM GDDR6, co widocznie wpływa na jego możliwości.
Warto natomiast odnotować, że jest to wariant ze stosunkowo wysokim TGP, bo na poziomie aż 75W z uwzględnieniem skoków wynikających z technologii Dynamic Boost 2.0. To duży plus wybranej przez Hyperbooka wersji.
Niemniej, to nadal podstawowy GPU i jako taki posłuży raczej mniej wymagającym użytkownikom. W wypadku rozdzielczości Full HD liczyć możesz na zabawę w najwyższych ustawieniach przy minimum 30 kl./s, ale pod warunkiem, że zrezygnujesz z Ray Tracingu. RTX 3050 co prawda wspiera tę technologię, ale nie ma tyle dużego zapasu mocy obliczeniowej i pamięci, aby granie z aktywnym RT miało sens – chyba, że zadowoli Cię zabawa w 20 kl./s.
Z drugiej strony, jeśli zrezygnujesz z niektórych najbardziej wyśrubowanych nastaw, to spokojnie dobijesz do progu 45-60 kl./s, a to już przyzwoite osiągi w odniesieniu do ceny nowego NV5.
Z uwagi na specyfikację RTX 3050 (a przede wszystkim małą ilość pamięci VRAM) nawet okazjonalna zabawa z kopaniem krypto nie ma większego sensu – z algorytmu Dagger-Hashimoto nie skorzystasz, więc możesz co najwyżej próbować sił z Autolykos (po delikatnym tuningu możesz liczyć na stabilne 60 MH/s), ale mówimy tu u bardzo niewielkiej opłacalności całego przedsięwzięcia.
Dużo ważniejsze jest jednak to, że w ogólnym rozrachunku Hyperbook NV5 to uniwersalny i dobrze skonfigurowany komputer – poradzi sobie z niemal każdym zadaniem, uwzględniając edycję multimediów (laptop zgarnął 7023 pkt w benchmarku Procyon Photo Editing dla programów Adobe Photoshop i Lightroom Classic) i biurowe kombajny (6570 pkt w benchmarku Procyon dla pakietu Office).
Warto przy okazji wspomnieć jeszcze o chłodzeniu, które opiera się na dwóch wentylatorach ulokowanych na przeciwległych końcach obudowy. To stosunkowo głośne rozwiązanie (57 dB przy maksymalnej prędkości, co nie jest niespodzianką w wypadku Hyperbooka), ale też na tyle skuteczne, że stabilność pracy laptopa nie budzi zastrzeżeń.
Trzeba oczywiście odnotować fakt, że temperatura na procesorze szybko sięga 100 stopni C, co owocuje throtlingiem, niemniej nie wpływa on znacząco na wydajność całego systemu – nawet przy długotrwałym obciążeniu można liczyć na stabilne taktowanie na pułapie 3 GHz w HT.
Podobnie jest z chłodzeniem GPU, gdzie temperatura waha się zazwyczaj w okolicy 72-73 stopni C przy intensywnym obciążeniu, co w tylko w niewielkim stopniu wpływa na wydajność układu graficznego, czego najlepszym przykładem jest wynik 20-krotnie zapętlonego testu Time Spy z benchmarka 3DMark Stress Test, w którym laptop notuje wynik na poziomie 98,5%.
Obudowa nie ma tendencji do przegrzewania się – w najcieplejszym miejscu zanotowałem 43 stopnie C, co jak na gamingowego laptopa jest wartością ponadprzeciętnie dobrą.
Kończąc przegląd możliwości nowego Hyperbooka dodam, że zainstalowane oprogramowanie tradycyjnie zostało okrojone do minimum i sprowadza się głównie do aplikacji pozwalającej ustawić kolor podświetlenia klawiszy, przypisanie makra do klawiszy i zmianę wydajności układu zasilającego oraz chłodzenia.
Hyperbook NV5 to uniwersalnie wyposażony laptop, co czyni zeń solidną propozycję dla mniej wymagających graczy i jednocześnie uniwersalne narzędzie do pracy. Pod tym względem nowa maszyna polskiej marki nie zawodzi.
Problem jest natomiast wycena nowego laptopa. Niemal 5300 zł za podstawowy wariant z RTX 3050 to niemała kwota – i nie tylko w odniesieniu do wcześniejszych premier Hyperbooka (przypomnę, że Hyperbook NH7 z RTX 3060 kosztował na starcie 5700 zł), ale przede wszystkim z uwagi na obecne w sklepach promocje na produkty konkurencji.
Hyperbook NV5 to udany laptop, ale jeśli w podobnej cenie możesz na przecenach upolować maszyny z RTX 3070, to raczej nie rozważysz wyboru komputera z logo polskiej marki – i nie pomoże tu nawet obecność procesora najnowszej generacji. Oczywiście rozważam opłacalność zakupu tu i teraz – za miesiąc czy dwa może się wszak okazać, że szalejąca inflacja i zmiany kursu EUR/USD znacząco zmienią sytuację w polskich sklepach.
Podsumowując, jeśli szukasz solidnego komputera do grania w rozdzielczości Full HD i obsługa RT nie jest na liście Twoich priorytetów, Hyperbook NV5 będzie dobrą opcją – zwłaszcza jeśli go upolujesz w dobrej promocji.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.