QIDI X-MAX to profesjonalna drukarka 3D, która do niedawna była poza budżetem wielu amatorów druku 3D. Po ostatnich obniżkach cena urządzenia mocno spadła, czas więc sprawdzić, czy w 2022 roku nadal warto kupić ten sprzęt.
Drukarka QIDI X-MAX miała swoją premierę stosunkowo dawno temu, bo w 2020 roku. Przez długi czas była jednak kierowana głównie do profesjonalistów, a co za tym idzie, kosztowała ponad 6 tys. zł. Dzisiaj to już przeszłość, a drukarka 3D coraz częściej gości na promocjach i wyprzedażach.
Po fali ostatnich obniżek cena urządzenia mocno spadła. Nasz model pochodzi z oferty sklepu Geekbuying.com. Normalna cena drukarki to ponad 6600 zł, natomiast w promocji sprzęt kupisz taniej, bo za 4849 zł. Co ważne, drukarka jest wysyłana z europejskiego magazynu, a koszt dostawy jest już wliczony w cenę.
Uwaga: teraz możesz kupić drukarkę QIDI X-MAX jeszcze taniej! Jeśli w koszyku wpiszesz kod NNNMOBIQIDI, cena drukarki spadnie do 4232 zł, co oznacza blisko tysiąc złotych oszczędności w kontekście konkurencyjnych ofert!
Montaż i budowa drukarki QIDI X-MAX
Już na wstępie warto podkreślić, że QIDI X-MAX to sprzęt typu „rozpakuj i drukuj”, co oznacza, że urządzenie przyjeżdża w pełni złożone i gotowe do pracy. Nie musisz więc martwić się skręcaniem i składaniem obudowy czy podpinaniem kabli, jak zazwyczaj to bywa w wypadku chińskich drukarek.
Drukarkę zapakowano w solidny karton wypełniony piankowymi separatorami. Każda istotna część jest dobrze zabezpieczona na czas transportu, więc nawet przy mocno sfatygowanej paczce szansa na uszkodzenie podzespołów urządzenia jest minimalna.
Warto natomiast podkreślić, że przygotowanie drukarki do pracy powinno być poprzedzone lekturą czytelnej instrukcji, która pokazuje krok po kroku, jak zdemontować wszystkie piankowe wkłady i zabezpieczenia wewnątrz obudowy drukarki.
QIDI X-MAX, jak sama nazwa wskazuje, jest dużą drukarką 3D – mierzy 655 x 610 x 645 mm. Nie tylko z uwagi na spory stół i przestrzeń roboczą (300 x 250 x 300 mm), ale też z uwagi na masywną obudowę, która mieści wszystkie podzespoły.
Większość elementów wykończenia obudowy (jak boczne panele, czy drzwi) wykonano z tworzywa sztucznego, ale nie daj się zwieść – to solidna konstrukcja oparta na metalowym szkielecie, więc waży aż 28 kg. To w połączeniu z antywibracyjnymi elementami (jak gumowane nóżki czy elastyczne łączniki na silnikach sterujących wysokością stołu) pozwoliło w znacznym stopniu ograniczyć problemy z drganiem urządzenia podczas wydruku.
Wspominałem o bocznych panelach i drzwiach, ale na tym nie koniec – w przeciwieństwie do np. drukarki Ender-6, która również miała podobne elementy, QIDI X-MAX wyposażono również w akrylową pokrywę mocowaną na magnesy, co pozwala dużo skuteczniej ograniczyć wahania temperatury wewnątrz komory.
Nie jest to może szczególnie istotne w wypadku drukowania PLA, ale w wypadku „trudniejszych” materiałów jest bardzo przydatnym dodatkiem. Przy okazji jednak dodam, że pokrywa nie jest w 100% szczelna – projektanci zdecydowali się zostawić w niej niewielki otwór, co jednak łatwo „naprawić” drukując np. zatyczkę z prowadnicą filamentu.
Cieszy obecność dwóch wentylatorów 120 mm umieszczonych na tylnej ścianie obudowy – sprawnie radzą sobie z odprowadzaniem nadmiarowego ciepła z komory, dzięki czemu łatwiej jest ustawić optymalne i stabilne warunki do druku.
Producent podkreśla również, że z uwagi na zainstalowany w wentylatorach wkład filtrujący, to rozwiązanie pomoże pozbyć się szkodliwych oparów, ale zalecałbym jednak zachowanie daleko idącej ostrożności – nie jest to certyfikowany filtr klasy HEPA, a zwykła gąbka, której skuteczność nie jest wysoka.
Wszystkie kable wewnątrz obudowy dobrze zabezpieczono, więc nie ma ryzyka, że będą haczyć o pracujące elementy drukarki.
Zasilacz i dwa silniki osi Z umieszczono w podstawie drukarki – aby się do nich dostać, wystarczy obrócić drukarkę na „plecki” i odkręcić spodnią osłonę.
Drzwiczki są dobrze spasowane z obudową, chodzą gładko i wykorzystują skuteczne magnetyczne zamknięcie – to miła odmiana po drukarkach Creality, gdzie ten element wyposażenia zazwyczaj był traktowany po macoszemu.
Front drukarki zdobi masywne, podświetlane logo modelu X-MAX – to fajny stylistyczny dodatek, podobnie jak plastikowe X-y na bocznych płytach obudowy.
Także na froncie umieszczono kolorowy, 5-calowy wyświetlacz LCD. Jest wygodny w obsłudze i pozwala szybko dotrzeć do każdej istotnej nastawy drukarki. W dolnej części obudowy wyprowadzono dwa złącza: USB oraz Ethernet. Co więcej, płyta główna drukarki ma również moduł WiFi (dodam, działający moduł WiFi, co wcale nie jest oczywistą rzeczą), więc urządzenie można obsługiwać także za pośrednictwem sieci, o czym jeszcze wspomnę w dalszej części wpisu.
Ciekawie prezentuje się system podawania filamentu. Jeden uchwyt umieszczono bezpośrednio w komorze drukarki, zaraz za stołem. Drugi, dużo większy, zainstalowano na szczycie obudowy. Co ważna, zarówno w jednym, jak i drugim wypadku filament można poprowadzić przez specjalnie przygotowane prowadnice, co ułatwia podawanie materiału do ekstrudera.
Co warto wiedzieć o drukarce QIDI X-MAX?
QIDI X-MAX to drukarka wykorzystująca popularną kinematykę kartezjańską, a co za tym idzie, pod względem szybkości druku nie będzie biła rekordów.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że kaseta drukująca jest stosunkowo ciężka, bo zamknięto w niej nie tylko głowicę z dyszą i radiatorem, ale także ekstruder typu direct drive oraz pokaźne chłodzenie – wszystko to oparte o modułową konstrukcję, która pozwala szybko i sprawnie wymienić cały moduł drukujący w jednym podejściu, co zajmuje kilka, góra kilkanaście minut.
To o tyle ważne, że QIDI X-MAX już na start wyposażony jest w dwie kasety drukujące. Pierwsza to klasyczny zestaw do druku popularnych materiałów, jak PLA, ABS czy PETG. Pozwala na osiągnięcie stabilnej temperatury do 240 stopni C i wykorzystuje wentylator 4010 na 24V do chłodzenia głowicy oraz dodatkowy 5015 do studzenia wydruku.
Druga kaseta to gratka dla fanów wysokich temperatur. Tutaj osiągniesz do 300 stopni C, więc w zasięgu jest nawet druk nylonu (warto jednak najpierw zadbać o uszczelnienie komory), a chłodzenie zostało zauważalnie zredukowane – do pojedynczego wentylatora 5015 na głowicy.
Kombinacja tych czynników sprawia, że deklarowana przez producenta maksymalna prędkość na poziomie 180 mm/s to wartość raczej teoretyczna. Kinematyka kartezjańska i stosunkowo ciężka kaseta realnie ograniczają szybkość do druku do 50-60 mm/s bez widocznej straty na jakości.
Warto natomiast podkreślić, że QIDI X-MAX nie musi bić rekordów prędkości – to sprzęt stworzony z myślą o bezproblemowym i powtarzalnym druku przy użyciu szerokiego spektrum materiałów – i na tym polu wypada bardzo dobrze.
Dla fabrycznie zainstalowanej dyszy 0,4 mm jakość druku przy warstwie 0,12 i 0,16 mm wypada bardzo dobrze. To poziom zdecydowanie wyższy niż w wypadku fabrycznej konfiguracji dla Ender-6 czy Sermoon D1 – szczególnie w kontekście budowania mostów i ciągnięcia nitki, czy budowania warstw bez podpór. Nie zauważyłem również problemów z nitkowaniem, co jest częstym zjawiskiem w wypadku chińskich drukarek.
QIDI X-MAX potrafi więc dostarczyć ładny wydruk niewymagający daleko idącej obróbki, co łatwo ocenić patrząc choćby na testowe wydruki popularnych benchmarków, jak Torture Toaster, 3DBenchy czy All In One 3D Printer test (w tym ostatnim wypadku warto zwłaszcza docenić fakt, że drukarka poradziła sobie z nawisami do 70 stopni bez dużej straty na jakości).
Stołem grzewczym poruszają dwa silniki osi Z, a cały mechanizm podnoszenia jest solidnie wykonany, dzięki czemu nie musisz się martwić o precyzję wydruku nawet przy dużych i ciężkich obiektach.
Sporym ułatwieniem jest magnetyczne mocowanie wbudowane w płytę stołu, dzięki czemu można używać elastycznych nakładek (dwie są w zestawie, więc masz jedną na zapas) poprawiających przyczepność podłoża, a jednocześnie w dużym stopniu eliminujących kłopoty z odklejaniem gotowego wydruku.
Niestety, zabrakło funkcji automatycznego poziomowania stołu (co zważywszy na klasę i cenę drukarki jest sporym niedopatrzeniem), a możliwość ręcznego skorygowania nastaw ograniczono do trzech miejsc – dwóch we frontowej części po bokach i jednego w tylnej części. W efekcie ustawienie optymalnej pierwszej warstwy na całej powierzchni stołu jest bardzo trudnym zadaniem.
Fabryczne wyposażenie nie przewiduje również czujnika filamentu, więc drukarka będzie kontynuować pracę bez względu na to, czy jest podawany materiał, czy też nie. Zainstalowano natomiast moduł wznawiający pracę urządzenia po przerwie w dostępie do prądu, jak również opcję automatycznego wyłączenia drukarki po zakończonym wydruku.
Fajnym dodatkiem jest wbudowany moduł WiFi oraz port Ethernet. Dzięki temu można obsługiwać drukarkę bezprzewodowo, bez potrzeby ręcznego przenoszenia projektów na nośnik USB. Jest tylko jedno „ale” – ta funkcja działa tylko w dedykowanym oprogramowaniu QIDI, więc nie skorzystasz z niej w innym slicerze.
Skoro przy oprogramowaniu jesteśmy to wspomnę jeszcze tylko, że QIDI korzysta z programu bazującego na popularnej platformie Cura, a aplikacja niedawno zyskała sporą aktualizację, dzięki czemu pod względem funkcjonalności oferuje sporo przydatnych narzędzi i udogodnień. Jeśli preferujesz inny program, znalezienie gotowego profilu może nastręczać pewne trudności, gdyż grono użytkowników QIDI nie jest tak rozbudowane i zorganizowane, jak np. społeczność skupiona wokół marki Creality.
Warto natomiast pochwalić serwis producenta, który szybko pomaga rozwiązać problemy z potencjalnymi usterkami. W wypadku awarii sprzętowych możesz liczyć na sprawną wysyłkę części zamiennych, niemniej sama naprawa urządzenia spadnie już na Ciebie – warto mieć to na uwadze.
Czy warto kupić drukarkę QIDI X-MAX?
Drukarka QIDI X-MAX to z założenia sprzęt dla profesjonalistów, ale od jej premiery minęło już kilka lat, więc w 2022 roku bez trudu znajdziesz urządzenia lepsze i oferujące więcej istotnych z punktu widzenia profesjonalisty udogodnień.
Z drugiej strony, te kilka lat rynkowego stażu zaowocowało spadkiem ceny i prawdziwym wysypem promocji na ten sprzęt w popularnych sklepach. To zjawisko jest na tyle silne, że QIDI X-MAX znalazł się znienacka w grupie cenowej drukarek amatorskich, a tym samym w zasięgu portfeli nie tylko profesjonalistów, ale również osób dopiero zaczynających przygodę z drukiem 3D.
QIDI X-MAX ma już kilka lat na karku i to widać, ale to nadal świetny sprzęt – nie tyle z uwagi na parametry, co raczej solidne wykonanie, łatwość obsługi i powtarzalne wydruki. To również urządzenie wszechstronnie przygotowane do obsługi wielu materiałów bez konieczności kosztownej rozbudowy, co z punktu widzenia osoby stawiające pierwsze kroki może być kluczowe.
Solidny stół, stabilny zasilacz oraz dwie kasety drukujące dają olbrzymie pole do manewru – bez problemów sprawdzisz niemal każdy filament w akcji, drukując zarówno duże i wytrzymałe obiekty, jak i drobne modele wymagające wysokiej precyzji (0,12 mm nie jest jeszcze dolną granicą możliwości X-MAX, więc możesz zejść poniżej tej wartości, jeśli np. myślisz o drukowaniu figurek czy komponentów do gier).
Pewnym problemem jest oczywiście brak autopoziomowania stołu i tylko trzy punkty do jego ręcznej modyfikacji, jak również skromna społeczność użytkowników QIDI w sieci, niemniej w mojej ocenie X-MAX to bardzo dobry model na start przygody z drukowaniem 3D.
Owszem, zapłacisz więcej niż za drukarkę z logo Creality czy Artillery, ale oszczędzisz też sporo czasu – drukarka QIDI nie wymaga składania i daleko idącej kalibracji, a to chyba najczęstszy powód, dla którego początkujące osoby porzucają zabawę z drukowaniem w 3D.
Jeśli szukasz solidnej, łatwej w obsłudze drukarki, która jest gotowa do pracy od razu po wyjęciu z pudełka, a do tego nieźle się prezentuje, QIDI X-MAX będzie dobrym wyborem. Od nas sprzęt dostaje wyróżnienie „Dobry zakup”.
ZALETY
|
WADY
|
Szukasz innej drukarki 3D?
Zerknij na nasz test drukarki Creality Ender-6, a jeśli szukasz modelu do precyzjnego wydruku żywicznego, sprawdź naszą recenzję Anycubic Photon S.
Ceny QIDI X-MAX
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Artykuł sponsorowany. Bo skąd inaczej taka ocena przy tak licznych niedociągnięciach?
Gdyby był sponsorowany, byłby odpowiednio podpisany. 😉
Drukarka ma niedociągnięcia, ale istotne głównie z punktu widzenia osób szukających sprzętu profesjonalnego i zaawansowanego. Dla kogoś, kto zaczyna przygodę z drukiem 3D i szuka możliwie bezstresowego wejścia w temat, to ciekawa propozycja (w promocyjnej cenie, czyli za około 4 tys. zł – za standardowe ponad 5 tys. zł będą ciekawsze propozycje).