Oczekujecie na koniec kryzysu na rynku półprzewodników i chipów? To może nie wydarzyć się zbyt szybko, co sugeruje złowieszczy ton szefa Intela, Pata Gelsingera.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że problemy z chipami i układami scalonymi urosły do rangi globalnego kryzysu – odczuł to szereg branż, z motoryzacyjną i technologiczną na czele. I choć druga połowa tego roku miała stanowić powrót na dobre tory, to szef Intela tonuje optymistyczne nastroje.
Pat Gelsinger w rozmowie z CNBC stwierdził, że wskutek przedłużającej się pandemii i problemów z dostępnością surowców, produkcja chipów może pozostać na niewystarczającym poziomie aż do roku 2024.
Intel ma być jednym z liderów nowego układu sił, jeśli chodzi o produkcję półprzewodników. Pomóc w tym mają nowe fabryki, które powstają m.in. w USA i Niemczech. Nie od dziś wiadomo, że każdy kryzys to nowa szansa na rozwój i z takiego założenia wychodzi szefostwo Intela.
Czy te przepowiednie się sprawdzą? Niestety wiele wskazuje na to, że mogą mieć one pokrycie w rzeczywistości – przedłużający się lockdown w Chinach paraliżuje tamtejsze fabryki i mocno ogranicza możliwości transportu drogą morską. „Nie pomaga” także trwający na Ukrainie konflikt zbrojny, także wpływający na niepewność na światowych rynkach.
Cóż pozostaje nam tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać. Po każdym kryzysie przychodzi odbicie i nie inaczej będzie także i w tym wypadku.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.