Sprawdzam, czy warto zainwestować w stację zasilającą BLUETTI EB55 oraz przenośny panel solarny BLUETTI PV120. Kogo może zainteresować taki zestaw?
Mieliśmy już okazję testować jedną z tańszych stacji zasilających, czyli Novoo Power Station 296 Wh. Tamten sprzęt nadal cieszy się sporym zainteresowaniem m.in. z uwagi na przystępną cenę. Dzisiaj mamy natomiast coś dla osób, które szukają większej mocy i szerszej funkcjonalności, ale nadal w przystępnej cenie.
Marki BLUETTI przedstawiać nikomu chyba nie trzeba. To jeden ze znanych dostawców generatorów energii, powerbanków i paneli solarnych. W ofercie firmy znajdziemy teraz bardzo ciekawy zestaw: przenośną stację zasilającą BLUETTI EB55 (700 W i 537 Wh) oraz panel solarny BLUETTI PV120 o mocy 120 W.
Aktualna cena takiego zestawu na stronie producenta to 899 EUR w promocji (czyli około 4340 zł).
Kupując elementy tego zestawu osobno, za stację EB55 zapłacisz 599 EUR (około 2890 zł), podczas gdy panel solarny kosztować będzie 370 EUR (około 1790 zł) – oszczędność przy zakupie zestawu jest więc znacząca.
Oczywiście możliwości konfiguracyjne są większe – możesz na przykład do stacji zasilającej dobrać mocniejszy panel solarny (200 W lub 350 W), albo wręcz pakiet paneli. My natomiast skupimy się na opcji najtańszej, która z założenia ma już pozwolić na pewną niezależność energetyczną w czasie wyjazdu, kempingu czy pobytu na działce.
Co warto wiedzieć o BLUETTI EB55?
Zacznijmy od specyfikacji technicznej BLUETTI EB55, bo ta już sporo o tym ciekawym urządzeniu mówi.
- Typ akumulatora: LiFePO4 (litowo-żelazowo-fosforanowy);
- Pojemność: 537 Wh (24 Ah, 22,4 V);
- Wejścia: zasilacz (25-28 V, 10 A, 90 W), adapter do ładowania z samochodu (12 V, 98 W), panele słoneczne (12-28 V, 8 A, 200 W);
- Wyjścia: 2 x AC (220-240 V, 700 W, czysta fala sinusoidalna), 2 x DC (12 V, 10 A, 120 W), zapalniczki (12 V, 10 A, 120 W), 4 x USB-A (5 V, 3 A), 1 x USB-C (100 W), bezprzewodowe ładowanie (15 W)
- Rozmiary: 278 x 200 x 198 mm;
- Waga: 7,5 kg.
W porównaniu do przytoczonego wcześniej Novoo Power Station sprzęt z logo BLUETTI to kolos – szczególnie w kontekście wagi, która jest ponad 2-krotnie większa. To oczywiście efekt sięgnięcia po mocniejszy i większy akumulator, który w wypadku EB55 ma aż 537 Wh!
Warto przy tym podkreślić, że BLUETTI EB55 to nadal „maluch” biorąc pod uwagę gabaryty innych, bardziej zaawansowanych modeli w ofercie tego producenta. Testowany sprzęt idealnie sprawdzi się na kempingu, wycieczce (jeśli podróżujesz samochodem) albo w domu, jako awaryjny zasilacz dla mniej wymagających urządzeń.
Jakość wykonania to topowa półka. Nie ma tu mowy o niedoróbkach często spotykanych w niedrogich urządzeniach z AliExpress – spasowanie wszystkich elementów jest bardzo dobre, podobnie jak wykorzystane materiały.
Obudowa BLUETTI EB55 nie jest w żaden specjalny sposób uszczelniona, nie ma też certyfikatów, które sugerowałby podwyższoną odporność na zamoczenie, o czym warto pamiętać w deszczowe dni.
Wewnątrz obudowy umieszczono dwa wentylatory (jeden zasysa powietrze, drugi je wyrzuca), która są automatycznie uruchamiane podczas operacji potencjalnie podwyższających temperaturę podzespołów – jak choćby w czasie ładowania akumulatora. Pracujące chłodzenie jest wyraźnie słyszalne – poziom hałasu dobija do 64 dB, co w małym pomieszczeniu może być już problemem.
Warto natomiast docenić obecność tego rozwiązania, bo pozwala na skuteczne odprowadzanie ciepła – obudowa nie ma tendencji do nadmiernego przegrzewania się w żadnym scenariuszu.
W tylnej części obudowy umieszczono sporej wielkości latarkę LED, która ma dwa tryby jasności i dodatkowy tryb pracy SOS, w którym nadaje zaprogramowany komunikat za pomocą błysków.
Umieszczony na froncie wyświetlacz jest jasny i czytelny. Z jego poziomu sprawdzisz aktualny poziom naładowania akumulatora (niestety nie jest wyrażony w precyzyjnych jednostkach, a segmentach po 20%) oraz wartości W na wejściu i wyjściu. Nie jest to może najbardziej rozbudowany zestaw informacji, ale myślę, że wystarczy większości potencjalnych użytkowników.
Sercem EB55 jest oczywiście akumulator LiFePO4. Warto podkreślić, że nie jest to typowe ogniwo litowo-polimerowe, a wariant litowo-żelazowo-fosforanowy, oferujący 24 Ah przy 22,4 V, co przekłada się na deklarowane 537 Wh. Jest to więc dużo mocniejszy akumulator niż wspominany wcześniej model Novoo.
Warto podkreślić, że wykorzystana do produkcji akumulatorów technologia pozwoliła osiągnąć wysoki wskaźnik żywotności ogniw – producent deklaruje, że po 2,5 tys. cyklów ładowania / rozładowania wydajność akumulatora nie spadnie poniżej 80%.
Nieźle prezentuje się także efektywność zasilania. Przy wykorzystaniu gniazda DC 12 V strata kształtuje się w okolicach raptem 10%, co jest dobrym wynikiem jak na urządzenie w tym segmencie cenowym. Podobnie jest w wypadku zasilania z gniazdka 230 V – tutaj tracimy tylko 13% energii, co jest rezultatem lepszym niż zakładany.
Jak to wszystko przekłada się na realne użytkowanie? To już oczywiście zależy głównie od tego, co do urządzenia podepniesz. Przy maksymalnym deklarowanym obciążeniu (a więc przy 700 W i zasilaniu z gniazdka AC) energii wystarczy na około 40 minut.
Podpinając mocny, gamingowy laptop albo jakieś elektronarzędzie (przy założeniu, że obciążenie wyniesie około 200 W), utrzymasz je „na chodzie” przez około 140 minut. W wypadku zasilacza 65 W (a więc typowego dla niegamingowych laptopów) energii wystarczy na ponad 7 godzin pracy.
Warto przy okazji wspomnieć, że 700 W to maksymalny pobór prądu na gnieździe 230 V. Urządzenie pozwala na delikatne przekroczenie tej granicy, ale nie więcej niż około 50 W – powyżej tej wartości aktywowany jest bezpiecznik odcinający EB55.
Producent przy tym chwali się czystą falą sinusoidalną przy zasilaniu 230 V – to o tyle istotne, że eliminuje problem krótkotrwałych skoków podczas zasilania, co wrażliwsze urządzenia miałoby szansę uszkodzić.
Ogromnym plusem BLUETTI EB55 jest bogaty zestaw dostępnych portów. Sekcja 12 V kryje trzy złącza (w tym jedno zapalniczki), ponadto podepniesz dwa urządzenia za pomocą gniazdek AC 230 V oraz aż pięć urządzeń korzystających z ładowania po USB. Warto przy tym odnotować, że jeden z portów (USB-C) oferuje Power Delivery do 100 W, więc z jego pomocą naładujesz nawet laptopa.
Nie zabrakło też przydatnego drobiazgu dla fanów nowych technologii – w górnej części obudowy umieszczono pole do ładowania bezprzewodowego (15 W) – to mały, ale w mojej ocenie bardzo fajny dodatek.
Akumulator w EB55 można naładować na kilka sposobów. Pierwszy to niemały, dedykowany zasilacz z własnym chłodzeniem – w szczycie „rozpędza się” do 200 W. Możesz podpiąć nawet dwa takie zasilacze (przy założeniu, że drugi kupisz jako osobne akcesorium – w zestawie jest oczywiście tylko jeden), aby osiągnąć teoretycznie do 400 W podczas ładowania.
EB55 możesz również podładować korzystając z akumulatora samochodowego – zależnie od jego napięcia producent deklaruje wartości od 98 W (dla 12 V) do 196 W (przy 24 V).
Kolejną opcją są rzecz jasna panele solarne. W tym trybie EB55 „przyjmie” do 200 W, ale możesz również wykorzystać kombinację solarów i zasilania z sieci, aby uzyskać w sumie 400 W.
Bez względu na wybraną opcję, ładowanie EB55 nie potrwa długo – czas uzupełnienia energii w moim wypadku (przy pojedynczym zasilaczu) nie przekraczał 3 godzin.
Co warto wiedzieć o BLUETTI PV120?
Wspominałem o ładowaniu za pomocą solarów, więc zerknijmy jeszcze pokrótce na jeden z najbardziej podstawowych paneli przenośnych w ofercie BLUETTI.
PV120 to model najsłabszy (generuje do 120 W), ale też najmniejszy i najłatwiejszy w przenoszeniu. Waży tylko 4,3 kg, a złożony zajmuje mało miejsca, tworząc kostkę o wymiarach 415 × 410 mm.
To konstrukcja ewidentnie zaprojektowana z myślą o mobilnych użytkownikach. W obudowie umieszczono wygodny uchwyt, a sposób składania paneli pozwala łatwo i szybko rozstawić lub złożyć urządzenie pojedynczej osobie.
Na urządzenie składają się w sumie cztery składane panele – po rozłożeniu całość zajmuje 415 × 1695 mm.
Fajnym dodatkiem są wbudowane, regulowane stopki, dzięki którym można ustawić poziom nachylenia paneli, a przy okazji pewnie ustawić całą konstrukcję nawet na nierównym terenie. Wszystkie porty umieszczono wewnątrz zapinanej kieszeni, która dodatkowo pomieści niezbędne kable (tak dla paneli, jak i urządzenia pokroju EB55).
Jakość wykonania nie budzi zastrzeżeń – każdy element jest dobrze przeszyty i zamocowany. Oprawa jest zrobiona z wodoodpornej tkaniny Oxford (w dotyku przypomina materiał wykorzystywany w plecakach) o podwyższonej wytrzymałości na przetarcia i rozdarcia.
Panele słoneczne są laminowane. Producent deklaruje, że przepuszczalność sięga 97%, a sam materiał cechuje pewna odporność na zarysowania i zalania. Warto tutaj jednak podkreślić, że mowa tu raczej o przelotnym deszczu, a nie kąpieli w basenie.
Najprostszy model w ofercie BLUETTI generuje do 120 W w szczycie, przy maksymalnie 19,8 V, i wytrzyma temperatury do 65 stopni C. Jak łatwo zgadnąć, efektywność paneli zależy zawsze od wielu czynników. W moim wypadku, w ciepłe, ale też częściowo zachmurzone, jesienne dni notowałem maksymalnie 77 W, co jest wynikiem oczekiwanym zważywszy na testowe warunki.
Warto na koniec wspomnieć, że różne panele można ze sobą łatwo łączyć (co ważne – równolegle, więc nie tracą wydajności jeśli jeden znajdzie się w cieniu), dzięki czemu łatwo jest dobrać idealny zestaw pod konkretnego użytkownika czy zasilany sprzęt.
Czy warto kupić BLUETTI EB55?
BLUETTI EB55 to jedna z najciekawszych stacji zasilających w tym segmencie cenowym.
Nie jest to sprzęt najtańszy i jak się łatwo domyślić – nie zapewni ciągłości zasilania dla całego domu, bo oczywiście nie do tego został stworzony (w przeciwieństwie do zaawansowanych produktów pokroju BLUETTI EP500Pro).
To bardzo dobrze zrobione narzędzie dla osób, które potrzebują niezawodnej i łatwej w obsłudze stacji, która nie tylko sprawdzi się podczas wyjazdów i na kempingu, ale również w domowym warsztacie na wypadek krótkotrwałych przerw w dostawie energii elektrycznej.
Jeśli do tego dołożymy panel solarny BLUETTI – nawet ten najbardziej podstawowy i najtańszy, jak PV120 – dostajemy sprawnie działający i do pewnego stopnia energetycznie niezależny duet, który zdecydowanie ułatwia życie podczas wyjazdów w głuszę (i nie tylko).
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Długo się zastanawiałem nad stacją też właśnie, sporo ciekawych opcji na rynku aktualnie, ale ja wybrałem ecoflow.
Ja mam stację z Ecoflow, a dokładnie model Delta 2 i mogę go polecić – super opcja na wyjazdy, a nawet do pracy. Nie raz drony ładowałem z tego urządzenia i działa bez zastrzeżeń
Też polecam, bardzo porządny sprzęt. U nas się na wyjazdach sprawdza wzorowo.
Polecam, fajna i mega przydatna maszyna 😀