Monitor gamingowy, czyli jaki? Ktoś powie, że z wysoką rozdzielczością, a inny, że posiadający wysokie odświeżanie. Przedstawiciel drugiego gatunku zawitał do moich progów. Zapraszam na test Samsung Odyssey G4 27″.
Przez ostatnie dwa tygodnie moim towarzyszem w pracy i rozrywce był monitor gamingowy Samsung Odyssey G4 27″. Można było mieć w stosunku do niego parę podstawowych pytań:
Na te i wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć w tym tekście. Oto recenzja Samsung Odyssey G4 27″.
Testowany monitor przychodzi do nas w dość standardowym, kartonowym pudełku w kolorach brązu. Znajdziemy na nim informacje o modelu, przekątnej, czy zastosowanych technologiach. Jest także klasa energetyczna.
W środku natomiast pierwszymi rzeczami, jakie widzimy są akcesoria, czyli składowe części podstawy, czy przewód HDMI 2.0. Wszystko zabezpieczone zostało zarówno foliowymi workami, jak i odpowiednio wytłoczonym styropianem. Pod tą warstwą znajduje się oczywiście monitor.
Całość jest więc odpowiednio zabezpieczona, by w transporcie żaden z elementów się nie uszkodził. Przede wszystkim oczywiście mowa o monitorze Samsung Odyssey G4.
Przejdźmy jednak do nieco ważniejszego aspektu niż to, jak spakowany jest nasz sprzęt oraz co znajdziemy razem z nim. Trzeba tutaj jednak rozdzielić to, jak wykonany jest sam monitor, a jak podstawa. Zacznijmy w takim razie od omówienia tej pierwszej kwestii.
Jak można było się domyśleć, jest on wykonany z tworzyw sztucznych, które w większości są dobrze spasowane. Sama ich jakość zarówno nie powala, jak i nie pozostawia odczucia „tandety”. Są po prostu dobre.
Wracając jednak do tego, jak całość jest ze sobą „sklejona”, to jest jedno miejsce, gdzie czuć i słychać błąd konstruktorski, lub niską jakość materiałów. Jest to „panel sterowania” monitorem, umieszczony w centralnej części dolnej ramki.
Wydaje podczas użytkowania niezbyt przyjemne dźwięki. Krótko mówiąc skrzypi. Efekt ten jest tym większy, czym bliżej logo „SAMSUNG” znajduje się przycisk służący do sterowania omawianym monitorem. Dlatego też wspomniałem o tym, że może być to zarówno spowodowane złym zaprojektowaniem umiejscowienia tego panelu, jak i niską jakością tworzywa w tym, konkretnym miejscu.
Co do portów, jakie znajdziemy tutaj, czyli DP 1.2 oraz dwóch HDMI 2.0 i USB 2.0 to moim zdaniem jest jak najbardziej wystarczająco. Przypomnę, że przewód HDMI 2.0 mamy w zestawie, więc nie trzeba się o niego martwić. Monitor zostawiamy jednak w spokoju i przechodzimy do podstawy.
Ta wykonana z metalu, chciałoby się rzec „ciężka i solidna”. Dzięki temu jest stabilna i „pewna”. Oczywiście umożliwia regulacje, ale o tym powiemy w osobnym „dziale”. Całość nie wydaje żadnych nieprzyjemnych dźwięków, a od dołu jest dodatkowo „zabezpieczana” przez gumowe wstawki, dzięki czemu nie będzie „sunąć” po blacie. Do tego sam sposób montażu monitora na tę podstawę jest bez-narzędziowy, co warto docenić.
I właśnie w tym miejscu mogę co nieco napisać dla Was o tym, jak jest z ergonomią w Samsung Odyssey G4. Monitor ten dzięki temu, że przychodzi do nas z podstawą, która wspiera regulację góra dół jest jednym z tych produktów, z których chce się korzystać. Możesz dopasować go w dużej mierze pod siebie oraz swoje preferencje.
Pivot? Tego tutaj nie mogło zabraknąć. Oprócz samej w sobie regulacji, na plus należy zaliczyć możliwość spięcia okablowania u dołu podstawy, konkretniej w jej tylnej części. Ja natomiast większość czasu korzystałem z niego powieszonego na moim prywatnym uchwycie, z uwagi na takie, a nie inne rozłożenie stanowiska, było to dla mnie dużo wygodniejsze.
Mogę przy tym powiedzieć, że nie będzie żadnych problemów, jeżeli będziecie chcieli powiesić monitor na jakimś uchwycie, czy to przykręcanym do biurka, czy ściennym.
To kolejna składowa tego, jak korzysta się z monitora i muszę przyznać, że Samsung Odyssey G4 jest pod tym względem świetny. Sam panel pod monitorem jak już zdążyłem wspomnieć nie jest może najprzyjemniejszy, szczególnie przycisk „w dół”, ale już reszta i sam ich skok oraz wielkość jest bardzo dobrze przemyślana.
Oprócz tego menu: duże, z odpowiednią ilością informacji, super wypada pod kątem czytelności. Z niego dowiemy się o aktualnie ustawionej częstotliwości odświeżania, czy włączonej technologii synchronizacji obrazu. Oprócz tego możemy zarządzać takimi rzeczami, jak jasność, balans bieli, poziom kontrastu, czy opcjami oszczędzania energii. Znajduje się tu wszystko, czego można by oczekiwać od tego typu monitora.
No i crème de la crème, czyli powiemy sobie, jak w zasadzie wypada zastosowany tutaj panel IPS. Dla przypomnienia, mierzy on 27″ oraz może pochwalić się rozdzielczością 1920 x 1080p i odświeżaniem 240 Hz. Zacznijmy jednak nie od testów tego ostatniego parametru, a kwestii związanych z jasnością, poziomem kontrastu oraz innymi parametrami matrycy.
Zaczniemy właśnie od tego, jak jasna i czy równo podświetlona jest sztuka, którą otrzymałem do testów. Maksymalnie monitor rozświetlił się do 417 cd/m2. Jest to wartość, która pozwala pracować w gorszych warunkach, jak przykładowo bardzo jasnych pomieszczeniach.
W połączeniu z faktem, że matryca jest matowa, daje to dobry efekt, ale nie idealny. Co jednak z równomiernością podświetlenia? Maksymalna „odchyłka” jest spora, jest to bowiem 16% odstępstwa od środka ekranu.
Jak natomiast z kolorami? Błąd ΔE pod kątem kolorów wyniósł średnio 0,07, natomiast maksymalnie wartość ta wzrasta do 1,43. Jeżeli jednak spojrzymy na odstępstwo balansu bieli, to nie jest już tak idealnie i wynosi ono 3,3. Powiedzmy jednak o pokryciu konkretnych gamutów, zaczynając od podstawowego, czyli sRGB. Tutaj monitor Samsung Odyssey G4 zanotował wynik 95,1%, który nie robi specjalnego wrażenia. Jest jedynie w porządku.
Szersze z nich, czyli DCI-P3 oraz AdobeRGB wypadają także bardzo przeciętnie, żeby nie powiedzieć źle. Zanotowałem wartości odpowiednio 72% i 68,1%. Są to liczby, które mogą zadowolić amatorów obróbki zdjęć oraz materiałów wideo.
Nie to jest jednak targetem tego produktu, a gracze. Oni bardziej zwracają uwagę na chociażby czas reakcji, występowanie różnych niekorzystnych zjawisk typowych dla szybkiej matrycy, czy ogólne odczucia z korzystania, o których poniżej.
Korzystałem z testowanego monitora koreańskiej firmy ponad dwa tygodnie, zarówno pracując tworząc dla Was teksty, próbując obrabiać zdjęcia (chociaż to głównie robiłem na swoim głównym monitorze) i oczywiście grałem we wszelakiego rodzaju gry, jak League of Legends, czy Overwatch 2, a także Killing Floor 2 i War Thunder. Nawet zdarzyły się Wormsy. Zakres tytułów nie był więc taki mały. Jakie zatem wrażenia po sobie pozostawił?
Przede wszystkim doceniam wysoką jasność maksymalną, a także oczywiście 240 Hz odświeżanie. Dzięki dodaniu odpowiedniego okablowania, nie musimy się martwić dodatkowymi kosztami. Nie doświadczyłem w związku z zastosowaniem matrycy z tak wysokim odświeżaniem żadnych problemów w kontekście rozrywania obrazu, czy ghostingu. Nie zauważyłem również, by występowało nienaturalne opóźnienie.
Całość działała po prostu bezproblemowo, grało się bardzo komfortowo. Jedyne co przeszkadzało, to kwestia niskiej rozdzielczości w stosunku do wielkości monitora Samsung Odyssey G4. Oczywiście zależy, w jakiej odległości się od niego znajduje użytkownik, nie mniej jednak w moim przypadku to zdecydowanie za niskie PPI. Dość gadania, nadszedł czas podsumowania.
Jeżeli szukasz sprzętu, który zaoferuje 27″, wysokie odświeżanie oraz dobre parametry w kontekście czasów reakcji oraz braku problemów z m.in. ghostingiem, to Samsung Odyssey G4 27″ będzie ciekawym wyborem.
Zacznijmy od przytoczenia głównych zalet. Zdecydowanie na plus wypada wysoka jasność ekranu, która sięga ponad 400 nitów. Oprócz tego tak, jak już wspomniałem, wszelkie składowe monitora gamingowego znajdują się w tym modelu, czyli wysokie odświeżanie oraz bezproblemowa praca.
Solidna podstawa, zakres regulacji, czy przejrzyste sterowanie oraz menu to także kolejne zalety Samsung Odyssey G4. Nie można zapomnieć o technologiach Freesync oraz G-sync Compatible, a także dobrych kątach widzenia.
Wszystko to dostępne jest w kwocie 1449 złotych, bowiem tyle aktualnie kosztuje ten model w polskich sklepach. W stosunku do konkurencji, należy docenić także długi, bo 36-miesięczny okres, w którym sprzęt objęty jest gwarancją firmy Samsung. Co jednak mogło być lepsze jak na monitor, który tyle kosztuje?
Przede wszystkim dobranie rozdzielczości 1080p do przekątnej 27″ moim zdaniem nie jest zbyt roztropne. Wiadomo, że jest to zależne od odległości od monitora, aczkolwiek sam przy takiej rozdzielczości zdecydowałbym się na mniejszą przekątną (albo wyższą rozdzielczośc przy 27″).
Oprócz tego parametry dotyczące poprawności balansu bieli zaraz po wyjęciu z pudełka oraz pokrycie kolejnych gamutów. W przypadku sRGB jest po prostu „okej”, ale DCI-P3 oraz AdobeRGB… w tej cenie wymaga się więcej. Dołączyłbym do tego stosunkowo spore odbijanie światła, pomimo tego, że matryca jest matowa.
Szczególnie dla graczy właśnie, aczkolwiek wiedzących o jego wadach. To, że ktoś gra nie oznacza, że to jego jedyne zajęcie. W przypadku, kiedy nie przeszkadza niskie PPI oraz będziesz oddalony od monitora w odpowiedni sposób, a także inne ww. wady nie skreślają go w Twoich oczach i jego głównym zastosowaniem jest szeroko pojęty „gaming” – to śmiało, bierz. Kolejnym argumentem może być także aż 3-letnia gwarancja.
Dla zawodowych grafików, czy zaawansowanych montażystów sprzęt ten nie zda moim zdaniem testu. Nie oznacza to jednak, że zaczynając przygodę z takimi zajęciami się on nie sprawdzi.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.