Fot. Pixabay
Jedna z grup hakerskich przypadkowo opublikowała dane niewłaściwej instytucji. Wyciek danych wpływa na tysiące osób i jest to prawdopodobnie największy tego typu incydent w historii Belgii.
Nawet cyberprzestępcy mają gorsze dni. Okazuje się, że grupa hakerska Ragnar Locker opublikowała nie te dane, które trzeba. Wypuszczono bowiem informacje dotyczące belgijskiej policji z Zwijndrecht, a nie gminy o tej samej nazwie.
Jak donosi serwis BleepingComputer, w świat poszły prawdopodobnie dane sięgające 2006 roku, dotyczące m.in. mandatów, tysięcy tablic rejestracyjnych samochodów, personelu, oraz raportów o przestępstwach i dochodzeniach. Po takim wycieku, szczególnie narażone mogą być osoby, które zgłaszały przestępstwa.
Policja potwierdziła te rewelacje, twierdząc jednocześnie, że hakerzy uzyskali dostęp jedynie do części informacji. Możliwe, że wyciek spowodowany był błędem ludzkim. Obecnie kontaktowane są wszystkie osoby, które mogły ucierpieć na tym incydencie.
Na BleepingComputer możemy przeczytać, że cała sytuacja jest poważniejsza, niż twierdzi policja. Ucierpieć mogły bowiem tysiące osób. Dochodzenie przeprowadzone przez dziennikarza Kennetha Dée ujawniło, że opublikowany materiał zawiera „metadane usług telekomunikacyjnych oraz SMS-y osób objętych tajnym policyjnym śledztwem”. Znalazło się w nim również miejsce na nagrania z kamer monitoringu ruchu drogowego. Ten sam dziennikarz twierdzi, że to największy wyciek danych, który dotyczy organów ścigania, jaki wydarzył się w Belgii.
Trzeba przyznać, że to niemałe wydarzenie dla wszystkich poszkodowanych. Incydent miał miejsce nie tylko przez głupi błąd hakerów, ale również przez słabe zabezpieczenia policji. Niestety użytkownicy internetu wcale nie są lepsi w dbaniu o swoje bezpieczeństwo. Wystarczy poczytać o tym jakich haseł używamy, aby dojść do wniosku, że zostawiamy przestępcom praktycznie otwarte drzwi.
https://www.mobimaniak.pl/346161/uzywasz-programu-msi-afterburner-uwazaj-skad-go-pobierasz/
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.