Domorośli handlarze, próbujący zbyć RTX-y 4080 z zyskiem, mają spory problem. Oto bowiem, przez słabą sprzedaż wspomnianego układu, nikt nie chce korzystać z ich „usług”.
Skalperzy – chyba każdy z nas o nich słyszał. Kupują coś dziesiątkami na premierę, aby później sprzedawać to z zyskiem. Z jednej strony to prawo wolnego rynku, aby nabytą rzecz móc sprzedać po ustalonej przez siebie cenie.
W końcu, skoro znajdują się na to kupujący, to czemu z tego nie korzystać? Z drugiej zaś, nie raz słyszeliśmy o nieczystych zagrywkach z wykupywaniem sprzętu sekundę po pojawieniu się na rynku, dzięki wykorzystywaniu tzw. botów.
Sprawiedliwość jednak nigdy nie śpi. Ona co najwyżej drzemie lub czeka na odpowiedni moment, aby uderzyć. Oto bowiem nieuczciwi handlarze, próbujący sprzedać RTX-y 4080 po zawyżonych cenach, mają przed sobą nie lada orzech do zgryzienia, ponieważ nikt nie chce od nich kupować.
Głównym powodem „problemów”, z jakimi muszą zmierzyć się sprzedawcy, jest słaba sprzedaż RTX-ów 4080. Podzespół jest zwyczajnie za drogi, nawet jak na swoje możliwości. To właśnie m.in. z tego powodu, skalperzy nie mogą zbyć z zyskiem kart, które wcześniej nabyli. Jedyną nadzieją na odzyskanie pieniędzy jest sprzedaż w okolicach ceny rynkowej.
Kolejny gwóźdź do trumny nieuczciwych sprzedawców
Próba sprzedaży w normalnej cenie nie jest gwarantem poprawy swojej sytuacji, ponieważ graczom i tak bardziej opłaca się kupić GPU w „normalnym” sklepie. Dzięki temu zyskają oni pełną gwarancję na produkt, który kosztuje niemałe pieniądze.
Część skalperów próbowała też zwrócić karty, które nabyli. Problem jednak urósł do takiego stopnia, że niektórzy oficjalni sprzedawcy usunęli możliwość zwrotów. Serwis VideCardz zauważa, że jedyne co mogą zrobić domorośli handlarze to „zwrot kart do sklepów (póki to jeszcze możliwe), lub ich sprzedaż ze stratą”.
Mam nadzieję, że takich sytuacji będzie coraz więcej. W końcu to jeden krok w stronę normalności, której tak bardzo ostatnio brakuje.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.