Drogo, drożej, jeszcze drożej – tak można opisać sytuację na rynku elektroniki na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jest jednak nadzieja, że wkrótce może być nieco taniej (albo podwyżki wyhamują).
Wiele osób odkłada zakupy sprzętu elektronicznego czy podzespołów z nadzieją, że ich ceny wkrótce przestaną dynamicznie rosnąć. Niestety, wszechobecna inflacja i rosnące koszty surowców proponują, że aktualnie jest to mało prawdopodobny scenariusz. Na szczęście na horyzoncie widnieje światełko w tunelu.
Wafle krzemowe nareszcie tanieją. Będzie cenowy przełom?
Według oficjalnych danych prosto z Tajwanu, po raz pierwszy od trzech lat ceny wafli krzemowych, a więc podstawowego elementu służącego do produkcji elektroniki, zaczęły spadać. Co ważne, mowa tutaj zarówno o większych, 12-calowych waflach, ale także mniejszych, ośmio- i sześciocalowych.
Spadki cen nie są szczególnie duże – mowa tutaj o redukcjach cen o maksymalnie kilka procent. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że obniżki dotyczą tzw. rynku spot, czyli wyceny wafli w momencie dostawy.
To oznacza, że producenci będą skorzy do renegocjacji umów kontraktowych, które są zawierane nad długo przed dostawami. Wydaje się więc, że w perspektywie kilku miesięcy koncerny dokonujące zakupu wafli powinny odczuć solidne oszczędności, zwłaszcza w kontekście zakupu hurtowego.
Taka sytuacja w teorii powinna prowadzić do obniżek cen produktu końcowego, który znajdujemy w sklepach. Aktualna sytuacja pokazuje jednak, że niczego nie można być pewien i oczekiwanie zmniejszenia cen wskutek tańszych dostaw półproduktów może nim pozostać. Wydaje się, że bardziej prawdopodobne może stać się zmniejszenie skali podwyżek, co w obecnej sytuacji i tak może być oddechem dla portfeli wielu klientów.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.