Abonament Microsoftu jest fenomenalny. Za niewielką opłatą możemy uzyskać dostęp do setek fantastycznych tytułów. Okazuje się jednak, że Xbox Game Pass może być dla giganta z Redmond wręcz zbyt dobry.
Xbox Game Pass to fenomenalna usługa. Myślę, że to po prostu trzeba przyznać. Dostęp do setek gier za stosunkowo niską miesięczną opłatę jest czymś, o czym nie śniłem przed pojawieniem się abonamentów. Co prawda rewolucja majaczyła gdzieś na horyzoncie przy okazji pojawienia się serwisu streamingowego OnLive, jednak była ona nader odległa.
Czas jednak minął, a my znajdujemy się w miejscu, w którym się znajdujemy – i nie jest to w żadnym wypadku miejsce złe. Możemy bowiem ogrywać najnowsze i starsze produkcje bez płacenia za każdą z nich z osobna. W końcu 55 zł za dostęp do setek ciekawych pozycji to niezły „deal” nie prawdaż?
Jeszcze lepiej – no, przynajmniej dla mnie – wypada usługa Sony w postaci abonamentów PlayStation Plus Extra i Premium. Ten ostatni próg, mimo że stosunkowo drogi, oferuje bardzo dużo, włączając w to możliwość grania w chmurze w klasyki z PS3. Dla takiego fana PlayStation jak ja, to wręcz miód na serce.
Szkoda tylko, że Sony nie jest tak otwarte jak Microsoft, który pozwala grać poprzez chmurę nawet na telefonach, nie mówiąc już o pecetach, gdzie w Polsce usługa strumieniowania od Japończyków jest niedostępna. Gdyby nie to, propozycja z Kraju Kwitnącej Wiśni byłaby w moich oczach bezkonkurencyjna.
Xbox Game Pass może mieć swoją ciemną stronę
Okazuje się jednak, że powiedzenie „nie wszystko złoto, co się świeci” pasuje idealnie do abonamentu amerykańskiego przedsiębiorstwa. Oto bowiem serwis TechSpot donosi, że omawiana usługa mogła wpłynąć negatywnie na tradycyjną sprzedaż gier.
Zostało to stwierdzone przez Competition and Markets Authority (CMA) z Wielkiej Brytanii, na podstawie wewnętrznych dokumentów Microsoftu. Analitycy gamingowego giganta mieli przekazać, że Xbox Game Pass pogorszył tradycyjną sprzedaż tytułów, które trafiły do usługi.
Być może w gorszej dostępności PlayStation Plus Extra i Essential jest więc jakaś metoda. Chodzi mi oczywiście o aspekt czysto biznesowy, bowiem nadal uważam, że dostęp do biblioteki PlayStation na telefonie byłby czymś fenomenalnym.
Ciekawi mnie również jak całą sytuację rozwiąże Microsoft. W końcu firmie raczej nie zależy na podkopywaniu tradycyjnej sprzedaży.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.